Chwała Bogu

OJCU, SYNOWI I DUCHOWI ŚWIĘTEMU

Powstanie Warszawskie 1944 a objawienia na Siekierkach

Zawsze jest tak, że gdy Bóg zamierza upomnieć świat, przed wymierzeniem kary proponuje , z pewną obawą, ostatnią drogę ocalenia: Swoją Najświętszą Matkę! Jeśli zlekceważymy i odepchniemy ten ostatni środek ocalenia, wtedy nie będzie już dla nas ratunku.” s. Łucja z Fatimy

9 marca 1943 r. po raz pierwszy w dziejach narodu zezwolono polskim kobietom na praktycznie nieograniczone „przerywanie ciąży”. Zrobili to hitlerowcy w czwartym roku okupacji, przy czym samym Niemkom było to nadal zabronione pod karą śmierci. Podczas okupacji, szczególnie w Warszawie, w obliczu ciągłego śmiertelnego zagrożenia życia wielu miało postawę „żyje się raz” i korzystało z każdej chwili życia. Konsekwencją takiego trybu życia były niechciane ciąże. Gabinety ginekologiczne podczas II wojny światowej nie próżnowały i od czasu ogłoszenia ustawy aborcyjnej, już nie w pokątnych gabinetach, ale oficjalnie w szpitalach i prywatnych klinikach można było przerwać ciążę.

Dwa miesiące później, 3 maja 1943 roku, Matka Boża objawi się w Warszawie, mieście, któremu patronuje od 291 lat. Objawia się w osadzie Siekierki, mając nadzieję, że uchroni Warszawę od losu jaki jest udziałem żydowskiej dzielnicy miasta (16 lutego 1943 r. hitlerowcy wydali rozkaz likwidacji getta, tj. wymordowania całej ludności). Z Siekierek widać kłęby czarnego dymu unoszące się z palącej się dzielnicy. W jakże innej scenerii ukazuje się Matka Boża. Pojawia się na kwitnącym drzewie obsypanym białymi, słodko pachnącymi kwiatami. Mimo sielskiej scenerii słowa Bogurodzicy zapisane przez 13-letnią Władysławę Fronczakównę są poważne i brzmią złowieszczo:

Módlcie się, bo idzie na was kara, ciężki krzyż. Nie mogę powstrzymać gniewu Syna mojego, bo lud się nie nawraca. Bóg nie chce ludzi karać, Bóg chce ludzi ratować przed zagładą. Bóg żąda nawrócenia”.

Skąd tak twarde słowa pod adresem warszawian? Otóż w okresie międzywojennym społeczeństwo polskie zaczęło coraz powszechniej lekceważyć prawa Dekalogu. Żony zmieniali politycy, wielu artystów prowadziło bujne życie erotyczne z wieloma partnerami, następowało coraz większe rozluźnienie obyczajów, również nie krępowano się związków jednopłciowych i biseksualnych. Konsekwencją rozwiązłego życia były niechciane ciąże, a co za tym idzie aborcje. Tuż przed II wojną światową Chrystus Pan zapowiedział Rozalii Celakównie: „Nastaną straszne czasy dla Polski. Polska ma być ukarana za to […], że naród odwrócił się od Boga, […] popełnia straszne grzechy i zbrodnie, a najgłośniejsze z nich są grzechy nieczyste”. „Moje dziecko, za grzechy: zbrodnię zabijania dzieci poczętych i rozpustę, popełniane przez ludzkość na całym świecie, ześle Bóg straszna karę. Sprawiedliwość Boża nie może znieść dłużej tych występków”.

Podczas wojny Św. Maria Matka Boża objawia się w Warszawie na Siekierkach dwóm osobom: 13-letniej Władysławie Fronczakównie i 36-letniej Bronisławie Kuczewskiej. Bogurodzica chce, by ludzie mieli świadomość, że nieszczęście które im grozi, nie będzie „przejawem gniewu Boga wobec swego ludu, ale samozniszczeniem narodu poprzez grzech”.

Maryja prosi o powszechną modlitwę, taką jak w pamiętnym sierpniu roku 1920, gdy do bram Warszawy dochodziła bolszewicka Armia Czerwona. Niestety, po 23 latach atmosfera w stolicy jest diametralnie różna i w niczym nie przypomina modlitewnej mobilizacji narodu z 1920 r.

Wydawało się oczywiste, że księża pełniący posługę na Siekierkach – miejscu objawień Św. Marii Matki Bożej, upowszechnią te orędzia. Tak się jednak nie stanie. Lekceważenie objawień i brak współpracy duchowieństwa Kościoła bedą główną przyczyną niepowodzenia tej misji.

1 sierpnia 1944 r. Wybucha Powstanie Warszawskie. Młodych warszawiaków rozpiera chęć walki.

„Pomścimy wreszcie lata zgrozy

[…] i egzekucje i obozy.

Dzielności naszej się poszczęści,

Gdy Sprawiedliwy, Wielki Bóg

pobłogosławi naszej pięści”.

Bóg nie pobłogosławił pięści, ponieważ dowódcy akcji zbrojnej o to nie prosili. Nie było żadnego oficjalnego zawierzenia Powstania Warszawskiego Bogu, a tym bardziej Bogurodzicy, Patronki Warszawy.

Matka Boża przez 15 miesięcy poprzedzających wybuch Powstania Warszawskiego wielokrotnie powtarzała, że „jedynym sposobem na zakończenie wojny jest nawrócenie, modlitwa i pokuta”. Nic nie wspominała o „pięściach” i „butelkach z benzyną”. Natomiast młodzi warszawianie bezgranicznie ufali w „moc pieści” i swoje siły, i nie widzieli powodu aby w swoje ambitne plany wtajemniczać Boga.

W roku 1944 nie pamiętano, że to co dzieli zwycięstwo od klęski, to nie moc oręża, przeważające siły, czy strategia nawet najgenialniejszych dowódców, lecz wola Boga! W roku 1920 Marszałek Piłsudski miał tego pełną świadomość. Gdy w sierpniu wyjeżdżał na front, powiedział: „Wszystko jest w ręku Boga”. Dlatego hierarchowie wraz z władzą świecką dokonali aktu poświęcenia Polski Najświętszemu Sercu Jezusowemu, a ludność w całej Polsce rozpoczęła gorące modlitwy w intencji Ojczyzny.

1 sierpnia o godzinie „W” nastąpiło zderzenie młodzieńczego zapału i młodzieńczych wizji z realnymi możliwościami i brutalną rzeczywistością. Akcja zbrojna podjęta bez jej oficjalnego zawierzenia Bogu i Maryi, po dwóch miesiącach zakończyła się niewyobrażalna klęską. Warszawa została niemalże zrównana z ziemią, zginęło pół miliona mieszkańców.

Na rok przed wybuchem powstania w sierpniu 1943 roku Bronisława Kuczewska miała objawienie Matki Najświętszej: „Maryja ukazała mi okropny widok Warszawy w czasie Powstania. Widziałam masowe aresztowania, rozstrzeliwania, palące się domy Zobaczyłam tez dom, w którym modliliśmy się. Matka Boża powiedziała mi, że ten dom będzie podlany benzyną i podpalony od dołu przez Niemców. W widzeniu widziałam, jak matki wyskakiwały z dziećmi z płonącego domu.

Zaraz powiedziałam o tym widzeniu obecnym, ale nie chcieli mi uwierzyć. Huknęli na mnie, że opowiadam głupstwa, bo Niemcy będą się liczyć z nami”.

Prorocze słowa zostały zlekceważone. I oto co się wydarzyło z tym miejscem: „Kiedy po Powstaniu wróciłam do Warszawy, dom który miałam ukazany przez Matkę Bożą przy ul. Płockiej 25 – był spalony. W domu tym i sąsiednich zabito 300 ludzi. Ludzie mówili, że matki wyrzucały swoje dzieci przez okna, a za nimi same wyskakiwały. Dzisiaj widnieje w tym miejscu tablica pamiątkowa mówiąca, że zginęło tu ok. 300 osób”.

W jednym z orędzi na Siekierkach w listopadzie 1943 roku, Matka Boża powiedziała przez W. Fronczakównę do Warszawian: „Jak wy jesteście ze Mną, to i Ja jestem z wami i NIC się wam nie stanie!”. Dowódcom Armii Krajowej, z pewnością nie brakowało bojowej odwagi, ale zabrakło wiary i zaufania aby Powstanie oficjalnie, przez ręce Bogurodzicy powierzyć Bogu. Nie byli z Matką Bożą, dlatego obietnica nie mogła zostać spełniona.

Gdyby orędzia Św. Marii Matki Bożej zostały przyjęte, gdyby podjęto powszechne modlitwy przebłagalne w intencji pokoju (jak w sierpniu 1920 roku), gdyby lud Warszawy zreflektował się i podjął przemianę życia, to losy Powstania z pewnością potoczyłyby się inaczej!

Ocalała Niniwa, której mieszkańcy posłuchali proroka Jonasza i nawrócili się, żałując za grzechy. Oni mieli zaledwie czterdzieści dni na zmianę postępowania, a warszawianie… prawie półtora roku!

Opracowano na podstawie książki „Przepowiednie Maryi o losach Polski” Ewy J.P.Storożyńskiej i Józefa Marii Bar

ATRAPA

 

Felieton    Portal Informacyjny „Magna Polonia” (www.magnapolonia.org)    8 sierpnia 2024

Od 26 lipca do 11 sierpnia odbywają się Igrzyska Olimpijskie w Paryżu. Już ich inauguracja wywołała skandal na skalę światową, a to ze względu na zdominowanie jej – podobnie jak inauguracji Igrzysk Olimpijskich w Berlinie w roku 1936 – przez propagandę. Różnica polegała tylko na tym, że inauguracja berlińska została zdominowana przez propagandę hitlerowską, podczas gdy ta paryska – przez propagandę komunistyczną, w dodatku w najgorszym z możliwych wydaniu. Jak bowiem wiadomo, zgodnie z zasadami strategii rewolucyjnej, promotorzy rewolucji dążą do likwidacji wszelkich organicznych więzi społecznych, a więc zarówno więzi religijnej, jak i narodowej w celu przekształcenia ludzkości w tak zwany „nawóz historii”. Takie między innymi przesłanie wynikało z piosenki „Imagine”, autorstwa liverpoolskiego prostaczka Johna Lennona, którą podczas wspomnianej inauguracji nie bez powodu wykorzystano. Jaką wizję idealnego świata Lennon tam proponuje? Świat bez Boga – a więc – bez hierarchii – bez religii, a więc bez żadnej duchowej więzi społecznej, bez narodów – a więc bez psychicznej więzi, która buduje wspólnotę nawet wśród zwierząt tworzących stada hierarchiczne – bez państw, więc bez żadnej organizacji politycznej, no i wreszcie – bez własności, która daje każdemu człowiekowi pewien zakres autonomii nawet wobec władzy państwowej, tworząc minimalną choćby przestrzeń wolności. Jak w tej rzeczywistości ludzie mają żyć? Ano – jak doradza Lennon – dniem dzisiejszym, a więc – bez przeszłości, która daje ludziom świadomość, kim są, a także bez przyszłości, czyli – dokąd zmierzają. Słowem – wegetacja na poziomie zwierzęcym. Nic tedy dziwnego, że to przesłanie, podobnie, jak inauguracja, bardzo podobało się działaczom lewicy, Judenratowi „Gazety Wyborczej”, który – podobnie jak wszystkie pozostałe Judenraty na świecie – ma w rewolucji komunistycznej swój interes – no i aktywistom z Volksdeutsche Partei, np. panu ministrowi Kropiwnickiemu, którzy – najwyraźniej zadowolony ze swojego rozumu – podczas telewizyjnej dyskusji, strofował Wielce Czcigodnego Konrada Berkowicza, posła z ramienia Konfederacji, który próbował zarówno jemu, jak i pozostałym hebesom, uświadomić podstawowe rzeczy.

Jedną z tych podstawowych rzeczy jest to, że z Igrzysk Olimpijskich została starannie wypłukana ich pierwotna treść, a powstałą wskutek tego próżnię wypełniły jakieś doktrynerskie ekskrementy, a wreszcie – przemysł rozrywkowy i to obliczony na najbardziej prymitywne gusty. Wprawdzie przywracając starożytną tradycję Olimpiad, Pierre de Coubertin podkreślał, że „istotą Igrzysk nie jest zwyciężyć, ale wziąć udział”, ale cóż właściwie oznaczać ma to „wzięcie udziału”? Wzięcie udziału w czym konkretnie? W komercyjnym widowisku, w którym liczy się właśnie zwycięstwo za wszelką cenę? Najwyraźniej tak właśnie jest, bo czyż w przeciwnym razie trzeba by rozbudowywać do monstrualnych rozmiarów kontrole antydopingowe? Wreszcie w Igrzyskach biorą udział wyselekcjonowane okazy ze specjalnych hodowli, swego rodzaju obór, prowadzonych pod nadzorem lekarzy i specjalistów od śrubowania wydolności organizmów i od prania mózgów. W tej sytuacji okazy puszczane na areny są już tylko pretekstem, za którym tak naprawdę kryje się współzawodnictwo między właścicielami wspomnianych obór, dzielących forsę między siebie . Na domiar złego, do tego dochodzi doktrynerstwo, będące elementem strategii rewolucji komunistycznej. Jednym z objawów tego doktrynerstwa jest genderowe szamaństwo, według którego płeć człowieka jest determinowana kulturowo, a nie biologicznie. Toteż coraz częstsze są przypadki, że mężczyźni, którym w normalnej rywalizacji nie bardzo szło, nagle odkrywają, że tak naprawdę są kobietami i zaczynają rywalizować już jako kobiety, odnosząc na prawdziwymi kobietami sukces za sukcesem. Łajdacy, którzy zajmują się organizowaniem tej hucpy, przechodzą nad tym do porządku dziennego, a nawet próbują dorabiać do tego jakieś rewolucyjne teorie. Tak właśnie było w przypadku damskich bokserów, którzy omal nie zmasakrowali kobiet wystawionych przeciwko nim na arenę.

To się zaczęło już dawno i przypominam sobie felieton Janusza Głowackiego podczas Igrzysk w Monachium w 1972 roku, kiedy to Palestyńczycy pozabijali część zawodników z Izraela. Wzmocniono tedy środki bezpieczeństwa i zawodnikom podczas sportowych konkurencji towarzyszyli komandosi w pełnym rynsztunku. Doprowadziło to do nieporozumień, bo jeden taki komandos przybiegł na metę przed oficjalnym zwycięzcą biegu, którzy w dodatku żadnego rynsztunku na sobie nie miał, poza koszulką i spodenkami. Komu w tej sytuacji przyznać złoty medal – oto dylemat.

A wszystko bierze się – jak wspomniałem – stąd, że z Igrzysk Olimpijskich, niby to „wznowionych”, została starannie wypłukana ich pierwotna treść, która przede wszystkim nadawała im ciężar gatunkowy tak, że w Grecji według kolejnych Igrzysk liczono czas. Ale bo też Igrzyska Olimpijskie były uroczystościami religijnymi. Jak w swojej książce „Grecja niepodległa” pisze prof. Tadeusz Zieliński, do gaju poświęconemu Zeusowi Olimpijskiemu, od czasów niepamiętnych schodzili się po czerwcowej pełni księżyca okoliczni mieszkańcy, aby złożyć Zeusowi ofiarę dziękczynną za pierwociny plonów, po czym cieszyli władcę niebieskiego wyścigami piechurów. Zwycięzca otrzymywał w nagrodę wieniec z gałązki dzikiej oliwki. Tak było, aż władca Sparty Likurg, wraz z Ifitosem, królem Elidy, gdzie odbywały się wspomniane uroczystości, opracował warunki pokoju bożego, który miał się zaczynać na kilkanaście tygodni przed rozpoczęciem igrzysk, a także jakiś czas po ich zakończeniu tak, aby wszyscy mogli bezpiecznie wrócić do swoich domów. Ponieważ trudno byłoby taki stan rzeczy utrzymywać rokrocznie, więc postanowiono urządzać igrzyska raz na cztery lata, w tak zwane „Olimpiady”, na które zapraszani byli goście z całej Hellady. Pierwszy dzień poświęcony był na obrzędy religijne, obejmujące m.in. przysięgę przed ołtarzem Zeusa, gdzie uczestnicy ślubowali, że będą przestrzegali reguł, nie będą w biegu podstawiać nogi, nie bić przeciwnika w walce w sposób niedozwolony i tak dalej. W razie niedotrzymania ślubowania winowajca musiał zapłacić grzywnę pokutną. Drugiego dnia odbywały się zawody dzieci, czyli tak zwany „pentatlon”, obejmujący pięć konkurencji: bieg, skok, włócznia, zapasy i dysk. Później dodano do tego jeszcze walkę na pięści, a jeszcze później – wyścigi rydwanów. Trzeciego i czwartego dnia walczyli zawodnicy dorośli. Piąty dzień był przeznaczony na wieńczenie i honorowanie zwycięzców. Nagroda była pozornie skromna, w postaci wieńca oliwnego – ale to był tylko pozór, bo tak naprawdę ten wieniec był materialnym dowodem, że jego posiadacz, jest ulubieńcem Nike – potężnej bogini Zwycięstwa. Jak wspomniałem Grecy od roku 776 przed Chrystusem zaczęli liczyć czas według olimpiad. Toteż na przykład kronikarze pisali, że, dajmy na to, Periander umarł w czwartym roku 48 olimpiady. W związku z tym Jezus Chrystus urodził się albo w czwartym roku 194 olimpiady, albo w pierwszym roku 195. I to wszystko zostało przez durniów i handełesów odrzucone, a jeśli nawet nie do końca – bo pięć kół olimpijskich już wprawdzie nie symbolizuje pięciu konkurencji ku czci Zeusa, tylko pięć kontynentów, bo żadnego boga – jak wiadomo – „nie ma”. A skoro „nie ma”, to nic dziwnego, że na jego miejscu rozsiadła się gawiedź, której demokratyczni twardziele podlizują się na wszelkie sposoby, jak tylko mogą. Oczywiście to podlizywanie, to tylko pozór, bo naprawdę jest tak, jak pisze poeta: „nie hymnów trzeba tym, którzy w wyschłej piersi, pod brudną koszulą czcze serca noszą, krzycząc za kawałkiem chleba, a  b i e g n ą  z a  o r k i e s t r ą,  c o  g r a  c a p s t r z y k  k r ó l o m.

Stanisław Michalkiewicz

CHRYSTUSIE


Jeszcze się kiedyś rozsmucę

Jeszcze do Ciebie powrócę

CHRYSTUSIE,

Jeszcze tak strasznie zapłaczę

Że przez łzy Ciebie zobaczę

CHRYSTUSIE,

Z taką wielką żałobą

Będę się żalił przed Tobą

CHRYSTUSIE,

Że duch mój przed Tobą klęknie

I wtedy serce mi pęknie,

CHRYSTUSIE,

A kiedy serce mi pęknie

I duch mój przed Tobą klęknie

Wtedy ja w wielkiej rozpaczy

Poproszę byś mi wybaczył,

CHRYSTUSIE !

 

Juljusz Tuwim

W i E L K A N O C 2024

Brzmią jeszcze w naszych uszach okrzyki „Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!”, zadziwiająco podobne do rozlegających się dzisiaj na ulicach naszych miast wrzasków: Abortuj! Abortuj!

 

Wrogom Jezusa wydawało się, że pokonali Sprawiedliwego skazując Go na śmierć w męczarniach. Krzyż jednak stał się znakiem zwycięstwa Niewinnego, a Zmartwychwstanie pokazało Jego moc.

 

Obyśmy dzisiaj potrafili stanąć pod Krzyżem, abyśmy pojutrze stali się świadkami Zmartwychwstania.

Błogosławionych Świąt!

Błogosławionych Świąt! [foto]

Dołączając się do życzeń, otrzymanych z okazji tego ważnego dla nas Święta Wielkiej Nocy, miejmy nadzieję, że dobry BÓG nie będzie szczędził nam łask i siły w walce w obronie życia dzieci nienarodzonych,

Niech każdy stanie do walki z  aborcją,narzędziem zbrodniczego działania obecnej cywilizacji, która ma służyć do rozwiązywania jej problemów, kosztem życia bezbronnych dzieci.

Marian Retelski

 

KRÓLUJ NAM CHRYSTE – ALLELUJA,ALLELUJA,ALLELUJA !!!

Matka Boska Gromniczna…

image

Czterdziestego dnia po Bożym Narodzeniu Kościół obchodzi Święto Ofiarowania Pańskiego, zwane dawniej świętem Oczyszczenia Najświętszej Maryi Panny, a w tradycji polskiej świętem Matki Bożej Gromnicznej.
Ofiarowanie Pana Jezusa w Świątyni Jerozolimskiej było ważnym wydarzeniem w życiu Świętej Rodziny. Św. Łukasz Ewangelista napisał: „Gdy zaś nadszedł dzień poddania ich, zgodnie z Prawem Mojżeszowym oczyszczeniu, zanieśli Go do Jerozolimy, aby był ofiarowany Panu, według tego, co jest napisane w Prawie Pańskim: Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu. Mieli również złożyć ofiarę zgodnie z tym, co jest powiedziane w Prawie Pańskim: parę synogarlic lub dwa gołąbki” (Łk 2,22-24). Według Prawa Mojżeszowego każda kobieta przez czterdzieści dni po urodzeniu chłopca, a przez osiemdziesiąt dni po urodzeniu dziewczynki pozostawała „nieczysta”. Nie wolno jej było dotykać niczego świętego, ani wchodzić do świątyni.
Po upływie tego czasu matka musiała przynieść do świątyni jednorocznego baranka.
„Jeśli zaś ona jest zbyt uboga, aby przynieść baranka, to przyniesie dwie synogarlice, albo dwa młode gołębie, jednego na ofiarę całopalną i jednego na ofiarę przebłagalną za nią i będzie oczyszczona” ( por. Kpł 12,8).

Pamiątkę tego dnia, w którym w jerozolimskiej świątyni starzec Symeon wziął na ręce sześciotygodniowe Dzieciątko i uniósł Je wysoko z najwyższą czcią, poznając w Nim Zbawiciela świata, Kościół obchodził już w IV wieku. Od połowy V wieku ustalono datę 2 lutego jako Święto Prezentacji Dzieciątka Jezus.
W VII wieku pojawia się nazwa Oczyszczenia Najświętszej Maryi Panny. W tradycji polskiej, dzień ten nazywa się świętem Matki Bożej Gromnicznej.
W ten sposób uwypukla się fakt przyniesienia przez Maryję małego Jezusa do świątyni. W czasie Ofiarowania, starzec Symeon wziął na ręce Pana Jezusa i wypowiedział prorocze słowa: „Światłość na oświecenie pogan i na chwałę ludu Izraela” (Łk 2,32).
Według podania procesja z zapalonymi świecami była znana w Rzymie już w V wieku. Natomiast od X wieku upowszechnił się obrzęd poświęcania świec, których płomień symbolizuje Jezusa – Światłość świata, Chrystusa, który uciszał burze, był, jest i na zawsze pozostanie Panem wszystkich praw natury …

W Polsce święto Ofiarowania Pana Jezusa ma charakter wybitnie Maryjny. Widzimy Maryję, jako Tę, która sprowadziła na ziemię niebiańskie Światło i która tym Światłem nas broni oraz osłania od wszelkiego zła. Dlatego często bierzemy do rąk gromnice, zwłaszcza w niebezpieczeństwach wielkich klęsk i grożącej śmierci.
Poświęcone 2 lutego świece, jakby widomy znak Bożej Jasności, zapala się w trudnych życiowych chwilach po to, aby „zadziałała” interwencja Bożej Opatrzności. W religijnej tradycji polskiej podczas burzy, nadal stawiamy świece – gromnicę w oknach. Gromnicami zażegnywano klęski gradowe, ich dymem kreślono znaki krzyża na drzwiach, piecu, oknach i belkach stropowych, jako „zapory przeciw nieczystym siłom i nieszczęściom”. W każdym domu katolickim powinna być przynajmniej jedna gromnica. Zapala się ją także przy konającym, aby Maryja – Ta, która niosła do świątyni Jezusa – Światłość Prawdziwą, prowadziła dusze umierających wprost do wiekuistej światłości, do nieba.

Z Uroczystością Matki Bożej Gromnicznej kończy się w Polsce okres śpiewania kolęd, trzymania żłóbków i choinek – kończy się „przedłużony” okres Bożego Narodzenia. Liturgicznie okres ten kończy się wcześniej – Świętem Chrztu Pana Jezusa. Jednak polski zwyczaj ma swoje uzasadnienie nie tylko w dawnej tradycji, ale przede wszystkim w tym, że w Matkę Bożą Gromniczną Pan Jezus jeszcze jako Dziecię jest ofiarowany w świątyni.
Często także razem z uroczystością Matki Bożej Gromnicznej kończy się również w Polsce okres kolędowania, czyli duszpasterskiej wizyty w rodzinach – po domach.

Od 1997 roku z woli Sługi Bożego Jana Pawła II, Kościół powszechny obchodzi również dnia 2 lutego, Dzień Życia Konsekrowanego, poświęcony modlitwie za osoby, które oddały swoje życie na służbę Bogu i ludziom w niezliczonych zakonach, zgromadzeniach i instytutach konsekrowanych.
W Zgromadzeniu Ducha Świętego, w dniu 2 lutego wspominamy rocznicę śmierci naszego odnowiciela i współzałożyciela zakonu, Sługi Bożego ojca Franciszka Liebermanna CSSp (1852 r.).

W polskiej literaturze o tym święcie, pięknie napisała Kazimiera Iłłakowiczówna:
„O Panno prześliczna, gromniczna!
Pod ogień Twój święcony,
wiszący nad woskiem gromnic,
przez las kolący i wyjące wilki,
idę bez wszelkiej obrony:
Nie módl się, ani się przyczyniaj,
ale tylko wspomnij!
Ty, coś rodziła Dziecię bez ognia i dachu,
a przez ucieczkę uszła od zamachu
i potem całe życie wyczekała w lęku
na Syna mękę. (…)
I nie módl się, Najświętsza Panno,
Gwiazdo szczęśliwego, krótkiego konania,
nie módl się, Zorzo łask, nie osłaniaj,
tylko wspomnij”.
(K. Iłłakowiczówna)

Szczególnie rzewny i chwytający za serce jest motyw podań ludowych o Matce Bożej Gromnicznej, która „pod płaszcz swej przemożnej opieki bierze wszystkie sieroty, a zwłaszcza te, których matki pomarły trzymając w stygnącej dłoni zapaloną gromnicę. Umiera człowiek, kończy się jego ziemska wędrówka, przy jego łożu gromadzi się rodzina. Umierający, wyrazem swych oczu, daje znać, że czegoś chce i każdy wie, o co prosi i w stygnącą już dłoń podają mu zapaloną gromnicę … W serce wstępuje ufność, że u jego łoża stoi Pani Gromniczna, by swego wiernego czciciela przeprowadzić przez bramę śmierci ze światłem gromnicy w ręku”.

Ludowy poeta Józef Strug, tak przed wielu laty pisał o Gromnicznej świecy:

„Gdy życie nasze dobiegnie do końca,
Gdy Bóg ostatnie godziny policzy,
Niech nam zaświeci, jak promienie słońca,
Światło gromnicy.

Gdy nasze czoło pot śmiertelny zrosi,
Gdy nasze łoże obstąpią szatani,
Twojej obrony niech każdy uprosi -
Gromniczna Pani!

Kiedy nad nami zawisną czarne chmury,
Gdy na wsze strony lecą błyskawice,
Gdy ciemność straszna od dołu do góry:
Święćmy gromnicę!

Matko Najświętsza! My nędzni grzesznicy,
Pod Twoją obronę się uciekamy,
Przed Twym obrazem, przy świetle gromnicy,
Ciebie błagamy! (…)

Bądź nam Matką w życiu i przy zgonie,
Niech Twoja łaska zawsze nam przyświeca,
Niech nasza miłość ku Tobie zapłonie
Jako gromnica.”
(Józef Strug)

Ludowym zwyczajem – gromnicę po poświęceniu w kościele, zanoszono zapaloną do domu, aby od tego ognia rozpalić domowy ogień, co miało zwiastować zgodę i miłość w rodzinie.
Z zapaloną gromnicą obchodził też gospodarz całe swoje obejście i dom, klękając na każdym progu, aby złe moce nie miały przystępu do zagrody.

Zachowajmy szacunek dla gromnicznej świecy, jaki mieli do niej nasi ojcowie i dziadowie.

Zachowały się także liczne ludowe przysłowia, związane z dniem Matki Bożej Gromnicznej, określające pogodę i urodzaje na najbliższe lato:
Gromnica, zimy połowica;
Gdy na Gromnicę z dachu ciecze, zima jeszcze się odwlecze;
Gdy na Gromniczną rozstaje – rzadkie będą, urodzaje;
Gdy słońce świeci na Gromnicę, to przyjdą większe mrozy i śnieżyce;
Gdy na Gromniczną mróz, chowaj chłopie sanie, szykuj wóz.

o. Dariusz W. Andrzejewski CSSp
(nadesłane)

*
„Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność.”
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia

 

O rok starsi, o rok głupsi

Jak to jest, że na jeden gwizdek do zapalenia świeczek stawiają się prezydent, marszałkowie Sejmu i Senatu, ministrowie, redaktorzy naczelni gazet i chmara posłów ze wszystkich poróżnionych partii?

Jak to jest, że w tej kwestii zapanowała jednomyślność nieznana od czasu Okrągłego Stołu i że w miejsce PRL-owskiego Frontu Jedności Narodu wytworzył się swoisty Front Chanukowy, złożony ze środowisk dotychczas walczących ze sobą na śmierć i życie?

Jak to jest, że kard. Grzegorz Ryś oznajmia z miasta Łódź, że jest mu wstyd i przeprasza całą społeczność Żydów w Polsce? Skąd jedność ponad podziałami antychrześcijańskiej sekty żydowskiej, Episkopatu, biblistów z KUL, zwierzchnika Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, prawosławnych i grekokatolickich popów? Dlaczego przyłącza się do niej poseł, który mówił o „opiłowaniu katolików”?

O rok starsi, o rok głupsi – Krzysztof Baliński

Jedni marudzili: Dlaczego teraz? Drudzy: Dlaczego tak słabo i dlaczego tak późno? Inni, że użył proszkowej zamiast pianowej i gaśnicę uruchomił za wcześnie. Jeszcze inni, żeby przestał o tym mówić, bo przysłania inne ważniejsze tematy takie, jak wiatraki. A jeden to nawet napisał, że „po Braunowym wyczynie do Warszawy zjechali samiuteńcy szefowie CIA i Mosadu, i wszystko wskazuje na to, że spotkali się z paroma ważnymi tubylcami i wydali im jakieś dyspozycje”.

Wszystkich pobiła gazeta redaktora „Spaślaka” (bo spasionego na rządowych reklamach), która posunęła się do oskarżenia, że gasił na polecenie Ruskich (i nic to, że w innej gazecie było zdjęcie, gdy Putina zapalał).

A sprawa ma się tak: Dziś nie ma ważniejszego tematu, niż judaizacja Polski i polskiego Kościoła.

A ci, którzy są innego zdania, odciągają uwagę nie od wiatraków, ale od własnego zaprzaństwa a nawet zdrady. A co do momentu uruchomienia gaśnicy, to miał wyczucie czasu i zrobił to w samą porę. No i w sam raz, bo w pierwszym dniu urzędowania nowego rządu, czyli finalnego etapu likwidacji Polski, bo przebudził naród, który śpi (a jeśli się na chwilę budzi, to tylko po to, żeby zagłosować na swych ciemiężców), bo zobaczył, że istotny sens i przesłanie chanuki to celebrowanie tryumfu talmudystów nad resztą świata. No i zobaczył, że jego apel #StopUkrainizacjiPolski nie działa, że rzuca go na wiatr, że jest głosem wołającego na puszczy.

A może podsumował wyniki wyborów i wyszło mu, że Chabad przejmuje władzę w Polsce? Że jeszcze nigdy nie było ich tylu u władzy. Że jednych podopiecznych Chabadu podmienili inni, że Dworczuka podmienili na Bodnara, Rau na Sikorskiego, a Kuchcińskiego na Kowala. Że wcześniej prześladował go Kamiński z Wąsikiem, a teraz Bodnar z Siemoniakiem. Że dotąd nękała go marszałek Witek (i szczekająca za jej plecami wicemarszałek Gosiewska) a dziś robi to marszałek Hołownia i wicemarszałek Czarzasty. No i zobaczył, że znowu mamy prezydenta i premiera z jednego obozu politycznego, z jednej partii, z Unii Wolności, oraz że arbitrem w rozstrzygnięciach wyborczych i kłótniach o władzę, pieniądze i media, a także w sporach między samymi Polakami, są rabini z sekty Chabad. Wszędzie – Chabad. Gdzie nie spojrzysz – Chabad. Czego się nie dotkniesz – Chabad.

A może wyczytał, że Chrystusa zaciekle nienawidzą, że za największych wrogów uważają katolików i że Bóg stworzył świat wyłącznie dla nich, a wszyscy inni to śmiecie, których przeznaczeniem jest służenie Żydom? Może dotarły do niego słowa założyciela sekty „Słowiańskie bydło wypędzimy daleko na północ”, i że przywódca sekty, czczony i uznawany za żydowskiego mesjasza, w swych religijnych traktatach głosił: „Istnieje konflikt dwóch cywilizacji, żydowskiej, wybranej przez Boga, i cywilizacji gojów. Cywilizacja gojów powinna zniknąć z powierzchni ziemi. A pomógł mu szef żydowskiej gminy w Charkowie, który o Chabad powiedział: To nie jest byle jaka sekta, to są ludzie, którzy trzymają pod kontrolą szefów rządów czołowych krajów świata i spotykają się z nimi.

Może dotarło do niego, że do władzy powróciły partie, które w poprzednich rządach nigdy nie odstąpiły od narzuconego Polsce kursu, że to będzie rząd Sług Ukrainy, że w pro-kijowskim amoku będą równie zdeterminowani, ale bardziej skuteczni, że nie mają żadnych recept na odparcie zagrożeń dla Polski, w tym jej przemiany w państwo dwu narodowe, że będą się spierać na tematy zastępcze, że główny wysiłek skupią na trwaniu od wyborów do wyborów i szabrowaniu kolejnych kawałków publicznego mienia.

To wszystko nie wzięło się znikąd, nie pojawiło się nagle, niczym deus ex machina. To ma swoje historyczne tło. To – użyjmy modnego dziś słowa – kamienie milowe na drodze chabadyzacji Polski.

Pierwszym był powrót do władzy żydokomuny, czyli przekazanie władzy Żydom nastręczonym Jaruzelskiemu przez Davida Rockefellera. Potem było manipulowanie transformacją ustrojową w Polsce. Bo, kto zakładał lub kto przejmował wszystkie partie powstałe w Polsce po 1989? Porozumienie Centrum, partia braci Kaczyńskich działała jak sekta, a przez swych członków nazywana była „zakonem” (co bloger odszyfrował: Jaki to zakon? Jezu-Icki!). KLD założony został przez „wojskówkę”, ale jego liderzy, oprócz oficerów prowadzących, mieli także rabinów prowadzących. Koszerni byli Bielecki i Lewandowski (a Tusk, chociaż tylko figurant, tylko obcoplemieńcem). A kto nadzorował ZChN i kto je rozwalił od środka? Z jednej strony judeochrześcijanin Marek Jurek, a z drugiej latający z chanuką Stefan Niesiołowski. A skąd się wzięła wolta Giertycha z LPR, i czy przypadkiem jest, że dziś jest pełnomocnikiem prawnym Chabad?

A gdy już uchowała się jakaś partia czysto polska (licencja ks. Prof. Czesława Bartnika), to była wdeptywana w ziemię, a jej przywódcę mordowano rytualnie. I czy racji nie mają ci, którzy uważają, że Polsce nie można pomóc zakładając partię, bo w jej kierownictwie natychmiast pojawia się dwóch albo trzech Żydów?

Takim kamieniem milowym była grabież majątku Polaków. A kto za nią stał? Kto jest autorem słów: „Jest koszerny interes do zrobienia”, które padły podczas wizyty Rywina u Michnika, i stały się nie tylko mottem procesu grabieży, ale także mottem polsko-żydowskiej Love Story w biznesie i handlu?

„Tęsknię za tobą, Żydzie!” – tak wołała przed laty Warszawa z murów swoich kamienic. Ta niby artystyczna prowokacja pod wszystkimi względami ziściła się – Polska stała się mekką izraelskiego biznesu, tysiące Izraelczyków upatrzyło sobie nasz kraj, jako pierwszą ojczyznę i, w rezultacie, nie było żadnej afery i przekrętu, gdzie w cieniu nie kryłby się żydowski geszefciarz.

A kto judaizował polski Kościół? Jeśli nie ta żydowska sekta szczególnie nienawidząca katolików? Kto ustanowił Dzień Judaizmu w Kościele? Biskupi o pseudonimach operacyjnych „Żydziński” i „Pierdolonek”, czyli, jak po zakrystiach mówiono: „agenci żydowscy w Episkopacie”. Kto dokonał mordu rytualnego na arcybiskupie Stanisławie Wielgusie? Kto dopuścił do tego, żeby Polaków ewangelizował, uczył katechizmu, a nawet wygłaszał do nich kazania, takie indywiduum, jak Hołownia? Dlaczego oświadczenie kardynała niczym nie różni się od „Aj, waj” rabina Chabadu. Kto przy beatyfikacji rodziny Ulmów rozpętał akcję wpajania Polakom przekonanie, że prawdziwym bohaterstwem jest poświęcenie swojej rodziny, w tym nawet nienarodzonego dziecka, w imię ratowania Żydów? A kto pozwolił na reaktywację loży B’nai B’rith i powołał Muzeum Polin? Kto jest autorem kłamstwa jedwabińskiego, gdy na polecenie rabinów wstrzymał ekshumację?

Kamieniem milowym były świece chanukowe, które, jako pierwszy, zapalił Aleksander Kwaśniewski, a jako stały zwyczaj wprowadził Lech Kaczyński.. Ten ostatni wziął udział w zapaleniu świec w warszawskiej synagodze, oświadczając przy okazji, że był to „ostatni akcent obchodów 90 rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości”. Zwyczaj kultywuje obecna Duda, który ubogacił ceremonię, oświadczając w 15. rocznicę pierwszej Chanuki: „To jest Polin, to jest miejsce dla nas wszystkich”, i dorzucając: „Po tym tysiącu lat trudno powiedzieć, ile każdy z nas ma w sobie krwi żydowskiej, bo ona po prostu jest, płynie w żyłach”. Czy tradycja świętowania Chanuki była wyrazem religijnego pluralizmu, czy raczej objawem poddaństwa? Czy nie była drogowskazem zmian, jakie zajdą w polskim Kościele i w Polsce?

Jeszcze inny kamień milowy (chociaż pomniejszy) to sesja Knesetu na Wawelu. Przy czym w tym przypadku – tak, jak z Chanuką w Sejmie – chodziło o zademonstrowanie, kto w Polsce rządzi. Za rządów PiS na polskiej scenie politycznej pojawili się nowi gracze – Jojne Daniels, od którego na kilometr czuć nie tylko Mosadem ale i Chabad, nałożył jarmułki na głowy lub raczej na łby połowy ministrów.

Wystarczy wspomnieć zwierzenia ich rabina: „Morawieckiego, ówczesnego ministra finansów do mojego domu przyprowadził mój przyjaciel Jonny Daniels”. Z knajpianych taśm wiemy, że o tym, kto zostanie premierem polskiego rządu decydował Lejb Fogelman. I od tego czasu możemy mówić, że agenta o pseudonimach „Student” i „Jakub”, przejął od Stasi rabin prowadzący z Chabadu, nadał mu pseudonim „Krzywousty”, i kazał posyłać dzieci do prowadzonej przez Chabad żydowskiej szkoły w Warszawie.

W roku 2012 na rynku podziału łupów „Przedsiębiorstwa Holocaust” pojawiają się nowi gracze, którzy nie chcą bezsilnie przyglądać się, jak inne sekty sprzątają im łup spod nosa. Przy władzy w Warszawie jest sługa narodu niemieckiego, potrzebny jest więc nowe rozdanie i podmienienie go na sługę narodu żydowskiego. W tym celu rabini z Chabad Lubawicz obmyślają sprytny plan – dobijają targu z Jarosławem Kaczyński i inicjują, poprzez zmontowaną przez Mosad aferę znaną jako „afera taśmowa”, koszerny coup d’état. Za pomoc w dorwaniu się do władzy stawiają żądania, i dostają wiele.

Mateusz Jakub Morawiecki i Adam Glapiński zaciągają u żydowskich lichwiarzy ogromne kredyty. W zamian oddają w pacht Lasy Państwowe, złoża naturalne, węzły energetyczne i ujęcia wody (a Polsce zostawiają długi). Część zaciągniętych kredytów przejmują podopieczni Chabadu na Ukrainie. Jako dodatkowe zabezpieczenie, uchwalają w Kongresie ustawę 447 i instalują w Warszawie żydowski bank JP Morgan, który transfery nadzoruje i prowadzi buchalterkę. À propos i jako komentarz do innego akapitu: Glapiński to kolejno wiceprzewodniczący PC, współzałożyciel warszawskiego oddziału KLD i członek ZChN.

Wiedział, jak szybko wprowadzany jest w życie projekt Judeopolonii (w jego zaktualizowanej i rozwiniętej wersji – Ukropolin i Niebiańska Jerozolima nad Morzem Czarnym). Wiedział, że to Polacy będą owemu drugiemu Izraelowi, pod pretekstem powojennej odbudowy, wypłacać haracz, co oznacza, że Polska będzie drugą Palestyną, a Polacy podzielą los Palestyńczyków. Wiedział, że zobowiązał się do tego w Kijowie Radek Sikorski-Applebaum. No i wiedział, że Ukraina to zamysł z gruntu germański, a Ukropolin niewiele różni się od niemieckiego projektu Mitteleuropy, i że stojący na czele polskiego rządu agent niemiecki, projekt zrealizuje w podskokach.

Po Okrągłym Stole staliśmy się Rzeczpospolitą Obojga Narodów (polskiego i żydowskiego) i sługami narodu żydowskiego. Po wybuchu wojny staliśmy się Rzeczpospolitą Trojga Narodów (polskiego, żydowskiego i ukraińskiego) i jeszcze sługami narodu ukraińskiego. Ale na tym nie koniec – taki twór ma się składać z żydowskiej elity, z kilkunastu milionów niemających nic do powiedzenia Polaków i z kilku milionów przybyszów z Dzikich Pól, którzy łupionych Polaków będą pilnować.

A co do „sług narodu ukraińskiego” to wprowadźmy drobną korektę – chodzi o sługi ukraińskich oligarchów. Bo tak, jak ekipa Okrągłego Stołu skończyła w ramionach Starszych Braci z Izrael, tak Dobra Zmiana skończyła w ramionach żydowskich oligarchów z Ukrainy.

W ich całej miłości do Ukrainy nie chodzi o pułk Azow, nie chodzi też o Rosję, ale o Zełenskiego i oligarchów sowieckiego pochodzenia, żydokomunę powiązaną z oligarchami w Rosji i spowinowaconą z sektą Chabad, których trzeba wspomagać (a nie molestować w sprawie pomników Bandery), z których najbardziej wpływowym jest promotor urzędującego prezydenta – Ihor Kołomojski. Bo gdyby Putin zwyciężył, to zrobiłby z nimi to samo co z Chodorkowskim i Abramowiczem, czyli pozbawił majątków, a nawet życia..

Chcąc za wszelką cenę przypodobać się oligarchom oraz zabłysnąć przy okazji, jako „mocarstwo humanitarne” i prymus w udzielaniu pomocy, kompletnie lekceważyli koszty i konsekwencje dla podstawowych polskich interesów. Nie zwracali uwagi, że to kraj, gdzie kilkudziesięciu złodziei splądrowało 80 procent narodowego majątku, gdzie prezydentem jest podopieczny najpaskudniejszego oligarchy, że otwarcie na oścież granic Polski dla rabusiów jest, jak zaproszenie lisa do kurnika.

Tak samo jest z ich podejściem do członkostwa Ukrainy w UE, bo chodzi o członkostwo oligarchów ukraińskich. Z tym samym mamy do czynienia, gdy każą nam wierzyć, że Polakom szczególnie szkodzi sprzedawanie polskich jabłek w Rosji, za to znakomicie ich zdrowie poprawia „techniczne” zboże od ukraińskich oligarchów. Przy czym analizy takie zawdzięczamy Ośrodkowi Studiów Wschodnich (założonemu przez Bartłomieja Sienkiewicza), który analizuje całodobowo sytuację na Wschodzie tak, abyśmy mogli zrozumieć różnice między dobrymi oligarchami na Ukrainie i złymi oligarchami w Rosji.

Ale to nie wszystko – do Polski przenoszą się podopieczni Chabadu (którzy już wcześniej dokonywali akrobacji finansowych w Amber Gold i GetBack) i zabierają się za grabież Polski. I w ten oto mało skomplikowany sposób ukraińscy oligarchowie stają się polskimi oligarchami, a ich nadzorcy z Chabad nadzorcami naszych polityków.

Ale to nie wszystko, bo najbogatszy z ukraińskich oligarchów, przejmując biznes po polskim oligarsze wschodniego pochodzenia, kupił kamienicę w Warszawie, tuż pod oknami gabinetu Tuska i Sikorskiego. Czy aby nie po to, żeby pokazać, kto w Polsce rządzi? Po zagnieżdżeniu się na Ukrainie. Po przeniknięciu w struktury państwowe Ukrainy. Po całkowitym przejęciu Ukrainy, oczy Chabadu kierują się w stronę Polski, gdzie próbują wykroić dla siebie nowe żydowskie latyfundium (którego nazwę podpowiedział Duda) – UkroPolin. Bo nie jest tak, jak się niektórym wydaje, że w chanukowych ceremoniach chodzi o obrzędy religijne. Tu chodzi o przejęcie Polski we wszystkich aspektach.

Gdy pojawiła się teoria, że operację Hamasu zaprojektował Kreml, pojawiła się też teoria, że wojnę zainspirowali Żydzi z Chabad. Nieopatrznie wygadał się z tym izraelski minister ds. diaspory: „Ekstremistyczne, skrajnie prawicowe ruchy, przywołując żydowskie pochodzenie Zełenskiego, wykorzystują konflikt rosyjsko-ukraiński dla szerzenia antysemickiej propagandy o żydowskiej odpowiedzialności za wojnę”. Ale do wojny (dodajmy: dziwnej) nie doszło tylko z inspiracji Chabadu. Stoją za nią także nowojorscy neokonserwatyści, a ci – ma się rozumieć zupełnie przypadkiem – to żydki z Galicji, czyli z… Ukropolin.

Jak to jest, że na jeden gwizdek do zapalenia świeczek stawiają się prezydent, marszałkowie Sejmu i Senatu, ministrowie, redaktorzy naczelni gazet i chmara posłów ze wszystkich poróżnionych partii? Jak to jest, że w tej kwestii zapanowała jednomyślność nieznana od czasu Okrągłego Stołu i że w miejsce PRL-owskiego Frontu Jedności Narodu wytworzył się swoisty Front Chanukowy, złożony ze środowisk dotychczas walczących ze sobą na śmierć i życie? Jak to jest, że kard. Grzegorz Ryś oznajmia z miasta Łódź, że jest mu wstyd i przeprasza całą społeczność Żydów w Polsce? Skąd jedność ponad podziałami antychrześcijańskiej sekty żydowskiej, Episkopatu, biblistów z KUL, zwierzchnika Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, prawosławnych i grekokatolickich popów? Dlaczego przyłącza się do niej poseł, który mówił o „opiłowaniu katolików”?

Dlaczego w takt muzyki klezmerskiej kiwa się w Sejmie Teofil Bartoszewski? Czy dlatego, że inspiruje się (tak, jak ojciec) polską jakoby mądrością ludową,: „Bierz, kiedy dają, tańcz, kiedy grają, uciekaj, kiedy gonią, klękaj, kiedy dzwonią”?

Jak to jest, że rudy, wredny i mściwy (jak nazwali go dzisiejsi sojusznicy z żydokomuny), słynący z wilczych ślepiów premier, spoglądając łagodnie w oczy dziennikarzom, mógł powiedzieć: „Wobec tak manifestacyjnego zła, reakcja wszystkich bez wyjątku była identyczna, nie widziałem żadnej różnicy między lewą stroną, prawą stroną i centrum, bo wszyscy zareagowali w taki sam sposób”? Kto pociąga za wszystkie sznurki? Kim jest tajemnicza niewidzialna ręka, a raczej macka, która tym steruje? I czy tą ośmiornicą jest ośmioramienny świecznik?

Krzysztof Baliński

AlterCabrio
https://ekspedyt.org

Franciszek” zarządził usunięcie herbu Benedykta XVI ze wszystkich jego ornatów: Trwa “damnatio memoriae” papieża Ratzingera

Nie wystarczyły ogromne przykrości, które zmarły papież musiał znosić przez dziesięć lat współegzystowania z Bergogliem. Nie wystarczył pogrzeb celebrowany przez Argentyńczyka z poczuciem niezdolności uniesienia spuścizny poprzednika, który jest prawdziwym ojcem Kościoła.

Dzisiaj – rok po śmierci Benedykta XVI – z Domu Świętej Marty padło polecenie: “Zdjąć herb Benedykta XVI ze wszystkich ornatów!”.

To jest to, co usłyszeli Mistrz Papieskich Celebracji Liturgicznych oraz pracownicy papieskiej zakrystii. W związku z powyższym, ornaty (we wszystkich czterech kolorach liturgicznych) zostały wysłane do zakładu krawieckiego, aby herb zmarłego papieża został tam zastąpiony wizerunkiem tiary i skrzyżowanych kluczy.


Jest to decyzja, która nie znajduje żadnego uzasadnienia – zwłaszcza że dokonana dziesięć lat po zakończeniu pontyfikatu Benedykta XVI – i na dodatek dopiero po jego śmierci.

Z historycznego punktu widzenia, wymazuje się pamięć o szatach liturgicznych, których życzył sobie Benedykt XVI i które przywodzą na myśl jego pontyfikat. Jest to także wskazówka czasowa: szaty zostały zaprojektowane i stworzone w tym właśnie okresie. Co więcej, wszystkie inne szaty liturgiczne z herbami św. Pawła VI, św. Jana XXIII czy św. Jana Pawła II znajdują się w zakrystii papieskiej i nikt nigdy nie odważył się ich dotknąć.

Z ekonomicznego punktu widzenia, aspektu tak drogiego papieżowi Franciszkowi, jest to wydatek wariacki. Taniej byłoby kupić ornaty bez herbu lub z herbem papieża urzędującego obecnie. Dlaczego więc kontynuuje się tę damnatio memoriae pontyfikatu Josepha Ratzingera?

W dniach, które nastąpiły po jego śmierci, Franciszek okazał swoją irytację całą spuścizną Josepha Ratzingera. Nie można przecież zapomnieć widoku zwłok Benedykta XVI załadowanych o świcie do minibusu – gdy panowała jeszcze ciemność – i wprowadzonych do Bazyliki Watykańskiej bocznymi drzwiami. Takie traktowanie nigdy nie było zarezerwowane nawet dla osób ekskomunikowanych.

Podłe serce papieża Franciszka

Rok po śmierci Benedykta XVI, arcybiskup Georg Gänswein odprawił poranną Mszę świętą za jego duszę. Chęć uczestnictwa była tak duża, że nie można było celebrować jej w grotach watykańskich, więc Msza została przeniesiona na ołtarz katedry, aby umożliwić wszystkim wzięcie w niej udziału.

>https://silerenonpossum.com/papa-francesco-ordina-via-tutti-gli-stemmi-di-benedetto-continua-la-damnatio-memoriae-di-ratzinger/

https://babylonianempire.wordpress.com

Najnowsze komentarze

    Archiwa

    058776