Różne
Na Boże Narodzenie i Nowy Rok 2015
Powstańcy
Ewa Polak – Pałkiewicz
„W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Marii Panny Królowej Korony Polskiej kładę swe ręce na ten święty Krzyż, znak Męki i Zbawienia i przysięgam, że będę wiernie i nieugięcie stał na straży honoru Polski, o wyzwolenie jej z niewoli walczyć będę ze wszystkich sił moich, aż do ofiary mego życia, wszelkim rozkazom władz Związku będę bezwzględnie posłuszny, a tajemnicy dochowam niezłomnie, cokolwiek by mnie spotkać miało….”, tak brzmiała Przysięga ZWZ AK.
Powstanie Warszawskie, zgodnie z najnowszą modą – a mody polityczne płyną do nas niezmiennie ze Wschodu, często jednak dla zmylenia tropu via Zachód – przedstawia się jako sumę nieodpowiedzialności dowódców Armii Krajowej i politykierstwa ludzi Rządu Londyńskiego, które to paskudne cechy dorosłych Polaków znalazły niefortunnie oparcie w zapale rwącej się do czynu, niedojrzałej i naiwnej młodzieży. Powstańcy warszawscy to wszak głównie ludzie młodzi i bardzo młodzi, dzieci prawie.
Moda na karykaturalny obraz ostatniego narodowego powstania jest wierną repliką nurtu „odbrązawiającego” czyn zbrojny Polaków, jaki był podstawą propagandy PRL. Tzw. nurt rozrachunkowy – w filmach, książkach i publicystyce ery Bieruta, Gomułki i Gierka – miał zawsze jeden cel: podzielić i skłócić Polaków, wepchnąć ich do klatki potępieńczych swarów. Wyszydzić ich zaufanie do przywódców politycznych z czasów, gdy byli wolni. Zohydzić ich najszczytniejsze osiągnięcia historyczne, moralnie upodlić. Wytworzyć w nich poczucie, że zawsze błądzili, bo mają jakąś notoryczną, komiczną wręcz skłonność do popełniania politycznych głupstw.
Zwłaszcza, gdy porówna się ich ze statecznymi, rozsądnymi, obliczalnymi narodami Europy. Mylili się najbardziej wtedy, gdy chwytali za broń. Sprzeciw wobec tych, którzy chcieli po prostu Polskę zaorać, z wolnego narodu uczynić społeczeństwo niewolników, to w tej propagandzie głupota typowo polska. Należało cichutko siedzieć i czekać. Ci wszyscy ważni na świecie rozegraliby to gładko bez naszego nieproszonego udziału, a nam przypadłyby bardziej łakome kąski niż ponura zależność od Rosji na dziesiątki lat, jaką nagrodzono nasze pięcioletnie zmagania z niemieckim okupantem. Bo dobry wujek z Ameryki (i z Anglii)– ten, który układał się w Jałcie, a wcześniej w Teheranie, z silniejszym, czyli z Rosją Sowiecką, zawsze chętniej nagradza dzieci spolegliwe, pokorne i grzecznie dygające, niż te, które leją się, wierzgają, krzyczą i latają po krzakach z procą. Czytaj dalej
Czy tatuaże są dozwolone? – ks. Peter R. Scott, FSSPX
Uzależnienie od tatuażu nie jest nowym zjawiskim w historii ludzkości. Oszpecanie własnego ciała było spotykane w wielu prymitywnych społecznościach jako znak męstwa, osiągnięć, jako prawdziwy znak honoru.
Czy jednak współczesna praktyka stosowania tatuaży jest możliwa do porównania?
Tatuaże podlegają pod pojęcie samookaleczenia. Samookalecznie jest oczywiście dopuszczalne wtedy, gdy dokonywane jest dla dobra całego ciała, zgodnie z zasadą całości, oznaczającą iż część istnieje dla całości. To zdroworozsądkowe zrozumienie podkreślone zostaje słowami Naszego Pana:
Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła.
(Mt. 5, 29)
W związku z tym, nikt nie podważa możliwości poddania organów czy ciała okaleczeniu, zniekształcaniu zewnętrznego wyglądu, będących skutkiem leczenia poważnej lub zagrażającej życiu chorobie, na przykład nowotworu. Jednakże tatuaże są zniekształcaniem ciała skierowanym nie dla jakiegokolwiek dobra, czy to dla dobra ciała czy też duszy. Czy dopuszczalne jest zatem przeprowadzenie takiej kosmetycznej deformacji bez jakiegokolwiek obiektywnego celu, jedynie z tego powodu, iż ktoś po prostu chce tego dokonać? Czytaj dalej
Komentarz Grzegorza Brauna w sprawie wydarzeń w redakcji tygodnika „Wprost”
Szanowny Panie Redaktorze,
Z powodu natłoku nawału (montaż filmu) nie zdołam szerzej skomentować bieżących drgawek terminalnych, w jakie wpadła w ostatnich dniach atrapa państwa polskiego – oto zatem tylko garstka spostrzeżeń w paru kwestiach.
1) Dlaczego premier Tusk zwlekał aż dwie doby z zajęciem stanowiska w najnowszej „aferze podsłuchowej”?
– Ponieważ jego miejscowym kontrolerom-prowadzącym nie od razu udało się dodzwonić do swych przełożonych-operatorów, którzy znów potrzebowali czasu, by uzyskać wytyczne od najwyższych miarodajnych zwierzchników. Ci ostatni zaś potrzebowali przecież najpierw dostać kompletne dossier sprawy z tłumaczeniem co celniejszych passusów nagrań – przy czym najwięcej czasu zajęło poszukiwanie niemieckiego idiomu ekwiwalentnego dla „ch…, d… i kamieni kupa”1. Tymczasem kanclerz Merkel była akurat zajęta fotografowaniem się w męskiej szatni w Brazylii – co dodatkowo skomplikowało i opóźniło obieg informacji i dyspozycji. I stad zwłoka aż do popołudnia – aby, uwzględniwszy różnicę czasu na zachodniej półkuli, właściciele Tuska zdążyli spokojnie zjeść poniedziałkowe śniadanie.
2) Dlaczego funkcjonariuszom ABW nie udała się akcja w redakcji „Wprost”?
– Ponieważ niektórzy ze zgromadzonych tam niezależnych dziennikarzy okazali się starsi rangą i godniejsi funkcją.
3) Dlaczego kanapy w salonach Księstwa Warszawskiego solidarnie zatrzęsły się z oburzenia?
– Bo najwyraźniej już nie tylko można, ale nawet trzeba. W nowym rozdaniu potrzebne będą nowe twarze – i to jest doskonała okazja, by zrobić sobie korzystny „lifting”. Czas bowiem najwyższy uwiarygodnić się na nowy etap.
4) Jaki będzie ten nowy etap?
Projekt docelowy pozostaje niezmieniony: kondominium rosyjsko-niemieckie pod żydowskim zarządem powierniczym
– Projekt docelowy pozostaje niezmieniony: kondominium rosyjsko-niemieckie pod żydowskim zarządem powierniczym. Ale chwilowa mądrość etapu być może wymagać będzie fazy pośredniej, w której do partycypacji w fasadzie władzy dopuszczeni zostaną p.o. patriotów – aby to oni właśnie podżyrowali wobec narodu akty i zaniechania niezbędne dla wdrożenia projektu docelowego. Kiedy zrobią swoje, będzie ich można łatwo zdjąć ze sceny – wdrażając intensywną kampanię „antyfaszystowską” na skalę międzynarodową. Być może synchronicznie odpalony zostanie wreszcie „kryzys finansowy” – do czego również bardzo przydatny będzie krótki epizod „rządów prawicowych”, żeby było na kogo zwalić winę. W tej sytuacji ostateczną instalację na ziemiach polskich nowego projektu geopolitycznego będzie można przedstawić jako „plan ratunkowy” – tak, aby na koniec tubylcy sami oklaskiwali swoich kolonizatorów. Jeśli jednak badania nastrojów i opinii wykażą, że pozostała jeszcze grupa nie do końca zdezorientowanych Polaków jest na tyle pokaźna, by nastręczać jakichkolwiek trudności – nie da się wykluczyć pacyfikacji (nota bene: ustawa legalizująca działania służb obcych państw na terenie Polski, a także scenariusze ćwiczeń i gier wojennych wojska i policji w ostatnich latach). Całkiem możliwy jest również wariant auto-pacyfikacji – która nastąpić może w wyniku przekierowania sentymentów patriotycznych na konflikt np. z jedną z ościennych republik (której obywatele w tym samym czasie podlegać będą analogicznej operacji).
5) Co robić?
Przede wszystkim: nie dać się pozabijać. Nie dać się jeszcze gruntowniej ograbić. We wspólnotach parafialnych poważnie zabrać się za realizację programu: KOŚCIÓŁ – SZKOŁA – STRZELNICA – w ramach „czynu społecznego” przed zbliżającą się 1050. rocznicą Chrztu Polski. To jest właściwa perspektywa, w jakiej patrzeć warto na wszelką bieżączkę polityczną. Nie wolno zaniżać aspiracji, nie wolno zadowalać się pół-produktem i atrapą – trzeba żądać po prostu niepodległego państwa, w którym bezpieczna będzie Tradycja katolicka i niezagrożona wolna przedsiębiorczość. O czym nie można wszak poważnie myśleć bez pamięci o potrzebie podniesienia Korony Polskiej.
Z poważaniem
Grzegorz Braun
w Warszawie, w Święto Bożego Ciała, 19 czerwca 2014 r.
1 Szanując naszych Czytelników i poczucie dobrego smaku, pozwoliliśmy sobie wykropkować wulgaryzmy pana ministra Sienkiewicza — przypis redakcji.
Wyburzanie kościołów we Francji
Według raportu Senatu we Francji w ciągu najbliższych kilku lat zostanie wyburzonych ok. 2800 katolickich kościołów. Od 2000 r. zburzono już 18 świątyń, 242 kolejnych może zostać zniszczonych w najbliższej przyszłości.
Katedry św. Jakuba /fr. Saint-Jacques/ w Abbeville już nie ma. Burzenie katedry św. Jakuba w Abbeville odbyło się od 13 lutego do 29 kwietnia 2013 roku.
Zburzona katedra, zaprojektowana przez architekta Victora Delefortrie w stylu neo-gotyckim została zbudowana w latach 1868 -1876, na miejscu kościoła z XII wieku. Czytaj dalej
Pożegnanie z narracją
Ateista nie jest szalony; nie jest on obłąkany. Człowiek obłąkany to taki, który fantazję uznaje za rzeczywistość. Jednakże ateista nie walczy z fantazją przyjmowaną jako rzeczywistość, lecz z rzeczywistością, którą uznaje on za fantazję. Innymi słowy, tym, co chroni ateistę przed piętnem obłąkania jest fakt, iż walczy on z Rzeczywistością, dzięki której wszystkie inne rzeczy są rzeczywiste. (Abp. Fulton John Sheen)*)
Dobrze jest odróżniać fantazję od rzeczywistości.
Największym błędem, jaki możemy popełnić, gdy tego nie czynimy (w kontekście wyborów, które nas czekają - ale nie tylko) jest nie uznawanie Boga za Rzeczywistość. Za Byt Absolutny.
Część z nas, Polaków uznaje Boga za Ideę. Pomimo praktyk religijnych, najlepszej woli, często wielu wysiłków, ogromnej nieraz aktywności na polu społecznym, intelektualnym, czy politycznym, w tej sprawie – najważniejszej sprawie naszego życia - kierujemy się nieraz mglistym przypuszczeniem, niejasnym wyobrażeniem albo sentymentem. Może tam coś jest, mówimy sobie. A może nie ma nic.
Z tego podstawowego błędu wynikają wszystkie inne. Czytaj dalej
Absurd i destrukcja istotą nowoczesnej sztuki
Rewolucja francuska dokonała ogromnego przewrotu w dziejach ludzkości. Zniszczenia nie ominęły również sztuki. Rezygnacja z pojmowania człowieka jako bytu stworzonego na podobieństwo Boże, zaprowadziła szybko do zaniku samego piękna, ponieważ istnieje ono tylko tam, gdzie jest forma, nadająca kształt materii. A właśnie z tej formy, czyli pojmowania człowieka jako obrazu Boga, rezygnuje nowoczesna sztuka.
Istotą sztuki, co odzwierciedla się w jej zasadach i początkach, jest pozostawanie w służbie Boga. Artysta, tworząc swoje dzieło, w pewnym sensie uczestniczy w boskim dziele stworzenia. Najstarsze dzieła sztuki są obiektami sakralnymi, związanymi z kultem Boga (u pogan: bóstw) lub wiążą się z ogólnie pojętą tajemnicą śmierci. Wszystkie dzieła sztuki z czasów chrześcijańskiej starożytności powstawały dla chwały Boga: obrazy ołtarzowe i rzeźby w romańskich i gotyckich świątyniach, freski na ścianach kościołów i krużganków, ilustracje ksiąg liturgicznych i naczynia przeznaczone dla kultu Bożego. W renesansie nastąpił początek zmiany mentalności, co najlepiej widać w malarstwie: myśl o wieczności zaczyna tracić w sztuce centralne miejsce. Obok motywów sakralnych, coraz częściej pojawiają się pejzaże, portrety — malowane np. przez Rafaela, Tycjana, Dürera, Holbeina czy Bruegela, powstają rzeźby zwierząt i postaci mitycznych. Ogólnie jednak życie społeczne, a więc również i sztuka, przepojone było jeszcze duchem chrześcijańskim. Znany wiersz z 1595 roku głosił, że „bez Boga nie powstało żadne dzieło sztuki!”. Czytaj dalej
WIGILIA PASCHALNA W WIELKĄ NOC
WIGILIA PASCHALNA W WIELKĄ NOC
Ewangelia: Mt 28
Anioł zaś przemówił do niewiast: „Wy się nie bójcie! Bo wiem, że szukacie Jezusa ukrzyżowanego. Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak powiedział”.
Mówią Święci:
Panie… Ty Sam przyjąłeś dobrowolnie
i w dobrowolnym upodobaniu znosiłeś je
w swej naturze ludzkiej, którą sam przyjąłeś,
aż do miejsca snu w jaskini, w której Cię pogrzebano.
Nie straciłeś jednak nic z pełni zawsze tej samej, o Boże,
którego zgłębić nie można.
Po zniesieniu tych wszystkich zniewag z niewypowiedzianą
cierpliwością
zmartwychwstałeś żyjąc własną mocą w porywającym świetle,
w pełni człowieczeństwa, w doskonałej boskości.
Ty jesteś błogosławiony przez Twą chwałę,
jesteś uwielbiony przez Twą litość,
czczony zawsze przez Twe miłosierdzie
na wieki wieków. Amen.
Grzegorz z Narek (+ 1010)
Psalm: Ps 104
Błogosław duszo moja, Pana,
o Boże mój, Panie, Ty jesteś bardzo wielki!
Odziany w majestat i piękno,
światłem okryty jak płaszczem.
Umocniłeś ziemię w jej podstawach,
nie zachwieje się na wieki wieków.
Jak szatą okryłeś ją Wielką Głębią,
ponad górami stanęły wody.
Rozważanie:
Jak żyć pomiędzy niebem a ziemią? Po co walczyć o każdy oddech, o każde kolejne uderzenie serca, skoro nas czeka szczęście wieczne? Po co budować to, co zostanie zburzone? Po co gromadzić to, co zostanie rozniesione? Po co się rozsiadać, skoro zaraz trzeba wstać i odejść?
Jak żyć pomiędzy ziemią i wiecznością? Jakie znaleźć reguły gry w walce o każdą godzinę naszego życia? Bo przecież trzeba budować, choć zostanie zburzone. Gromadzić, choć zostanie rozniesione. Tylko się nie rozsiadaj, bo przecież trzeba zaraz wstać i odejść.
Poezja:
To ten anioł w bieli świetlistej
żaglem skrzydeł światu zaszumiał:
Nie masz Go tu, bowiem zmartwychwstał!
Alleluja! Alleluja!
My nie wiemy, nie rozumiemy,
nikt nie widział, jak to się stało?
(O Tomaszu, bracie niewierny,
dłonie kładłeś w przebite Ciało!)
My nie wiemy, nie rozumiemy,
jakim cudem rozświetla duszę,
płatek chleba, co się przemienia
w Twoje Ciało i Krew, Chrystusie!
Do człowieka modlisz się, Chryste,
by Cię grzechem nie prześladował,
by mógł razem z Tobą zmartwychwstać -
Alleluja! Alleluja!
Módl się do nas, Królu Niebieski,
i miłością prześladuj, ścigaj!
W szymonowe wplątany sieci
nie dorosłem do ramion krzyża -
Słaby jestem. W buncie, z rozpaczą
krzyż na kruche barki przyjmuję -
Daj mi jeno wiarę i łaskę…
Alleluja! Alleluja!
M. J. Kononowicz, Oratorium Wielkanocne
Błogosławionych, pogodnych i pełnych łask od Zmartwychwstałego Pana Jezusa świąt Wielkanocnych życzy – Marian 44
Dramat współczesnej kobiety
Jeśli pragniecie ocenić współczesne społeczeństwo pod względem zwykłej ludzkiej szczęśliwości – przyjrzyjcie się twarzom kobiet. Kobieta jest znacznie wrażliwsza od mężczyzny na sprawy ducha; i wszystko co odczuwa lub kim jest, wypisane jest po dwudziestym piątym, trzydziestym roku życia na jej twarzy.
Czego pragną kobiety?
Jesteśmy jednak obecnie do tego stopnia zaabsorbowani modą, iż rzadko dostrzegamy, w jaki sposób stan duszy współczesnej kobiety znajduje wyraz w jej oczach i obliczu. Przeoczamy przez to fakt, że większość amerykańskich kobiet, zarówno tych wyemancypowanych, jak i piękności ze sprzedawanych w milionowych nakładach powieści, płacze co noc przed zaśnięciem albo też nieustannie daje wyraz swemu rozgoryczeniu i frustracji.
Natura kobiety jest przedmiotem rozważań filozoficznych i duchowych. By jednak dowiedzieć się, w jakim celu została ona stworzona, nie potrzeba sondaży przeprowadzonych przez Instytut Gallupa. W istocie nie byłyby nam one nawet w tym zbyt pomocne. Kobiety, podobnie jak wszystkie istoty ludzkie, stworzone zostały dla Boga, zarówno w tym życiu, jak i w wieczności. Szczególne ich powołanie polega jednak na tym, by kochać i służyć, by kochać Boga i służyć Mu zazwyczaj w innym człowieku. Można powiedzieć, że kluczem do zrozumienia natury każdej kobiety – oraz jej szczęścia czy tragedii – jest odkrycie, kogo ona kocha. Tymczasem mężczyzna, pomimo iż posiada to samo ostateczne przeznaczenie, często potrafi zakochać się w jachcie, samochodzie czy korporacji.
Rozważając kwestię uczuć kobiety, powiedzieć trzeba, że może być szczęśliwą jedynie wówczas, gdy te uczucia będą właściwie ukierunkowane i odwzajemnione. Właściwe ukierunkowanie oznacza, że głównym podmiotem jej miłości powinien być Bóg. Zaś wszystkie inne osoby, które obdarzy ona swą miłością, winy być przez nią kochane w Chrystusie. Jeśli przyjrzymy się sytuacji współczesnej kobiety w tym właśnie świetle, zrozumiemy, iż społeczeństwo nasze zdradziło ją na każdej płaszczyźnie. Czytaj dalej
Idą w niemieckie ślady!
Oto jedna z najstraszliwszych zbrodni, jaką jest pozbawienie życia chorego, słabego dziecka, została w Belgii uznana za dobrodziejstwo. Dobrodziejstwo, które zostanie cierpiącej, chorej istocie udzielone, jeśli tylko o to poprosi. Świat po dzisiejszej decyzji belgijskiego parlamentu nie będzie już taki sam. Otwarte bowiem zostały drzwi, których nie można będzie zamknąć.
Zbrodniczy, ohydny strumień, któremu uchylono oto furtkę, będzie wzbierał, napierał, poszerzał sobie koryto, aż zaleje całą Europę, a może i świat. Pomysł Belgów podchwycą inni szaleńcy, przekonają opinię publiczną, zakrzyczą opozycję, przeforsują stosowne projekty, uchwalą prawa. Utinam falsus vates sim…
Nie ma takiego obłędu, w który nie mógłby popaść motłoch
Jedną z cech, jakimi szczyciła się cywilizacja zachodniego chrześcijaństwa, był wynikający z chrześcijańskiej caritas imperatyw opieki nad najsłabszymi i najbardziej potrzebującymi. Podobnie jak wiele innych zasad i wartości łacińskiej cywilizacji stał się on dziedzictwem zachodniego kręgu cywilizacyjnego, pozwalając jego dzieciom na wielowiekowe, przeważnie zresztą zupełnie usprawiedliwione, poczucie wyższości cywilizacyjnej nad przedstawicielami rozmaitych barbarzyńskich kultur pozaeuropejskich. Dziś Zachód, odwracający się ze wstrętem od swego wielkiego dziedzictwa, staje w jednym szeregu z dzikusami rozbijającymi o skały główki swych niepełnosprawnych dzieci, czy pozostawiającymi je w dżungli na pastwę dzikich zwierząt.
Stopień poparcia, jakim w belgijskim społeczeństwie ma cieszyć się pomysł eutanazji dzieci, zaiste może przerażać, choć aż tak bardzo nie zaskakuje. Nie od dziś wiemy, że nie ma takiego obłędu, w który nie mógłby popaść motłoch, a skoro największe narody europejskie o wielkim dorobku dziejowym coraz bardziej przypominają ów bezładny i bezrozumny motłoch, złożony z izolowanych od siebie, niezorganizowanych przez żadne naturalne wspólnoty jednostek, cóż dopiero można powiedzieć o mieszkańcach państwa eksperymentalnie stworzonego niespełna dwa wieki temu przez spadkobierców oświecenia, a dziś żyjącego w plugawym, złym cieniu dwóch wież współczesnego Mordoru? (Każdy, kto był choćby przez chwilę w brukselskich siedzibach Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego, z pewnością wie, o co chodzi). Gdyby w III Rzeszy ktoś przeprowadził badanie opinii publicznej na temat zasadności „ostatecznego rozwiązania”, pewnie też spory procent poddanych przez lata hitlerowskiej propagandzie Niemców opowiedziałby się nie tylko za przymusową emigracją, ale również za eksterminacją Żydów. I być może również, jak w Belgii, byłyby to 3/4 zapytanych. Lub więcej.
Szczególnie smutna jest nie tyle postawa większości mieszkańców Belgii, ale rachityczność reakcji przeciwko zbrodniczemu projektowi ze strony belgijskiej prawicy oraz Kościoła. Spójrzmy na sąsiednią, zlaicyzowaną i totalnie – wydawało się – spacyfikowaną Francję: o tamtejszej skali protestów przeciwko rewolucyjnym projektom lewicy można w Belgii tylko pomarzyć. Czyżby tamtejsi katolicy się przestraszyli? Przygniotła ich odpowiedzialność? Jeśli tak, teraz już mogą odetchnąć – znów nic od nich nie zależy. Podobnie, jak nic nie zależy od króla Filipa, który – jak informują media – „musi” podpisać ustawę. Kto wie, może jednak zechce zachować twarz i zada sobie choćby tyle trudu co jego wuj Baldwin, by obłudnie „abdykować” na dwa dni, umożliwiając w ten sposób wejście w życie zbrodniczego prawa? Pewnie jednak nie uczyni nawet tego, skoro jego poddani zostali przez media „cywilizacji śmierci” przekonani, że zabijanie chorych dzieci na ich życzenie to w gruncie rzeczy czyn humanitarny i rozsądny.
Jedyny promyk nadziei w całej tej pełnej grozy sytuacji, to polskie reakcje na belgijską ustawę. Nawet lewicowe media wykazały bowiem u nas daleko posuniętą rezerwę do takiej formy wcielania w życie „postępowych” idei. U nas – o czym przypomniał ostatnio Grzegorz Braun w filmie „Eugenika” – eutanazja chorych dzieci kojarzy się wciąż jeszcze z bestialstswem hitlerowskich oprawców likwidujących nad Wisłą kolbami, seriami z automatów i kanistrami z benzyną „problem” szpitali dla ciężko chorych dzieci. U nas wciąż jeszcze ludzi, których do głębi nie porusza taka straszna wizja, uważa się za pozbawionych prawa do publicznych wypowiedzi łajdaków. I niech tak zostanie.
Piotr Doerre