Chwała Bogu

OJCU, SYNOWI I DUCHOWI ŚWIĘTEMU

Kazanie św. Maksymiliana Marii Kolbe na Dzień Judaizmu

(…) Zobaczmy teraz jak wygląda niebo żydów, do którego wzdychają i na które całe życie pracują. Przede wszystkim zapytajmy się żyda chasyda, to jest żyda pobożnego, kto się znajduje w niebie żydowskim? On zaraz odpowie, że tam są wszyscy, których żyd kochał za życia, a nie ma nikogo, kim się żyd brzydził i kogo nienawidził w swym życiu. A więc w niebie żydowskim nie ma Pana Jezusa, ani Matki Bożej, ani św. Józefa, ani żadnych świętych, których czczą Chrześcijanie. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim nie ma tych ludzi, którzy za życia kochali Pana Jezusa i Najświętszą Pannę Maryję. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim nie ma tych ludzi, którzy słuchali Kościoła, wierzyli Ewangelii i przyjmowali Sakramenty św. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim nie ma żadnego, który żył i umierał w miłości Krzyża Chrystusowego. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim nie ma nikogo, kto żył pobożnie, nosząc Szkaplerz i odmawiając Różaniec. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim nie ma żadnego z tych, którzy słuchali Kościoła i chodzili na Mszę św., kazania, katechizm i inne nabożeństwa. A więc jest to piekło.

W końcu w niebie żydowskim nie ma nikogo z tych ludzi, którzy, żyjąc pobożnie i trzeźwie, znaczyli się często znakiem Krzyża św. i zginali kolana swoje przed Ukrzyżowanym. A więc jest to piekło.

Wiemy więc kogo nie ma w niebie żydowskim. Teraz przypatrzmy się, czym jest napełnione niebo żydowskie.

Najprzód są tam wszyscy żydzi, którzy całe życie gardzili Chrystusem, Najświętszą Panną Maryją, Krzyżem i nie chcieli się nawrócić. A więc to jest piekło.

W niebie żydowskim są wszyscy miłośnicy i przyjaciele żydów, którzy ich naśladowali we wszystkich nieprawościach, a o Pana Jezusa i Ewangelię wcale nie dbali; oni słuchali żydów i wiernie im służyli. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim są ci, którzy na Przykazania Boże wcale nie zważali, ale za to na każde skinienie żyda byli gotowi. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim są ci, którzy Kościoła, Mszy św. ani Sakramentów nie cierpieli, za to szynki i pijaństwo bardzo lubili. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim są ci, którzy do cnót Bożych, Różańca, katechizmu czuli wstręt wielki, ale za to za przekleństwem i wszelkimi złościami przepadali. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim są ci, którzy sługi Boże nienawidzili, za to sługi diabelskie, żydy, całym sercem ukochali. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim są ci, którzy nie chcieli nosić Szkaplerza św., ale raczej sami obdarci z łaski Bożej i nadzy, drugich do nędzy moralnej i materialnej przywodzili. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim są ci wszyscy którzy obrazów świętych Pańskich nie znosili, ale za to wszelkie obrazy piekielne i czartowskie wielce cenili. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim są ci, którzy nie chcieli uklęknąć i oddać pokłonu Panu Jezusowi utajonemu w Najświętszym Sakramencie, za to kłaniali się i upadali przed tymi, których serce było mieszkaniem czartów. A więc jest to piekło.

Widać więc z tego jasno, że niebo żydowskie, do którego wszyscy żydzi niewierni idą po śmierci, i dokąd prowadzą wszystkich ludzi, nie jest nic innego, tylko najgłębsze ogniem siarczystym gorejące piekło.

Niebo, w którym nie ma Jezusa, ani Matki Bożej, ani świętych Apostołów, Męczenników i Wyznawców, tylko duchy i ludzie nienawidzący Jezusa, Boga naszego i wszystkiego co Chrystusowe, to jest po prostu piekło.

Fragment broszury: Christus Deus noster. Chrystus Bóg nasz. [Kraków 1918], ss. 27-34

 

Dextimus

Ewa Polak-Pałkiewicz, Kłamstwo smoleńskie we Wszechświecie

Kiedy sprawa smoleńska staje się sprawą międzynarodową… Kiedy umysły ludzkie nie chcą przyjąć wersji oficjalnej… Kiedy buntuje się duch i materia… Ślady pozostawione w resztkach maszyny nie chcą się zdematerializować… 50 tysięcy szczątków samolotu nieustająco układa się w jeden wyraz… Kiedy ziemia, która wchłonęła tyle krwi jest dla Polaków spod każdej szerokości geograficznej ziemią świętą… Kiedy nikt i nic nie przyjmuje już kłamstwa.

Wtedy największy kłopot mają ze sprawą smoleńską nie ci, którzy na Krakowskim Przedmieściu wciąż stawiają krzyż – dziesiątego każdego miesiąca. Nie ci, którzy pracowicie ustawiają znicze, stosami układają kwiaty i z tak wielką powagą umieszczają wśród nich portrety Pary Prezydenckiej, że chciałoby się patrzeć bez końca na te uroczyste gesty poprawiania, przewiązywania białoczerwoną szarfą, zawiązywania czarnej kokardy…  Nie ci, którzy uparcie noszą żałobę, już piąty rok… Nie, nie ci. Prawdziwy kłopot mają ci, którzy oderwali się od rzeczywistości. Dla których to wszystko głupstwo.

A Rzeczywistość to Słowo.

Także pochodzące z tego właśnie Żródła słowo, które bezkompromisowo zaprzecza wszelkiemu kłamstwu. Słowo niewzruszone. Słowo prawdy.

Ci, którzy zaprzeczają prawdzie mają kłopot niemały. Kłopot przede wszystkim z przyjęciem i ze zrozumieniem Słowa. Także ze zrozumieniem słów. Znajdują się między rzeczywistością, a jej zaprzeczeniem. Blisko, coraz bliżej otchłani, gdzie nie słychać już żadnych słów. Gdzie panuje pomieszanie języków przechodzące w nieludzki bełkot…

Katyński las

Katyński las

Istnieje tajemniczy związek, tajemnicza współzależność: kłamstwo wypowiedziane w jakiejś części świata, kłamstwo, które ma ambicje „zamienić” śmierć prawie setki osób, które leciały, by oddać hołd polskim oficerom pomordowanym w Katyniu, w jakiś niewiele znaczący przypadkowy incydent – pozbawiony rangi, wymiaru symbolicznego, błahy – to kłamstwo odezwie się niespodziewanym echem. Zostanie wypowiedziane głośno i dobitnie w innym miejscu, zostanie przywołane po to, by ukazać całą swoją ohydę. Swoją upiorną nagość, całą potworność. I nie zostanie przyjęte. Będzie odrzucone z odrazą i obrzydzeniem. Sprzeciwią się mu ludzie wyposażeni przez Boga w rozum i wolną wolę. Kłamstwo nie przystaje bowiem w żaden sposób do natury człowieka. Kłamstwo wciśnięte do gardła, wtłoczone do umysłu, wcześniej czy później zostanie wyplute, wyrzucone. Usunięte raz na zawsze jak gnijący ząb.

Natura stworzonego bytu nie przyjmuje kłamstwa. Wszystko co trwałe, wielkie, piękne, cenne w świecie zbudowane zostało na prawdzie. Człowiek nie może żyć bez prawdy.

Wiele rzeczy dzieli Polaków, powiedział dzisiejszego popołudnia Jarosław Kaczyński na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. To mogą być różnice, których się nie pokona. Ale jedno ich łączy: prawda. Dokąd tak jest, Polacy są wspólnotą.

Artur Grottger - Pochód na Sybir

Artur Grottger – Pochód na Sybir

Polska jest tak ważna dla świata, bo nigdy nie sprzeciwiła się Bogu. Nie przyjęła kłamstwa.

Nie chciała przyjąć wiary od chrześcijan dotkniętych chorobą bizantynizmu, który zakłada, że silniejszy ma rację.

Nie chciała zgodzić się na uznanie pogan za ludzi niższej kategorii.

Nie pozwoliła sobie narzucić herezji protestanckiej.

Brzydziła się schizmy.

Była wierna papieżowi.

Nie dawała przyzwolenia, by wrogowie wiary i Kościoła najeżdżali jej ziemie, grabili je, pustoszyli kościoły i klasztory.

Nie podporządkowała się zaborcom, dla których solą w oku była jej wierność Kościołowi i zasadom katolickim.

Nie zgodziła się, by stanowić podbite, ograbione i sterroryzowane terytorium przemarszu Armii Czerwonej na Zachód, w celu dokonania podboju. Europy.

Nie pozwalała, by ktokolwiek z Polaków przyłączył się do morderców Żydów na jej ziemi, morderców z trupimi czaszkami na mundurach.

Nie przyjęła do wiadomości kłamstwa katyńskiego.

Odrzuciła kłamstwo i przemoc narzuconego jej siłą komunizmu.

Bronisława Rychter-Janowska - Adoracja

Bronisława Rychter-Janowska – Adoracja

 

Nie pozwoliła na to wszystko, bo inaczej zostałaby w tym miejscu świata naruszona głęboko struktura duchowa zbudowana na Prawdzie, struktura zakorzeniona w Słowie, które jest Bogiem. Struktura duchowa państwa, którego Królowa jest Matką Boga.

Gdyby tak się stało, musiałaby powstać reakcja zwrotna we Wszechświecie. Musiałby zaistnieć niewyobrażalny dramat. Prawdziwa duchowa katastrofa o nieprzewidywalnych skutkach.

Istnienie Polski – nawet tak obolałej jak dziś – istnienie Polaków, którzy nie godzą się na kłamstwo i płacą za to ogromną nieraz cenę, gwarantuje nienaruszalność tej struktury. Korzystają z tego także inni. Cudzoziemcy czują się w Polsce szczęśliwi. Nikt nie próbował tego zdefiniować, wytłumaczyć dlaczego tak jest, ale jest to fakt.

Na początku było Słowo, 
a Słowo było u Boga, 
i Bogiem było Słowo…. (J1,1)

Nie da się żyć w kłamstwie będąc dziełem Boga, człowiekiem przez Boga stworzonym. Kiedy cała natura człowieka i cała jego dusza wyrywa się ku swemu Stwórcy, ku Ojcu.

Nie można udawać, że kłamstwo nie istnieje, gdy jest się poddawanym jego terrorowi.

Prawda daje życie. Każde słowo wypowiedzianej prawdy przynosi błogosławieństwo. Każde słowo kłamstwa zaprzecza Dawcy życia, zaprzecza więc i życiu samemu. Kłamstwo wysysa powietrze, powoli zabija, dusi.

Judasz poszedł i powiesił się.

Jego czyn – zaprzeczenie Słowu, ugodzenie w Boga, odrzucenie Prawdy – zabił go. Judasz nie był w stanie dłużej żyć. Sam sobie wymierzył sprawiedliwość.

Dziś jest 10 kwietnia i wszystko, co zaprzecza kłamstwu, odzywa się w Polsce wielkim głosem. Mówią wolni Polacy. Mówią ich gesty, spojrzenia, sposób obcowania ludzi ze sobą. Ich wielki takt, kultura, delikatność. Mówią pieśni, kazania, modlitwy. Mówią nielegalne kwiaty. Mówi nielegalny krzyż przed Pałacem Prezydenckim. Mówi cała zakazana Polska.

Świat zaczyna słyszeć ten głos.

„Co jest?”

  • takie pytanie zadaje często mój mieszkający od czterdziestu lat w Austrii kuzyn. Nie wszystko w polszczyźnie jest już dla niego jasne. Chciałby rozumieć jak najlepiej, o czym i w jaki sposób mówią rodacy w kraju i dlatego, jako przerywnik – tak jak inni dodają co chwila „prawda”, albo „właśnie” – wrzuca to swoje „co jest?”. Musi zrozumieć, dlatego wciąż męczy go „co jest?” Ale tak naprawdę każdego z nas powinno zajmować tylko to, co jest. Nie to, co myślą inni ludzie, nie to, co mówią, bo jest im tak wygodnie, nie to, co piszą w gazetach – w większości gazet – bo im dobrze płacą, nie to, jak sobie ktoś coś wyobraża. To jest bez znaczenia. Ważne jest to, co jest. Co istnieje ponad wszelką wątpliwość. Co jest rzeczywistością, bytem.

Gdy żyje się rzeczywistością, a nie fantazją, nie wyobrażeniem, nie „pobożnym życzeniem”, nie opinią innych, nie stugębną plotką, nie fałszem wyprodukowanym fachowo przez przemysł kłamstwa, jest się zdolnym wypełniać swoje zadanie. Zmierzać do celu, jaki jest dla konkretnej osoby wytyczony. Tylko tak można tworzyć państwo, wspólnotę, rodzinę. Służyć Bogu i bliźnim – społeczeństwu. I zasłużyć sobie na szczęśliwą wieczność.

Pytanie o przyczynę śmierci 96 Polaków pod Smoleńskiem pięć lat temu – tak jak w latach 40. i 50. ub. wieku pytania o Katyń – nie jest tylko sprawą polską. Nie jest sprawą wewnętrzną. Jest warunkiem pełnego powrotu do rzeczywistości przez Polaków. A za ich pośrednictwem także przez Zachód. Jest jednym z podstawowych warunków odzyskania na dobre naszej zachodniej cywilizacji, która cała opiera się o poszanowanie prawdy.

Bronisława Rychter-Janowska

Bronisława Rychter-Janowska

Odpowiedź na to pytanie – szczera, głęboka, nie zdawkowa, jasna, publiczna – przywróci Polsce i Europie utraconą równowagę. Wyzwoli z okowów nierzeczywistości uwięzione w niej narody.

Smoleńsk 2015 – pięć lat żydokłamstw

Za parę dni minie piąta rocznica zamachu warszawskiego, znanego w społeczeństwie pod kryptonimem „smoleński” albo krótko jako „Smoleńsk”.W związku z tym można zauważyć, że atmosfera poprawności polityczno-rozumowej przyklaskującej bredniom oficjalnej wersji katastrofy smoleńskiej, dyskretnie podkręcana przez sensacje i histerie ekspertów lotniczych Zespołu Macierewicza, uległa już od jakiegoś czasu mocnemu uspokojeniu.

Jak to wyłożyliśmy na stronie http://zamach.eu/ w Smoleńsku nie było ani katastrofy, ani zamachu, lecz została odegrana jedynie inscenizacja.

Natomiast Delegaci do Katynia zostali wyłapani indywidualnie przed momentem zbiórki na Okęciu, a następnie zbiorowo lub też indywidualnie wymordowani.

 

Liczne plotki puszczane o uwięzieniu lub rzekomej ucieczce do ciepłych krajów wszystkich lub prawie wszystkich członków delegacji były i są częścią psychologii wojennej. Plotki dające rodzinom jakąś nadzieję na odnalezienie porwanych mają również charakter paraliżujący wobec tych rodzin, które boją się podjęcia jakichś radykalnych środków przeciw mniej lub bardziej rozpoznanych sprawców porwania – w obawie, że może to pozbawić porwanych szansy na przeżycie i ewentualne uwolnienie. W Polsce ten chwyt psychologiczny zastosowano dwa razy, a w zasadzie nawet i trzy. Pierwszy raz przy zamachu w Gibraltarze, gdzie zaginiona córka Sikorskiego miała przeżyć „katastrofę”. Później podobnie było z synem B. Piaseckiego, którego to zbolałego ojca łudzono listami „pisanym przez syna” przez cały rok od porwania, a jak wiadomo został on rytualnie zabity prawie natychmiast po porwaniu. Trzecim przypadkiem jest Katyń, gdzie wiele wdów zwodzono (a i zastraszano) nadzieją na odnalezienie męża w ZSRR, o ile będą one siedziały cicho.

Oczywiście, we wszystkich trzech przypadkach sprawcami, beneficjentami zbrodni oraz manipulatorami medialnymi byli żydzi. Żydzi toczą przeciw Polakom totalną wojnę – terror. Jest on w zasadzie obecny nieprzerwanie od dnia 17 września 1939 roku. Pewne wydarzenia wojenne, słusznie określone przez Le Pen`a jako drobiazgi historyczne, przysłoniły Polakom obraz wydarzeń historycznych, gdzie mniej lub bardziej zmanipulowane społeczeństwo polskie jednak jakoś zgodziło się na wymuszony projekt żydowski: żydów, jako ofiar wojny, a to wobec faktu, że żydzi (nigdy albo ew. nie bardziej niż inni) takimi nie byli. Zaś faktycznie byli i są agresorami okrutnie i bezwzględnie obchodzącymi się z nami, jako bezwartościowym materiałem tubylczym, który należy totalnie zniszczyć. To celem zagarnięcia jego przestrzeni, dóbr, imienia a nawet i tożsamości narodowej. To ostanie jest coraz bardziej widoczne, bo – przykładowo – prowadzą różne kampanie medialne mówiące o żydach jako Polakach.

W nieodległej historii np. celem tego zaboru – poprzez cały szereg międzynarodowych manipulacji oraz za pomocą żyda ministra Becka – było wywołanie straszliwej wojny, w której działania obronne po naszej stronie były systematycznie sabotowane przez oficerów wysokiej rangi żydowskiego pochodzenia. Z tego powodu Polski front wschodni we wrześniu 1939 praktycznie nie istniał, co ułatwiło bolszewikom najazd i doprowadziło do upadku II RP oraz utraty kilku milionów Polaków. Ich agent żyd Anders (wespół z innymi dowodzącymi w armiach sojuszniczych) wysłał naszych (a ci swoich) żołnierzy na bezsensowny atak na Monte Cassino, a jeszcze przedtem zezwolił trzem tysiącom żydów zdezerterować z wojska i na dodatek okraść Korpus z broni i materiałów wojennych. To żyd Retinger dopomógł szpanerom w dowództwie AK w Warszawie sprowokować Powstanie, gdzie przedtem dobrze zadbano o to, aby ogromne ilości uzbrojenia wywieźć z Warszawy i tak popchnąć do beznadziejnej walki Najpiękniejszych z Pięknych – naszą wspaniałą młodzież warszawską, której podobnej nigdzie na świecie nie było. Zamordowano tak ćwierć miliona naszej przyszłej elity. Żydowskie mordy UB na naszych Niezłomnych, które trwały do lat wczesnych 60-tych, dopełniły reszty tych przedsięwzięć siłowych.

Po wojnie stopniowo nastały nowe czasy i środki przemocy, a przymus zewnętrzny (gwałt zbrojny) został zastąpiony środkami socjologii wojennej i tu wprowadzano bardziej wyrafinowane środki przemocy wewnętrznej– swego rodzaju autoagresji. Najbardziej udanym teatrem tego socjologicznego mechanizmu zbrodni wojennych była wprowadzona przez żydów aborcja, która mogła sięgać nawet do dwudziestu pięciu milionów zabitych polskich dzieci przez ponad 30 lat jej obowiązywania. A to na tle „katolickiego narodu” oraz Katolickiego Kościoła. Co prawda – po wojnie – tak naprawdę o narodzie to już trudno było mówić. Struktura hierarchiczna została zniszczona i to według zasady Talmudu nauczającej, że aby skutecznie uderzyć w społeczeństwo, trzeba najpierw zniszczyć jego elity, a reszta pójdzie jak z płatka – i tak się stało. Co więcej walka taka toczy się do dnia dzisiejszego, bo widzimy, że co wybitniejsi Polacy są mordowani w różnych skrytobójstwach. To sprawia, z nie możemy się organizować i dźwignąć jako Naród.

Oprócz tego wymiaru – czysto socjalnego – była jednak druga płaszczyzna naszego katolickiego bytowania: Kościół Katolicki i jego hierarchia. Tu, po wojnie, było początkowo inaczej, bo w Kościele Świętym – w przeciwieństwie do późniejszej, by tak rzec, „posoborowej synagogi watykańskiej” – kościoły „lokalne” nie były pozostawiane samopas, a mogły czerpać siły tak duchowe, jak i fizyczne z Watykanu, a za pomocą bożego papiestwa i z innych kościołów lokalnych, zaś o obecnej teologii żyda, która wyklucza inne istotne tematy, nie było nawet mowy. I mniej więcej tak właśnie było. Kościół katolicki, który w czasie okupacji stracił ponad trzy tysiące kapłanów, i choć wyszedł z wojny równie okaleczony jak i cały naród, to jednak szybko się podnosił i wyciągał nas z tej strasznej wojennej klęski. Żydzi to szybko zauważyli i Kościół stał się przedmiotem specjalnej troski takich ludożerców jak Berman czy Brystygierowa. A metody walki nie były skostniałe, lecz posługiwały się zdobyczami naukowymi. Po kilku powojennych latach zbrojnych wręcz napadów na kler i hierarchię, żydokomuna PRL`u przeszła od otwartej wojny do skrytobójstw na hierarchach. Akty te wspierane były szerokim instalowaniem osobników TW w strukturach tak seminariów, jak i pozyskiwaniem osób już konsekrowanych. Ten obecny żydowski potwór, jakim jest widzialny episkopat w Polsce, to faktycznie efekt żmudnej pracy 60-ciu lat żydowskiego terroru w Polsce i nasuwa się pytanie, czy ma jeszcze coś wspólnego z Kościołem czy z Polską, a nawet z tzw. chrześcijaństwem, co już dawno zaważyli liczni kaznodzieje sekt parachrześcijańskich, postrzegających tzw. „polski kościół” jako siedlisko żydowskiej trucizny w sercu Europy.

Zanim jednak do tego doszło, trzeba było dokonać w Kościele wielu „transformacji” i powojenna historia Kościoła w Polsce ukazuje nam jak na dłoni mechanizm żydowskich zbrodni, polegający na mordowaniu „niewłaściwych” i utykaniu na tak stworzonych wakatach „właściwych” osób. Zamordowanie – podczas operacji – Prymasa Hlonda, krótko potem zamordowanie w ratowaniu powypadkowym jego ustalonego następcy, więzienie setek księży zamknęło się okresie do 1956 roku, który błędnie nazywany jest okresem stalinizmu.

Po tym brutalnym dla kleru okresie nastąpiła radykalna zmiana metod walki, gdzie wspomniana otwarta przemoc została zastąpiona skrytobójstwami na klerze i podrzucaniem Kościołowi „właściwych” księży, a później hierarchów. Tu najwłaściwszym z właściwych był Karol Wojtyła, którego przerażający nawet życiorys okresu 1939-1978 można by rozdzielić na dziesiątki teczek TW innych osób.

Nie rozpisujemy tu się zbytnio o nim, podkreślimy tylko, że w okresie, kiedy inni księża byli więzieni, a domowe pisanie na maszynie uchodziło za nielegalne – on wybraniec jeździł sobie spokojnie od zagranicy do zagranicy, kto zna tamte czasy to wszystko rozumie.

A okres od 1939 roku nie jest żadnym błędem, bo dotyczy on również i okupacji. To w trakcie okupacji Wojtyła przyjaźnił się żydem Turowiczem (matka Turnau), którego to żyda nigdy nie wysłano do getta, chociaż Gestapo musiało wiedzieć o tym, że Turowicz był członkiem żydowskiej organizacji BUND. Turowicz był dożywotnim mentorem Wojtyły i nawet dla bardzo przychylnych Janowi Pawłowi było bardzo nie w smak to afiszowanie się papieża znajomością z tym religijno cywilizacyjnym krętaczem. Turowicz w oparciu o przyjaźń z kardynałem Wojtyłą snuł plany nt. alternatywnej hierarchii katolickiej w Krakowie i Polsce, ale całkowicie złożonej z osób laickich. Okupacyjne losy Turowicza bardzo to przypominają losy Bartoszewskiego, którego zwolniono z Oświęcimia ze względu na zły stan zdrowia, podczas kiedy nawet zdrowym Polakom gwarantowano krótki okres męki oświęcimskiej, bo paromiesięczny a zakończony śmiercią z wyczerpania. Podobne wybiórcze zsyłki, aresztowania i puszczanie wolno wybranych miało miejsce w wielu obszarach życia okupacyjnego całej Polski. W ogóle należy zauważyć, że okupacja była najlepszą formą transformacji żyda na Polaka. A nazwiska np. Kantor, Miłosz, Lipiński, Wyka, Lem, Kisielewski i inni, którzy przeżyli sobie trudy wojenne bez uszczerbku, a jeszcze tym łatwiej przejmujący władzę nad Polską – swoją masowością mówią same za siebie. I nie można tego wykrętnie wyjaśniać tym, że w Krakowie „było lepiej – lżej”. Bo to też zależy jak dla kogo, gdyż kiedy Wojtyła „ukrywał się” – a grał w teatrze, to Polak prof. Koneczny utracił dwóch synów.

Widać, że jakoś okupant wielu żydom nie kazał ściągać spodni, aby mogli wylegitymować się napletkiem na właściwym miejscu. A Teatr Rapsodyczny działał niezbyt daleko od siedziby gestapo i również, i z nim nic takiego się  nie działo. To w przeciwieństwie do np. Zamojszczyzny czy wspomnianej rzezi Powstania. Zauważa się wyraźnie, że mimo trudów okupacji miało miejsce określone, mocne zwarcie żydowskich szeregów, a to na tle bezwzględnego wykrwawiania polskiej elity – „endecy” dzielili szczególnie okrutny los kleru i wojny faktycznie nikt z nich nie przeżył. Przeżyli tylko ci , którzy w czasie od okupacji znaleźli się na Zachodzie a i nie we Francji nawet, bo i tam było groźnie. Symbolem żydowskich mordów na Narodowcach jest niewątpliwie Adam Doboszyński. A nie mówimy tu o żadnym zbiegu okoliczności – tak to zostało zaplanowane, liczą się rezultaty, a nie cena lub podobne. Wielu Narodowców przeżyło Niemców, ale padło z rąk żydów!

Dzięki temu – planowaniu -taki żyd Turowicz, który przed wojną musiał pilnować się, aby się nie narazić „endekom” jako żyd, nie tylko, że w przeciwieństwie do nich przeżył wojnę, ale stał się jedną z najważniejszych postaci powojennej żydowskiej prestidigitacji w Polsce, a może nawet i w świecie. Szkody jakie on – z prowincjonalnego Krakowa – zadał światowemu Kościołowi są wręcz nieobliczalne. Straszne spustoszenie wywołane i Soborem, i pontyfikatem Wojtyły, który wstępując na Tron miał być tym, który wysprząta po Pawle VI, a po paru latach okazał się jeszcze gorszym niż poprzednik. I tu wszyscy znający tamte czasy dopatrują się diabolicznej przyjaźni z Turowiczem. http://gazetawarszawska.com/antykosciol/1391-ido-c

Choćby tylko to środowisko Tygodnika Powszechnego właśnie uprawnia nas do zastanowienia się na tym: jak to szczególną rolę w tym zniszczeniu odegrali żydzi z Polski? I to w takim strasznym stopniu, że gdyby Sobór nie miał miejsca, jako twór ogólnie światowego żydostwa, to choćby dla korzyści żydowskich w Polsce powojennej byłby powołany – tylko z tego powodu! I tylko dla żydów w Polsce. Bo ich sukcesy przejęcia władzy nad Polska i Polakami opierały się na dwóch do tego niezbędnych filarach:

- wojnie i mordach powojennych,

- zbrodniach soborowych,

To wszystko nie byłoby możliwe bez okupacji niemieckiej w Polsce – jako wstępu do ataku i na Polskę, i na Kościół – która, pomijając inne aspekty, była transformacją, subwersją (+++) żydów na Polaków, a co bez tamtego wojennego gwałtu, totalnych wymian tożsamości, do czego nawoływał Józef Berman w jego referacie na posiedzeniu komitetu żydowskiego, nie byłoby możliwe.

Wojna była „zabiegiem chirurgicznym” dokonanym na Polsce i Polakach: wycięła polską inteligencję w pień, a ocaliła, „wylansowała” żydów, żydowską inteligencję nałożoną na Polaków jako masę niezdolną już do samoobrony przed tym żydowskim wirusem. Okupacja niemiecka w Polsce jest nawet modelem wzorcowym dla różnych innych subwersji w Polsce, w tym zamachu warszawskiego, ale nawet nie tylko, bo podobnie dzieje się obecnie na Bliskim Wschodzie, gdzie rzekomi islamiści są zwerbowanymi żołnierzami, mającymi na celu wprowadzenie totalnego chaosu w tamtych regionach, a co ma ułatwić ekspansję Izraela oraz grabież surowców, a nawet o ile będzie potrzeba, wtedy będzie można „terrorem islamskim” zaatakować sam Izrael, co nie stoi tu w jakiejkolwiek sprzeczności.

Zamach warszawski pod pozorem „katastrofy smoleńskiej” miał doprowadzać do totalnej utraty kontroli Polaków nad Polską i tak się stało, a co widać już gołym okiem. Ale nie tylko o to chodziło, zebranie gości pogrzebowych na państwowym pochowku prawdopodobnie miało doprowadzić do masowego ataku na przywódców światowych przybyłych na pogrzeb. Tym też zapewne tłumaczy się „dziwna” absencja niektórych z nich, którzy zapewne zostali ostrzeżeni przez własne służby. Na Bliskim Wschodzie jest to normalna procedura, że najpierw zabija się wodza, a potem na jego pogrzebie wysadza się w powietrze resztę innych osobistości wysokiej rangi. Pamiętamy, że na pogrzeb Lecha Kaczyńskiego nikt prawie nie przyjechał, a sama uroczystość – aby nie kusić losu – odbyła się w całkowicie innym miejscu niż to planowano. Podobnie było z cyrkiem marszu pokoju po farsie zamachu na redakcję Charlie Hebdo, gdzie przywódcy światowi szli własnym pochodem w osobnym miejscu. Zebranie pogrzebników w Warszawie nie miało miejsca, bo zapobiegawczo wywołano erozję wulkanu, który dał pretekst do uziemienia wszystkich samolotów na parę dni przed pogrzebem i wszyscy zostali w domu. Przy czym biorąc symbolikę wielkiego ognia, znaną w okultyzmie obecnych władców świata, można by zastanowić się, czy erozja wulkanu na długo przed 10 kwietnia dodatkowo nie była wielkim okultystycznym znakiem „wielkich zmian”, które nadchodzą i wtajemniczeni wiedzą, że trzeba zachować czujność.

Wydarzenie 10 kwietnia 2010 trzeba widzieć w szerokiej perspektywie, nie wolno zasklepiać się ani w teoriach wybuchów, teoriach ataku laserowego czy kłótniach w kokpicie. Choć na to nie ma dowodów, ale się o tym mówi, podczas kiedy również nie ma dowodów na odlot z Okęcia, ale tu się o tym milczy.

To zbrodnicze milczenie przerwane jest niegodnym klanagorem żałobników – a skutecznym. Właśnie na dniach córka Wassermana, aby wpisać się w aktywnych zwolenników „kłamstwa smoleńskiego”, domaga się konferencji międzynarodowej, która zbada tę katastrofę! Właśnie – w ramach szeroko pojętej subweresji już nie Polski tylko, ale i całego regionu – bez żenady miesza ona tu do naszych polskich spraw kwestię Ukrainy, Putina i samolotu malezyjskiego. A przecież ta gęś żałobna ma czarne skrzynki (malezyjskie) właśnie w rękach „międzynarodowych” i niech nam opowie o tym, co tam jest zapisane! Przecież czarne skrzynki samolotu z Donbasu ujawnią atak rakiety naziemnej – czyż nie? Gdzie są zapisy tego samolotu i co mówią??? Po co oskarżać gołosłownie, skoro można podeprzeć swe zarzuty dowodami? Czy pochodzenie żydowskie uprawnia w Polsce do sprawowania służby adwokackiej bez legitymacji rozumu?

Podobnie nędznie, a nawet gorzej jest z inną płaczką – Kurtyką, która na swojej stronie internetowej   http://www.pomniksmolensk.pl/     bezczelnie wywiesiła ubecką fałszywkę: „zdjęcie Tupolewa w chwili wchodzenia Prezydenta na pokład w dniu 10 kwietnia 2010”  http://gazetawarszawska.com/zamach/zamach-warszawski/403-oszustwo-smolenskie-portalu-pomniksmolenski Rodzina Gosiewskiego wystawiła pomnik o kształcie Tupolewa, w którym to miał zginać ich syn. Wdowa Merta milczy jak zaklęta w sprawie wzorcowego przykładu oszustwa smoleńskiego: palenia dowodu osobistego jej męża, aby upozorować, że jest to dowód rzeczowy, który wydobyto ze zgliszcz w Smoleńsku, podczas kiedy dowód ten jak przypuszczalnie i właściciel nigdy na lotnisku w Sewiernem nie byli i to nawet w stanie martwym. Płakać przed kamerami – TAK! Domagać się prawdy o odlocie – CICHO SZA!

Nawet konferencje smoleńskie, w tym lekarzy i psychologów, nie podejmują prostego wątku: w jakim stanie psychofizycznym był kapitan Tupolewa. Skoro oszuści smoleńscy sami twierdzą, że atmosfera na pokładzie była zła, to czy te wdowy płaczne:

nie powinny pójść po tej linii i zapytać jak czuł się kapitan, co pił na Okęciu, czy obsługa w barze dobrze przestrzegła zasad higieny rąk i czy nikt nie zainfekował kawy i ciasteczek bakteriami, które w ciągu 30-50 minut atakują bez objawów wstępnych system pokarmowy i dają u zainfekowanych gwałtowne torsje i biegunkę nie do powstrzymania?!

Czy lekarz medycyny Joanna Kurtyka takie bakterie atakujące przewód pokarmowy zna? A jeżeli zna, to dlaczego ich nie bada na Okęciu? Czy ona boi się? Boi się biegunki?

Dlaczego Merta, Wasserman, Kurtyka, Gosiewscy (matka lekarz) nie pytają o to, jak czuł się mąż czy ojciec w ostatniej chwili swego życia, co mówił do osoby, która została na lotnisku, czy był spokojny, a może był pod wpływem narkotyków? Którzy to byli takimi „osobami” odprowadzającymi, dlaczego ich nikt nie ujawnia? Jak nazywała się firma, która dawała serwis cateringowy krytycznego dnia? Etc., etc.

W naszej kulturze, bliscy autentycznie kochający swych nagle odeszłych najczęściej w ciszy przeżywają swój smutek wiecznego rozstania, ale jeżeli są już do czegoś zdeterminowani, to nie do aktorstwa, ale do poszukiwania prawdy o ostatniej chwili życia ukochanej osoby.

Zachowanie tych medialnych żałobników jest niegodne, to dalsza część kłamstwa smoleńskiego. Co gorsza, to na tle kolejnych już ofiar, jak np. inżyniera Wróbla czy – co wysoce prawdopodobnie – dr Ratajczaka. Inżynier Wróbel – mimo pięciu lat – jest dotychczas jedyną osobą sfer rządowych, która otwarcie mówiła o wersji samolotu bliźniaka w Smoleńsku. Dlatego go zamordowano. Lista ofiar smoleńskich jest długa, nie wyliczamy tu nikogo, ale trzeba dodać, że do ofiar tych należą kadry lotnicze zabite w samolocie CASA, ofiary nagłych zgonów w okresie posmoleńskim, czy architekci „z Asturias”. Mamy prawo domniemywać, że jest to wierzchołek góry lodowej. I do ofiar typu radiowiec R.Muś dołącza się całe grono tych, którzy nagle odeszli na zawały czy wylewy, a których to nazwisk nigdy nikt nie skojarzy ze Smoleńskiem.

Pisaliśmy dość dużo o ekspertach Macierewicza: Biniendzie, Nowaczyku, Szuladzinskim, etc., czy nawet tej grotesce inżynierskiej Glenn Joergensen, a w tych dniach Jürgen Roth, który podobnie jak Macierewicz z Sulęcińskim przeczytali pierwsze fragmenty hipotezy na http://zamach.eu/   i szerzą to nie, jako odrzuconą, wczesną hipotezę, lecz jako zwykle brednie (Plan B), a Roth już jako ordynarne żydowskie kłamstwa.

Wszystko to pomijamy tu, bo „experci” już mocno schodzą na plan dalszy, a najnowsze informacje mówiące o tym, że wieża kontrolna na krótko przed „lądowaniem” Tupolewa miała rozkaz zamknąć lotnisko, oddala podejrzenia od Putina, jako sprawcy, czyli experci tym bardziej idą w odstawkę, bo ich celem nie była prawda, ale Putin. I na scenie pozostają jedynie emocje, a wdowy są w tym najlepsze.

Jak powiedziano powyżej, „Smoleńsk” to cześć planu subwersji i taka metoda jest podjętą próbą przejęcia Polski przez żydów. Okres najnowszy ma swój początek 17 wrzenia 1939 roku, który obecnie gwałtownie przyspiesza, a to ze względu na wydarzania w Izraelu. Ale próba przejęcia Polski przez żydów sięga już pierwszych wieków państwowości polskiej, gdzie żydzi zaczęli mówić o przejęciu Lechitii jako swego terytorium. Kiedyś napisano o tym wiele książek, ale które udało się zniszczyć, choć pewne zapisy się zachowały.

A czasy już zupełnie najnowsze to problem Izraela, gdzie toczy się odwieczny spór miedzy ortodoksami, syjonistami i liberałami. Jest to miotanie się od asymilacji, do mesjanizmu poprzez syjonizm. Jedni chcą uciekać do Polski, inni budować wielki Izrael, choć najchętniej jako turyści, a inni nauczać gojskie dzieci masturbacji.

Tak czy owak nawet wielki Izrael z osiadłą tam dużą populacja żydowską wymaga „chwilowego” przerzucenia ludności Izraela do Europy, bo trzeba zburzyć meczet Al- Aqsa, którego istnienie uniemożliwia zbudowanie Świątyni. Zburzenia odbędzie się poprzez atak jądrowy Iranu na Izrael, a to poprzez przypadkowe trafianie właśnie w meczet. Miało do tego dojść rok temu podczas posiedzenia Knesset `u na Wawelu, ale coś nie poszło tak, jak trzeba. Z niczego jednak nie zrezygnowano.

Możliwe, chodzi tu o wątek Ukraiński lub Rosyjski (ceny ropy), a może o jakaś formę buntu w armii Izraela, której to zawodowi oficerowie mogą mieć dość nieudacznictwa swoich dowódców, którzy w tym całym chaosie wiecznych zbrodni na Palestyńczykach i notorycznych konfliktach z otoczeniem mogą wywołać lawinę nieprzewidywalnych wydarzeń.

Tak czy owak, wszyscy żydzi bez wyjątku chcą wytchnienia na łonie gojów, bo goj jest osłem, które żyje po to, aby dźwigać żyda. Jest to prawda i nie tyle rabina Izraela, ile jest ogólną mądrością żydowską, a czym każdy żyd żyje, niemal „ma to w genach”. Jak wiemy, najlepszym żydowskim osłem jest Polak. On nawet całą rodzinę zabije, a i sąsiadów też, a to po to, aby mógł żywić żyda i wynosić po nim kible. Żyd mu za to podziękuje.

Takie noszenie żydowskiego kibla i narażanie na śmierć sąsiadów, czyli nas wszystkich i to nie tylko w Polsce, ale i w całym regionie, reprezentują żałobnicy smoleńscy i cała ta chmara różnej maści ekspertów, adwokatów i publicystów, którzy krzyczą o Smoleńsku, a milczą o Okęciu – jest to jedno wielkie zagrożenie dla pokoju w Europie – noszenie żydowskiego kibla.

W Smoleńsku nic nie było, nikt tam nie zginał, ale krzyczy się tam głośno po to, aby zgłuszyć prawdę i o „Smoleńsku” i o Polsce. Polska ma znowu paść ofiarą.

In Christo

Krzysztof Cierpisz

09 – 04 – 2015

Franciszek umył nogi transseksualiście

W Wielki Czartek, kontynuując zwyczaj wyszydzania tego co zrobił Jezus swoim uczniom w dzień przed swoją męką, papież Bergoglio umył stopy między innymi dziecku i transseksualiście. Następnie transseksualista przystąpił do Komunii Świętej przyjmując z rąk kapłana Ciało Chrystusa. Ciekawe że nawet “postępowe” media całą sprawę przemilczały. Widocznie jest to na tyle jednoznaczny gest, że nawet one bały się go pokazać. Wygląda na to że jest jeszcze za wcześnie, ludzie są nieprzygotowani. Chyba reakcja wiernych i niektórych biskupów na ubiegłoroczną próbę przeforsowania komunii dla rozwodników pokazała że “siły postępu” w Kościele nie mają jeszcze wystarczającej przewagi. Ale program przyjęty gdzieś na wyżynach masonerii musi iść swoim tokiem. Lud jeszcze nie dojrzał, ale rewolucja musi trwać.

Transseksualista któremu papież Franciszek umył i pocałował nogi

Papież Bergoglio grzeszy pychą próbując być lepszym od Jezusa Chrystusa. Jezus obmył stopy swoim uczniom, Bergoglio idzie dalej, chce myć nogi wszystkim grzesznikom i tym, którzy jeszcze nie są uczniami. Kto będzie następny po muzułmance i transwestycie? Czy może w przyszłym roku Franciszek umyje nogi pedofilowi? Czym w przyszłym roku nas zaszokuje? A może w przyszłym roku nie będziemy się już niczemu dziwić? Może w tej “rewolucji” chodzi właśnie o to żebyśmy przestali się dziwić?

Tu film na YouTube w którym transseksualista opowiada o sobie i całym zdarzeniu.

Za: ‚Zapiski z kamiennego lasu’ (7 kwietnia 2015)

Judaizm przeciwko Mojżeszowi. Gnostycki mesjanizm Sabbataja Cwi – Hugon Hajducki

Trwa duchowa wojna pomiędzy Bogiem a Lucyferem. W trakcie tych zmagań książę ciemności niejednokrotnie zło nazywa dobrem, a nienawiść ukrywa w słowach głoszących miłość, tolerancję i pokój.

Zapowiedziane przez św. Jana zbiorowe nawrócenie Żydów jest od dawna wypatrywanym znakiem, potwierdzającym nadejście czasów ostatecznych i rychłą paruzję Chrystusa. Jest to jedna z wielkich tajemnic dotyczących losów całego świata. W jakich jednak okolicznościach nastąpi nawrócenie Żydów? W którym momencie porzucą oni swoje zgubne poglądy o nadejściu narodowego mesjasza, który przyjdzie tylko po to, by stworzyć kolejne ziemskie imperium? Czy będzie to związane z pojawieniem się kolejnego fałszywego mesjasza żydowskiego? Pytania, na które trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi, można by mnożyć.

Historia narodu żydowskiego po odrzuceniu i przelaniu krwi Zbawiciela jest historią pogrążania się w religijnych błędach i samouwielbieniu. Wbrew obiegowym poglądom, Żydzi nie pozostali wierni zasadom ortodoksyjnego judaizmu, dzieląc się na liczne i zwalczające się sekty. Do dziś sam judaizm jest zjawiskiem zróżnicowanym, a jego podział na żydowskich ortodoksów i zsekularyzowanych Żydów reformowanych jest bardzo dużym uproszczeniem. Jednym z odłamów dzisiejszego judaizmu (choć część samych Żydów traktuje ten ruch religijny jako heretycką sektę) jest wpływowy i działający do dziś w konspiracji sabbataizm. Warto zapoznać się z poglądami głoszonymi w łonie tej sekty, tym bardziej że zostały one przyjęte przez niektóre dzisiejsze odłamy judaizmu, jak również sekty (najczęściej protestanckie) o charakterze judeochrześcijańskim. Warto z jeszcze jednego powodu: ponieważ sabbataizm jest koncepcją religijną odpowiedzialną za liczne, fatalne w skutkach wydarzenia społeczne i polityczne na świecie dziejące się w ciągu ostatnich 200 lat, a które od XIX wieku przypisywano bez różnicy wszystkim Żydom. Niejednokrotnie sami sabbatajczycy gorliwie pomagali w szerzeniu antyżydowskiej propagandy, aby w ten sposób, łamiąc Prawo, przyśpieszyć osiągnięcie mesjańskiego czasu. Czytaj dalej

W I E L K A N O C  -  2015

Umarłeś na krzyżu,

Jezu – Zmartwychwstałeś!

Dla nas i dla wiecznej chwały…

A co przedtem było?

 

Co my zrobiliśmy -

Gdy nasze grzechy

Twoje ciało biczowały,

A wiara zmieniała w niewiarę,

Choć ramiona Twego krzyża

Z miłością nas oplatały?

 

Co my zrobiliśmy -

Gardząc Twoim obliczem,

Nie mieliśmy w sercu Boga,

Tylko biegnąc ścieżkami życia,

Dbaliśmy o majątek, zapominając,

Że bez Niego jesteśmy niczym?

 

Co my zrobiliśmy -

Ze słowami prawdy objawionej,

Zapisanymi  w Boskich słowach

Jezusa – nauczyciela naszych dusz,

Zmartwychwstałego, w Trójcy Jedynego,

Któremu wierzymy jako Bogu?

 

Co my zrobiliśmy -

To trudna odpowiedź z przeszłości

Dla ludzi Izraela, i dla nas – teraz,

Toczących syzyfowe kamienie wiary,

Coraz trudniej, coraz gorzej,

Trwonimy prawdę o Zmartwychwstaniu,

Tracąc jej sens, odległy od Boskiej miary?

 

Co my zrobiliśmy -

Co jeszcze zrobić musimy,

Według słowa wcielonego,

I płynącej z krzyża Jezusa

Nauki, żeby być – i codziennie

W Nim zmartwychwstawać?

 

 NY – Marian 44

 


 Resurrection

 Składam wszystkim serdeczne życzenia zdrowia, wielu łask Bożych i radosnych, pogodnych świąt.

CHRYSTUS  ZMARTWYCHWSTAŁ – PRAWDZIWIE  ZMARTWYCHWSTAŁ, ALLELUJA !!!

MARIAN 44

 

 

 

 

 

Wielki Czwartek

Dałem wam przykład

Liturgia Wielkiego Czwartku rozpoczyna Triduum Paschalne, które choć składa się z trzech dni, stanowi nierozerwalną jedność. O ile poranna celebracja ma miejsce tylko w katedrze, Msze Święte wieczorne sprawowane są we wszystkich parafiach. Mają bardzo uroczystą oprawę. Na pierwszy plan wybija się dziękczynienie za dar Eucharystii i kapłaństwa. Podkreśla to liturgia słowa.

Dzisiejsza wieczorna Eucharystia ma charakter bardzo uroczysty. Liturgia słowa przypomina wydarzenia z Wieczernika, nawiązuje do tradycji uczty paschalnej, w którą wpisuje się Ostatnia Wieczerza. Chrystus nadaje jej zupełnie nowy sens. Sam siebie czyni Barankiem paschalnym – Ofiarą, która odtąd będzie składana do końca świata za zabawienie świata. W nakazie skierowanym do apostołów: „To czyńcie na Moją pamiątkę”. Wielki Czwartek to też dzień ustanowienia służebnego kapłaństwa, którego zadaniem, poprzez sukcesję apostolską, będzie kontynuowanie przez wieki misji zleconej przez Mistrza. Z tej okazji polscy biskupi skierowali w tym roku do kapłanów specjalny list, w którym wzywają ich do odnowienia zażyłości ze Słowem Bożym, która może rozpocząć „nową duchową wiosnę” w Kościele w Polsce i na świecie. „Jedną z najbardziej subtelnych pokus, którą wabieni są także kapłani, jest myślenie, że słowa wzięte z ulicy mogą być bardziej „nośne” i bardziej skuteczne aniżeli Słowo Boże”, przestrzegają pasterze.
Szczególnym momentem Mszy św. Wieczerzy Pańskiej jest powtarzany za Chrystusem obrzęd umycia nóg przez kapłana celebrującego Eucharystię. Wyraża on prawdę, że Kościół, podobnie jak Chrystus, jest po to, aby służyć. Gest ten jest też ukazaniem istoty Eucharystii – gotowości do dawania siebie braciom poprzez ofiarę z siebie i życie dla innych.
Tego dnia po uroczystym „Gloria” milkną organy aż do momentu wyśpiewania radosnego „Alleluja” podczas Liturgii Wigilii Paschalnej. Ponieważ w Wielki Piątek i Wielką Sobotę nie sprawuje się Eucharystii, w Wielki Czwartek konsekruje się Hostię do Grobu Pańskiego i odpowiednią ilość komunikantów. Po Mszy św. Najświętszy Sakrament zostaje przeniesiony do tzw. ciemnicy – na pamiątkę faktu uwięzienia i odosobnienia Chrystusa po Jego pojmaniu. Następuje procesyjne przejście do ciemnicy, gdzie rozpoczyna się adoracja Najświętszego Sakramentu. Wymownym znakiem odejścia Jezusa jest ogołocenie centralnego miejsca świątyni, czyli ołtarza.
Wcześniej, bo w wielkoczwartkowy poranek, kapłani spotykają się w kościołach katedralnych poszczególnych diecezji, aby wraz ze swoimi biskupami uroczyście sprawować tzw. Mszę św. Krzyżma. Dziękują wówczas za dar powołania, odnawiają śluby wierności, czystości i posłuszeństwa, przypominają sobie najważniejszą prawdę o swojej misji: że są po to, aby służyć i dawać swoje życie dla innych – jak Chrystus. Tradycyjnie na poranną Eucharystię przybywają ministranci, służba liturgiczna, schole. W jej trakcie biskup uroczyście święci oleje święte, używane do sprawowania sakramentów. Stąd też pochodzi określenie Msza św. Krzyżma.
Tajemnica miłości Boga do człowieka zamyka się pomiędzy piłatowym „Ecce homo” – oto człowiek, a słowami św. Tomasza apostoła wypowiedzianymi po Zmartwychwstaniu: „Pan mój i Bóg mój!”. Przed nami święty czas, podczas którego można znaleźć odpowiedzi na wiele pytań. Dobrze go wykorzystajmy.

ks. Paweł Siedlanowski

www.naszdziennik.pl

Sto tysięcy katolików prosi papieża o „słowo przeciw rozmywaniu nauki Chrystusa”

Już ponad sto tysięcy wiernych podpisało się pod „synowską prośbą” do Ojca Świętego Franciszka. Sygnatariusze – wśród nich koronowane głowy, arystokraci i wybitni uczeni – proszą papieża o wypowiedź, która ucięłaby spekulacje narastające po ostatnim synodzie biskupów.

Katolicy na całym świecie podpisują list do Papieża Franciszka, w którym proszą Go o interwencję w związku z posynodalnym zamieszaniem. Niektórzy duchowni zgromadzeni na ostatnim synodzie twierdzili, że można zmienić nauczanie Chrystusa w kwestiach nierozerwalności małżeństwa i oceny związków homoseksualnych.

Synowski apel podpisali już m.in. kard. Jorge Medina Estévez, kard. Raymond Burke, kardynał Walter Brandmüller, arcybiskup Wolfgang Haas, biskup Atanazy Schneider, książę Armand de Merode, książę Michel de Rostolan, profesor Roberto de Mattei, dr Adolpho Lindenberg i dr Caio Xavier da Silveira (przewodniczący Federacji Pro Europa Christiana) i generał Carlos Alfonso Tafur Ganoza – były głównodowodzący peruwiańskiej armii. Spośród osobistości z Polski wśród sygnatariuszy znaleźli się już m.in. profesor Jacek Bartyzel, prof. Grzegorz Kucharczyk, prof. Michał Wojciechowski i prof. Ryszard Legutko.

„Wobec zbliżającej się kolejnej sesji Synodu ds. Rodziny, która ma się odbyć w październiku 2015 roku, z synowskim oddaniem zwracamy się do Waszej Świątobliwości, by wyrazić zarówno nasze obawy, jak i nadzieje dotyczące przyszłości rodziny. Nasze obawy wynikają z doświadczeń całych dekad rewolucji seksualnej, promowanej przez sojusz potężnych organizacji, sił politycznych oraz mediów, które ustawicznie działają przeciwko samej istocie małżeństwa jako podstawowej komórki społecznej. Począwszy od tzw. Rewolucji roku 1968, doświadczamy stopniowego narzucania praw i zwyczajów moralnych przeciwnych w tym względzie zarówno prawu naturalnemu, jak i Bożemu” – piszą autorzy synowskiej prośby do papieża Franciszka.

“Wasza Świątobliwość, za sprawą informacji rozpowszechnianych podczas ostatniego Synodu, z bólem zauważamy, że dla milionów wiernych katolików światło tej latarni zostało przyćmione przez wpływ rozmaitych lobby, promujących antychrześcijański styl życia. Zauważamy ogólne zamieszanie spowodowane wrażeniem, jakoby w nauczaniu Kościoła powstał wyłom, który mógłby doprowadzić do zaakceptowania cudzołóstwa poprzez dopuszczenie osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach cywilnych, do Komunii Świętej. Nie dość tego, sugeruje się nawet, jakoby Kościół mógł w przyszłości zaakceptować jednoznacznie potępione, jako sprzeczne z Prawem Bożym i naturalnym, praktyki i związki homoseksualne” – czytamy.

W tej sytuacji zdecydowana interwencja mogłaby zakończyć zamęt narastający wśród wiernych. „Słowo Ojca Świętego zapobiegłoby rozmywaniu nauczania Jezusa Chrystusa i rozproszyło ciemności przesłaniające przyszłość naszych dzieci. Błagamy Cię, Ojcze Święty, o takie słowo! Czynimy to z sercem przepełnionym oddaniem dla Waszej Świątobliwości oraz wszystkiego, co Wasza Świątobliwość reprezentuje. Mamy pewność, że słowo Biskupa Rzymu nigdy nie wprowadzi rozdziału pomiędzy duszpasterską praktyką, a nauką ustanowioną przez Jezusa Chrystusa i przekazywaną przez Jego namiestników, bowiem to tylko powiększyłoby panujący chaos. Wszak nasz Zbawiciel nauczał z całą jasnością, iż musi istnieć zgodność pomiędzy głoszoną prawdą i praktyką życia . Przestrzegał nas także, że jedynym sposobem by nie upaść, jest wcielanie w życie Jego nauki (Mt 7, 24-27) – piszą sygnatariusze listu.

Ty również możesz podpisać się pod synowską prośbą do Ojca świętego. Wystarczy wejść na stronę www.ratujmyrodzine.pl

Synowska Prośba do Ojca Świętego Franciszka

Triduum Paschalne

Rozpoczynające się dziś Triduum Paschalne to dla chrześcijan najświętszy czas w roku. Od Wielkiego Czwartku do Niedzieli Zmartwychwstania Kościół wspomina najważniejsze wydarzenia w historii zbawienia: ustanowienie Eucharystii, mękę i śmierć Chrystusa oraz Jego zmartwychwstanie.

Wielki Czwartek

W Wielki Czwartek liturgia uobecnia Ostatnią Wieczerzę, ustanowienie przez Jezusa Eucharystii oraz kapłaństwa służebnego. Jeszcze przed wieczornym rozpoczęciem Triduum Paschalnego rankiem ma miejsce szczególna Msza św. We wszystkich kościołach katedralnych biskup diecezjalny wraz z kapłanami odprawia Mszę św. Krzyżma. Podczas niej biskup święci oleje (chorych, katechumenów i krzyżmo), które przez cały rok służą przy udzielaniu sakramentów chrztu, święceń kapłańskich, namaszczenia chorych. Kapłani koncelebrujący ze swoim biskupem odnawiają przyrzeczenia kapłańskie. Msza Krzyżma jest wyrazem jedności i wspólnoty duchowieństwa diecezji.

Wieczorem w kościołach parafialnych i zakonnych Mszą Wieczerzy Pańskiej rozpoczyna się Triduum Paschalne. Przed rozpoczęciem liturgii opróżnia się tabernakulum, w którym przez cały rok przechowywany jest Najświętszy Sakrament. Odtąd aż do Nocy Zmartwychwstania pozostaje ono puste.

Msza św. ma charakter bardzo uroczysty. Jest dziękczynieniem za ustanowienie Eucharystii i kapłaństwa służebnego. Ostania Wieczerza, którą Jezus spożywał z apostołami, była tradycyjną ucztą paschalną, przypominającą wyjście Izraelitów z niewoli egipskiej. Wszystkie gesty i słowa Jezusa, błogosławieństwo chleba i wina nawiązują do żydowskiej tradycji. Jednak Chrystus nadał tej uczcie nowy sens. Mówiąc, że poświęcony chleb jest Jego Ciałem, a wino Krwią, ustanowił Eucharystię. Równocześnie, nakazał apostołom: “To czyńcie na Moją pamiątkę”. Tradycja upatruje w tych słowach ustanowienie służebnego kapłaństwa, szczególne włączenie apostołów i ich następców w jedyne kapłaństwo Chrystusa.

W liturgii podczas śpiewu hymnu “Chwała na wysokości Bogu”, którego nie było przez cały Wielki Post, biją dzwony. Po homilii ma miejsce obrzęd umywania nóg. Główny celebrans, przeważnie jest to przełożony wspólnoty (biskup, proboszcz, przeor), umywa i całuje stopy dwunastu mężczyznom. Przypomina to gest Chrystusa i wyraża prawdę, że Kościół, tak jak Chrystus, jest nie po to, żeby mu służono, lecz aby służyć.

Po Mszy św. rusza procesja do tzw. ciemnicy. Tam rozpoczyna się adoracja Najświętszego Sakramentu. Wymownym znakiem odejścia Jezusa, który po Ostatniej Wieczerzy został pojmany, jest ogołocenie centralnego miejsca świątyni, czyli ołtarza. Aż do Wigilii Paschalnej ołtarz pozostaje bez obrusa, świec i wszelkich ozdób.

Wielki Piątek

Wielki Piątek to dzień Krzyża. Po południu odprawiana jest niepowtarzalna wielkopiątkowa Liturgia Męki Pańskiej. Celebrans i asysta wchodzą w ciszy. Przed ołtarzem przez chwilę leżą krzyżem, a po modlitwie wstępnej czytane jest proroctwo o Cierpiącym Słudze Jahwe i fragment Listu do Hebrajczyków. Następnie czyta się lub śpiewa, zwykle z podziałem na role, opis Męki Pańskiej według św. Jana.

Po homilii w bardzo uroczystej modlitwie wstawienniczej Kościół poleca Bogu siebie i cały świat, wyrażając w ten sposób pragnienie samego Chrystusa: aby wszyscy byli zbawieni. Szczególnie przejmujące są modlitwy o jedność chrześcijan, prośba za niewierzących i za Żydów.

Centralnym wydarzeniem liturgii wielkopiątkowej jest adoracja Krzyża. Zasłonięty fioletowym suknem Krzyż wnosi się przed ołtarz. Celebrans stopniowo odsłania ramiona Krzyża i śpiewa trzykrotnie: “Oto drzewo Krzyża, na którym zawisło zbawienie świata”, na co wierni odpowiadają: “Pójdźmy z pokłonem”. Obecnie odsłanianie koncentruje uczestnika liturgii na cierpieniu Syna Bożego. We wczesnej Tradycji na krzyżu nie było postaci ukrzyżowanego Chrystusa. Był on zrobiony ze złota i wysadzany drogocennymi kamieniami, tak by podczas odsłaniania wierni widzieli Chrystusa triumfującego. Pierwsze krzyże z postacią Jezusa przedstawiały go z otwartymi oczami i z dwoma koronami na głowie: cierniową i królewską.

Po liturgii Krzyż zostaje w widocznym i dostępnym miejscu, tak by każdy wierny mógł go adorować. Jest on aż do Wigilii Paschalnej najważniejszym punktem w kościele. Przyklęka się przed nim, tak, jak normalnie przyklęka się przed Najświętszym Sakramentem. Po adoracji Krzyża z ciemnicy przynosi się Najświętszy Sakrament i wiernym udziela się Komunii.

Ostatnią częścią liturgii Wielkiego Piątku jest procesja do Grobu Pańskiego. Na ołtarzu umieszczonym przy Grobie lub na specjalnym tronie wystawia się Najświętszy Sakrament w monstrancji okrytej białym przejrzystym welonem – symbolem całunu, w który owinięto ciało zmarłego Chrystusa. Cały wystrój tej kaplicy ma kierować uwagę na Ciało Pańskie. W wielu kościołach przez całą noc trwa adoracja.

W Wielki Piątek odprawiane są także nabożeństwa Drogi Krzyżowej. W wielu kościołach rozpoczyna się ono o godzinie 15.00, gdyż właśnie około tej godziny wedle przekazu Ewangelii Jezus zmarł na Krzyżu.

Wielka Sobota

Wielka Sobota jest dniem ciszy i oczekiwania. Dla uczniów Jezusa był to dzień największej próby. Według Tradycji apostołowie rozpierzchli się po śmierci Jezusa, a jedyną osobą, która wytrwała w wierze, była Bogurodzica. Dlatego też każda sobota jest w Kościele dniem maryjnym.

Po śmierci krzyżowej i złożeniu do grobu wspomina się zstąpienie Jezusa do otchłani. Wiele starożytnych tekstów opisuje Chrystusa, który “budzi” ze snu śmierci do nowego życia Adama i Ewę, którzy wraz z całym rodzajem ludzkim przebywali w Szeolu.

Tradycją Wielkiej Soboty jest poświęcenie pokarmów wielkanocnych: chleba – na pamiątkę tego, którym Jezus nakarmił tłumy na pustyni; mięsa – na pamiątkę baranka paschalnego, którego spożywał Jezus podczas uczty paschalnej z uczniami w Wieczerniku oraz jajek, które symbolizują nowe życie. W zwyczaju jest też masowe odwiedzanie różnych kościołów i porównywanie wystroju Grobów.

Wielki Piątek i Wielka Sobota to jedyny czas w ciągu roku, kiedy Kościół nie sprawuje Mszy św.

Wielkanoc – Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego

Wielkanoc zaczyna się już w sobotę po zachodzie słońca. Rozpoczyna ją liturgia światła. Na zewnątrz kościoła kapłan święci ogień, od którego następnie zapala się Paschał – wielką woskową świecę, która symbolizuje zmartwychwstałego Chrystusa. Na paschale kapłan żłobi znak krzyża, wypowiadając słowa: “Chrystus wczoraj i dziś, początek i koniec, Alfa i Omega. Do Niego należy czas i wieczność, Jemu chwała i panowanie przez wszystkie wieki wieków. Amen”. Umieszcza się tam również pięć ozdobnych czerwonych gwoździ, symbolizujących rany Chrystusa oraz aktualną datę. Następnie Paschał ten wnosi się do okrytej mrokiem świątyni, a wierni zapalają od niego swoje świece, przekazując sobie wzajemnie światło. Niezwykle wymowny jest widok rozszerzającej się jasności, która w końcu wypełnia cały kościół. Zwieńczeniem obrzędu światła jest uroczysta pieśń (Pochwała Paschału) – Exultet, która zaczyna się od słów: “Weselcie się już zastępy Aniołów w niebie! Weselcie się słudzy Boga! Niech zabrzmią dzwony głoszące zbawienie, gdy Król tak wielki odnosi zwycięstwo!”.

Dalsza część liturgii paschalnej to czytania przeplatane psalmami. Przypominają one całą historię zbawienia, poczynając od stworzenia świata, przez wyjście Izraelitów z niewoli egipskiej, proroctwa zapowiadające Mesjasza aż do Ewangelii o Zmartwychwstaniu Jezusa. Tej nocy powraca po blisko pięćdziesięciu dniach uroczysty śpiew “Alleluja”. Celebrans dokonuje poświęcenia wody, która przez cały rok będzie służyła przede wszystkim do chrztu. Czasami, na wzór pierwotnych wspólnot chrześcijańskich, w noc paschalną chrzci się katechumenów, udzielając im zarazem bierzmowania i pierwszej Komunii św. Wszyscy wierni odnawiają swoje przyrzeczenia chrzcielne wyrzekając się grzechu, Szatana i wszystkiego, co prowadzi do zła oraz wyznając wiarę w Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego.

Wigilia Paschalna kończy się Eucharystią i procesją rezurekcyjną. Procesja ta pierwotnie obchodziła cmentarz, który zwykle znajdował się w pobliżu kościoła, by oznajmić leżącym w grobach, że Chrystus zmartwychwstał i zwyciężył śmierć. Ze względów praktycznych w wielu miejscach w Polsce procesja rezurekcyjna nie odbywa się w Noc Zmartwychwstania, ale przenoszona jest na niedzielny poranek.

Oktawa Wielkiej Nocy

Ponieważ cud Zmartwychwstania jakby nie mieści się w jednym dniu, dlatego też Kościół obchodzi Oktawę Wielkiej Nocy – przez osiem dni bez przerwy wciąż powtarza się tę samą prawdę, że Chrystus Zmartwychwstał. Ostatnim dniem oktawy jest Biała Niedziela, nazywana obecnie także Niedzielą Miłosierdzia Bożego. W ten dzień w Rzymie ochrzczeni podczas Wigilii Paschalnej neofici, odziani w białe szaty podarowane im przez gminę chrześcijańską, szli w procesji do kościoła św. Pankracego, by tam uczestniczyć w Mszy św. Jan Paweł II ustanowił ten dzień świętem Miłosierdzia Bożego, którego wielką orędowniczką była św. Faustyna Kowalska.

Wielkanoc jest pierwszym i najważniejszym świętem chrześcijańskim. Apostołowie świętowali tylko Wielkanoc i każdą niedzielę, która jest właśnie pamiątką Nocy Paschalnej. Dopiero z upływem wieków zaczęły pojawiać się inne święta i okresy przygotowania aż ukształtował się obecny rok liturgiczny, który jednak przechodzi różne zmiany.

Obchody Triduum Paschalnego, choć trwają od Wielkiego Czwartku do Niedzieli Wielkanocnej, wbrew pozorom nie trwają cztery, lecz trzy dni. Jest to związane z żydowską rachubą czasu. Każde święto rozpoczyna się już poprzedniego dnia wieczorem po zachodzie słońca. Tak więc pierwszy dzień świętego Triduum (Trzech Dni) Paschalnego rozpoczyna się od Mszy Wieczerzy Pańskiej w czwartek a kończy Liturgią Męki Pańskiej w piątek jeszcze przed wieczorem. Jest to zgodne z Ewangelią, która mówi, że Ciało Jezusa spoczęło w Grobie jeszcze przed nastaniem szabatu. Drugi dzień to czas liturgicznej ciszy i smutku. Kościół nie sprawuje Mszy św., a Komunię św. mogą, w formie wiatyku, przyjmować jedynie umierający. Właściwie nie sprawuje się żadnych sakramentów, choć m.in. polskie doświadczenie uczy, że to czas wzmożonej posługi kapłanów sprawujących sakrament pojednania. Wieczorem kończy się “dzień żałoby”. Rozpoczyna się trzeci dzień, w którym Chrystus zmartwychwstał. Nastaje święta Noc Zmartwychwstania, podczas której powstaje z martwych Chrystus Pan – Słońce, które nie zna zachodu. Noc Paschalna oraz cała Niedziela Wielkanocna to największe święto chrześcijańskie, pierwszy dzień tygodnia, uroczyście obchodzony w każdą niedzielę przez cały rok.

Źródło: KAI

Za: PiotrSkarga.pl

Najnowsze komentarze

    Archiwa

    060365