Nowa Jerozolima skrywanym celem wojny na Ukrainie? – Agnieszka Piwar
Pierwsza rocznica rozpoczęcia specjalnej operacji wojskowej Rosji na Ukrainie – gdzie od 2014 roku trwa wojna – skłania do pewnych przemyśleń i podsumowań. Znawcy tematu nie pozostawiają wątpliwości. Konflikt za naszą wschodnią granicą rozgrywa się w interesie i z inicjatywy mocarstwa zza Oceanu. Tymczasem warto zagłębić się w temat zaangażowania Żydów, o którym skrzętnie milczą redakcje wPolsce, także te będące w opozycji do głównego nurtu.
Miałam dużo czasu na obserwację i dedukcję, wszak wkrótce po tym jak Rosjanie wkroczyli na Ukrainę straciłam pracę. Czy miało to jakiś związek? Nie poinformowano mnie o powodzie rozwiązania ze mną umowy w trybie natychmiastowym, ale mogę się tego domyślać, gdyż pracowałam w archiwum publicznej telewizji. Utrata pracy zbiegła się w czasie, kiedy uruchomiono wobec mnie lawinę ataków, w tym publicznych zniesławień, zakłamanych artykułów czy nawet pogróżek wysyłanych w prywatnych wiadomościach. Byłam oczerniana, wyzywana od „ruskich agentów”, etc. Hejt wylewał z każdej strony. Mój przypadek nie jest odosobniony. Z podobną nagonką i problemami spotkali się inni polscy publicyści czy komentatorzy, którzy nie powielali narracji mainstreamu o „złej Rosji” i „niewinnej Ukrainie”.
Czym sobie zasłużyłam na nagonkę i problemy? Być może uwagą skierowaną pod adresem szefa rządu RP. Jeszcze przed rozpoczęciem tzw. rosyjskiej operacji specjalnej, Mateusz Morawiecki chwalił się w mediach społecznościowych, że Polska przekaże broń Ukrainie. W komentarzu, pod własnym nazwiskiem wytknęłam premierowi, że dostarczanie broni Ukraińcom to zły pomysł, gdyż przez 8 lat prześladowali i mordowali oni własnych obywateli, którzy mówili po rosyjsku czy sprzeciwiali się Euromajdanowi. Jako przykładowy dowód wkleiłam zdjęcia i relacje z masakry w Odessie, do jakiej doszło 2 maja 2014 roku.
Uciszyć za niewygodne fakty
Moją pierwszą publikację po 24 lutego 2022 roku – a więc po militarnym wejściu Rosjan na Ukrainę – rozpoczęłam od słów: «Kilka lat temu, już po wybuchu Euromajdanu, poznałam w Gliwicach młodego Ukraińca. Podczas luźnej rozmowy zapytałam dlaczego właściwie przyjechał do Polski. Odpowiedział, że wyjechał z Ukrainy, by wymigać się przed przymusowym wcieleniem do wojska. Wyjaśnił, że jego matka jest Rosjanką, a on po prostu nie chciał strzelać do swoich. Czy któryś z majdanowych podżegaczy z Polski pomyślał choć przez chwilę, że wpychanie Ukraińców na prozachodni kurs sprowadzi na zwykłych mieszkańców Ukrainy tego typu dramatyczne dylematy?».
W tamtych dniach udostępniłam też w mediach społecznościowych wypowiedź profesora Johna Mearsheimera, słynnego amerykańskiego politologa, twórcy teorii realizmu ofensywnego, wykładowcy nauk politycznych na uniwersytecie w Chicago. W wywiadzie zamieszczonym na kanale „King’s Politics” omówił on pochodzenie i historię kryzysu na Ukrainie. Jego analizę uznałam za bardzo ciekawą i odważną jak na dzisiejsze czasy, dlatego zamieściłam to na swoim profilu.
Mearsheimer powiedział wprost, że «głównymi winowajcami za ten kryzys są Stany Zjednoczone i ich sojusznicy, a nie Putin, ani Rosja». Ten były oficer sił powietrznych USA wyjaśnił, że pierwszy i najważniejszy wymiar to ekspansja NATO. Amerykanin powiedział: «Pomysł był taki, że mieliśmy rozszerzyć NATO na Wschód, tak aby obejmowało to Ukrainę». Po czym skwitował: «Pomysł aby wziąć sojusz wojskowy, któremu przewodzi USA, najpotężniejszy kraj na świecie i doprowadzić ten sojusz do granic Rosji licząc na to, że ten fakt nie wzruszy Rosjan, jest nie do pomyślenia».
Ponadto, udostępniłam wtedy nagranie z wypowiedzią Douglasa Macgregora, emerytowanego pułkownika armii USA, doradcy p.o. szefa Pentagonu za czasów prezydentury Donalda Trumpa. W wywiedzie dla telewizji „Fox News” Macgregor powiedział: «Władimir Putin robi to, przed czym ostrzegał nas przez mniej więcej ostatnie 15 lat, a mianowicie, że nie będzie tolerować wojsk Stanów Zjednoczonych lub naszych rakiet na swoich granicach. Dokładnie tak samo, jak my nie tolerujemy rosyjskich wojsk i rakiet na Kubie. Zignorowaliśmy go i on w końcu zaczął działać. W żadnym wypadku nie pozwoli Ukrainie dołączyć do NATO».
Za publikowanie wypowiedzi wyżej wymienionych zostałam zwyzywana w komentarzach. Zarzucono mi, że powielam rosyjską propagandę i sugerowano, że opłaca mnie Kreml. Absurdalność tych zarzutów podbija fakt, że cytowane przeze mnie osoby to Amerykanie.
W międzyczasie polskojęzyczna bezpieka zablokowała przed czytelnikami z Polski dostęp do mojej autorskiej strony. Po wielomiesięcznej korespondencji jeden z operatorów (z którego internetu korzystałam) wreszcie przyznał, że zablokował dostęp do mojego bloga na żądanie „uprawnionych podmiotów”, gdyż uznano, że mój blog stanowi „zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa i obronności”.
Zdumiewający powód, zważywszy na to, że w moich publikacjach opowiadam się za pokojem i przeciwko wojnie, nigdy też nie popierałam żadnej interwencji zbrojnej. Co więcej, zawsze byłam stanowczo przeciwna angażowaniu Polski w konflikt rosyjsko-ukraiński, gdyż uważam, że sprowadzi to na nas wielkie niebezpieczeństwo. Tymczasem władze w Polsce nieustannie wpychają nas w ten konflikt.
To wszystko daje solidne podstawy przypuszczać, że utrata pracy i jedynego źródła utrzymania mogła mieć związek z moimi poglądami oraz wyżej przytoczonymi komentarzami.
Prawdziwy początek wojny
Wbrew obiegowej opinii wojna na Ukrainie nie rozpoczęła się 24 lutego 2022 roku, lecz osiem lat wcześniej. Cofnijmy się zatem do Euromajdanu na Ukrainie. Przewrót został zorganizowany i sfinansowany przez Amerykanów oraz ich sojuszników z NATO. Pretekstem do rozpętania masowych protestów i obalenia władzy było niepodpisanie przez ówczesnego prezydenta Wiktora Janukowycza umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Celem Euromajdanu było osłabienie Rosji, co miało pomóc Stanom Zjednoczonych w utrzymaniu pozycji światowego hegemona.
W konsekwencji na Ukrainie przez osiem lat działy się niewyobrażalne tragedie. Dokonano licznych zbrodni na ludności cywilnej Donbasu, prześladowano rosyjskojęzycznych obywateli Ukrainy, likwidowano język rosyjski, będący dla wielu językiem ojczystym. I wreszcie, zorganizowano masakrę w Odessie, gdzie 2 maja 2014 roku bestialsko zamordowano i spalono kilkadziesiąt niewinnych osób, a kilkaset zostało rannych. Naiwny jest ten, kto uważał, że sprowokowana Rosja nie zareaguje.
Kilka lat temu, podczas konferencji prasowej zorganizowanej przez ambasadę Syrii w Warszawie, usłyszałam jak jeden z polskich uczestników przedstawił tezę, że odpalenie Euromajdanu na Ukrainie to także odwet Amerykanów za zaangażowanie Rosji w pomoc Syrii. W podobnym czasie, a konkretnie 29 listopada 2016 roku, wysłuchałam w Sejmie RP wystąpienia chińskiego ekonomisty Songa Hongbinga, autora serii książek pt. „Wojna o pieniądz”. Gość z Chin przyjechał wtedy do Polski na specjalne zaproszenie Wydawnictwa Wektory. Hongbing powiedział wówczas, że przeszkodą w budowie Nowego Jedwabnego Szlaku jest wojna w Syrii oraz możliwość rozprzestrzenienia się konfliktu na Bliskim Wschodzie na Eurazję.
Z powyższego nasuwa się następujący wniosek. Wieloletnia wojna w Syrii, zainspirowana przez USA (i sojuszników) pod fałszywą flagą, opóźniła sfinalizowanie budowy południowej gałęzi Nowego Jedwabnego Szlaku, zaś wojna na Ukrainie powstrzymuje dokończenie budowy jego północnej odnogi.
Dlaczego Amerykanom na tym tak zależało? Kiedy budowa chińskiego projektu zostanie dokończona, wówczas Państwo Środka przejmie dominującą kontrolę nad transportem lądowym. Tym samym Chiny wyprą z roli światowego hegemona Stany Zjednoczone, które kontrolują obecnie szlaki morskie. Dlatego w interesie Amerykanów jest to, aby zarówno na Bliskim Wschodzie jak i w Europie Środkowo-Wschodniej wciąż się tliło, wszak konflikty i niepokoje w tych regionach powstrzymują dokończenie wielkiej chińskiej inwestycji.
Tragedia za naszą wschodnią granicą jest więc de facto wojną amerykańsko-chińską, gdzie główny prowokator – czyli NATO «szczekające pod drzwiami Rosji» – wykorzystuje jako mięso armatnie napuszczonych na siebie Rosjan i Ukraińców.
Tymczasem znając historię Żydów, za wielce prawdopodobne należy uznać, że przy okazji rywalizacji największych mocarstw będą próbować ubić własny geszeft. Jakby nie patrzeć, w myśl zasady «gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta» niejako nadarzyła się okazja stworzenia nowego państwa na terenach objętych działaniami zbrojnymi.
Przecież historia pokazuje, że Żydzi w przeszłości wykorzystali już globalny konflikt, by ugrać dla siebie państwo. W czasie pierwszej wojny światowej syjoniści zrzeszeni potężnej organizacji pod przywództwem Dawida Ben Guriona oraz Żydzi z wpływowej amerykańskiej rodziny Rothschildów zaproponowali Brytyjczykom, że wciągną Amerykanów w wojnę. W zamian zażądali Palestyny. Brytyjczycy na to przystali i podpisali deklarację Balfoura, w której rząd brytyjski przyrzekł syjonistom Palestynę jako „narodowy dom dla Żydów”. Słowa dotrzymali i po drugiej wojnie światowej na Bliskim Wschodzie stworzono tzw. państwo Izrael.
Choćby z tego względu warto się zastanowić czy projekt utworzenia nowego państwa dla Żydów – tym razem nad Morzem Czarnym – to realny zamiar.
Nowa ziemia obiecana
Na odebranych Palestyńczykom terenach sytuacja Żydów wygląda nieciekawie. Prześladowani Palestyńczycy stawiają opór; wokół wrogo nastawione państwa arabskie; nieopodal potężny Iran, który za punkt honoru wyznaczył sobie wyzwolenie Al-Quds (Jerozolimy) spod syjonistycznej okupacji. W tej sytuacji wydaje się być zasadne, że Żydzi mogą szukać dla siebie wyjścia awaryjnego i nowego miejsca. A jeśli już, to najlepiej z żyznymi ziemiami, dochodowymi kopalniami, dostępem do morza i portów.
Taką idealną nową ziemią obiecaną mogą być właśnie tereny południowo-wschodniej Ukrainy, dawnego państwa Chazarów. Sęk w tym, że od pokoleń mieszkają tam Rosjanie i Ukraińcy. Czyżby bratobójcza wojna miała przy okazji pomóc zlikwidować wielu z nich, by wyludnić teren pod nowe zasiedlenie? Brzmi niedorzecznie? Ale przecież jeszcze bardziej niedorzeczne jest to, że każdego dnia giną tam ludzie, a Zachód – zamiast zabiegać o rozmowy pokojowe i przerwanie masakry – dostarcza coraz to więcej broni.
Przyjrzyjmy się zatem projektowi, o którym nie wypada w Polsce głośno mówić. Milczy się o tym zarówno w głównym nurcie (co oczywiste), ale także w przeciwnych kręgach (co daje do myślenia), tj. środowiskach wyrażających krytyczne stanowisko wobec obecnych władz Ukrainy i usprawiedliwiających stanowisko Rosji.
Oczywiście gdzieniegdzie zdarzą się w Polsce jednostkowe przypadki, które podnoszą ten temat. Jednak reakcja mainstreamu na ten głos do złudzenia przypomina metody, które dobrze wszyscy pamiętamy z czasów apogeum szaleństwa mniemanej pandemii.
Przechodząc do sedna sprawy. Oficjalnym wizjonerem idei związanej powstaniem Nowej Jerozolimy / Niebiańskiej Jerozolimy jest Igor Berkut. Nieliczne wzmianki na ten temat kończą się w Polsce natychmiastowym oskarżeniem o powielanie „teorii spiskowych” oraz „fake newsów”, a także szerzenie „rosyjski propagandy” i „antysemickiej nagonki”. Nerwowa reakcja świadczy o tym, że jest to bardzo niewygodny temat, który tym bardziej warto poddać analizie.
Jakie środowisko w Polsce najgłośniej obala tezę o szykowaniu Nowej Jerozolimy? Tę rolę przyjęło na siebie Stowarzyszenie Demagog. Na stronie internetowej demagog.org.pl reklamują się następująco: «Naszym głównym celem jest poprawa jakości debaty publicznej poprzez dostarczanie obywatelom bezstronnej i wiarygodnej informacji».
Na czym polega ich „bezstronność”? Możemy to wywnioskować z zakładki dotyczącej finansowania organizacji. Wśród hojnych sponsorów Stowarzyszenia Demagog znajduje się m.in. Fundacja Batorego (założona przez żydowskiego finansistę Georga Sorosa) oraz ambasada Stanów Zjednoczonych. Przy takich donatorach nie sposób oczekiwać, że mamy tu do czynienia ze środowiskiem niezależnym i wiarygodnym.
Jeśli osoby finansowane przez takie podmioty nerwowo zapewniają, że projekt Niebiańska Jerozolima to fake news, to tym bardziej powinno to skłaniać do refleksji, że coś jednak jest na rzeczy.
Oczywiście zaprzeczają też sami Żydzi. Przykładem jest Jakow Kedmi, izraelski dyplomata urodzony w Moskwie, były szef Biura ds. Łączności „Nativ” – izraelskiej rządowej organizacji zajmującej się utrzymywaniem kontaktów z Żydami mieszkającymi na obszarze postsowieckim. W wywiadzie dla kanału „Waldman-LINE” Kedmi totalnie zaprzeczył, że istnieją jakiekolwiek plany „Nowej Chazarii” czy „Niebiańskiej Jerozolimy”, nazywając to „bredniami łysej kobyły”.
Mrzonki, prowokacja czy realny plan?
Kim jest wspomniany Igor Berkut? To lider partii Wielka Ukraina, weteran wojny w Afganistanie. Berkut ma oficjalnie poglądy lewicowe, antysystemowe i mocne kontakty w Izraelu, a nawet tamtejsze obywatelstwo.
Na nagraniu udostępnionym na YouTube w 2017 roku, Igor Berkut bez ogórek opowiada o „przełomowym wydarzeniu początku 2017 roku” jakim było wylądowanie w porcie Odessy imigrantów z Izraela. «Grupa 183 żydowskich pionierów przybyła na Ukrainę z Hajfy, aby położyć pierwszy kamień pod fundament Niebiańskiej Jerozolimy na żyznej ziemi pięciu regionów południowej Ukrainy». Z zapowiedzi Berkuta, dyrektora wykonawczego projektu, wynika, że Nowa Jerozolima do 2027 roku ma się stać ośrodkiem dobrobytu dla osadników żydowskich. Według Berkuta pieniądze i decydujące przełomowe technologie dla Niebiańskiej Jerozolimy mają zostać przekazane przez największe domy bankowe i międzynarodowe korporacje, z których większość należy do Żydów.
Na portalu „Moskwa – Trzeci Rzym” [3rm.info], czytamy: «Według tego projektu Ukraina nie przestanie istnieć, nawet jeśli pozostało jej 9 czy 7 regionów. Ilu z nich pozostanie, zdecyduje naród Ukrainy. Projekt „Nowej Jerozolimy” jest następujący: 5+5+5. Pierwsze 5 lat, począwszy od 2014 roku, to rozpad i dekompozycja dotychczasowego systemu władzy, systemu edukacji publicznej (prezydent Poroszenko). Kolejne 5 lat to destrukcja i fragmentacja, która rozpocznie się po 2019 roku (prezydent Zełenski – przyp. red.). A następne 5 lat to przeformatowanie i wchłonięcie oraz ustrukturyzowanie tych nowych stowarzyszeń politycznych, geograficznych i innych, które zastąpią tę Ukrainę, jaką znaliśmy, poczynając od Ukraińskiej SRR.»
Igor Berkut zapowiada: „Według naszego projektu rok 2029 jest rokiem, w którym w szczególności zacznie istnieć projekt Nowa Jerozolima i zrobi pierwszy krok. A 15 lat to normalny okres, po którym nowe, co najważniejsze, żywotne, dobrze prosperujące, zorientowane na przyszłość formacje pojawią się w miejsce istniejących podmiotów (państwo Ukraina – red.), w tym oczywiście Ukrainy”.
I wreszcie Berkut przyznaje: „Budowa Nowej Jerozolimy na Ukrainie rozpoczęła się zamachem stanu w lutym 2014 roku. Ukraina została wyjęta spod wpływów Rosji i Chin. Z powodu konfliktu na Ukrainie nie ma rosyjskich pieniędzy. W bitwie trzech stolic zwyciężył kapitał amerykański, w większości żydowski – to pieniądze światowej społeczności żydowskiej. Żydzi wygrali tę bitwę z Rosją i Chinami, ponieważ Ukraina jest „przyszłością narodu żydowskiego na planecie Ziemia”.
Co ciekawe, o Beniaminie Netanjahu – który jest najdłużej sprawującym urząd premierem Izraela – Igor Berkut powiedział, że będzie przyszłym premierem Nowej Jerozolimy. Pikanterii dodaje fakt, że Netanjahu przyznał niedawno, iż rozważy podjęcie roli mediatora pomiędzy Ukrainą a Rosją, jeśli go o to poproszą oba walczące kraje oraz Stany Zjednoczone. Poinformował, że został poproszony o bycie mediatorem krótko po inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku, ale wówczas odmówił, ponieważ był wtedy liderem opozycji w Izraelu, a nie szefem rządu. Nie chciał ujawnić, kto go poprosił o podjęcie się roli mediatora, ponieważ prośba była nieoficjalna.
Ponadto, Berkut przyznaje, że wyznaczeni są już członkowie nowego rządu Niebiańskiej Jerozolimy. Jakow Kedmi, który tak żarliwie zaprzecza projektowi, ma objąć funkcję w randze ministra resortu spraw wewnętrznych.
Zwykli ludzie – tacy jak niżej podpisana – nie mają bezpośredniego dostępu do decydentów i wielkiej polityki, ani wglądu do międzynarodowych dokumentów, w tym cichaczem podpisanych porozumień. Mamy jednak do dyspozycji narzędzie jakim jest dedukcja. I za jego pomocą możemy spróbować wyprowadzić wnioski. Także te dotyczące projektu jakim jest Nowa Jerozolima.
Żyd Wołodymyr Zelenski zostaje prezydentem Ukrainy. Z dokumentów Pandory wynika, że w przeddzień wyborów zostało mu wypłacone 40 milionów dolarów przez żydowskiego miliardera Ihora Kołomojskiego za pośrednictwem kont w rajach podatkowych. Oligarchowie z Ukrainy to Żydzi wiodący luksusowe życie, podczas gdy ukraińskie społeczeństwo od lat żyje w biedzie i niedostatku. Na przełomie ostatniego roku hitem w mediach społecznościowych stał się fragment archiwalnego nagrania z imprezy sylwestrowej w Rosji, która kilka lat temu była transmitowana w rosyjskiej telewizji. Na scenie tańczył i wygłupiał się Zelenski (zanim został prezydentem był komikiem), a na widowni oklaskiwał go rozbawiony Władimir Sołowjow. Kim jest ten ostatni? To słynny rosyjski dziennikarz o korzeniach żydowskich. W swoich popularnych programach telewizyjnych na kanałach Rossija 1 i Rossija 24, z niezwykłą agresją i arogancją nieustannie podżega do konfliktu rosyjsko-ukraińskiego.
A jaka jest w tym wszystkim rola zwykłych Ukraińców i Rosjan, którzy dali się podpuścić i wykorzystać w grze? Mają ginąć na froncie. I wszystko wskazuje na to, że podobny scenariusz rozpisano też dla Polaków. A co z tymi, którzy przeżyją? W ich „leczeniu” z wojennych traum mają zapewne pomóc specjalnie wyszkoleni psychoterapeuci z Izraela. Pierwsza grupa tychże przybyła w tym celu do Polski jeszcze wiosną 2022 roku.
Żydzi już w przeszłości wykazali, że mają w największej pogardzie Rosję i narody słowiańskie, dlatego 1917 roku odpalili rewolucję bolszewicką, którą sfinansowały zachodnie banki. Dzieło zniszczenia chrześcijańskiej Rosji firmowane przez zbrodniarza Lenina przyczyniło się do śmierci milionów niewinnych ludzi, w tym głównie Rosjan, a także Ukraińców, Polaków, Białorusinów i wielu innych narodów. Przeraża, że z tej strasznej lekcji historii nikt nie wyciąga wniosków.
Agnieszka Piwar
Wywiad z arcybiskupem Carlo Maria Viganò przeprowadzony przez Steve’a Bannona
Ekscelencjo, po psycho-pandemii mamy teraz kryzys rosyjsko-ukraiński. Czy jesteśmy w „fazie drugiej” jednego projektu, czy też możemy teraz uznać farsę Covid za zakończoną i zająć się wzrostem cen energii?
– Gdybyśmy w ciągu ostatnich dwóch lat mieli do czynienia z prawdziwą pandemią, spowodowaną śmiertelnym wirusem, na który nie istniało żadne inne lekarstwo poza szczepionką, moglibyśmy uznać, że sytuacja nadzwyczajna nie była zamierzona. Ale tak się nie stało: wirus SARS-CoV-2 to nic innego jak sezonowa grypa, którą można było wyleczyć za pomocą istniejących metod leczenia i skutecznej profilaktyki opartej na wzmocnieniu obrony immunologicznej.
Zakaz leczenia, zdyskredytowanie skuteczności leków stosowanych od dziesięcioleci, decyzja o hospitalizacji osób starszych, które zachorowały w domach opieki oraz narzucenie eksperymentalnej terapii genowej, która okazała się nie tylko nieskuteczna, ale także szkodliwa i często śmiertelna – wszystko to potwierdza nam, że pandemia została zaplanowana i zarządzana w celu spowodowania jak największych szkód. Jest to fakt, który został ustalony i potwierdzony przez oficjalne dane, pomimo systematycznego fałszowania tych samych danych.
Z pewnością ci, którzy chcieli w ten sposób zarządzać pandemią, nie są teraz skłonni łatwo się poddać, także dlatego, że za wszystkim stoją interesy miliarderów. Ale to, czego „oni” chcą, nie zawsze musi się zdarzyć.
Czy zdaniem, Waszej Ekscelencji, pandemia była zarządzana w ten sposób z powodu braku doświadczenia? Czy też było to spowodowane korupcją osób na stanowiskach kontrolnych, które są w konflikcie interesów, ponieważ są opłacane przez przemysł farmaceutyczny?
– To drugi element do rozważenia: reakcja na pandemię była taka sama na całym świecie, gdzie władze zdrowotne niewolniczo dostosowały się do protokołów zdrowotnych sprzecznych z literaturą naukową i dowodami medycznymi, zamiast tego stosując się do dyrektyw samozwańczych „ekspertów”, którzy mają na koncie sensacyjne porażki, apokaliptyczne prognozy całkowicie oderwane od rzeczywistości i bardzo poważne konflikty interesów.
Nie możemy myśleć, że miliony lekarzy na całym świecie straciły podstawową wiedzę o sztuce lekarskiej, wierząc, że należy pozwolić, aby grypa rozwinęła się w zapalenie płuc, a następnie leczyć ją tachypiryną lub umieszczając pacjentów na respiratorach. Jeśli to zrobili, to z powodu presji – nawet do punktu szantażu – wywieranej przez władze sanitarne na personel medyczny, z pomocą skandalicznej kampanii terroryzmu medialnego i przy wsparciu zachodnich przywódców.
Większość tych przywódców to członkowie lobby – Światowego Forum Ekonomicznego – które ich wyszkoliło i umieściło na najwyższych szczeblach instytucji krajowych i międzynarodowych, aby mieć pewność, że rządzący będą posłuszni. Klaus Schwab wielokrotnie publicznie chwalił się, że jest w stanie ingerować nawet w przywódców religijnych. To także są udokumentowane fakty we wszystkich narodach, które podążały za dyrektywami WHO i firm farmaceutycznych. Widać wyraźnie, że mamy do czynienia z jednym scenariuszem pod jednym kierownictwem: świadczy to o istnieniu zbrodniczego projektu i złośliwości jego twórców.
W niektórych swoich innych wypowiedziach mówiła Wasza Ekscelecja o „golpe bianco” („cichym zamachu”).
– Cichy zamach” to zamach stanu, który odbywa się bez użycia siły, przeprowadzony przez rząd, który sprawuje władzę w sposób niekonstytucyjny.
W tym przypadku zamach stanu został przeprowadzony we wszystkich narodach zachodnich niemal jednocześnie, począwszy od pierwszych lat 90-tych. W przypadku Włoch przewrót ten rozpoczął się od zbycia spółek inwestycyjnych i prywatyzacji usług, które normalnie obciążały skarb państwa, takich jak służba zdrowia i usługi transportowe, w następstwie dyrektyw przekazanych Mario Draghiemu przez wysokie sfery finansowe, 2 czerwca 1992 roku na jachcie Britannia.
Tak, Mario Draghi, który w tym czasie był dyrektorem generalnym Ministerstwa Skarbu i którego ówczesny prezydent Republiki Włoskiej Francesco Cossiga nazwał „tchórzliwym biznesmenem”. W innych narodach ten przewrót odbył się w analogiczny sposób, z serią stopniowych transferów suwerenności do ponadnarodowych podmiotów, takich jak Komisja Europejska, Europejski Bank Centralny, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy.
Wraz z wprowadzeniem euro [w 2002 roku] suwerenność monetarna została odebrana narodom przestrzegającym traktatu z Maastricht i przekazana Europejskiemu Bankowi Centralnemu, który jest bankiem prywatnym. Bank ten decyduje o stopie, z jaką finansuje budżety krajowe, wykorzystując pieniądze, które te same narody już mu dały. W praktyce Europejski Bank Centralny żąda odsetek od pieniędzy, których zwraca póżniej tylko grosze, i tylko pod pewnymi warunkami: reform, cięć wydatków publicznych, wprowadzenia przepisów promujących równość płci, prawa do aborcji, indoktrynacji dzieci itp. Wprowadzenie do [włoskiej] konstytucji wymogu zrównoważonego budżetu – tak jakby państwo było przedsiębiorstwem – było również częścią cichego zamachu stanu.
Wszyscy członkowie tych organów, w tym ci sami rządzący, którzy zostali mianowani z rekomendacji sił niewybranych lub udało im się wygrać wybory dzięki manipulacji informacjami, są jednocześnie sługami grup władzy Wielkiej Finansjery lub wielkich funduszy inwestycyjnych – niektórzy byli ich pracownikami, jak Draghi w Goldman Sachs – inni stali się pracownikami po zakończeniu kadencji. Podobnie jak agencje leków i organizacje zdrowotne składają się z byłych pracowników BigPharmy, którzy często otrzymują kontrakty konsultingowe i którzy są opłacani przez te same firmy farmaceutyczne, których mają pilnować.
Do czasu pandemii władza była w praktyce nadal zarządzana, przynajmniej formalnie przez poszczególne narody, a prawa uchwalały parlamenty. Ale od dwóch lat parlamenty zostały pozbawione władzy, a wszyscy ci, których Światowe Forum Ekonomiczne i inne lobby zdołały umieścić na wysokich szczeblach rządów i instytucji międzynarodowych, zaczęli stanowić prawo wbrew Konstytucji i interesom Narodu, posłuszni rozkazom wydawanym im z wysoka – „z rynków”, mówią nam – które w rzeczywistości składają się z bardzo małej liczby wielonarodowych korporacji, które pochłaniają konkurencyjne firmy, spłaszczają umiejętności zawodowe ze szkodą dla jakości produktu i zmniejszają ochronę i płace pracowników dzięki współudziałowi związków zawodowych i lewicy.
Krótko mówiąc, rządzi nami wysoka kadra lichwiarzy i spekulantów, od Billa Gatesa, który inwestuje w duże gospodarstwa rolne w przededniu kryzysu żywnościowego, lub w szczepionki tuż przed wybuchem pandemii, do George’a Sorosa, który spekuluje na wahaniach walut i obligacji rządowych i wraz z Hunterem Bidenem finansuje biolaboratorium na Ukrainie.
Myślenie, że nie ma związku między podżegaczami do tych zbrodni a tymi, którzy je realizują na najwyższych szczeblach rządów krajowych, UE i ONZ, jest oznaką złej wiary, ponieważ nawet dziecko mogłoby zrozumieć, że jesteśmy zakładnikami grupy technokratów, którzy są ideologicznie dewiacyjni i moralnie skorumpowani. Narody świata muszą odzyskać swoją suwerenność, która została uzurpowana przez globalistyczne elity.
Podżegacze do tej zbrodni pokazują się dumnie na Forum w Davos, na spotkaniach Komisji Trójstronnej czy Grupy Bilderberg wraz z rządzącymi, premierami, dyrektorami gazet i nadawcami telewizyjnymi, prezesami banków społecznościowych i dyrektorami platform społecznościowych oraz międzynarodowych korporacji, bankierami i dyrektorami agencji ratingowych, prezesami fundacji i samozwańczymi filantropami. Wszyscy oni podzielają tę samą agendę – którą publikują na swoich stronach internetowych – i są tak pewni własnej siły, że bezkarnie potwierdzają – jak to ostatnio uczynili Soros i Schwab – że konieczne jest stworzenie narracji, która będzie przekazywana przez media głównego nurtu, aby ich decyzje były akceptowane przez ludzi. Przyjmują oni cenzurę i masową manipulację jako instrumentum regni, czego mieliśmy dowód zarówno w przypadku farsy pandemicznej, jak i pro-Zelenowskiej propagandy na Ukrainie.
Musimy zrozumieć, że nasi władcy są zdrajcami naszego Narodu, którzy są oddani eliminacji populacji, a wszystkie ich działania są prowadzone w celu wyrządzenia jak największej szkody obywatelom. Nie jest to problem braku doświadczenia czy nieumiejętności, ale raczej intentio nocendi – celowego zamiaru szkodzenia. Uczciwi obywatele uważają za niewyobrażalne, że ci, którzy nimi rządzą, mogliby to robić z przewrotną intencją podkopania i zniszczenia ich, do tego stopnia, że bardzo trudno im w to uwierzyć. Główna przyczyna tego bardzo poważnego problemu tkwi w zepsuciu władzy wraz ze zrezygnowanym posłuszeństwem rządzonych.
Kościół katolicki również, począwszy od rewolucji Vaticanum II, a przede wszystkim w ciągu ostatnich dziewięciu lat „pontyfikatu” bergogliańskiego, doświadczył tego samego dysonansu poznawczego: wierni i duchowieństwo pogodzili się z posłuszeństwem wobec zwykłych cynicznych urzędników – którzy są nie mniej skorumpowani i wypaczeni niż ich odpowiednicy w głębokim państwie – chociaż było oczywiste, że celem rzekomych „reform” zawsze było systematyczne niszczenie Kościoła przez jego najwyższych przywódców, którzy są heretykami i zdrajcami.
I zauważam, że głęboki Kościół uciekał się do tych samych fałszywych argumentów, aby przejść obok doktrynalnego, moralnego i liturgicznego rozpasania: przede wszystkim fałszywe twierdzenie, że te reformy były żądane „od podstaw”, a nie narzucone siłą z wysoka. Podobnie jak reformy planowane przez Światowe Forum Ekonomiczne, grupę Bilderberg i Komisję Tójstronną (Trilateral) są przyjmowane przez ich infiltratorów na najwyższych szczeblach narodów i organizmów międzynarodowych, co sprawia wrażenie, że ich plany są ratyfikowane za powszechną zgodą.
– I co radzi Ekscelencja, aby wyjść z tego ślepego zaułka?
Szacunek dla władzy jest naturalny dla cywilizowanego człowieka, ale trzeba odróżnić posłuszeństwo od służalczości. Każda cnota jest środkiem pomiędzy dwoma przeciwnymi wadami, nie będąc kompromisem, ale również szczytem pomiędzy dwoma dolinami, że tak powiem. Nieposłuszeństwo grzeszy niedostatkiem, nie chcąc się podporządkować dobremu rozkazowi prawowitej władzy; służalczość natomiast grzeszy nadmiarem, podporządkowując się rozkazom niesprawiedliwym lub wydanym przez władzę nieprawowitą. Dobry obywatel powinien wiedzieć, jak nie słuchać władzy cywilnej, a dobry katolik, jak to samo czynić z władzą kościelną, nie słuchając, ilekroć władza żąda posłuszeństwa nieprawemu rozkazowi.
– Czy taka rozmowa nie wydaje się być nieco rewolucyjna, Wasza Ekscelencjo?
Daleko od tego. Zarówno anarchiści, jak i dworzanie mają wypaczone pojęcie autorytetu: ci pierwsi negują go, podczas gdy ci drudzy go ubóstwiają. Sprawiedliwy środek jest jedyną moralnie wykonalną drogą, ponieważ odpowiada porządkowi, który Pan odcisnął na świecie i który respektuje niebiańska hierarchia. Jesteśmy winni posłuszeństwo prawowitej władzy w takiej mierze, w jakiej jest ona wykonywana dla celów, dla których władza została ustanowiona przez Boga: dla dobra doczesnego obywateli w przypadku państwa i dla dobra duchowego wiernych w przypadku Kościoła.
Władza, która narzuca swoim poddanym zło, jest z tego właśnie powodu bezprawna, a jej zarządzenia są nieważne. Nie zapominajmy, że prawdziwym Panem, od którego pochodzi wszelka władza, jest Bóg, a władza ziemska – zarówno cywilna, jak i duchowa – ma zawsze charakter zastępczy, czyli podlega władzy Jezusa Chrystusa, Króla i Najwyższego Kapłana. Ustanowienie zastępczej władzy władców w miejsce królewskiej władzy Pana jest gestem szalonym i – owszem – rewolucyjnym i buntowniczym.
Co chce uzyskać elita? Obiecuje nam pokój, bezpieczeństwo, dobrobyt i pracę, ale obecnie na świecie toczy się ponad pięćdziesiąt konfliktów zbrojnych; nasze miasta są nie do życia, pełne przestępców, pogrążone w zgniliźnie i zdominowane przez mniejszości dewiantów. [rozmówca pyta widząc ten problem z perspektywy miast amerykańskich – przyp. tłum]
To trzeci niepodważalny element, którego nie należy pomijać: pandemia została zaplanowana jako instrument do ustanowienia reżimu totalitarnego, wymyślonego przez niewybranych technokratów, pozbawionych jakiegokolwiek poczucia demokratycznej reprezentacji.
To samo dzieje się z kryzysem ukraińskim: większość obywateli absolutnie nie jest za wysłaniem broni na Ukrainę i nałożeniem sankcji na Federację Rosyjską, a mimo to szefowie rządów zachowują się tak, jakby mieli pełne poparcie własnych narodów, wspierane przez żenujące fałszowanie rzeczywistości przez media głównego nurtu. A w niektórych krajach, takich jak Włochy, dzieje się to w sytuacji niepokojącego współudziału wszystkich władz państwa, zarówno w legitymizowaniu łamania praw podstawowych na mocy przepisów „walki z kowidem”, jak i w ratyfikowaniu udziału w konflikcie, mimo że nigdy nie było żadnych rozważań o przystąpieniu do niego przez włoski parlament, a który nawet prezydent Republiki, gwarant konstytucji, aprobuje i zachęca, przy aplauzie europejskich technokratów. Również w tym przypadku rządzący nie są ani posłuszni woli narodu, ani nie dążą do wspólnego dobra, lecz raczej wykonują polecenia przekazane im przez ponadnarodowe podmioty kierujące się własnymi interesami, które, jak wiemy, są wywrotowe.
Kiedy mówią o „transformacji dóbr w usługi”, o „sharing economy” poprzez sektor cyfrowy, zamierzają wywłaszczyć własność prywatną od obywateli: „Nie będziecie posiadać niczego i będziecie szczęśliwi”. A kiedy narzucają prywatyzację państwowych dóbr lub usług, chcą przywłaszczyć sobie zyski, pozostawiając koszty na barkach społeczności. Ale ponieważ nie wszystkie kraje są chętne do tego „resetu”, zmuszają je do jego przyjęcia prowokując kryzysy gospodarcze, pandemie i wojny. To jest wysoka zdrada i przewrót.
Premedytacja tego przewrotu jest rażąco jasna, podobnie jak świadomość katastrofalnych konsekwencji decyzji społecznych, ekonomicznych i zdrowotnych, które zostały podjęte zarówno w odniesieniu do pandemii, jak i kryzysu ukraińskiego. Bergoglio również to przyznał: głowa państwa ujawniła mu, na miesiące przed operacją wojskową Putina na Ukrainie, że NATO i Unia Europejska celowo prowokują Federację Rosyjską, po tym jak przez lata ignorowały czystki etniczne dokonywane przez Kijów wobec rosyjskojęzycznej mniejszości w Donbasie i na Krymie. Celem tej prowokacji było wywołanie konfliktu, który stanowiłby przykrywkę dla legitymizacji nałożenia sankcji na Federację Rosyjską i zmuszenia państw zachodnich do podjęcia „zielonej transformacji”. A przy tym protegowałaby gospodarkę narodów na korzyść kilku międzynarodowych funduszy inwestycyjnych i spekulacji rynkowych.
W gruncie rzeczy podawane są te same przesłanki, które zostały przedstawione dla uzasadnienia Enclosure Acts w Anglii, a później hołodomoru na Ukrainie w celu przekształcenia mas chłopskich w tanią siłę roboczą dla industrializacji wielkich miast. Jeśli należało uniknąć wojny, nie należało powiększać NATO z naruszeniem traktatów i zapewnić ochronę rosyjskojęzycznej mniejszości na Ukrainie, do czego wzywa protokół miński z 2014 roku.
Jeśli tego nie zrobiono, to dlatego, że prawdziwy cel, który chcieli osiągnąć, nie ma nic wspólnego z celem pozornym, który publicznie deklarowali. I zaznaczam, że nie są to abstrakcyjne spekulacje, ale konkretne fakty, które zostały przewidziane i zaplanowane dziesiątki lat temu przez teoretyków Wielkiego Resetu, w celu wymuszenia zmiany społecznej, której nikt nie chce, sprawiając, że gospodarka i finanse świata zachodniego zaczynają się od nowa – tak jak restartuje się komputer.
Fakt, że powoduje to nędzę, bankructwo, upadek przedsiębiorstw, bezrobocie, niestabilność społeczną, pogłębianie się przepaści między bogatymi i biednymi, spadek liczby urodzeń i ograniczenie podstawowych usług, jest uważany za nieistotny szczegół, a jedynym celem jest indoktrynacja mas fałszywymi argumentami na rzecz wojny lub kontroli każdego szczegółu życia ludzi, kryminalizacja każdego, kto się sprzeciwia i wskazywanie go jako wroga ludu. Wydaje mi się, że ta narracja tonie pod ciężarem kłamstw elit i ich wspólników.
– Czy mógłby Pan podać nam jakiś przykład, Wasza Ekscelencjo?
Najbardziej oczywistym przykładem jest odkrycie, że Richard Kalergi, jeden z ojców założycieli Unii Europejskiej, chciał realizować politykę inżynierii społecznej mającą na celu modyfikację europejskich społeczeństw narodowych poprzez imigrację i krzyżowanie ras, napędzając fale migracji atrakcyjnością tańszych kosztów pracy. Widząc nikczemny upór, z jakim nadal przyjmuje się fale nielegalnych imigrantów, nawet gdy wpływ tego zjawiska na bezpieczeństwo miast i na ogólną przestępczość oraz tożsamość narodowych populacji jest oczywisty, pokazuje, że pierwotny plan został w większości zrealizowany i że należy podjąć działania, aby zapobiec jego dokończeniu.
– A przecież to nie są rzeczy, które dzieją się przypadkowo: tak nam powiedzieli.
Ma Pan całkowitą rację: to, co mnie zadziwia, to zauważenie, z jaką bezczelnością zwolennicy Agendy 2030 powiedzieli nam z dużym wyprzedzeniem, jakie zbrodnicze projekty zamierzają nam narzucić wbrew naszej woli; pomimo tych dowodów są tacy, którzy zdumiewają się, że po latach niepowstrzymanej infiltracji faktycznie realizują swoje plany na naszych oczach, nawet jeśli oskarżają nas o bycie „teoretykami spiskowymi”. Zdecydowanie istnieje spisek, ale ci, którzy muszą być postawieni przed sądem, to ci, którzy go realizowali, a nie ci, którzy go potępiają.
– Joe Biden składa odpowiedzialność za kryzys na Władimira Putina. Czy zgadza się Pan z tym osądem?
Amerykanie doskonale zdają sobie sprawę, że cena benzyny wzrosła na długo przed kryzysem rosyjsko-ukraińskim, a dodatkowo wzrosła z powodu sankcji – prawdziwych lub rzekomych – społeczności międzynarodowej wobec Federacji Rosyjskiej. Dzisiaj wiemy, że sankcje – co było do przewidzenia – w najmniejszym stopniu nie dotknęły Putina, ale motywem ich działania jest to, że miały one uderzyć w narody zachodnie, a w szczególności w narody Europy, w celu wywołania kryzysu gospodarczego i energetycznego, za pomocą którego można by legitymizować transformację ekologiczną, racje żywnościowe, kontrolę populacji i cenzurę informacji.
Putin nie wziął przynęty oferowanej mu przez prowokacje deep state, ograniczając się do interwencji tylko w razie konieczności zapewnienia bezpieczeństwa i ochrony rosyjskojęzycznego Donbasu. I przeprowadził szturm na hutę Azovstal, w której ukryto jeden z tajnych amerykańskich biolabów, w którym produkowano broń bakteriologiczną i przeprowadzano eksperymenty z SARS-CoV-2. Z drugiej strony, rodzina Bidenów miała wszelkie interesy w prowadzeniu wojny na Ukrainie, aby zatuszować sprawy korupcyjne z udziałem Huntera Bidena i odwrócić uwagę ludzi od zbliżających się skandali ciążących nad Obamą i Hillary Clinton za Russiagate i nad deep state za oszustwa wyborcze dokonane przeciwko Trumpowi.
Amerykańska wojna proxy przeciwko rosyjskiej inwazji jest w rzeczywistości wojną głębokiego państwa przeciwko narodowi, który odmówił zaakceptowania bycia pochłoniętym przez urojenia globalistycznych technokratów i który dziś ma dowody na zbrodnie popełnione przez głębokie państwo. Ale podczas gdy UE może szantażować europejskie narody, wiążąc wypłatę funduszy i oprocentowanie pożyczek z wdrożeniem „reform” – ponieważ narody te mają ograniczoną suwerenność monetarną i fiskalną – to samo nie dotyczy Rosji, która jest suwerennym i niezależnym narodem, a także samowystarczalnym pod względem surowców, energii i rolniczych zasobów żywności.
– Czy ta dwubiegunowa wizja, która ponownie proponuje zimnowojenną konfrontację między USA a ZSRR, jest już nieaktualna?
Hegemoniczna lewica ustanowiła manichejski podział na dobro i zło: lewica vs. prawica, liberalizm vs. faszyzm, globalizm vs. suwerenność, szczepienia vs. no-vax. Ci „dobrzy” to oczywiście ci z lewicy: liberalni, ale wspierający, globalistyczni, inkluzywni, ekumeniczni, odporni i zrównoważeni. Ci „źli” to oczywiście patrioci, chrześcijanie, prawicowcy, suwereniści i heteroseksualiści.
– Co odróżnia obecną strukturę państw zachodnich od tej z przeszłości?
Połączenie najgorszego liberalizmu z najgorszym kolektywnym socjalizmem. Dzisiaj widzimy, po dwóch latach farsy pandemii, jak globalistyczny liberalizm wykorzystał metody komunistyczne i dyktatorskie, aby narzucić się ze swoim Wielkim Resetem, i jak reżimy komunistyczne wykorzystują metody liberalne, aby wzbogacić górne elity partii, nie tracąc całkowitej kontroli nad ludnością. To pokazuje, że równowaga geopolityczna przesuwa się w kierunku wizji wielobiegunowej, a bipolaryzm napędzany przez deep state jest w zaniku.
– Czy istnieje jakaś analogia między tym, co dzieje się w Kościele katolickim pod pontyfikatem Jorge Mario Bergoglio?
Głęboki Kościół jest w pewnym sensie odgałęzieniem głębokiego państwa. Z tego powodu nie powinno nas dziwić, że jesteśmy świadkami burzenia wiary i moralności w imię ekumenizmu i synodalności, stosowania liberalnych błędów w sferze teologicznej; a z drugiej strony przekształcenia papiestwa i Kurii Rzymskiej w politbiuro, w którym władza kościelna jest zarówno absolutna, jak i zwolniona z wierności Magisterium, na wzór sposobów sprawowania władzy w dyktaturze typu komunistycznego.
Prawo nie jest już oparte na sprawiedliwości, ale raczej na wygodzie i użyteczności tych, którzy je stosują: wystarczy zobaczyć, jak surowo traktowani są przez Watykan duchowni i wierni, którzy są tradycyjni, a z drugiej strony z jaką pobłażliwością Watykan wychwala notorycznych działaczy proaborcyjnych (mam na myśli Bidena i Pelosi wśród najbardziej uderzających przypadków), jak również propagandystów ideologii LGBTQ i teorii gender. Także tutaj liberalizm i komunizm zawarły sojusz, aby zniszczyć instytucję od wewnątrz, tak jak to się stało w sferze cywilnej. Wiemy jednak, że contra legem fit, quod in fraudem legis fit – to, co omija prawo, jest czynione wbrew prawu.
– Ekscelencjo, jak według Pana w najbliższym czasie może zmienić się sytuacja w Stanach Zjednoczonych?
Ewentualny powrót Donalda Trumpa do Białego Domu pozwoliłby na prawdziwe negocjacje pokojowe, po wyeliminowaniu deep state z administracji i agencji rządowych. Ale odbudowa z pewnością będzie wymagała współpracy i poświęceń wszystkich, a także solidnej wizji duchowej, która inspiruje odbudowę tkanki społecznej. Jeśli wszystko to stało się dzięki zademonstrowanemu oszustwu wyborczemu w ostatnich wyborach prezydenckich, zwycięstwo Trumpa byłoby jeszcze bardziej uderzające i miałoby silne reperkusje na rozgałęzienia głębokiego państwa w Europie, a w szczególności we Włoszech.
W każdym razie, wybory w połowie kadencji mogłyby pozwolić Republikanom na posiadanie większości w Izbie i w Senacie, po odsunięciu sługusów głębokiego państwa – w tym przede wszystkim „neokonów”.
Niepowodzenie próby obwinienia Trumpa za farsę, jaką był szturm na Kapitol, powinno odwieść jej organizatorów – wśród których nie sposób nie wymienić Nancy Pelosi – od próby powtórzenia tej sceny w przyszłym roku, co nie tylko byłoby przypadkiem déjà vu, ale i groteską.
– Czy zatem Wielki Reset się nie powiódł? Czy możemy zaśpiewać pieśń zwycięstwa?
Pieśń zwycięstwa można śpiewać tylko wtedy, gdy wojna została wygrana. Wielki Reset jest ontologicznie skazany na porażkę, ponieważ jest inspirowany przez nieludzkie i diaboliczne zasady. Ale jego koniec, jakkolwiek nieunikniony, może jeszcze potrwać, w zależności od naszej zdolności do przeciwstawienia się mu, a także od tego, co jest zawarte w planach Bożej Opatrzności.
Jeśli Pan chce nam dać rozejm, okres pokoju po tym, jak zrozumiemy, jak straszne jest piekło na ziemi, którego pragną wrogowie Boga i człowieka, to musimy zobowiązać się do odbudowy – nie „odbuduj lepiej”, ale wręcz przeciwnie – tak, odbudować to, co zostało zniszczone: rodzinę, więź małżeńską, moralne wychowanie dzieci, miłość do ojczyzny, poświęcenie się ciężkiej pracy i braterską miłość, zwłaszcza wobec tych, którzy są najbardziej bezbronni i potrzebujący.
Musimy potwierdzić świętość i nietykalność życia od poczęcia do naturalnej śmierci; broniąc komplementarnej natury obu płci przed szaleństwem ideologii gender, chroniąc dzieci przed korupcją i gwarantując niewinność, do której mają prawo. Musimy wreszcie odłożyć na bok logikę zysku – typową dla mentalności liberalnej – aby odzyskać dumę z wypełniania naszych obowiązków nawet wtedy, gdy nikt nas nie obserwuje, z produkowania tego, co robimy w sposób profesjonalny i sprzedawania tego po uczciwej cenie. I musimy przestać uważać się za gorszych tylko dlatego, że ktoś zdecydował, że w ich bezbożnym modelu dystopijnego społeczeństwa bycie uczciwym, lojalnym, szczerym i bogobojnym jest czymś, czego należy się wstydzić. Wstydzić powinni się raczej ci, którzy nawołują do zabijania dzieci i osób starszych, planowej eksterminacji populacji poprzez nikczemne kampanie szczepionkowe, masową sterylizację, sodomię, pedofilię i wszystkie najbardziej dewiacyjne aberracje.
– Ekscelencjo, czy wierzysz, że świat może powrócić do Boga?
Świat może i musi powrócić do Boga: jest to konieczność podyktowana boskim porządkiem, który Stwórca odcisnął na stworzeniu. Musi powrócić do Boga, ponieważ tylko tam, gdzie króluje Chrystus, może panować prawdziwa sprawiedliwość i prawdziwy pokój. I świat może tego dokonać, ale nie w wizji kolektywistycznej czy wspólnotowej, w której jednostki znikają w masie, ale raczej w wizji osobistej i indywidualnej, w której każdy z nas w sposób wolny uznaje, że nie może być nic lepszego niż to, co przygotował dla nas Ojciec Niebieski, ponieważ On nas kocha i chce uczynić nas uczestnikami swojej chwały.
Jeśli wszyscy powrócimy do Boga, nasze narody również uznają Jego panowanie i dostosują swoje prawa do Jego prawa. Módlmy się zatem, aby to, co śpiewa Psalmista, mogło się zrealizować: Laudate Dominum omnes gentes; laudate eum omnes populi (Ps 116:1) – Chwalcie Pana, wszystkie narody, chwalcie Go wszystkie ludy.
Quoniam confirmata est super nos misericordia ejus; et veritas Domini manet in æternum (Ps 116, 2) – Albowiem miłosierdzie jego jest potwierdzone nad nami, a prawda Pańska pozostaje na wieki.
+ Carlo Maria Viganò, arcybiskup
21 czerwca 2022, w dniu wspominającym świętego Alojzego Gonzagę
Steve Bannon (l. 69), jest amerykańskim doradcą politycznym, dziennikarzem i b. szefem kampanii wyborczej, a następnie doradcą prezydenta Donalda Trumpa.
Źródło: WarRoom.org (June 30, 2022) – „EXCLUSIVE: Steve Bannon Interviews the Heroic Archbishop Viganò”
https://www.bibula.com
Finał Wielkiego Przemieszczenia w ramach NWO
W ramach globalistycznego programu Agenda 2030 istotną rolę odgrywa również proces Wielkiego Przemieszczenia (Great Replacement), polegający na stopniowym zastępowaniu rdzennej populacji, napływową.
Zachodnia Europa jest obiektem tego procesu od wielu dekad. Pod płaszczykiem „wzbogacenia kulturowego” sprowadza się do bogatych państw UE, kolorowych emigrantów. Już teraz takie „przodujące kraje” jak Wielka Brytania, czy Francja bardziej przypominają Indie czy Afrykę, niż Europę.
Dopiero jednak „covidowa plandemia” umożliwiła uwieńczenie tego programu wielkim sukcesem.
Po prawie dwu latach intensywnych inokulacji toksycznymi zastrzykami, eufemistycznie zwanymi „szczepionką”, ogólna apatia i pogarszający się stan zdrowotny obywateli w „w pełni wyszczepionych przodujących państwach unijnych”, umożliwia zadanie ostatniego ciosu przegniłej i zdegenerowanej cywilizacji post-łacińskiej.
W Stanach, gdzie populacja coraz wyraźniej pogrąża się w chorobach i śmierci, a nikt z administracji państwowej, nie może tego nie wiedzieć, jednomyślnie przegłosowano dopuszczenie do „programu szczepień”, niemowląt w wieku od 6 miesięcy. Ta monumentalna zbrodnia wpierana jest prawie uniwersalnie przez cały aparat administracyjny i medyczny USA, z wyjątkami takich stanów, jak Texas i Floryda.
Równolegle otwarto szeroko granice na napływ, gnanych nędzą i głodem, emigrantów z południa. Taka polityka neobolszewickiej administracji Bidena umożliwia etniczną transformację USA w rekordowo krótkim czasie.
Pozytywnym wyjątkiem od tej reguły były biedne postkomunistyczne kraje unijne, jak Polska, Węgry, Bułgaria, itd. Emigranci, którym już się udało przeniknąć do UE, z oczywistych powodów wybierali zamożne zachodnie państwa, na miejsce swego osiedlenia.
Z chwilą rozpoczęcia konfliktu ukraińskiego, sytuacja Polski uległa dramatycznej zmianie. Dotychczas napłynęło do nas około 4 milionów Ukraińców, a hojna polityka socjalna prowadzona przez nasze „patriotyczne władze”, na koszt własnych obywateli, zachęca masy następnych do osiedlenia się.
W miarę nieubłaganego posuwania się wojsk rosyjskich na zachód, Ukraina będzie się niejako przesuwać w tymże kierunku i używając obrazowej przenośni „nakładać na Polskę”. Obywatele naszego państwa nie będą o tym wiedzieć, gdyż opierają się wyłącznie na propagandzie polskojęzycznych mediów korporacyjnych, z których dowiedzą się, że bohaterska armia ukraińska podchodzi już do Moskwy.
Pozostała jeszcze sprawa psychologicznego spacyfikowania polskojęzycznej populacji, by nie stawiała oporu w procesie ukrainizacji swej Ojczyzny. Proste zabiegi socjotechniczne do tego zmierzające opisałem na przykładzie Wrocławia : https://wordpress.com/post/drnowopolskipolskapanorama.home.blog/904 .
Zachęcam do uważnej lektury i głębszych przemyśleń.
Ignacy Nowopolski
https://drnowopolskipolskapanorama.home.blog
CIC czyli nowa twarz NWO
Celem „inkluzywnego kapitalizmu” jest nakłonienie mas do zaakceptowania przemianowanej wersji komunizmu. Obietnica będzie taka, że nie będziesz już musiał martwić się o swoją ekonomiczną przyszłość, ale kosztem będzie twoja wolność.
Tłumaczenie artykułu Brandona Smitha na temat kolejnej odsłony tzw. Nowego Porządku Świata. Tym razem w formie CIC, czyli „Rady na rzecz kapitalizmu inkluzywnego”. Materiał jest próbą odpowiedzi, czy to zmieniony sztafaż dla starych treści.
Autor: AlterCabrio
14 lipca 2022
* * *
Czym jest „Rada na rzecz kapitalizmu inkluzywnego”? To Nowy Porządek Świata
Pomysł, że istnieje program globalnego rządu wśród elit finansowych i politycznych świata, od dawna nazywa się „teorią spiskową” w mediach głównego nurtu i establishmentu. I niestety, nawet jeśli uda ci się przekonać ludzi do przyjrzenia się i zaakceptowania dowodów na to, że instytucje bankowe i niektórzy politycy współpracują ze sobą dla swoich własnych celów, wielu ludzi NADAL nie będzie uważać, że ostatecznym celem tych handlarzy władzą jest jedno światowe imperium. Oni po prostu nie mogą pojąć czegoś takiego.
Ludzie powiedzą, że establishmentem kieruje wyłącznie chciwość, a ich stowarzyszenia są kruche i opierają się wyłącznie na indywidualnym interesie. Powiedzą, że wydarzenia kryzysowe i zmiany trendów społecznych i politycznych są przypadkowe i nie stanowią wytworu świadomej inżynierii. Powiedzą, że elity nigdy nie będą w stanie ze sobą współpracować, ponieważ są zbyt narcystyczni itp.
Wszystkie te argumenty są mechanizmem radzenia sobie społeczeństwa z dowodami, których nie mogą w inny sposób obalić. Gdy pojawią się twarde fakty, a władze otwarcie przyznają się do swoich planów, niektórzy ludzie powrócą do zdezorientowanego zaprzeczenia. Nie chcą uwierzyć, że zorganizowane zło na taką skalę może być rzeczywiście realne. Jeśli tak, to cała ich wiedza o świecie może okazać się błędna.
Przez wiele lat o agendzie globalnego zarządzania mówiono jedynie szeptem w elitarnych kręgach, ale raz na jakiś czas ktoś z nich głośno wypowiadał się o tym publicznie. Być może z arogancji, a może dlatego, że uznali, że nadszedł właściwy czas, aby ułatwić społeczeństwu zaakceptowanie tej możliwości. Ilekroć o tym wspominali, nazywali to „Nowym Porządkiem Świata”.
Światowi przywódcy, od George’a HW Busha, Baracka Obamy, Joe Bidena, Gordona Browna, po Tony’ego Blaira i nie tylko, wygłosili przemówienia mówiące o „Nowym Porządku Świata”. Pieniądze i elity polityczne, takie jak George Soros i Henry Kissinger, przez lata nieustannie wspominały o NWO.
Jeden z najbardziej odkrywczych cytatów o tym programie pochodzi od zastępcy sekretarza stanu w Administracji Clintona, Strobe’a Talbota, który stwierdził w magazynie Time, że:
„W następnym stuleciu społeczeństwa, jakie znamy, będą przestarzałe; wszystkie państwa uznają jedną, globalną władzę… Przecież suwerenność narodowa wcale nie była takim świetnym pomysłem”.
W tym samym artykule dodaje mniej znany cytat:
„ …Wolny świat utworzył wielostronne instytucje finansowe, które zależą od gotowości państw członkowskich do rezygnacji z pewnego zakresu suwerenności. Międzynarodowy Fundusz Walutowy może praktycznie dyktować politykę fiskalną, nawet włączając w to wysokość podatków, jakie rząd powinien nakładać na swoich obywateli. Porozumienie Ogólne w sprawie taryf celnych i handlu reguluje wysokość cła, jakie kraj może pobierać od importu. Organizacje te można postrzegać jako proto-ministerstwa handlu, finansów i rozwoju zjednoczonego świata”.
Aby zrozumieć, jak działa program, przytaczam cytat globalisty i członka Rady ds. Stosunków Zagranicznych, Richarda Gardnera, w artykule w Magazynie Spraw Zagranicznych z 1974 roku zatytułowanym „Trudna droga do porządku światowego”:
„Krótko mówiąc, „świątynia porządku światowego” będzie musiała być budowana od dołu do góry, a nie od góry do dołu. Będzie to wyglądać jak wielkie „rozkwitające, buzujące zamieszanie”, używając słynnego opisu rzeczywistości Williama Jamesa, ale omijanie suwerenności narodowej, niszczenie jej kawałek po kawałku, przyniesie znacznie więcej niż staromodny frontalny atak”.
„NWO” od tego czasu wielokrotnie zmieniało nazwy, ponieważ opinia publiczna staje się coraz mądrzejsza wobec tego spisku. Nazywa się to Wielostronnym Porządkiem Świata, Czwartą Rewolucją Przemysłową, „Wielkim Resetem” itp. Nazwy się zmieniają, ale znaczenie jest zawsze takie samo.
W ciągu ostatnich dwóch lat, w obliczu rozległych globalnych wydarzeń kryzysowych, wyłonił się establishment „nowego porządku”, o którym mówią globaliści, prawie bez fanfar i wzmianek w mediach głównego nurtu. Początki globalnego rządu już istnieją i nazywa się go „Radą na rzecz kapitalizmu inkluzywnego” [Council For Inclusive Capitalism – CIC].
Ostatnio wielu analityków, wliczając w to mnie, było mocno skoncentrowanych na Światowym Forum Ekonomicznym i jego roli w agendzie rządu światowego. Głównie dlatego, że szef WEF Klaus Schwab jest takim krzykaczem i nie może się powstrzymać od mówienia o przyszłych planach centralizacji.
Jak zauważyłem w poprzednich artykułach, elity w ramach WEF były zbyt podekscytowane covidową pandemią, myśląc, że był to idealny kryzys, aby wdrożyć liczne globalistyczne rozwiązania w postaci Wielkiego Resetu. Jak się okazało, covid nie był tak śmiercionośny, jak początkowo przewidywali podczas ćwiczeń Event 201, a opinia publiczna nie była tak uległa i podporządkowana, jak oczekiwali. WEF zbyt wcześnie się wygadał.
Tak więc podążamy dalej, kryzys za kryzysem, jak upadające domino, aż dojdziemy do tego jedynego wydarzenia, które ich zdaniem popchnie masy do zaakceptowania rządów światowych. I chociaż w spotkaniach WEF regularnie uczestniczą globaliści najwyższego szczebla, to są oni raczej zespołem ekspertów wysokiego szczebla, Rada na rzecz kapitalizmu włączającego wydaje się być raczej implementacją niż teorią.
Założycielem grupy jest Lynn Forester de Rothschild, członek niesławnej dynastii Rothschildów, która od pokoleń angażuje się finansowo we wpływanie na rządy. Papież Franciszek i Watykan publicznie sprzymierzyli się z Radą w 2020r., a jedną z głównych narracji CIC jest to, że wszystkie religie muszą zjednoczyć się z przywódcami kapitału, aby zbudować społeczeństwo i gospodarkę „sprawiedliwą dla wszystkich”.
Ta myśl przewodnia wydaje się dość znajoma, ponieważ odzwierciedla cele WEF i jego koncepcję „gospodarki współdzielonej” [Shared Economy]: systemu, w którym nic nie będziesz posiadać, nie będziesz mieć prywatności, będziesz wszystko wynajmować, aby przetrwać będziesz całkowicie polegać na rządzie i „polubisz to”.
Innymi słowy, celem „inkluzywnego kapitalizmu” jest nakłonienie mas do zaakceptowania przemianowanej wersji komunizmu. Obietnica będzie taka, że nie będziesz już musiał martwić się o swoją ekonomiczną przyszłość, ale kosztem będzie twoja wolność.
CIC jest kierowana przez centralną grupę światowych liderów, których nazywają „Strażnikami” (Nie, nie żartuję, to prawda).
Członkami CIC są m.in.: Mastercard, Allianz, Dupont, ONZ, Teachers Insurance and Annuity Association of America (TIAA), CalPERS, BP, Bank of America, Johnson & Johnson, Visa, Fundacja Rockefellera, Fundacja Forda, Mark Carney, skarbnik stanu Kalifornia i wiele innych firm na całym świecie. Lista jest obszerna, ale reprezentuje rodzaj rządu kierowanego przez korporacje z kongresem przedstawicieli korporacji wymieszanych z uległymi przywódcami politycznymi.
Jedną z najważniejszych misji CIC jest zmiana naszych modeli ekonomicznych w celu „promowania równości i inkluzywności”. Zabawne, zwolennicy CIC argumentują, że „zbyt duże bogactwo zostało zgromadzone w rękach zbyt małej liczby ludzi, a to dowodzi, że istniejący kapitalizm nie działa, a jednak to właśnie ONI są tymi ludźmi, którzy sfałszowali system, aby scentralizować to bogactwo w SWOICH RĘKACH. Nie są „kapitalistami”, są arystokracją.
Czy naprawdę myślisz, że ci ludzie zbudują zupełnie nowy system, który nie będzie już im dalej służył?
Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się, dlaczego Papież forsował obudzoną ideologię [woke ideology], panikę klimatyczną i retorykę jednej światowej religii w konflikcie z tradycyjną doktryną chrześcijańską, to właśnie dlatego – podąża za dyktatem CIC.
Inną misją CIC jest egzekwowanie kontroli emisji dwutlenku węgla i opodatkowania w imię „zmian klimatu” w celu osiągnięcia „zerowych” emisji netto. Jak wszyscy wiemy, zeroemisyjność netto będzie niemożliwa bez całkowitego przewrotu w naszej gospodarce i przemyśle, a w rezultacie śmiercią miliardów ludzi. Jest to scenariusz nieosiągalny, dlatego jest idealny dla globalistów. Ludzie są wrogami Ziemi, twierdzą, więc musimy pozwolić elitom kontrolować każde nasze działanie, aby upewnić się, że nie zniszczymy planety i nas samych, a proces nigdy się nie skończy, ponieważ zawsze będzie trzeba sobie radzić z emisją dwutlenku węgla.
Członkowie CIC, w tym szef Bank of America, otwarcie sugerują, że tak naprawdę nie potrzebują współpracy rządów, aby osiągnąć swoje cele. Mówią, że korporacje mogą wdrożyć większość inżynierii społecznej bez pomocy politycznej. Innymi słowy, spełnia to każdą definicję „rządu cieni” – ogromnej korporacyjnej kliki, która działa w tandemie, aby wdrożyć zmiany społeczne bez żadnego nadzoru. Jak wcześniej wspomniano, widzieliśmy to już wraz z rozprzestrzenianiem się obudzonej ideologii [woke ideology] przez setki, jeśli nie tysiące korporacji pracujących niczym w ulu.
Czy CIC jest ostateczną formą globalnego rządu? Nie, prawdopodobnie nie. Ale to jest początek. Rządy korporacji i elit finansowych dla korporacji i elit finansowych. Pomija wszelką reprezentację polityczną, wszelkie mechanizmy kontroli i równowagi oraz jakikolwiek udział wyborców. To konglomeraty i ich partnerzy podejmują decyzje dla naszego społeczeństwa jednostronnie i w sposób scentralizowany. A ponieważ wielkie firmy działają tak, jakby były oddzielone od rządu, a nie w partnerstwie z rządem, mogą twierdzić, że wolno im robić, co im się podoba.
Jednak w sytuacji, gdy korporacje i globaliści coraz częściej pokazują swoje prawdziwe oblicze i działają tak, jakby to oni powinni być u władzy, opinia publiczna musi pociągać ich do odpowiedzialności, tak jakby byli częścią rządu. A jeśli okaże się, że są autorytarni i skorumpowani, muszą zostać obaleni jak każda inna dyktatura polityczna.
Źródło: What Is The “Council For Inclusive Capitalism?” It’s The New World Order, Brandon Smith, July 14, 2022
>https://alt-market.us/what-is-the-council-for-inclusive-capitalism-its-the-new-world-order/
NIE LĘKAJ SIĘ
Słucham audycji Radia Maryja poświęconej, imperatywowi boskiemu – NIE LĘKAJ SIĘ , lansowanemu szeroko przez Św.Jana Pawła II i teraz upowszechnianemu w naszym Kościele.W tej kwestii często przywołuje się historię nawrócenia Szawła /późniejszego św.Pawła/ na drodze do Damaszku, kiedy został napomniany przez Pana Boga, który przestrzegł go przed jego wrogim działaniem i zażądał, aby nie lękał się, aby sprzeciwił się szatanowi, który go opętał. Scena ta wielokrotnie opisywana i analizowana, ma nas utwierdzać w tym, że pomimo, że jesteśmy grzeszni, mamy nie ulegać pokusom, mamy stawić im czoła, bo z nami jest Jezus, który za nas cierpiał na krzyżu. Jego potęga, Zmartwychwstałego Pana jest silniejsza, a ja, będąc jego wyznawcą, do niego należę, korzystam z tej miłości, która objawiła się na krzyżu.
I dalej, prowadzący audycję, próbuje mnie przekonać, że trzeba odrzucić bojaźń i strach, który jest starobiblijny /cokolwiek to oznacza/ i zaufać Bogu, bogatemu w miłosierdzie. Bo grzech nie jest przeszkodą w miłości Boga, natomiast lęk jest siłą, która może być zabójcza dla człowieka.
Przyznam szczerze, niewiele z tego zrozumiałem, może dlatego, że nieostre jest dla mnie rozróżnienie miedzy „bać się” a „lękać”…
a w tym konkretnym przypadku – naszej wiary, jeśli bierzemy pod uwagę źródło/motyw grzechu, to wszystko, co prowadzi mnie do grzechu, oddala od Boga, musi wywoływać lęk lub strach, którego należy się bać, wystrzegać itd. I skąd w takim razie mam się nie lękać? Co tu jest moją busolą, która mnie poprowadzi do Boga a nie do szatana? Czy zawsze mam liczyć tylko na miłosierdzie, które zakładam, że przyjdzie ex post, choć wcale nie na pewno, bo tylko zależy od woli Boga. A może lepiej być „mądrym przed szkodą”?
I lękać się Jego gniewu, Jego kary???
W tych rozważaniach, jak w soczewce, skupiają się doświadczenia mojego długiego życia oraz drogi jaką przemierza Kościół. Rozpoczynałem naukę wiary mojego Kościoła od potocznego zwrotu np. „Bój się Boga, co ty robisz?”,”Bój się Boga, nie rób tego, bo pójdziesz do piekła” itp. To było dla mnie proste i zrozumiałe, był to pewien kodeks postępowania, regulowany przykazaniami z odniesieniem do Boga, jako ostatecznej instancji,we wszystkim, co się z nami tutaj dzieje, od poczęcia do śmierci. A teraz, na końcu tej drogi, w sukurs tym opresjom przywołuje się z wielkim rozmachem pewną beztroskę, która za podstawę bierze Boże Miłosierdzie, które już dzisiaj przywołuje się na każdą okazję, która każdemu jest wygodna, żeby było wesoło i radośnie. Tak, zgodnie z życzeniem naszych hierarchów, nie musimy bardzo się stresować, życie powinniśmy sobie ułatwiać, nawet jeśli zasady naszej wiary stoją temu na przeszkodzie.Wymownym tego przykładem /i nie jedynym, niestety/, jest ostatni synod biskupów, którzy zupełnie serio z Papieżem Franciszkiem na czele,zastanawiają się, jak nam to życie doczesne umilić i ułatwić, modyfikując przestarzałe, nie pasujące do tzw.współczesności, wymagania dekalogu.
Wysłuchałem tej audycji, zamyśliłem się i postanowiłem, że nadal będę się lękał, bo wymogi naszej wiary, to nie jest chęć dokuczenia nam, tylko pewien porządek, ustanowiony przez Boga dla nas, właśnie z miłości do nas, dla naszego dobra.
Marian 44
Arcybiskup Viganò o „zbrodniczym, globalnym” spisku przeciwko ludzkości
RF: Wiele osób zna i ceni Ekscelencję za to, że był zawsze szczerym człowiekiem w często nieszczerym otoczeniu, nawet podczas swojej służby w Watykanie. Pełnił Ekscelencja funkcję dyplomaty najwyższej rangi, a konkretnie Nuncjusza Apostolskiego w Stanach Zjednoczonych, reprezentując tam Papieża wobec Kościołów lokalnych.
Ta rozmowa to dla nas wielki zaszczyt i przyjemność. Zanim jednak przejdziemy do meritum i zapytamy o ocenę sytuacji politycznej na świecie, zwłaszcza w związku z tzw. korona-kryzysem, proszę opowiedzieć nam trochę o sobie, aby widzowie, którzy jeszcze Ekscelencji nie znają, mogli się zorientować, kim Ekscelencja jest.
Arcybiskup Viganò (AV): Przede wszystkim pragnę przekazać Panu, mecenasie Füllmich, oraz wszystkim Pańskim współpracownikom i kolegom najserdeczniejsze pozdrowienia i wyrazy uznania za pomysł powołania Komisji Korona. Pańskie poszukiwanie prawdy na temat zarządzania sytuacją nadzwyczajną i masowymi eksperymentami związanymi z Covid-19 w znacznym stopniu przyczyniają się do gromadzenia dowodów w celu postawienia przed sądem i ukarania osób odpowiedzialnych za ten stan rzeczy. Jest to ważny wkład w tworzenie Sojuszu Antyglobalistycznego, ponieważ autorami tej pandemicznej farsy są ci sami ludzie, którzy dziś chcieliby pchnąć świat w kierunku wojny totalnej i permanentnego kryzysu energetycznego.
Jeśli chodzi o moją „karierę”, to chyba nie ma wiele do powiedzenia: Jestem arcybiskupem katolickim, który pełnił różne odpowiedzialne funkcje w Watykanie, zarówno w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej, jak i w Gubernatorstwie Państwa Watykańskiego, a także jako nuncjusz apostolski w Nigerii i wreszcie w Stanach Zjednoczonych, zgodnie z wolą Benedykta XVI. Rozgłos, związany z moją osobą – zupełnie niezamierzony – jest wynikiem mojego stanowiska w sprawie skandalu seksualnego byłego amerykańskiego kardynała Theodore’a McCarricka i innych nie mniej poważnych spraw dotyczących wysokich rangą członków hierarchii. Jako Następca Apostołów nie mogłem milczeć w obliczu prób zatuszowania tych haniebnych faktów przez tak zwaną lawendową mafię, która cieszy się poparciem i ochroną Bergoglio.
RF: Ekscelencja ma imponujący życiorys – ale jeśli ktoś wyszuka nazwisko Viganò w mediach głównego nurtu, znajdzie tam oszczercze artykuły, w których oskarża się Ekscelencje między innymi o szerzenie kremlowskiej propagandy i składanie dziwnych oświadczeń. Po bliższym przyjrzeniu się, nie wydaje nam się aby tak było, wręcz przeciwnie – raczej pozostaje Ekscelencja wierny swojej reputacji człowieka szczerego nawet w nieszczerym otoczeniu, nawet jeśli następuje to z osobistą szkodą. Gdzie w życiorysie Ekscelencji pojawiła się „cezura” lub „przełom”, w którym ta cnota została zreinterpretowana przez media jako wada? Jaką czerwoną linię Ekscelencja przekroczył; w jakiej sprawie szczerość Ekscelencji stała się niebezpieczna dla debaty publicznej?
AV: Fałszywe oskarżenia są jednym ze środków stosowanych przez tych, którzy chcą wyeliminować przeciwnika, którego się boją i z którym nie mogą walczyć uczciwie. W tym przypadku jestem uważany za niewygodnego zarówno przez zwolenników głębokiego Kościoła, jak i kabałę bergogliańską, których skandale i ich tuszowanie ujawniałem od czasu sprawy McCarricka. Jestem również niewygodny dla głębokiego państwa, które w wydarzeniach ostatnich kilku lat mogło liczyć na współudział Stolicy Apostolskiej i niemal całego światowego episkopatu.
Odrębny głos biskupa, zwłaszcza gdy formułuje on uzasadnione skargi oparte na niepodważalnych faktach, grozi zakwestionowaniem oficjalnej narracji, zarówno w kwestii rzekomej odnowy Kościoła za tego „pontyfikatu”, jak i farsy pandemicznej oraz masowych „szczepień”. Nawet w przypadku niedawnego kryzysu rosyjsko-ukraińskiego elity globalistyczne, NATO, amerykańskie głębokie państwo, Unia Europejska, Światowe Forum Ekonomiczne, cała machina medialna i Watykan ustawiły się po tej samej stronie. Interwencja Putina na Ukrainie jest uważana za zagrożenie dla Nowego Porządku Świata, które musi zostać zneutralizowane nawet za cenę globalnego konfliktu.
Zatem, jeśli miałbym wskazać „punkt przełomowy” na froncie kościelnym, to z pewnością zbiegł się on z moim potępieniem sieci powiązań oraz skandali skorumpowanych duchownych i hierarchów, które Bergoglio celowo i uparcie starał się tuszować. Na froncie świeckim, wydaje mi się, że czerwona linia została przekroczona wraz z moim Apelem do Kościoła i Świata, ogłoszonym dwa lata temu w maju 2020 r., w którym potępiłem zagrożenie, jakie stanowił cichy zamach stanu przeprowadzony za pomocą kryzysu sanitarnego. Sytuacje kryzysowe dotyczące energii i żywności, obok sytuacji kryzysowych związanych z wojną, zawsze stanowią część niepokojących „scenariuszy”, które Światowe Forum Ekonomiczne i Organizacja Narodów Zjednoczonych opisują szczegółowo z dużym wyprzedzeniem.
Gdy pewnego dnia, w niezbyt odległej przyszłości, trybunał osądzi tych zbrodniarzy i ich wspólników w instytucjach prawie wszystkich państw zachodnich, dokumenty te będą stanowiły dowód największego zamachu stanu wszechczasów. To samo stanie się w odniesieniu do spraw kościelnych, pokazując, że doktrynalny i moralny dryf, który zapoczątkował Sobór Watykański II, stworzył niezbędne warunki do doktrynalnego i moralnego zepsucia duchowieństwa i towarzyszącej temu delegitymizacji autorytetu Pasterzy. Nie zapominajmy, że procesy rewolucyjne zawsze opierały się na wadach i słabościach przywódców, zarówno państwowych jak i kościelnych.
RF: Ekscelencjo, kryzys związany z „koroną” i obostrzeniami z tym związanymi, trwa już trzeci rok. W międzyczasie do tej mieszanki dołączyły działania wojenne na Wschodzie, a zwłaszcza masowe podżeganie polityczne i medialne. Jak Ekscelencja ocenia rozwój tej sytuacji?
AV: Wyjaśnijmy podstawową kwestię. Kryzys ukraiński został celowo sprowokowany przez głębokie państwo, aby zmusić świat do przeprowadzenia Wielkiego Resetu, w szczególności tak zwanej „transformacji technologicznej” i „zielonej zmiany”. Jest to drugi etap globalistycznego zamachu stanu technokratów, po farsie pandemicznej.
Psycho-pandemia stanowiła pierwszy etap ataku, zainicjowanego w celu przejęcia kontroli nad rządami. Obecnie próbują oni ominąć już nawet władzę polityczną, która do tej pory służyła jedynie jako wykonawca rozkazów. Pod pretekstem pandemii narzucili systemy szczegółowej kontroli populacji, w tym systemy śledzenia poszczególnych obywateli, którzy zostali zaszczepieni eksperymentalnym serum genowym.
[W 2018 r.] na Forum w Davos, dyrektor generalny firmy Pfizer Albert Bourla powiedział: „Wyobraźmy sobie biologiczny chip, który jest zawarty w pigułce, który po połknięciu trafia do żołądka i emituje sygnał. […] Wyobraźmy sobie zastosowanie tego, jako sposóbu zmuszania ludzi do posłuszeństwa. […] To, co się dzieje w tej dziedzinie, jest fascynujące”. Albert Bourla mówi „co się dzieje”, ponieważ mówi o istniejących technologiach, a nie o wymyślonych projektach. Obecność grafenu i samo-wiążących się nano-obwodów przyznają nawet ci, którzy jeszcze rok temu nazywali tych, którzy bili na alarm, „teoretykami spiskowymi”.
Społeczeństwa krajów realizujących Agendę 2030 są obecnie w większości „zaszczepione”, a raczej zmodyfikowane genetycznie, a ich systemy odpornościowe zostały nieodwracalnie upośledzone. A być może – jak donoszą niektórzy prawnicy – okaże się, że wraz z serum genetycznym wstrzyknięto chipy, które są w stanie kontrolować reakcje ludzi, ingerować w ich zachowanie i sprawić, że będą potulni, jeśli dojdzie do zamieszek, lub agresywni, jeśli trzeba będzie mieć pretekst do interwencji wojskowych. To poszło dalej niż globalny zamach stanu. Jest to największy, najbardziej nieprawdopodobny, bezprecedensowy atak na osobę ludzką – na jej wolność, sumienie i wolę.
Można sobie wyobrazić ryzyko, jakie niesie ze sobą przyznanie WHO suwerennej kontroli nad systemami opieki zdrowotnej w różnych krajach w przypadku nagłej pandemii, w sytuacji, gdy ci, którzy mają decydować o kampaniach szczepionkowych i leczeniu, o środkach zapobiegawczych i lokdałnach, są finansowani przez wielkie koncerny farmaceutyczne oraz Fundację Billa i Melindy Gatesów, która teoretyzuje na temat wiecznej pandemii i wiecznej szczepionki wspomagającej. Rezolucja, która miała być poddana pod głosowanie na forum WHO – i której przynajmniej na razie udało się uniknąć – zmierzała w kierunku całkowitej kontroli globalistów.
Nie powinniśmy się zatem dziwić, że w ramach żałosnej próby ukrycia niepożądanych skutków eksperymentalnej surowicy genowej, WHO bije teraz na alarm w sprawie rzekomej małpiej ospy, której symptomy są zadziwiająco podobne do niektórych skutków ubocznych „szczepionki” mRNA. Zarówno WHO, jak i Europejska Agencja Leków (w 75% finansowana przez Big Pharma) wykazały, że znajdują się w jawnym konflikcie interesów i są całkowicie zależne od przemysłu farmaceutycznego.
Jeśli chodzi o kryzys rosyjsko-ukraiński, to, co powinno być operacją pokojową mającą na celu położenie kresu prześladowaniom etnicznym rosyjskojęzycznej mniejszości na Ukrainie przez neonazistowskich ekstremistów, zostało celowo i w sposób zawiniony przekształcone w wojnę. Wielokrotne apele prezydenta Putina do społeczności międzynarodowej o respektowanie protokołu mińskiego pozostały bez echa.
Dlaczego? Z tego prostego powodu, że była to doskonała okazja do wojny.
Po pierwsze, była to okazja do improwizowanego wywołania globalnego kryzysu energetycznego, aby wymusić przejście na alternatywne źródła energii, wraz ze wszystkimi związanymi z tym interesami. Bez kryzysu, nie można by narzucić wzrostu cen gazu i benzyny jako instrumentu zmuszającego firmy i osoby prywatne do słynnej „transformacji ekologicznej”, nad którą nikt nigdy nie głosował, a która została narzucona przez biurokratów zniewolonych przez globalistyczne elity.
Po drugie, aby w kontrolowany i bezwzględny sposób zniszczyć wszystkie firmy uznane za bezużyteczne lub szkodliwe dla globalnych interesów korporacji międzynarodowych. Miliony rzemieślników, małych przedsiębiorstw, które stanowią o wyjątkowości narodów Europy, a w szczególności Włoch, zostały zmuszone do zamknięcia, ponieważ po katastrofach spowodowanych lokdałnami i procedurami psycho-pandemii, sprowokowano wzrost cen gazu i ropy naftowej, przy czym tzw. „rynek” spekulował w sposób przestępczy, a Federacja Rosyjska nie otrzymała z tego tytułu ani grosza więcej.
Tego wszystkiego chciała Unia Europejska, wykonująca polecenia NATO, za pomocą sankcji, które wywołują reperkusje u tych, którzy je nałożyli. Likwidacja tradycyjnej gospodarki nie jest nieszczęśliwą konsekwencją niespodziewanego konfliktu, lecz raczej zaplanowaną akcją przestępczą globalnej mafii, w porównaniu z którą tradycyjna mafia wydaje się przykładem korzystnej współpracy. Korzyści z tej dywersyjnej operacji czerpią międzynarodowe korporacje, które mogą nabywać firmy i nieruchomości po zaniżonych cenach, a także firmy finansowe, które czerpią zyski z pożyczek udzielanych milionom nowych nędzarzy.
Również w tym przypadku, ideologiczne i piekielne elity, współdziałają z potentatami gospodarczymi, których jedynym celem jest osiąganie zysków. Dzięki wojnie przemysł wojskowy oraz nie mniej kwitnący przemysł technologii informacyjnych i najemników, mają teraz możliwość zawierania lukratywnych umów, a z zysków hojnie wynagradzają polityków, którzy głosowali za wysłaniem broni i wsparcia na Ukrainę.
Po trzecie, jednym z celów wojny na Ukrainie było zatuszowanie skandalu związanego z osobą Huntera Bidena, który wraz z firmą Metabiota był zaangażowany w finansowanie biolaboratoriów, w których produkuje się bakteriologiczną broń masowego rażenia. Obrona huty Azowstal było motywowane właśnie potrzebą ukrycia zarówno członków zagranicznych sił NATO wraz z neonazistami z pułku Azow i Prawego Sektora, jak i zakazanych przez międzynarodowe konwencje, biolaboratoriów, które miały być wykorzystywane do przeprowadzania eksperymentów na miejscowej ludności.
Po czwarte, ponieważ psycho-pandemiczna narracja, mimo współudziału mediów głównego nurtu, nie przeszkodziła prawdzie wyjść na jaw i stopniowo docierać do coraz szerszych kręgów opinii publicznej. Kryzys na Ukrainie miał być dobrze przeprowadzoną operacją masowego odwracania uwagi, aby nie dopuścić do ujawnienia coraz bardziej niekontrolowanych wiadomości o śmiertelnych skutkach eksperymentalnego serum i katastrofalnych konsekwencjach działań podjętych przez państwa w czasie tzw. pandemii.
Fałszowanie danych jest obecnie ujawniane. Firmy farmaceutyczne przyznają się do celowego zatajenia wyników pierwszej fazy eksperymentu. Fakt bezużyteczności masek i lokdałnów został potwierdzony w wielu badaniach. Szkody wyrządzone równowadze psychofizycznej ludności, a w szczególności dzieciom i osobom starszym, są niepoliczalne, podobnie jak niepoliczalne są szkody wyrządzone uczniom i studentom w wyniku zdalnego nauczania. Przyklejanie ludzi do telewizorów lub do mediów społecznościowych za pomocą antyrosyjskiej propagandy, aby nie zaczęli rozumieć, co im zrobiono, to najmniejsze, co mogą zrobić ci szaleni przestępcy, którzy są tak samo odpowiedzialni za pandemię, jak i za kryzys rosyjsko-ukraiński.
Jeśli weźmiemy pod uwagę plany elit globalistycznych, okaże się, że poza pandemią zaplanowane są inne, nie mniej niepokojące scenariusze, które już od zeszłego roku zapowiadane były przez media. Kryzys energetyczny, który nie jest nieszczęśliwą konsekwencją niekontrolowanego kryzysu na Ukrainie, ale raczej środkiem, za pomocą którego, z jednej strony narzuca się „zieloną gospodarkę” motywowaną nieistniejącym zagrożeniem klimatycznym, a z drugiej strony niszczy się gospodarki narodowe, doprowadzając do upadku firm na korzyść międzynarodowych korporacji, powodując bezrobocie i tworząc w ten sposób niedostatecznie opłacaną siłę roboczą, zmuszając państwa do zadłużania się z powodu pozbawienia ich suwerenności fiskalnej, a w każdym razie do wiecznego zadłużania się z powodu monopolu na emisję pieniądza.
Kryzys żywnościowy również znajduje się w scenariuszu Klausa Schwaba. Rozpoczął się on już od niektórych produktów w Stanach Zjednoczonych i Europie, a bardziej ogólnie od zboża i produktów zbożowych w wielu państwach Afryki i Azji. Dowiadujemy się nagle, że Bill Gates jest największym właścicielem ziemskim w Stanach Zjednoczonych, w sytuacji, gdy zaczyna brakować zboża i produktów rolnych. Bill Gates jest również szefem firmy produkującej „sztuczne mleko ludzkie” właśnie wtedy, gdy w Stanach Zjednoczonych zaczyna brakować mleka w proszku dla niemowląt.
Nie zapominajmy też, że międzynarodowym koncernom rolniczym udaje się narzucić stosowanie swoich sterylnych nasion – które trzeba co roku kupować ponownie – i zakazać stosowania nasion tradycyjnych, co pozwoliłoby krajom ubogim na uniezależnienie się od nich.
Ten, kto zaprojektował serię obecnych kryzysów, których korzenie sięgają początku lat 90. ubiegłego wieku i prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych, zadbał również o to, aby w rządach, instytucjach i agencjach międzynarodowych, na czele banków centralnych i wielkich aktywów strategicznych, w mediach i głównych religiach świata umieścić ludzi przeszkolonych w tym celu przez Światowe Forum Ekonomiczne.
Spójrzmy na premierów głównych krajów europejskich, Kanady, Australii i Nowej Zelandii: wszyscy oni rekrutują się z grupy „Młodych globalnych liderów jutra”, a fakt, że zajmują najwyższe stanowiska kierownicze w tych krajach, w ONZ i Banku Światowym, powinien być więcej niż wystarczający, aby postawić ich przed sądem za działalność dywersyjną i zdradę stanu. Ci, którzy przysięgali stosować prawo w interesie swoich narodów, dopuszczają się krzywoprzysięstwa w chwili, gdy odpowiadają za swoje czyny nie przed obywatelami swoich państw, lecz przed pozbawionymi twarzy technokratami, których nikt nie wybrał.
Łatwo jest zarzucać, że wszystko to jest „teorią spiskową”, ale taki zarzut nie ma już racji bytu, podobnie jak zarzut „kolaboracji” nie działa już na nikogo, kto wykazuje konsternację w związku z kryzysem rosyjsko-ukraińskim i jego zarządzaniem na poziomie międzynarodowym.
Ci, którzy nie chcą zrozumieć sytuacji, bo po prostu boją się tego, co mogą odkryć, uparcie zaprzeczają, że istnieje scenariusz i reżyser, że są aktorzy i statyści, scenografia i kostiumy. Ale czy naprawdę możemy wierzyć, że najbogatsi i najpotężniejsi ludzie na świecie zgodziliby się na taki atak na ludzkość, aby zrealizować swoje urojone marzenie o globalizmie, angażując w to ogromne ilości energii i zasobów, bez uprzedniego zaplanowania wszystkiego w najdrobniejszych szczegółach i pozostawienia wszystkiego przypadkowi? Jeśli ludzie, którzy zamierzają kupić dom lub założyć firmę, starannie wszystko planują, to dlaczego „teorią spiskową” miałoby być uznanie, że aby uzyskać niewyobrażalne i zbrodnicze rezultaty, elity nie mogą uciekać się do kłamstw i oszustw?
Pozwolicie, że posłużę się analogią. Nasza postawa wobec obecnych wydarzeń jest podobna do kogoś, kto chce ułożyć puzzle składające się z tysięcy elementów, ale nie ma przed sobą ostatecznego, kompletnego obrazu. Ci, którzy układają globalistyczne „puzzle”, robią to z intencją uczynienia końcowego obrazu, nierozpoznawalnym. Jednak ten, kto dostrzega cały obrazek, a nawet tylko jedną istotną część, zaczyna rozumieć, jak poszczególne elementy do siebie pasują.
Każdy, kto dostrzegł ostateczny obraz, wie także, jak interpretować milczenie i konszachty urzędników państwowych, a nawet partii opozycyjnych, jak wyjaśnić współudział lekarzy i ratowników medycznych w zbrodniach popełnianych w szpitalach, które były sprzeczne z wszelkimi dowodami naukowymi, oraz współudział biskupów i księży, którzy doszli nawet do punktu odmawiania sakramentów osobom nieszczepionym. Gdy duże elementy układanki staną się widoczne – a to właśnie teraz się dzieje – o wiele łatwiej będzie ułożyć pozostałe części. Gdy to się już stanie, wtedy Klaus Schwab, George Soros, Bill Gates, inni spiskowcy i ci, którzy pozostając w ukryciu, przewodzą temu przestępczemu, globalnemu spiskowi, będą uciekać, aby uniknąć zlinczowania.
Tłum. Sławomir Soja
Frymarczenie suwerennością
1 czerwca Komisja Europejska pozytywnie zaopiniowała Krajowy Plan Odbudowy dla Polski. Ten Krajowy Plan Odbudowy, podjęty z inicjatywy Unii Europejskiej, miał dostarczyć krajom członkowskim środków na odbudowę gospodarek, zdewastowanych na skutek działań rządów, które pod pretekstem epidemii, przejęły władzę dyktatorską, bez oglądania się na konstytucyjne dyrdymały i na ręczne sterowanie gospodarką przez biurokratów, co zawsze musi skończyć się źle. Żeby jednak Unia mogła „wspierać” kraje członkowskie, trzeba było wyposażyć Komisję Europejską w dwie dodatkowe kompetencje, których przedtem nie miała: uprawnienie do zaciągania zobowiązań finansowych w imieniu całej Unii oraz prawo do nakładania „unijnych” podatków. Jak pamiętamy, ratyfikację ustawy o zasobach własnych Unii Europejskiej, która Komisję w te uprawnienia wyposażała, przeforsował płomienny obrońca suwerenności Polski, czyli klub parlamentarny Zjednoczonej Prawicy pod dyrekcją Naczelnika Państwa Jarosława Kaczyńskiego przy pomocy klubu parlamentarnego Lewicy, reprezentującej obóz zdrady i zaprzaństwa. Komisja Europejska miała tedy się zapożyczyć u lichwiarzy, a potem przekazywać pieniądze już to w formie pożyczek, już to w formie subwencji członkowskim bantustanom,, które wskutek tego coraz bardziej przekształcałyby się w landy tysiącletniej Rzeszy.
Proces ten zaczął się stosunkowo wcześnie, bo już w 1993 roku, kiedy to wszedł w życie traktat z Maastricht, który w funkcjonowaniu Wspólnot Europejskich odchodził od formuły konfederacji, czyli związku państw, ku formule federacji, czyli państwa związkowego. W związku z tym, kiedy w czerwcu 2003 roku odbywało się u nas referendum akcesyjne, nie można było nie wiedzieć, do jakiej to Unii Polska jest przyłączana. Że Anschluss stręczył obóz zdrady i zaprzaństwa pod egidą Volksdeutsche Partei, to rzecz oczywista – ale warto przypomnieć, że w tym stręczycielstwie wziął udział również obóz płomiennych dzierżawców monopolu na patriotyzm pod egidą patriotów patentowanych, czyli Jarosława i Lecha Kaczyńskich. 1 maja 2004 roku Polska, podobnie jak inne bantustany Europy Środkowej, została do Unii przyłączona, co – nawiasem mówiąc – stworzyło polityczne warunki dla realizowania przez Niemcy projektu Mitteleuropa z roku 1915. Z kolei 13 grudnia 2007 roku Donald Tusk jako premier rządu, w towarzystwie Księcia-Małżonka, jako swego ministra spraw zagranicznych, podpisali traktat lizboński – jak się z oświadczenia samego premiera Tuska okazało – bez czytania. Poniekąd słusznie, bo po co tu jeszcze to czytać, jak wpierw przeczytali starsi i mądrzejsi i kazali podpisać? 1 kwietnia 2008 roku odbyło się w Sejmie głosowanie nad ustawą upoważniającą prezydenta do ratyfikowania tego traktatu, który amputował Polsce ogromny kawał suwerenności, a o rozmiarach tej amputacji dowiadujemy się stopniowo aż do dnia dzisiejszego. Posłowie obozu zdrady i zaprzaństwa wespół z płomiennymi dzierżawcami, prezydenta do ratyfikacji zgodnie upoważnili, w następstwie czego traktat ten został przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego ratyfikowany 10 października 2009 roku, a wszedł w życie 1 grudnia, proklamując Unię Europejską, jako odrębny podmiot prawa międzynarodowego. Przypominam o tym wszystkim, żeby niczyje zasługi, w dziedzinie frymarczenia suwerennością, nie zostały zapomniane.
Jak pamiętamy, Niemcy już od stycznia 2016 roku rozpoczęły przeciwko Polsce wojnę hybrydową, najpierw w postaci „walki o demokrację”, a kiedy „ciamajdan” w grudniu 2016 roku spalił na panewce, od lutego 2017 roku rozpoczęły „walkę o praworządność” w naszym bantustanie, w której to batalii coraz większą rolę odgrywał szantaż finansowy, coraz szerzej wspierany nie tylko przez instytucje UE, nie tylko przez folksdojczów w Parlamencie Europejskim, ale i przez znaczną część tubylczych niezawisłych sędziów, którzy zdążyli się rozsmakować w całkowitej bezkarności. Taki sojusznik jest z punktu widzenia niemieckiego znacznie bardziej wartościowy, niż jakieś „Polskie Babcie”, czy pan Mateusz Kijowski, więc walka o praworządność nabierała rumieńców, aż wreszcie Niemcy odrzuciły wszelkie pozory i postawiły Polsce ultimatum, że jak nie będzie ich słuchała, to nie dostanie złamanego centa. Ponieważ nasi panowie gangsterzy liczyli na te unijne pieniądze, to pan prezydent Duda wywiesił białą flagę, a Sejm w specjalnej ustawie przyjął niemieckie ultimatum.
W tej sytuacji Komisja Europejska, „pozytywnie zaopiniowała” Krajowy Plan Odbudowy dla Polski, a tę radosną wieść przyjechała nam osobiście zakomunikować pani Ursula von der Layen. Zaznaczyła jednak, że Polska nie dostanie ani centa, dopóki nie zacznie wprowadzać w życie niemieckich żądań nie tylko w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości, ale również w różnych dziedzinach odległych. Problem w tym, że – jak to bywa z szantażystami – ultymatywne żądania mogą być mnożone dotąd, aż wreszcie Berlin uzna, że przejął pełną kontrolę nad Warszawą. Może się tedy okazać, że wywieszenie białej flagi przez pana prezydenta Dudę nie jest końcem, a zaledwie początkiem wypłukiwania z Polski pozostałych jeszcze resztek suwerenności. Tak chyba kombinuje też Naczelnik Państwa, bo na ostatnim mitingu swojego gangu, filuternie zasugerował, by – jak tylko coś pójdzie nie tak – zwalać na Unię wszystko to, czego nie będzie można zwalić na Putina. Przy takim podejściu organizatorzy frymarczenia suwerennością Polski będą się prezentowali, jako niewinne ofiary obcej przemocy.
Nie trzeba było długo czekać na potwierdzenie tych obaw, bo niemal nazajutrz Guy Verhofstadt, krzykliwy belgijski arywista, nawiasem mówiąc, kawaler Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej z 2004 roku, wystąpił z wnioskiem o odwołanie pani Urszuli ze stanowiska przewodniczącej Komisji Europejskiej, właśnie z powodu zbytniej pobłażliwości wobec Polski i rozpoczął zbieranie podpisów. Jak tam będzie, tak tam będzie, ale wydaje się, że w tej sytuacji Komisja Europejska tak łatwo Polsce nie odpuści, więc jest prawie pewne, że pan prezydent Duda będzie musiał wywieszać kolejne białe flagi tym bardziej, że rozrzutność rządu „dobrej zmiany” postawiła Polskę na skraju katastrofy finansowej.
Na razie Polska została zobowiązana do realizacji 115 „kamieni milowych”, czyli przeprowadzenia około 300 przedsięwzięć – na początek w dziedzinie sądownictwa. Wśród pozostałych niektóre wydają się pożyteczne, przynajmniej na pierwszy rzut oka, np. zmniejszenie obciążeń regulacyjnych i administracyjnych dla przedsiębiorców, ale wiele innych oznacza konieczność realizowania rozmaitych wariackich pomysłów w zakresie ochrony „planety” przed złowrogim „klimatem”, albo pomysłów niebezpiecznych w zakresie totalnej inwigilacji. Jak Polska będzie grzeczna i wszystko w podskokach zrealizuje, to w nagrodę będzie mogła dostać niecałe 24 mld euro w formie grantów i 11,5 mld euro w formie pożyczek. Oczywiście wszystkiego nie da się zrobić natychmiast, więc rzecz jest rozłożona na lata. Tymczasem w roku 2027, kiedy to zakończy się okres obecnego budżetu UE, polska składka ma wynieść 6,8 mld euro stopniowo wzrastając z ponad 4 mld w roku 2020. Sumując te składki od roku 2022 do roku 2027, znaczy to, że nasi Umiłowani Przywódcy przefrymarczyli suwerenność tylko za około 4-5 mld euro. Znając ich nie wierzę, by zrobili to bezinteresownie, bo czyż z takiej sumy nie można wykroić sporo fortun na założenie starych rodzin?
Stanisław Michalkiewicz
Droga od Pascendi św. Piusa X do satanistycznej Synodalności wybrukowana jest kompromisami – Robert Morrison
„Mamy powody, aby wierzyć, że (wciąż ukryta) Trzecia Tajemnica Fatimska zawiera „zasadniczo to samo” przesłanie, które Matka Boża przekazała w 1973 r. siostrze Agnes Sasagawa w Akita, w Japonii.
W swojej książce „Wciąż ukrywana Tajemnica”, ujawniam, że były kardynał Ratzinger, który rozmawiał w Rzymie twarzą w twarz z biskupem Ito na temat objawień w Akicie, powiedział Howardowi Dee, byłemu ambasadorowi Filipin przy Watykanie, że orędzie fatimskie i orędzie z Akity są ‚zasadniczo takie same’. W takim razie należałoby się spodziewać, że w orędziu fatimskim znajdziemy coś „zasadniczo podobnego” jak w orędziu z Akity z 13 października 1973 r., które miało miejsce w samą rocznicę cudu słońca w Fatimie.„
Czytając orędzie Matki Bożej z Akity, możemy zrozumieć, dlaczego papieże nie ujawnili treści Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej:
„Dzieło szatana przeniknie nawet do Kościoła w taki sposób, że będzie się widziało kardynałów przeciw kardynałom, biskupów przeciw biskupom. Kapłani, którzy mnie czczą, będą wyszydzani i krytykowani przez swoich współbraci. Kościoły i ołtarze zostaną splądrowane; Kościół będzie pełen tych, którzy godzą się na kompromisy, a demon będzie naciskał na wielu kapłanów i dusze konsekrowane, aby porzuciły służbę Panu.„
Ci, którzy ukryli tekst Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej, to ci sami dywersanci, którzy atakują Kościół od wewnątrz. Wierni katolicy obserwują tę sytuację od Soboru Watykańskiego II. Akita – i całkiem możliwe, że także Fatima – potwierdzają, że właściwie postrzegamy rzeczywistość w Kościele i że Bóg chce, abyśmy zwalczali zło, przed którym ostrzegała Matka Boża.
To ostrzeżenie z Akita zawiera również klucz do zrozumienia katastrof teologicznych, które nękają Kościół: „Kościół będzie pełen tych, którzy akceptują kompromisy.”
W swojej encyklice o modernizmie Pascendi Dominici Gregis z 1907 r. Papież Św. Pius X szczegółowo opisał sposób, w jaki moderniści próbują zmienić nauczanie Kościoła poprzez proces niekończących się kompromisów. W tym długim cytacie widzimy schemat wszystkich szkód, jakie szatan wyrządził Kościołowi z pomocą swoich antykatolickich dywersantów:
„Zatem, badając dokładniej idee modernistów, ewolucja jest opisywana jako wynik konfliktu dwóch sił, z których jedna zmierza ku postępowi, a druga ku konserwatyzmowi. Siłą konserwującą w Kościele jest tradycja, a tradycja jest reprezentowana przez autorytet religijny, i to zarówno z mocy prawa, jak i w rzeczywistości. Z mocy prawa bowiem do samej natury autorytetu należy ochrona tradycji, a tym samym autorytet, wyniesiony ponad zmienność życia, słabo lub wcale nie odczuwa bodźców postępu.
Z drugiej strony, siła postępu, która odpowiada na wewnętrzne popędy, tkwi w sumieniach poszczególnych ludzi i tam się rozwija – zwłaszcza w tych z nich, którzy pozostają w najbardziej zażyłych kontaktach ze światem. Zwróćcie uwagę, Czcigodni Bracia, na pojawienie się już teraz tej najbardziej zgubnej doktryny, która ze świeckich uczyniłaby czynnik postępu w Kościele.
Zmiany i postęp dokonują się dzięki swoistemu kompromisowi między siłami zachowawczymi i siłami postępu, to znaczy między władzą a sumieniami jednostek. Sumienie indywidualne niektórych z nich oddziałuje na sumienie zbiorowe, które wywiera nacisk na depozytariuszy władzy, aż ci ostatni zgadzają się na kompromis, a po zawarciu kompromisowego paktu władza czuwa nad jego utrzymaniem.”
Ten proces kompromisu napędza wszystkie „zmiany i postępy” modernistów, dlatego możemy zrozumieć, dlaczego Matka Boża z Akity podkreśliła ten aspekt kryzysu. Choć prawdą jest, że rola świeckich jako „czynnika postępu w Kościele” nigdy nie była tak wyraźna jak teraz, wraz z niedorzecznym Synodem o Synodalności, to przede wszystkim, postępowi dywersanci szatana odnieśli bezprecedensowe zwycięstwo na Soborze Watykańskim II, właśnie dzięki temu procesowi kompromisu opisanemu przez Św. Piusa X.
Z perspektywy czasu możemy dostrzec, jak postępowcy na SW II wykorzystali staranne wysiłki wiernych biskupów Soboru do realizacji własnych celów. Weźmy na przykład biografię Arcybiskupa Marcela Lefebvre, autorstwa biskupa Tissier de Mallerais, w której opisuje on ortodoksyjne klauzule wprowadzone do soborowej Deklaracji o wolności religijnej Dignitatis humanae:
„Klauzule zawarte w Dignitatis humanae, dotyczące „prawdziwej religii” lub „sprawiedliwych granic” wolności religijnej, umożliwiały interpretację jedenastu linijek dołączonych do Deklaracji, na sposób katolicki, nawet jeśli nie wynikało to jasno z reszty dokumentu.”
W pewnym sensie można stwierdzić, że to niewątpliwie dobrze, iż prawdziwie katoliccy Ojcowie Soboru odnieśli względne zwycięstwo, umieszczając w dokumencie język, który „prawie umożliwił” interpretację kluczowych fragmentów na sposób katolicki. W końcu wierni katolicy powinni zawsze dążyć do promowania prawdy tak jasno i w pełni, jak to tylko możliwe, a dodanie do dokumentu katolickiego języka stanowiło przeciwwagę dla heterodoksyjnego (nieprawowiernego) znaczenia kluczowych fragmentów deklaracji.
Z drugiej strony, szatan i jego postępowi teologowie wiedzieli, w jaki sposób dokument ten zostanie wykorzystany – jak później zobaczyliśmy, postępowcy użyli go i innych dokumentów SW II do promowania swoich antykatolickich inicjatyw. Postępowcy wiedzieli również, że kompromis z ich strony, polegający na dopuszczeniu pewnych prawdziwie katolickich idei w ich postępowej deklaracji, nada dokumentowi i ich późniejszym inicjatywom z niego wynikającym, niezbędny element wiarygodności. ‚Widzicie”, mogą powiedzieć (i robią to), „to jest dokument zatwierdzony przez Sobór, a więc jest to nauczanie katolickie!”.
Co gorsza, samo istnienie „kompromisowego porozumienia z błędem” w sprawach doktrynalnych podważa niezmienną naturę wiary. Nawet gdyby postępowcy nie odnieśli na Soborze żadnego innego zwycięstwa, ten dokument wystarczył, aby uczynić go absolutną klęską Kościoła. Oto dlatego O. Yves Congar ogłosił sukces SW II, jako obalenie „sztywnego systemu”:
„Przez szczerość i otwartość swoich obrad, Sobór położył kres temu, co można określić jako sztywność systemu. Przez „system” rozumiemy spójny zbiór skodyfikowanych nauk, kazuistycznie określone reguły postępowania, szczegółową i bardzo hierarchiczną organizację, środki kontroli i nadzoru, rubryki regulujące sprawowanie kultu – wszystko to jest spuścizną scholastyki, kontrreformacji i katolickiej odnowy XIX wieku, poddanych skutecznej rzymskiej dyscyplinie. Należy przypomnieć, że Pius XII miał powiedzieć: „Będę ostatnim papieżem, który będzie to wszystko kontynuował.”
Congar przypisał ten wielki sukces „szczerości i otwartości” debat SW II. Debaty te i wynikające z nich kompromisy (błędnie) sygnalizowały światu, że Kościół porzucił swój nacisk na niezmienną naturę wiary.
Tak więc, „walcząc w dobrej sprawie”, wierni biskupi katoliccy doprowadzili do tego, że dokumenty stały się z jednej strony nieco bardziej katolickie, a z drugiej – jeszcze bardziej śmiercionośne. Z perspektywy czasu trudno jest stwierdzić, co mogliby zrobić lepiej, aby chronić wiarę. Gdyby się wycofali, Sobór toczyłby się dalej bez nich.
Wszystko to ma nowe znaczenie w kontekście Synodu Franciszka na temat synodalności. Szatan i inni liderzy Synodu chcą przesunąć Kościół soborowy jeszcze dalej od ortodoksji. Nic więc dziwnego, że Synod jest karykaturalnym ucieleśnieniem modernistycznego procesu kompromisu opisanego przez Św. Piusa X:
„Zauważcie, Czcigodni Bracia, że pojawiła się tu już ta najbardziej zgubna doktryna, która chciałaby uczynić ze świeckich czynnik postępu w Kościele. Zmiany i postęp dokonują się dzięki swoistemu kompromisowi między siłami zachowawczymi i siłami postępu, to znaczy między władzą a sumieniami jednostek. Sumienie indywidualne niektórych z nich oddziałuje na sumienie zbiorowe, które wywiera nacisk na depozytariuszy władzy, aż ci ostatni zgadzają się na kompromis, a po zawarciu kompromisowego paktu władza czuwa nad jego utrzymaniem.”
Podczas gdy na Soborze Watykańskim II „siłami konserwatywnymi” byli tacy ludzie, jak kardynał Ottaviani, arcybiskup Lefebvre i biskup Antonio Castro de Mayer, ci, którzy dziś reprezentują „sztywne” poglądy katolickie, nie są nawet obecni na Synodzie. Co zatem można zrobić w obliczu powszechnej akceptacji kompromisu, przed którym ostrzegała Matka Boża w Akita?
Rok po objawieniach w Akita, a czternaście lat przed konsekracjami biskupimi z 1988 r., które doprowadziły do podziału Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa X (SSPX) i powstania środowiska znanego pod ogólną nazwą Ecclesia Dei, Abp Marcel Lefebvre wydał swoją słynną „Deklarację z 1974 r.”, którą warto zacytować w całości, ponieważ nigdy wcześniej nie była tak ważna jak dzisiaj:
„Całym sercem i całą duszą należymy do Rzymu katolickiego, strażnika wiary katolickiej oraz tradycji niezbędnych do jej zachowania, do wiecznego Rzymu, nauczyciela mądrości i prawdy.
Odrzucamy natomiast i zawsze odrzucaliśmy pójście za Rzymem o tendencji neo-modernistycznej i neo-protestanckiej, która wyraźnie zaznaczyła się podczas Soboru Watykańskiego II, a po soborze we wszystkich z niego wynikających reformach.
Wszystkie one przyczyniły się, i wciąż się przyczyniają, do zniszczenia Kościoła, zrujnowania kapłaństwa, unicestwienia Najświętszej Ofiary i sakramentów, zaniku życia zakonnego, nauczania na uniwersytetach, w seminariach i w katechizmach naturalizmu i teilhardyzmu, które to prądy wywodzą się z liberalizmu i protestantyzmu, wielokrotnie potępianych przez uroczyste magisterium Kościoła.
Żadna władza, nawet najwyższa w hierarchii, nie może zmusić nas do porzucenia lub umniejszenia wiary katolickiej, którą to magisterium Kościoła jasno wykłada i wyznaje od ponad dziewiętnastu stuleci.
„Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty” (Gal 1, 8).
Czyż nie to powtarza nam dzisiaj Ojciec Święty? A jeżeli w jego słowach lub czynach, albo też w aktach dykasteriów dałoby się dostrzec jakieś sprzeczności, to wybieramy wówczas to, czego zawsze nauczano i zamykamy uszy na niszczące Kościół nowinki.
Nie można poważnie zmienić lex orandi nie zmieniając jednocześnie lex credendi. „Nowej Mszy” odpowiada nowy katechizm, nowe kapłaństwo, nowe seminaria i uniwersytety, charyzmatyczny Kościół Odnowy w Duchu, wszystko to, co jest sprzeczne z katolicką prawowiernością i odwiecznym magisterium.
Reforma ta, tkwiąca korzeniami w liberalizmie i protestantyzmie, jest całkowicie zatruta; z herezji się wywodzi i do herezji prowadzi, nawet jeżeli nie wszystkie jej czyny są formalnie heretyckie. Jest zatem niemożliwe, by świadomy i wierny katolik miał tę reformę przyjąć lub poddać się jej w jakikolwiek sposób.
Jedyna droga wierności Kościołowi i doktrynie katolickiej, dla dobra naszych dusz, to kategoryczne odrzucenie reformy.
Dlatego też bez buntu, goryczy ni urazy kontynuujemy nasze dzieło formacji kapłańskiej w świetle odwiecznego Magisterium w przekonaniu, że jest to największa przysługa jaką możemy oddać Kościołowi, Papieżowi i przyszłym pokoleniom.
Z tej to przyczyny, w oczekiwaniu na chwilę, kiedy prawdziwe światło Tradycji rozproszy ciemności, zakrywające niebo nad wiecznym Rzymem, trzymamy się mocno tego, w co zawsze wierzono i praktykowano w Kościele w zakresie wiary, moralności, liturgii, katechizmu, formacji kapłanów, struktury Kościoła, a co zostało skodyfikowane w księgach sprzed okresu modernistycznych wpływów Soboru.
Jesteśmy przekonani, że postępując w ten sposób, z pomocą łaski Bożej, Najświętszej Maryi Panny, Św. Józefa i Św. Piusa X zachowujemy wierność Kościołowi Rzymsko-katolickiemu, wszystkim następcom Św. Piotra i pozostajemy fideles dispensatores mysteriorum Domini Nostri Jesu Christi in Spiritu Sancto – wiernymi szafarzami tajemnic naszego Pana Jezusa Chrystusa w Duchu świętym. Amen.”
[źródło polskie cytatu: Zawsze Wierni, nr 1, 09-10.1994, s. 9.]
Niezależnie od tego, jakie jest nasze stanowisko wobec FSSPX i Abp. Lefebvre, wydaje się, że nie ma dziś lepszej pozycji do przyjęcia niż ta, którą zadeklarował on w 1974 roku. Musimy jasno powiedzieć, że jesteśmy katolikami i nie znajdziemy się wśród tych, przed którymi ostrzegała Matka Boża – wśród ogromnej liczby ludzi wypełniających Kościół, którzy godzą się na kompromisy z dywersantami szatana.
Gdybyśmy potrafili zjednoczyć się jednym głosem, z tą samą wiarą i odwagą, jaką Arcybiskup Lefebvre wykazał w swojej deklaracji z 1974 roku, moglibyśmy zagłuszyć komiksowych szaleńców, którzy chcą zniszczyć Kościół i świat. Jeśli nie będziemy w stanie tego zrobić, szatan i jego synodalni słudzy, wykorzystają nasze milczenie i kompromisy, aby wyrządzić Kościołowi i światu jeszcze więcej szkód. Matko Boża Fatimska, módl się za nami!
Robert Morrison
Tłum. Sławomir Soja
Czy jesteśmy gotowi czyli po co im konflikt na Ukrainie
„Myślę, że jesteśmy w momencie, w którym to się rozstrzyga, i myślę, że znaczenie kwestii Ukrainy polega na tym, że jest ona tu punktem podparcia, a sposób, w jaki świat sobie z tym poradzi i z tego wyjdzie, będzie miał daleko idące konsekwencje, wykraczające poza Ukrainę”.
−∗−
W menu na dziś danie światowe. Redaktor naczelny serwisu LifeSiteNews, John-Henry Westen, omawia na swoim blogu wydarzenie pod nazwą World Government Summit 2022, które miało miejsce w Dubaju pod koniec marca br. Już sama nazwa konferencji dobitnie wskazuje czego dotyczyło spotkanie i kto tam zawitał. A jakie skutki mogą dać przyjęte wnioski i postanowienia? O tym w felietonie i materiale wideo.
Zapraszam do lektury (i oglądania).
Autor: AlterCabrio
17 maja 2022
____________***____________
Globaliści sprecyzowali swój plan wykorzystania konfliktu na Ukrainie do narzucenia jednego rządu światowego
W dzisiejszym odcinku The John-Henry Westen Show zagłębię się w rozmowy w ramach World Government Summit 2022 i alarmujące prognozy, które to spotkanie niesie dla naszego życia.
Można by pomyśleć, że ludzie będą raczej subtelni w sprawach takich jak narzucanie Nowego Porządku Świata [NWO], ale globaliści wydają się być wręcz podekscytowani dzieleniem się swoimi opiniami i narzucaniem ich światu. Już tego nie ukrywają. Są z tego dumni. Najwyraźniej wierzą, że opinia publiczna jest już gotowa na jeden rząd światowy. I wierzcie lub nie, są raczej otwarci na wykorzystanie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego do jego wywołania. Dzisiaj zagłębię się w rozmowy na Szczycie Rządu Światowego 2022 [World Government Summit 2022] i alarmujące prognozy, jakie to spotkanie niesie dla naszego życia.
Szczyt Rządu Światowego 2022 odbył się w Dubaju w dniach 29-30 marca br. i obejmował szereg paneli i przemówień dotyczących ekonomii, lotnictwa i waluty cyfrowej. Wszystkie te tematy były związane z sytuacją w Rosji i na Ukrainie. Wraz z każdą kolejną przemową, koncepcja Nowego Porządku Świata wyłaniała się jako temat dominujący. Ta konferencja jest pełna grubych ryb, ludzi zza kurtyny, którzy kierują światowymi przywódcami.
Jednym z panelistów był dr Frederic Kempe, który jest prezesem i dyrektorem generalnym Atlantic Council, grupy aktywnie promującej Nowy Porządek Świata. Rada ma w swoich szeregach wybitnych globalistów, takich jak Henry Kissinger. Przewodniczącym Rady Atlantyckiej jest John FW Rogers, wiceprezes wykonawczy, szef sztabu i sekretarz zarządu Goldman Sachs. Jej założycielką jest milionerka i filantrop Adrienne Arsht. Więc macie obraz.
Zacznijmy więc od tego, co dr Kempe mówi o „światowych porządkach” [world orders] i ich związku z konfliktem w Rosji i na Ukrainie:
„Porządki światowe to grupa krajów na całym świecie, [które] przyjęły pewien zbiór zasad i zgodziły się zgodnie z nimi grać. Po drugie, istnieje równowaga sił, tak aby żadna władza nie czuła, że może podporządkować sobie sąsiada. To właśnie straciliśmy w Rosji. Nie było równowagi sił… era potęgi militarnej się skończyła [jak zdecydowała Europa]… po trzecie… istnieje konsensus, że wszyscy to akceptują”.
Wydaje się, że o ile kraj będzie przestrzegał tych uzgodnionych zasad, to będzie istniała równowaga.
Według tych globalistów, Chiny – ten sam kraj, który jest zaangażowany w ludobójstwo Ujgurów, który wprowadził politykę jednego dziecka poprzez tortury i przymusową aborcję dla matek, które odważyły się mieć drugie dziecko, który wyburza chrześcijańskie kościoły – ci globaliści widzą Chiny jako idealny przykład pokojowego państwa rozwijającego się i współpracującego z porządkiem światowym i grającego według jego reguł, podczas gdy Rosja, która przynajmniej promowała rozwój Kościoła prawosławnego i niektóre polityki sprzyjające życiu i rodzinie, jest przeciwieństwem. Rzućcie okiem na to:
„Pomyśleliśmy, że każdy może się zmieścić w ten system, który został stworzony, i przez jakiś czas działał, ale nie wszyscy do niego weszli. Ale Chiny z pewnością w pełni skorzystały z bycia częścią globalnego systemu. Rosja nie. Rosja zaczęła bardziej odstawać”.
Najwyraźniej, zgodnie z tą logiką, te wartości odstające są tym, co stoi na drodze do pokoju na świecie. Agresja Rosji stała się dla globalistów pretekstem do forsowania rządu światowego.
Zbieg okoliczności? Przyjrzyjmy się zatem jeszcze raz. Dr Kempe na początku panelu mówi, co następuje:
„To odpowiedź na twoje pytanie, Becky, dotyczące Nowego Porządku Świata … Może iść w dwóch kierunkach, a decydującym elementem jest teraz wojna na Ukrainie. Albo dżungla powróciła [The Jungle Grows Back -tłum.], jak mówi historyk Bob Kagan, i że możemy wejść w ciemniejszą erę, albo możemy wejść w erę ze względu na postępy nauki, rozwój technologii, która może być jedną z najbardziej dostatnich, obiecujących, postępowych, oświeconych, umiarkowanie nowoczesnych epok, z jakimi kiedykolwiek mieliśmy do czynienia”.
Najwyraźniej postrzega ten Nowy Porządek Świata jako wydarzenie nieuchronne. Definiując „porządki światowe” [“world orders”] i odnosząc je konkretnie do Ukrainy, kontynuuje, akcentując Ukrainę jako „punkt podparcia”:
„Myślę, że jesteśmy w momencie, w którym to się rozstrzyga, i myślę, że znaczenie kwestii Ukrainy polega na tym, że jest ona tu punktem podparcia, a sposób, w jaki świat sobie z tym poradzi i z tego wyjdzie, będzie miał daleko idące konsekwencje, wykraczające poza Ukrainę”.
Moderator Becky Anderson z CNN złożyła poniższe oświadczenie po twierdzeniach dr Kempe:
„Prezydent USA określił te napięte chwile na Ukrainie. Prezydent USA opisuje to jako bitwę między demokracją a autokracją”.
Biorąc pod uwagę wszystkie te stwierdzenia, jest oczywiste, że globaliści wykorzystują tę wyjątkową okazję.
Oprócz tych komentarzy bezpośrednio dotyczących Rosji i Ukrainy, panele odnoszą się również do nowego systemu finansowego, z którego będzie korzystał Nowy Porządek Świata.
Ekonomistka dr Pippa Malmgren pełniła funkcję specjalnego asystenta prezydenta Stanów Zjednoczonych ds. polityki gospodarczej w Narodowej Radzie Gospodarczej podczas prezydentury George’a W. Busha. Obecnie publikuje książki o tematyce ekonomicznej, a także regularnie pojawia się w BBC i Bloombergu. Twierdzi, że ten nowy system finansowy zastąpi tradycyjny:
„Myślę, że to, co widzimy w dzisiejszym świecie, to to, że stoimy na krawędzi dramatycznej zmiany, która jest bliska i, powiem to śmiało, niedługo porzucimy tradycyjny system pieniądza i rachunkowości i wprowadzimy nowy”.
Dodaje, że będzie „suwerenny”:
„Te nowe pieniądze będą miały charakter suwerenny. Większość ludzi myśli, że cyfrowe pieniądze są kryptowalutami i do tego prywatnymi, ale to, co ja widzę, to supermocarstwa wprowadzające cyfrową walutę”.
Co tu jest istotne? Cóż, dzięki nowemu systemowi finansowemu globaliści mogą wprowadzić uniwersalną walutę.
Dr Malmgren zadaje to prowokujące do myślenia pytanie:
„Czy ten nowy system cyfrowego pieniądza i cyfrowej księgowości zaspokoi konkurujące potrzeby mieszkańców wszystkich tych miejsc, tak aby każdy człowiek miał szansę na lepsze życie, ponieważ jest to jedyna miara tego, czy porządek świata naprawdę jest przydatny?”
Jest to oczywiście świetne pytanie, które należy zadać, ponieważ globaliści dążą do zjednoczenia świata i chcą zapomnieć o podstawowych potrzebach obywateli.
Wracając do rozmowy o Ukrainie, dr Kempe cytuje nawet papieża św. Jana Pawła II w swojej pochwale dla przemówienia prezydenta Joe Bidena:
„Przemówienie, które jest jednym z najwspanialszych przemówień, być może najważniejszym przemówieniem jego życia, i naprawdę umieściło sytuację na Ukrainie w szerszym kontekście porządku światowego, niż to, o czym mówimy dzisiaj, a on zrobił to absolutnie genialnie i mówił o tym, jak najciemniejsze okresy historii… mogą przynieść największy postęp, który cytował… polskiego papieża Jana Pawła IIgo „nie lękajcie się””.
W dziedzinie lotnictwa i pieniędzy inne panele również odnoszą się do tego Nowego Porządku Świata. W panelu poświęconym lotnictwu Sir Tim Clark, prezes i dyrektor generalny Emirates Airline, największej linii lotniczej i jednego z dwóch flagowych przewoźników Zjednoczonych Emiratów Arabskich, której właścicielem jest rządowy Investment Corporation of Dubai, wypowiada się o Rosji, odnosząc to do tej idei:
„Teraz mamy kwestię ukraińską, która oczywiście jest prawdopodobnie poważniejsza z punktu widzenia lotnictwa cywilnego i innych obszarów światowej gospodarki niż pandemia COVID… z powodu przesuwającej się na wschód ekonomicznej żelaznej kurtyny i wykluczenia w przyszłości Rosji [spowoduje] przesunięcie tektoniczne [w sposobie działania lotnictwa]”.
Ciekawe, jak COVID-19 i związane z nim problemy prawie zniknęły w wyniku tej nowej wygodnej katastrofy.
Do twierdzeń dr Malmgren na temat nowego systemu finansowego swoje dodał Bjorn Krog Andersen – szef Legal for Banking Circle, w pełni licencjonowanej infrastruktury bankowej i finansowej zbudowanej dla firm płatniczych i banków. Jest on także członkiem zarządu Fundacji Concordium, która jest szwajcarską organizacją non-profit, której celem jest budowanie wiodącego na świecie, otwartego [permissionless] i zdecentralizowanego blockchaina typu open source.
Oto, co mówi Andersen:
„Oni próbują zastąpić to, co mamy dzisiaj dzięki bankowi centralnemu banków, tylko e-pieniądzami”.
„Oni” w tym przypadku odnosi się do regulatorów stosujących CBDCs – Central Bank Digital Currencies [Waluty Cyfrowe Banku Centralnego]. Jednak implikacje tego są takie, że ten jeden uniwersalny cyfrowy system walutowy będzie systemem finansowym Nowego Porządku Świata.
Inny panelista, William Quigley, jest współzałożycielem Tether, platformy obsługującej blockchain, zaprojektowanej w celu umożliwienia cyfrowego używania walut fiducjarnych. Token Tether to kryptowaluta utrzymywana [hosted] między innymi na blockchainach Ethereum i Bitcoina, wyemitowana przez hongkońską firmę Tether Limited, która z kolei jest kontrolowana przez właścicieli giełdy kryptowalut Bitfinex. Przyjrzyjcie się, co mówi:
„Stabilne monety [cyfrowe ‘coins’ -tłum.] to niewiarygodny dar od Boga. Pozwalają każdemu na posiadanie rodzimej waluty bez konieczności posiadania banku i bez konieczności wymiany tej waluty na inną walutę”.
Następnie opowiada o tym, jak traci się pieniądze z tytułu podatku, który rządy nakładają na wymianę walut.
Najwyraźniej elity wyciągnęły z ukrycia dyskusję o Nowym Porządku Świata, czyli o jednym rządzie światowym. Pokazali taką potrzebę przez COVID, a teraz pokazują to ponownie przez konflikt na Ukrainie. Pokazują to też poprzez finanse i paszporty. Opracowali plany paszportu, bez którego nie można kupić ani sprzedać. Pokazali nam wszystkim, jak to będzie działać. Biblijne proroctwa nadeszły. Czy jesteśmy gotowi?
______________
Za: Legion sw. Ekspedyta – ekspedyt.org (17 maja 2022) | https://www.ekspedyt.org/2022/05/17/czy-jestesmy-gotowi-czyli-po-co-im-konflikt-na-ukrainie/?cn-reloaded=1
Ukraina – test z cywilizacji Polski
Nigdy wcześniej nie było między nimi takiej jednomyślności w sprawie Ukrainy i Rosji, jaką reprezentują od 24 lutego bieżącego roku. Wszyscy zgodnie popierają wszelkie wcześniejsze oraz obecne działania Ukrainy– również zbrodnie dokonywane na mniejszości rosyjskiej zamieszkującej Donbas. Wszyscy zgodnie potępiają Rosję i odrzucają jej prawo do obrony tej mniejszości przed ukraińskim ludobójstwem. Poparcie dla Ukrainy osiągnęło niespotykany dotychczas w Polsce poziom w dwustronnych relacjach z innym państwem.
Jednostronna uległość
Taki kierunek polityki polskiej nie jednak wyrazem identyczności polskich i ukraińskich interesów narodowych. Te są bowiem rozbieżne w wielu kwestiach – nade wszystko jednak w sferze polityki historycznej i związanej z nią dyskryminacji mniejszości narodowych na Ukrainie. Również mniejszości polskiej, która nie miała i nadal nie ma takich praw, jakie ma mniejszość ukraińska w Polsce. Wiedza na ten temat jest w polskim społeczeństwie znikoma, gdyż jest wręcz reglamentowana przez elity polityczne i mainstreamowe media.
Nadal nie zna ono pełnej prawdy również o ludobójstwie ukraińskim dokonanym na polskiej ludności Wołynia i Galicji Wschodniej – m.in. dlatego, że w polskich podręcznikach w dalszym ciągu przekazywana jest na ten temat informacja o „konflikcie polsko-ukraińskim”. Przeinaczenia, fałsz, półprawdy – to instrumenty ukrainizacji polskiej polityki w szkolnictwie, nauce, mediach. Dzięki takim instrumentom propaganda wojenna osiągnęła w mediach apogeum niespotykane gdzie indziej. Jego dźwignią jest czarna manipulacja prawdą i faktami, której klasycznym przykładem jest ludobójstwo w Buczy. Jeszcze nie działa żadna międzynarodowa komisja, która by je badała, żaden zespół niezależnych biegłych śledczych, ale polscy politycy i wszystkie bez wyjątku upolitycznione media twierdzą za ukraińskimi mentorami, że winę za Buczę ponosi wyłącznie Rosja.
Zarówno zafałszowana polityka historyczna, jak i manipulacja prawdą w propagandzie wojennej służą kształtowaniu uległości polskiego społeczeństwa wobec transatlantycko-natowskiej polityki Warszawy. W polityce tej Polsce została wyznaczona przymusowa przyjaźń dla Ukrainy i jednoczesna wrogość wobec Rosji. Te przymusowe postawy są oderwane od polskiej racji stanu, w której ponad wszelką przyjaźń winny być postawione nasze interesy narodowe określane przez wartości cywilizacji, z którą utożsamia się Polska. Żadna bowiem wojna nie unieważnia tożsamościowych kryteriów cywilizacyjnych danego narodu, również polskiego.
Jeśli chcemy twierdzić nadal, że pozostajemy w cywilizacji łacińskiej/chrześcijańskiej, to musimy pamiętać, że nie przewiduje ona wersji wojennej. Przewiduje, a raczej dopuszcza natomiast wojnę sprawiedliwą/słuszną. Jej warunkiem jest słuszność sprawy – causa iusta. Według zarówno św. Augustyna, jak i św. Tomasza – jest nią naprawienie wyrządzonych krzywd i zaprowadzenie sprawiedliwości. Celem słusznej wojny jest zawsze pokój. Czy wobec tych kryteriów cywilizacyjnych Polska znajduje się obecnie jeszcze w cywilizacji chrześcijańskiej, czy dominują w niej obce tej cywilizacji wartości oraz idee? Czy wskutek tego buduje jakąś mieszankę cywilizacyjną, która – w koncepcji Feliksa Konecznego jest zawsze „trująca”…
Świadectwem naszej łacińskości jest niewątpliwie wojenna „miłość” Polski do Ukrainy. W hierarchii wartości moralnych, a także psychologicznych postawie tej należy się wysoka ocena. Rodzi się ona bowiem z moralnego niepokoju o los cierpiących z powodu wojny szarych obywateli Ukrainy. Empatia, solidarność, ofiarna pomoc są tu przejawem wciąż żywego jeszcze polskiego etosu narodowego, ukształtowanego przez chrześcijańskie wartości.
Natomiast transport broni na Ukrainę, szkolenie najemników dla nazistowskich formacji, które od 2014 roku eksterminowały rosyjskojęzyczną ludność Donbasu, przeczy tym wartościom Jest dowodem uzależnienia Polski od amerykańskich i natowskich ośrodków władzy, nie służy osiągnięciu pokoju i sprawiedliwości. Te dwa nastawienia kształtują się na odmiennych wartościach moralnych i cywilizacyjnych; są na poziomie aksjologicznym sprzeczne. Mogą jednak rodzić postawę łączącą owe sprzeczności: fałszywą wojenną „miłość” do Ukrainy. Kieruje się ona zasadą: im bardziej nienawidzę Rosji, tym bardziej kocham Ukrainę – bądź regułą: wróg mojego wroga jest moim przyjacielem
Truizmem jest konstatacja, iż polski etos narodowy ukształtowany został na fundamencie chrześcijańskich wartości. Niestety, nie jest jeszcze truizmem stwierdzenie, iż ideologia transatlantycka oraz oparta na niej polityczna praktyka mają inny fundament – nie tylko areligijny, ale wręcz antychrześcijański. Wystarczy przywołać w tym miejscu tylko dwa świadectwa: Europa podporządkowana promotorowi transatlantyzmu – Stanom Zjednoczonym – odeszła od swych chrześcijańskich korzeni. Odciął ją od nich nie komunizm, lecz transatlantycki globalizm. Kierując się tym samym ideowym trendem, USA i NATO nie tylko nie obroniły chrześcijaństwa na Bliskim Wschodzie, ale przyczyniły się do ludobójstwa jego wyznawców.
Dominanta wojny i sankcje
Czynnik wojny nie od dziś uwidacznia się w polskich programach polityki wewnętrznej i zewnętrznej. Można zaryzykować stwierdzenie, że pojawił się w momencie rozwiązania Układu Warszawskiego – w 1991 roku. W strachu przed konsekwencjami powstałego braku równowagi militarnej między Wschodem i Zachodem – rządzące Polską okrągłostołowe elity zdecydowały zapewnić jej bezpieczeństwo pod parasolem NATO.
Wstąpienie do Sojuszu Północnoatlantyckiego 12 marca 1999 r. wiązało się z natychmiastowym zderzeniem z natowskim czynnikiem wojny. Kilkanaście dni później NATO rozpoczęło bombardowanie Serbii, które trwało 78 dni. Polska wprawdzie w nim nie uczestniczyła, ale dla członka rozwiązanego Układu Warszawskiego była to forma chrztu bojowego w Sojuszu. Gdy okrzepła w nowym układzie politycznym i militarnym, łatwo zapadła decyzja postsolidarnościowych władz Polski o udziale w zbrojnej agresji na Afganistan, a następnie jego dwudziestoletniej okupacji – na fali walki ze światowym terroryzmem. Jeszcze łatwiej podjęła Warszawa decyzję o współudziale w wojnie USA I NATO z Irakiem i okupacji tego kraju. Do dziś przebywają w nim polscy „specjaliści”. Nastąpił jeszcze udział w wojnie Ameryki i „obronnego” Sojuszu z Syrią, której legalna i pokojowa władza Baszara Al Asada została obwołana przez zachodnie media mianem groźnego reżimu.
Wobec takiego doświadczenia w natowskich wojnach, nie powinna dziwić rola, jaką Polsce wyznaczyli decydenci Sojuszu w przygotowywanej od 2014 roku wojnie z Rosją – podżegacza i propagandzisty. Obecnie okazuje się również, że jest to rola państwa frontowego, którego los zależy od dobrej lub złej roli Kremla. W najczarniejszym scenariuszu osławiona wschodnia flanka, o którą tyle lat walczyły polskie władze, może sprowokować Rosję do działań dających „gwarancję jej bezpieczeństwa”, o których pisał prezydent Putin w swym grudniowym liście skierowanym do USA i państw Unii Europejskiej. Tą gwarancją miałoby być cofniecie NATO za Odrę. W obecnej sytuacji dla Polski byłby to wyrok śmierci.
Z cywilizacyjnego punktu widzenia los Polski byłby przykładem tego, iż czynnik wojny nigdy nie jest czynnikiem bezpieczeństwa, o którym tyle mówią ideologowie transatlantyzmu. W ich perspektywie owo kluczowe bezpieczeństwo oznacza jedynie bezpieczeństwo „swoich”. Jego przykładem jest słynna ucieczka z Kabulu. Po dwudziestu latach okupacji USA i NATO – z Polską włącznie – pozostawiły ten kraj na pastwę talibów, pogrążając go w chaosie, głodzie i nędzy. Co to ma wspólnego z cywilizacją łacińską/chrześcijańską, którą się tak bardzo chlubią jeszcze środowiska PiS i katolickie media? Obecność Polski w Afganistanie, Iraku, Syrii – to zaprzeczenie tej cywilizacji. Co więcej – to świadectwo degradującej niemożności, a raczej niezdolności do ustanawiania pokoju.
Na szkodę Polski
Obecna wojna na Ukrainie potwierdza tę indolentność, niezdatność w sferze pokoju. Daje ona o sobie znać również w działaniach Polski na rzecz kolejnych sankcji wobec Rosji i ostatnio wobec Białorusi. Są to działania w trwającej od 2014 roku wojnie gospodarczej, wyniszczającej nie władzę, lecz społeczeństwo, szarych obywateli tych państw. Polacy powinni o tym pamiętać, bo przeżyli sankcje Zachodu nałożone na Polskę na prośby Solidarności. Z pustymi półkami zderzyli się zwykli ludzie, z którymi władza nie miała nic wspólnego. Jerzy Urban ujął te sytuację w słynnym powiedzeniu: rząd się wyżywi. Również obecne władze doskonale wiedzą, że sankcje na Rosję i Białoruś uderzają także w Zachód i radykalnie obniżają poziom życia jego mieszkańców. Jeszcze bardziej odczuwa je o wiele biedniejsze polskie społeczeństwo, pogrążane w szalejącej inflacji i kryzysie gospodarczym.
Determinacja Polski w walce o sankcje jest tym bardziej niezrozumiała, gdy już wiadomo, że nie powstrzymały one wojny na Ukrainie, a wręcz przeciwnie – nadały Rosji nowego dynamizmu. Czyżby Polska była skazana na wejście do historii w roli nie tylko podżegacza i awanturnika wojennego, ale również destruktora gospodarczego? W każdej z tych ról odcina się od kryteriów swej historycznej cywilizacji i jej głównych wektorów z pięciomianu Feliksa Konecznego. Okoliczności wojny nie zmieniają ich. Wie o tym premier Węgier Wiktor Orban, który nie zważając na natowską i unijną krytykę, nie przepuszcza na Ukrainę broni i nawołuje walczące strony do rozpoczęcia rozmów pokojowych. Oferuje Węgry jako ich miejsce. To jest klasyczny przykład ciągłości cywilizacyjnej, której nie unieważniają żadne kataklizmy – również dziejowe, również wojenne. W nich tylko cywilizacja się umacnia. Pod warunkiem, że władza i jej suweren pozostają wierne swemu narodowemu etosowi.
Można przypuszczać, że Węgry w roli pokojowego mediatora mają wizję przyszłej Ukrainy, nie tylko odrodzonej po wojnie i odbudowanej, ale również zreformowanej jako jednolite państwo bądź jako federacja. Premier Orban wie, jaki problem dla obecnej Ukrainy stanowią mniejszości narodowe, z rosyjską na czele. Na jakie trudności napotyka mniejszość węgierska. Jako obrońca cywilizacji chrześcijańskiej będzie nadal walczył o jej prawa, również po zakończonej wojnie. Można założyć, że dołoży wszelkich starań, aby sama Ukraina, niezależnie od Rosji, dobrowolnie odcięła się od banderyzmu. Temu umęczonemu wojną społeczeństwu niczego tak nie potrzeba, jak pokoju i oczyszczenia ze szkodzącej mu ideologii, która stała się inspiracją dla wytoczonej przez Kijów już w 2014 roku wojny ze zbuntowanymi republikami Doniecka i Ługańska. W 2022 roku stała się natomiast dla Rosji argumentem dla interwencji zbrojnej na Ukrainie.
Polska nie ma żadnej własnej wizji przyszłej Ukrainy. Pochłonięta jest podtrzymywaniem trwającej na jej południu i wschodzie wojny. Nie ma żadnych dla niej propozycji cywilizacyjnych. jako gwarancji pokojowego i harmonijnego rozwoju. Nie ma, ponieważ sama utraciła cywilizacyjny kierunek.
Prof. Anna Raźny
Myśl Polska, nr 17-18 (24.04-1.05.2022)
Najnowsze komentarze