OJCU, SYNOWI I DUCHOWI ŚWIĘTEMU

Kościół reformowany czy deformowany? – relacja z konferencji w Rzymie

Tuż przed rozpoczęciem synodu panamazońskiego przedstawiciele organizacji konserwatywnych katolików z całego świata zebrali się w Rzymie, by podzielić się obawami dotyczącymi tegoż synodu. W bardzo zdecydowanych słowach rozprawili się z błędami i herezjami zawartymi w Instrumentum laboris. Surowo ocenili również papieża Franciszka.

Niezwykłą konferencję zatytułowaną: „Nasz Kościół. Zreformowany czy deformowany?” prowadził John Smeaton, szef brytyjskiego Towarzystwa Ochrony Dzieci Nienarodzonych. Przedstawiając uczestników spotkania – wyłącznie osoby świeckie – zauważył, ze w pełni wypełniają oni punkt 212 Kodeksu Prawa Kanonicznego, mówiący iż „stosownie do posiadanej wiedzy, kompetencji i zdolności, jakie posiadają, przysługuje im prawo, a niekiedy nawet obowiązek wyjawiania swojego zdania świętym pasterzom w sprawach dotyczących dobra Kościoła, oraz – zachowując nienaruszalność wiary i obyczajów, szacunek wobec pasterzy, biorąc pod uwagę wspólny pożytek i godność osoby – podawania go do wiadomości innym wiernym”. Smeaton zauważył przy tym, że oto katolicy z różnych krajów świata wspólnie pochylają się nad kryzysem mimo dzielących ich niekiedy różnic. Prowadzący wyraził nadzieję, że spotkanie to rozpocznie współdziałanie w rodzącym się na naszych oczach międzynarodowym ruchu oporu wobec deformacji Kościoła.

W tym, niewątpliwie historycznym wydarzeniu, udział wzięli między innymi szefowie amerykańskich portali Church Militant (Michael Voris) czy The Remnant (Michael Matts), szef kanadyjskiego portalu LifeSiteNews.com John Henry Westen, czy znany na całym świecie watykanista Marco Tosatti.

Oskarżam biskupów o politeizm i polidemonizm!

Współorganizatorem konferencji była Fundacja Lepanto, której przewodniczy słynny historyk Kościoła profesor Roberto de Mattei, doskonale znany czytelnikom PCh24.pl.

Jego przemówienie wywarło wielkie wrażenie. – Mamy w tej chwili w Kościele de facto dwie religie, jakoś ze sobą współistniejące. Są w tym Kościele bowiem zarówno ci, którzy trwają przy tradycyjnej wierze Kościoła, ale także Ci, którzy chcą zainstalować w nim religię amazońską – nazywając to projektem „Kościoła z amazońską twarzą” – mówił.

– W dokumencie roboczym synodu amazońskiego mamy bowiem do czynienia z reinterpretacją całej wiary katolickiej – a raczej negacją dotychczasowej nauki, z nadawaniem jej zupełnie innego kształtu.

Profesor de Mattei użył ciekawego porównania. Zwrócił uwagę, że w Credo, Wyznaniu Wiary, mówimy: Wierzę w jednego Boga, Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela Nieba i Ziemi. A dokument roboczy synodu zdaje się mówić co innego: – Dokument powtarza mantrę papieża Franciszka, według której „wszystko jest połączone ze sobą”. A przecież zgodnie z wiarą katolicką Bóg jest Panem świata i wszechrzeczy, kiedyś tych którzy temu zaprzeczali, otaczano anatemą. Dziś miejsce Boga w duszach wielu duchownych zajmuje natura. Zamiast mówiąc, że Bóg stworzył wszystko i metafizycznie może być we wszystkim, oni mówią, że Bóg jest tym wszystkim fizycznie!!! To jest właśnie Kościół amazoński – tłumaczył uczony.

Historyk zwrócił również uwagę, że z Instrumentum laboris wyczytać można pochwałę politeizmu i panteizmu. Padły bardzo zdecydowane słowa: – Zachowując wielki szacunek dla władz Kościoła muszę powiedzieć wprost – oskarżam wszystkich biskupów i kardynałów, którzy potwierdzają tezy zawarte w Instrumentum laboris o politeizm albo nawet polidemonizm! Wzywam tych kardynałów, którzy wciąż są katolikami, do interwencji. Wiemy, że aniołowie są z nami, wzywamy ich i czekamy na ich pomoc.

Misjonarze zmian klimatycznych, zamiast Ewangelii

Mocne przemówienie wygłosił również Michael Matts. Zapytał po co Kościołowi „Nowa Ewangelizacja” i co było złego w starej?

– Zastanawialiście się Państwo kiedyś, co to właściwie jest ta cała Nowa Ewangelizacja? Wiemy dobrze, czym była stara, tradycyjna ewangelizacja. Polegała ona na organizowaniu misji w krajach pogańskich i nawracaniu tamtejszych ludów. O tej ewangelizacji powstało wiele legend, często czarnych i nieprawdziwych, ale wszyscy wykształceni ludzie wiedzą, że polegała ona na wierności wezwaniu Chrystusa, który powiedział do swych uczniów: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego” – mówił szef „The Remnant”. – W ten sposób wszyscy mogli dostać szansę na zbawienie! – dodał.

Ale dziś Kościół całkowicie zmienił metody pracy duszpasterskiej. – Dziś uważa się raczej, że postawy charakterystyczne dla misjonarzy to ofensywa wobec „partnerów” Kościoła. Nie ma to już nic wspólnego z nawracaniem, ale ma wiele wspólnego z dialogiem. Kulminacyjnym momentem była deklaracja z Abu Zabi, doprawdy straszna. Czy po niej w ogóle chrzest wciąż jest potrzebny do zbawienia? Czy Kościół to już tylko coś na kształt klubu religijnego? – pytał Matts.

Szef „The Remnant” zauważył również, że „synod może porzucić misję Kościoła i zmienić swych ludzi w misjonarzy klimatu czy Matki Ziemi”. – Proszę Boga by do tego nie dopuścił – zakończył.

Najbardziej destrukcyjna deklaracja w historii

Wspomnianą przez Mattsa deklarację z Abu Zabi komentował szeroko również watykanista Marco Tosatti. Przypomnijmy, że chodzi o dokument o „międzyludzkim braterstwie” podpisany przez papieża Franciszka i jednego z islamskich duchownych. Znalazły się w niej iście zaskakujące słowa – według jej autorów „istnienie wielu religii jest wyrazem mądrej woli Bożej”.

– Takie postawienie sprawy zmusza zatem do stawiania konkretnych i dość oczywistych pytań – mówił Tosatti. – Jeśli bowiem Bóg chce, by istniało wiele religii, to znaczy, że one są dobre i pozwalają zasłużyć na zbawienie. Watykanista przypomniał, że gdy papieża o tę sprawę zapytał biskup Athanasius Schneider, Ojciec Święty wyjaśnił, że chodziło mu tylko o to, że Bóg dopuszcza istnienie wielu religii. Ale nic w deklaracji nie zmienił.

– Jest przecież napisane „Panu Bogu swemu będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz”. Jest przecież napisane „Jam jest Pan Bóg Twój, który Cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli”, a potem pada pierwsze przykazanie: Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną – przypomniał Tosatti. – A więc wolą Bożą jest służyć tylko temu jedynemu, prawdziwemu Bogu, to jasne. Uczy tego również Katechizm Kościoła Katolickiego. Więc jak mamy rozumieć słowa podpisane przez papieża? Że teraz katolicy są w jednym z wielu możliwych Kościołów? Po co więc teraz wierzyć w Ewangelię i w Zbawiciela? O którym to sam Bóg Ojciec powiedział: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie” – dodał.

Marco Tosatti zastanawiał się również, po co dziś katolicy mają być misjonarzami, skoro deklaracja z Abu Zabi zdaje się działalność misyjną unieważniać? Dokument ów watykanista nazwał „najbardziej destrukcyjnym dla katolickiej wiary” spośród wszystkich dokumentów podpisanych kiedykolwiek przez papieży.

Potrzeba powiedzieć: „dość!”. Dla naszych dzieci

Michael Voris powiedział wprost, że Papież Franciszek demontuje wiarę katolicką, i że jako szef portalu Church Militant oczekiwałby, by w tej sytuacji Ojciec Święty ustąpił. – Franciszek nie rozpoznaje swojego fundamentalnego obowiązku dbania o Kościół. O Kościół, który przecież nie jest jego, nie należy do niego, ani do żadnego narodu, grupy itd., ale do Chrystusa. Promuje fałszywą teologię i kieruje Kościołem posługując się plotkami i wykorzystując skandale personalne. W dodatku wykazuje się postawą antyzachodnią, to znaczy przedstawia siebie jako przeciwnika cywilizacji zachodniej, mocno uwypuklającej teocentryzm, a nie antropocentryzm. On chciałby czegoś przeciwnego – stwierdził Voris.

Nazwał Franciszka papieżem politycznym. – Interesuje go głównie socjalizm, globalizm, ochrona klimatu, itp. I Pan Bóg to wszystko widzi. A przecież Franciszek jest głową Kościoła katolickiego, nie Kościoła globalistycznego. A wydaje się, że inspiruje go w dodatku wywodząca się z marksizmu teologia wyzwolenia – teologia, która nie jest katolicka, nie należy do świętego Kościoła katolickiego – dodał.

W podobnym tonie wypowiadał się szef LifeSiteNews.com John Henry Westen. – Rozpoczyna się synod. Większość biskupów i kardynałów milczy na temat błędów zawartych w jego dokumentach. My, świeccy nie możemy. Dlaczego? Bo tu chodzi o los naszych dzieci! Jest naszym prawem domagać się służenia Chrystusowi przez księży, biskupów i papieża. Z miłości do Chrystusa i Kościoła, Najświętszej Maryi Panny i naszych dzieci, musimy powiedzieć głośno: DOSYĆ! – wołał.

– Tak wielu ludzi zdradziło dziś Kościół. Promowane są błędy potęgujące tylko zamieszanie. Papież zaoferował światu, w imieniu Kościoła, przyjaźń. A co ze Zbawicielem? Co on może sądzić o promowaniu heterodoksyjnych naukowców, cudzołóstwa i fałszywego ekumenizmu sprzecznego z Ewangelią – dodał.

Wyjaśniał jednak, że nie chodzi o to, by być przeciwnikiem papieża: – Kocham papieża Franciszka, i to właśnie dlatego milczenie wobec jego błędów byłoby wobec niego nieuczciwe. Musimy modlić się za niego. Nie osądzam jego motywacji ani oczywiście stanu jego duszy, ale widzę i opisuję jego wpływ na Kościół. A wydaje się, że buduje fałszywy Kościół i promuje fałszywą Wiarę – mówił zdecydowanie Westen. – My nie opuścimy Kościoła, bo jest jedynym prawdziwym, nie ma innego. Jesteśmy gotowi na cierpienie i śmierć. Musimy poświęcić się naszej Pani jeszcze goręcej niż do tej pory. I to tu i teraz. Stojąc z nią u stóp krzyża mówimy wraz z nią AMEN, niech się stanie. Być może zobaczymy śmierć Mistycznego Ciała Chrystusa, ale wiemy, że nastąpi zmartwychwstanie. AVE MARIA! – zakończył swe wystąpienie Kanadyjczyk.

Kapłaństwo kobiet, neo-luteranizm i rezygnacja Benedykta

W konferencji udział wzięli również Jeanne Smits, francuska dziennikarka, dr Taylor Marschall, amerykański publicysta i chilijski pisarz Jose Antonio Ureta – członek francuskiego stowarzyszenia TFP.

Smits przestrzegała przed niebezpieczeństwem ustanowienia w Kościele fałszywego ordynariatu dla kobiet-księży. Zastanawiała się przy tym, dlaczego niby to kobiety z Amazonii mają mieć pierwszeństwo w takim rewolucyjnym ruchu. Zwróciła uwagę na „teologię indiańską”, z której takie tendencje i pomysły mogą wynikać.

Jose Antonio Ureta zwrócił zaś uwagę na neo-luterańskie pojmowanie kapłaństwa w dokumentach przygotowawczych synodu.

Dr Marschall zastanawiał się natomiast, dlaczego Benedykt XVI zrezygnował z urzędu i jaki wpływ na tę decyzję mogły mieć naciski tych kręgów, które dziś czują się w Kościele po stokroć lepiej niż za czasów poprzedników Franciszka.

Wierni świeccy wobec kryzysu

Po przemówieniach zadano wiele pytań przesłanych przez internautów na żywo śledzących konferencję za pośrednictwem kanału YouTube. Większość z nich pytała, jak reagować na kryzys i co świeccy mogą zrobić dla podźwignięcia Kościoła.

Padały różne odpowiedzi – ale przewijała się wśród nich stale podkreślana potrzeba wierności Chrystusowi i utrzymywania jedności. Jose Antonio Ureta zaproponował, by bojkotować kapłanów żyjących niemoralnie i głoszących jawne herezje. Dr Marschall zaś, powołując się na św. Tomasza mówił, że odmowa udziału w sakramentach sprawowanych niegodnie, jest tych sakramentów honorowaniem.

Ureta przyznał też, że nie zgadza się z Vorisem w kwestii ustąpienia Franciszka. Twierdzi, że to spotęgowałoby tylko chaos w Kościele. – Oto mielibyśmy w Rzymie już trzech ludzi ubierających się na biało, mieszkających w Watykanie, nie podpisujących się imieniem i nazwiskiem, posługujących się herbem papieskim i udzielających apostolskiego błogosławieństwa. Rezygnacja jeszcze bardziej zniszczyłaby papiestwo niż urzędowanie Franciszka – wyjaśnił.

Profesor Roberto de Mattei wezwał wszystkich wiernych, by zwracali uwagę na to, że powstaje na naszych oczach religia globalnego ocieplenia, świecka i ateistyczna, i bierze w niej udział wielu biskupów. John Henry Westen natomiast namawiał do studiowania wiary i dziejów kryzysu Kościoła, by każdy mógł ludziom w swej parafii powiedzieć, jaka jest prawda. Wszyscy zgodzili się, że potrzeba wiele modlitwy i pracy. A także – gotowości do męczeństwa.

Krystian Kratiuk, Rzym

Najnowsze komentarze
    Archiwa
    060283