Artykuły i Komentarze
Prof. G. Kucharczyk o zamykaniu Kościołów w obawie przed koronawirusem: To jest dramat tej sytuacji. Wynika z tego, jakbyśmy zapomnieli o tym, że jest z nami nasz Boski Nauczyciel Jezus Chrystus
Mamy rzeczywiście skale dramatu, że pozbawia się ludzi Mszy świętej. Mamy kolejny przykład pośredniej deprecjacji Najświętszego Sakramentu, ponieważ idzie taki komunikat, że Komunia Święta jest jakimś zagrożeniem. Teraz jest pytanie podstawowe, a co z wiarą w realną obecność Ciała Chrystusa, że to jest naprawdę realne Ciało Chrystusa pod postacią chleba – powiedział prof. Grzegorz Kucharczyk z Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauk, w audycji „Aktualności dnia” w Radiu Maryja.
Na świecie rozprzestrzenia się panika w związku z epidemią koronawirusa. Do tej pory Kościół w obliczu zarazy zawsze znajdował się na pierwszej linii frontu.
– W różnych trudnych czasach można powiedzieć, że Kościół, był na pierwszej linii walki z zarazą, zarówno, gdy chodzi o niesienie pociechy i pomocy duchowej osobom zagrożonym, jak i gdy chodzi o tą bezpośrednią opiekę już nad zarażonymi. Historia Kościoła poprzednich wieków obfituje w przykłady zaangażowania się wielkich świętych Kościoła, wielkich pasterzy Kościoła. Teraz przypomina się przy okazji tego, co dzieje się zwłaszcza w północnych Włoszech, przykład świętego Karola Boromeusza, wielkiego arcybiskupa Mediolanu, w końcu XVI wieku, jednego z ojców soboru w Trydencie – powiedział gość Radia Maryja
Św. Karol Boromeusz był twarzą odnowy Kościoła – kontynuował profesor.
– Kiedy wybuchła epidemia w Mediolanie w 1576 roku, to on nie tylko że nie kazał zamykać kościołów, one były cały czas otwarte. On sam na czele duchowieństwa w pokutnym worze ze sznurem na szyi jako znak pokuty, odprawiał pokutne procesje, żeby ubłagać u Bożej Opatrzności pomoc, żeby ten lud mediolański został wybawiony od powietrza. To była stała praktyka. Wystarczy wspomnieć, ile zakonów powstało czy też, ile zakonów zajmowało się prowadzeniem hospicjów, leprozoriów dla osób trędowatych w okresie średniowiecza i nie tylko w tych wiekach średnich – powiedział historyk.
Badacze na przykładzie dziejów Kościoła w pierwszych wiekach, kiedy Kościół był prześladowany w czasach Imperium Rzymskiego, wskazują, że tym odróżniało się zachowanie chrześcijan od pogan, że poganie w momencie wybuchu zarazy w miastach Imperium Rzymskiego od razu uciekali – akcentował prof. Grzegorz Kucharczyk.
– Chrześcijanie zostawali, świadczyli sobie i innym pomoc bez względu na to czy ktoś wierzył w Chrystusa, czy nie. Przez to też dawali przykład swoim czynem. Przykład zawsze o wiele bardziej pociąga niż słowo i dlatego można powiedzieć, że te zachowania i decyzje biskupów włoskich są, mówiąc delikatnie, niezrozumiałe, patrząc i na historię Kościoła a przede wszystkim na podstawowe powołanie Kościoła, jakim jest towarzyszenie ludziom w drodze do zbawienia, jak podkreśla papież Franciszek no właśnie tym ludziom, którzy są w potrzebie – mówił gość „Aktualności dnia”.
Papież wielokrotnie powtarzał, że Kościół czy pasterze Kościoła mają być przeniknięci zapachem owieczek – podkreślił profesor.
– Kościół powinien być jak lazaret, szpital, który przyjmuje rannych i opatruje rany. Teraz w tej sytuacji komunikat idzie taki, że zagrożenie polega na uczestniczeniu we Mszy świętej, a tymczasem nieopodal tych pozamykanych kościołów są czynne bary, restauracje i galerie handlowe. Trudno to zrozumieć zwykłemu wiernemu. […] Rzeczywiście mamy do czynienia z sytuacją, chyba kolejnym potwierdzeniem tego o czym pisał w swojej ostatniej książce ksiądz kardynał Robert Sarah „Wieczór się zbliża i dzień już się chyli” wydanej przez siostry Loretanki. Kiedy ksiądz kardynał Sarah mówi, że z murów kościoła sączy się duch Judasza, który polegał nie tylko na zdradzie Mistrza, tylko cała ta jego zbrodnia polegała na tym, że on nie zaufał w Boże Miłosierdzie, wszechmoc Bożego Miłosierdzia i się powiesił, uległ rozpaczy – akcentował gość Radia Maryja.
Rozpacz jest wyrazem niewiary w Boże Miłosierdzie i w Bożą wszechmoc – podkreślił.
– Obawiam się, czy czasem nie obserwujemy w tym sensie tej ekspozycji, objawienia się ducha Judasza, że rzeczywiście ci którzy powinni być przede wszystkim na pierwszej linii modlitw o odwrócenie tej zarazy, zamykają kościoły. Niedawno rozmawiałem z jednym z księży w Poznaniu, który ma kolegę księdza Polaka, który pracuje w północnych Włoszech i on tam odprawia, właściwie jak mówi tajne Msze św., bo właściwie jest zakaz a ludzie podobno masowo się garną i do Mszy świętych i do sakramentu spowiedzi. To jest naturalne w czasach trwogi i zagrożenia, że ludzie szukają pomocy u Boga, a tutaj jesteśmy skonfrontowani raczej z sytuacją, którą można by określić „Jak trwoga to od Boga” zamiast „do Boga”. To jest bardzo niepokojące – stwierdził prof. Kucharczyk.
Również biskupi w innych krajach europejskich zastanawiają się nad zamknięciem swoich kościołów i zakazaniem chociażby pogrzebów.
– To jest właściwie uleganie władzy państwowej. To znaczy, żeby była jasność, władze państwowe powinny działać we własnym zakresie, służby sanitarne, epidemiologiczne, to jest jasna sprawa. Natomiast jeżeli Kościół, pasterze Kościoła się podporządkowują bez szemrania takim zarządzeniom, to mamy do czynienia z jakąś niezdrową sytuacją takiego podporządkowywania się władzy państwowej, która nawet nie musi używać jakichś wielkich środków nacisku, bo wystarczył jeden komunikat i można powiedzieć, taka reakcja, która bardzo się kojarzy raczej z brakiem odwagi, mówiąc delikatnie – powiedział historyk.
Przypominają się słowa Prymasa Tysiąclecia księdza kardynała Stefana Wyszyńskiego, który mówił, że najgorszym zagrożeniem dla Kościoła, narodu i państwa są tchórze – akcentował profesor Grzegorz Kucharczyk.
– Tutaj mamy do czynienia z takim odwróceniem się od wiernych, którzy garną się, szukają pomocy duchowej. Pomijając dramatyczne dla wielu rodzin wydarzenie jakim jest niemożność katolickiego pogrzebania swoich najbliższych. Mam jeszcze jeden głębszy problem, wydaje mi się, że jednak jako wspólnota ludzi wierzących zagubiliśmy umiejętność patrzenia na to, co się dzieje nie tylko w kategoriach wydarzeń, ale w kategoriach znaków. W poprzednich wiekach zwłaszcza święci interpretowali pewne wydarzenia jak chociażby, co na naszych oczach się zresztą teraz dzieje (czyli pożar katedry Notre Dame, czy wcześniej trzęsienia ziemi, które nawiedzały Włochy) jako pewne znaki dawane przez Opatrzność – mówił gość audycji.
Przede wszystkim były to znaki wzywające do nawrócenia – wyeksponował historyk.
– Jeszcze to się pojawia w okresie Wielkiego Postu, który teraz przeżywamy, to można powiedzieć, że trudno o bardziej wymowny zbieg okoliczności, wydarzeń. Tutaj powinna być tym bardziej reakcja, która skłania do szukania pomocy właśnie u tego Boskiego Mistrza, który wydaje się, że gdzieś śpi na końcu łodzi, ale jak wiemy z Ewangelii, wystarczyło jedno Jego słowo, żeby fale Jeziora Galilejskiego uspokoić, ale uczniowie wtedy szukali pomocy u Niego, nie odwracali się i nie zdawali się tylko i wyłącznie na swoje siły. To jest właśnie dramat tej sytuacji, że wynika z tego, jakbyśmy zapomnieli o tym, że z nami jest nasz Boski Nauczyciel Jezus Chrystus, który wydaje się, że śpi, ale trzeba Go obudzić, trzeba się zwrócić do Niego z usilną prośbą, bo uczniowie wtedy wołali „Mistrzu ratuj nas” i uratował – podkreślił profesor.
Jeden z katolickich pisarzy włoskich przy okazji tego dramatu, który dzieje się w północnych Włoszech, przytoczył słynne zdanie świętego Ojca Pio, że „świat może się obyć bez słońca, ale nie może obyć się bez Mszy Świętej” – mówił.
– Stosując te słowa do tej sytuacji, mamy rzeczywiście skale dramatu, że pozbawia się ludzi Mszy świętej. Mamy kolejny przykład pośredniej deprecjacji Najświętszego Sakramentu, ponieważ idzie taki komunikat, że Komunia Święta jest jakimś zagrożeniem. Teraz jest pytanie podstawowe, a co z wiarą w realną obecność Ciała Chrystusa, że to jest naprawdę realne Ciało Chrystusa pod postacią chleba. Mamy przecież wiele przykładów profanacji i jakichś nieszczęsnych pomysłów z interkomunią, które się sprowadzają właśnie do tej deprecjacji, do tego odwrócenia się od Najświętszego Sakramentu, a przecież Opatrzność daje nam tyle znaków, które wskazują, że trzeba iść dokładnie w odwrotnym kierunku. Te cuda eucharystyczne, które przecież też na naszych ziemiach niedawno miały miejsce, one pokazują, że Opatrzność wskazuje dokładnie odwrotny kierunek, a widzimy niestety na podstawie tych decyzji, o których mówimy, że pasterze Kościoła – przynajmniej w Italii – zajmują zupełnie sprzeczne z tym kierunkiem decyzje – podsumował profesor Grzegorz Kucharczyk.
Całą audycję „Aktualności dnia” z udziałem profesora Grzegorza Kucharczyka można odsłuchać [tutaj].
Na świecie rozprzestrzenia się panika w związku z epidemią koronawirusa. Do tej pory Kościół w obliczu zarazy zawsze znajdował się na pierwszej linii frontu.
– W różnych trudnych czasach można powiedzieć, że Kościół, był na pierwszej linii walki z zarazą, zarówno, gdy chodzi o niesienie pociechy i pomocy duchowej osobom zagrożonym, jak i gdy chodzi o tą bezpośrednią opiekę już nad zarażonymi. Historia Kościoła poprzednich wieków obfituje w przykłady zaangażowania się wielkich świętych Kościoła, wielkich pasterzy Kościoła. Teraz przypomina się przy okazji tego, co dzieje się zwłaszcza w północnych Włoszech, przykład świętego Karola Boromeusza, wielkiego arcybiskupa Mediolanu, w końcu XVI wieku, jednego z ojców soboru w Trydencie – powiedział gość Radia Maryja
Św. Karol Boromeusz był twarzą odnowy Kościoła – kontynuował profesor.
– Kiedy wybuchła epidemia w Mediolanie w 1576 roku, to on nie tylko że nie kazał zamykać kościołów, one były cały czas otwarte. On sam na czele duchowieństwa w pokutnym worze ze sznurem na szyi jako znak pokuty, odprawiał pokutne procesje, żeby ubłagać u Bożej Opatrzności pomoc, żeby ten lud mediolański został wybawiony od powietrza. To była stała praktyka. Wystarczy wspomnieć, ile zakonów powstało czy też, ile zakonów zajmowało się prowadzeniem hospicjów, leprozoriów dla osób trędowatych w okresie średniowiecza i nie tylko w tych wiekach średnich – powiedział historyk.
Badacze na przykładzie dziejów Kościoła w pierwszych wiekach, kiedy Kościół był prześladowany w czasach Imperium Rzymskiego, wskazują, że tym odróżniało się zachowanie chrześcijan od pogan, że poganie w momencie wybuchu zarazy w miastach Imperium Rzymskiego od razu uciekali – akcentował prof. Grzegorz Kucharczyk.
– Chrześcijanie zostawali, świadczyli sobie i innym pomoc bez względu na to czy ktoś wierzył w Chrystusa, czy nie. Przez to też dawali przykład swoim czynem. Przykład zawsze o wiele bardziej pociąga niż słowo i dlatego można powiedzieć, że te zachowania i decyzje biskupów włoskich są, mówiąc delikatnie, niezrozumiałe, patrząc i na historię Kościoła a przede wszystkim na podstawowe powołanie Kościoła, jakim jest towarzyszenie ludziom w drodze do zbawienia, jak podkreśla papież Franciszek no właśnie tym ludziom, którzy są w potrzebie – mówił gość „Aktualności dnia”.
Papież wielokrotnie powtarzał, że Kościół czy pasterze Kościoła mają być przeniknięci zapachem owieczek – podkreślił profesor.
– Kościół powinien być jak lazaret, szpital, który przyjmuje rannych i opatruje rany. Teraz w tej sytuacji komunikat idzie taki, że zagrożenie polega na uczestniczeniu we Mszy świętej, a tymczasem nieopodal tych pozamykanych kościołów są czynne bary, restauracje i galerie handlowe. Trudno to zrozumieć zwykłemu wiernemu. […] Rzeczywiście mamy do czynienia z sytuacją, chyba kolejnym potwierdzeniem tego o czym pisał w swojej ostatniej książce ksiądz kardynał Robert Sarah „Wieczór się zbliża i dzień już się chyli” wydanej przez siostry Loretanki. Kiedy ksiądz kardynał Sarah mówi, że z murów kościoła sączy się duch Judasza, który polegał nie tylko na zdradzie Mistrza, tylko cała ta jego zbrodnia polegała na tym, że on nie zaufał w Boże Miłosierdzie, wszechmoc Bożego Miłosierdzia i się powiesił, uległ rozpaczy – akcentował gość Radia Maryja.
Rozpacz jest wyrazem niewiary w Boże Miłosierdzie i w Bożą wszechmoc – podkreślił.
– Obawiam się, czy czasem nie obserwujemy w tym sensie tej ekspozycji, objawienia się ducha Judasza, że rzeczywiście ci którzy powinni być przede wszystkim na pierwszej linii modlitw o odwrócenie tej zarazy, zamykają kościoły. Niedawno rozmawiałem z jednym z księży w Poznaniu, który ma kolegę księdza Polaka, który pracuje w północnych Włoszech i on tam odprawia, właściwie jak mówi tajne Msze św., bo właściwie jest zakaz a ludzie podobno masowo się garną i do Mszy świętych i do sakramentu spowiedzi. To jest naturalne w czasach trwogi i zagrożenia, że ludzie szukają pomocy u Boga, a tutaj jesteśmy skonfrontowani raczej z sytuacją, którą można by określić „Jak trwoga to od Boga” zamiast „do Boga”. To jest bardzo niepokojące – stwierdził prof. Kucharczyk.
Również biskupi w innych krajach europejskich zastanawiają się nad zamknięciem swoich kościołów i zakazaniem chociażby pogrzebów.
– To jest właściwie uleganie władzy państwowej. To znaczy, żeby była jasność, władze państwowe powinny działać we własnym zakresie, służby sanitarne, epidemiologiczne, to jest jasna sprawa. Natomiast jeżeli Kościół, pasterze Kościoła się podporządkowują bez szemrania takim zarządzeniom, to mamy do czynienia z jakąś niezdrową sytuacją takiego podporządkowywania się władzy państwowej, która nawet nie musi używać jakichś wielkich środków nacisku, bo wystarczył jeden komunikat i można powiedzieć, taka reakcja, która bardzo się kojarzy raczej z brakiem odwagi, mówiąc delikatnie – powiedział historyk.
Przypominają się słowa Prymasa Tysiąclecia księdza kardynała Stefana Wyszyńskiego, który mówił, że najgorszym zagrożeniem dla Kościoła, narodu i państwa są tchórze – akcentował profesor Grzegorz Kucharczyk.
– Tutaj mamy do czynienia z takim odwróceniem się od wiernych, którzy garną się, szukają pomocy duchowej. Pomijając dramatyczne dla wielu rodzin wydarzenie jakim jest niemożność katolickiego pogrzebania swoich najbliższych. Mam jeszcze jeden głębszy problem, wydaje mi się, że jednak jako wspólnota ludzi wierzących zagubiliśmy umiejętność patrzenia na to, co się dzieje nie tylko w kategoriach wydarzeń, ale w kategoriach znaków. W poprzednich wiekach zwłaszcza święci interpretowali pewne wydarzenia jak chociażby, co na naszych oczach się zresztą teraz dzieje (czyli pożar katedry Notre Dame, czy wcześniej trzęsienia ziemi, które nawiedzały Włochy) jako pewne znaki dawane przez Opatrzność – mówił gość audycji.
Przede wszystkim były to znaki wzywające do nawrócenia – wyeksponował historyk.
– Jeszcze to się pojawia w okresie Wielkiego Postu, który teraz przeżywamy, to można powiedzieć, że trudno o bardziej wymowny zbieg okoliczności, wydarzeń. Tutaj powinna być tym bardziej reakcja, która skłania do szukania pomocy właśnie u tego Boskiego Mistrza, który wydaje się, że gdzieś śpi na końcu łodzi, ale jak wiemy z Ewangelii, wystarczyło jedno Jego słowo, żeby fale Jeziora Galilejskiego uspokoić, ale uczniowie wtedy szukali pomocy u Niego, nie odwracali się i nie zdawali się tylko i wyłącznie na swoje siły. To jest właśnie dramat tej sytuacji, że wynika z tego, jakbyśmy zapomnieli o tym, że z nami jest nasz Boski Nauczyciel Jezus Chrystus, który wydaje się, że śpi, ale trzeba Go obudzić, trzeba się zwrócić do Niego z usilną prośbą, bo uczniowie wtedy wołali „Mistrzu ratuj nas” i uratował – podkreślił profesor.
Jeden z katolickich pisarzy włoskich przy okazji tego dramatu, który dzieje się w północnych Włoszech, przytoczył słynne zdanie świętego Ojca Pio, że „świat może się obyć bez słońca, ale nie może obyć się bez Mszy Świętej” – mówił.
– Stosując te słowa do tej sytuacji, mamy rzeczywiście skale dramatu, że pozbawia się ludzi Mszy świętej. Mamy kolejny przykład pośredniej deprecjacji Najświętszego Sakramentu, ponieważ idzie taki komunikat, że Komunia Święta jest jakimś zagrożeniem. Teraz jest pytanie podstawowe, a co z wiarą w realną obecność Ciała Chrystusa, że to jest naprawdę realne Ciało Chrystusa pod postacią chleba. Mamy przecież wiele przykładów profanacji i jakichś nieszczęsnych pomysłów z interkomunią, które się sprowadzają właśnie do tej deprecjacji, do tego odwrócenia się od Najświętszego Sakramentu, a przecież Opatrzność daje nam tyle znaków, które wskazują, że trzeba iść dokładnie w odwrotnym kierunku. Te cuda eucharystyczne, które przecież też na naszych ziemiach niedawno miały miejsce, one pokazują, że Opatrzność wskazuje dokładnie odwrotny kierunek, a widzimy niestety na podstawie tych decyzji, o których mówimy, że pasterze Kościoła – przynajmniej w Italii – zajmują zupełnie sprzeczne z tym kierunkiem decyzje – podsumował profesor Grzegorz Kucharczyk.
Całą audycję „Aktualności dnia” z udziałem profesora Grzegorza Kucharczyka można odsłuchać [tutaj].
radiomaryja.pl
Chyba się zawirusowaliśmy!?
No nie, tego już za wiele, jak mawiała moja babcia,kościół ma się „stosować” do zaleceń,czyich,tego już nikt nie wie, ale jak postuluje KEP,najlepiej by było zamknąć kościoły /przypominam,miejsce modlitw wiernych/,Mszę Świętą dziesiaj zwaną eucharystią odprawiać tak,aby nikomu to na zdrowiu nie zaszkodziło,opróżnić koniecznie chrzcielnice/bo tam może być dużo wirusów/,nie podawać sobie rąk w uścisku wspólnoty chrześcijańskiej, a może nawet lepiej, omijać świątynię szerokim łukiem, jak radzą nasi starsi bracia,wielce mądrzejszy? Czego to jeszcze nie trzeba, może lepiej się nie spowiadać,bo nie wiadomo,czy ksiądz nie jest chory /dzisiaj tak marnie wygląda,i do tego ma katar/,a z jakichś nie wytłumaczalnych powodów, przyjmować ciało PANA JEZUSA, na rękę, bo tak jest ponoć bardziej „higienicznie”, a najlepiej,zdaniem KEP,nie chodzić do kościoła /oczywiście na Eucharystię/.
I my wierni, wierni Bogu, mamy się dać nabierać na takie sztuczki, na pominięcie Boga z Jego majestatem, tylko dlatego,że Szatan chce przejąć władzę nad światem, wprowadzić swoje diabelskie prawa???
I my,ludzie wiary w Boga, w Jezusa Chrystusa, mamy nie mieć już tutaj nic do powiedzenia???
Proponuje się nam, i to jest przecież powód główny,żeby zrezygnować z naszych fundamentalnych zasad /NIE ZABIJAJ/,będących podstawą naszej wiary i cywilizacji, poddajemy się tak zwanym świeckim /czytaj-żydowskim/okolicznościom, wywołanym sztucznie, dla zabicia odruchu samoobrony u tych normalnych ludzi, których jest ponoć zbyt wielu,/przeludnienie!/ co uzasadnia podjęcie kroków tak drastycznych,ludobójczych /nie trzeba się bać tych słów/,jak depopulacja, o zgrozo! w majestacie prawa,które już było w Chinach praktykowane /przypomnę,polityka jednego dziecka w rodzinie, co tzw.świat, gówno obchodziło!!!,byleby tylko nam się dobrze działo/, a teraz dotarło do nas.!!!
To my dzisiaj musimy się bać, jak się takiemu wyrokowi przeciwstawić, w jaki sposób, będąc w zgodzie z własnym sumieniem, przeciwstawić się tej opętańczej, szatańskiej akcji, która zagraża każdemu, który może tylko o wirusie słyszał i nie ma o nim pojęcia,ale którego skutki, już jutro będą go dotyczyły.
Nie ma na to ratunku, kiedy siły zła, przez lata całe przygotowywały grunt, pod obecną, starannie przemyślaną akcję. Tak by się tylko nam wydawało!!!
A tak nie jest.Bo te siły zła są zakodowane w złym, podłym, nienawidzącym nas /i o dziwo także ich świecie, świecie,,który dla własnych celów potrafi tylko niszczyć,do tego niczego nie zbudował, kierując się instynktem nienawiści.Dlaczego? Trudno to powiedzieć, Jezus nas o tym nauczał, bo tak się zachowali, że jutro będziemy mieli okazję o tym tym tylko wspominać /Wielkanoc/.
Tak,to jest chyba ten moment, niezwykle ważny, kiedy do naszej religijnej świadomości dociera fakt, że praktycznie nic już się nie liczy, nic już nie ma znaczenia, poza jednym, że Papież ma katar (. Czy my, ludzie wiary, możemy dopuścić do tego, że szatan będzie się z nas śmiał, naigrywał, za nic miał nasze wartości, którym jesteśmy wierni w obliczu Boga? Że to on będzie nam dzisiaj dyktował, jak mamy się zachować ??? strasząc czymś, co sam wymyślił, jak ma funkcjonować Kościół, który ma ludzi pocieszać – jeśli zajdzie tego potrzeba?
Prawda, to trudny czas, ale musimy mu sprostać, nie możemy udawać, że nas to nie dotyczy.Bóg, w swym miłosierdziu, do którego tak często się odwołujemy, liczy na naszą aktywność, obecność, w przeciwstawieniu się złu. A szatan, niech dalej kombinuje, mając do pomocy to żmijowe plemię, my wiemy/przynajmniej mamy taka nadzieję/że nie da rady!!! mając do pomocy nawet choćby miliardy wymyślonych wirusów.
Marian Retelski,NY – 2020
Krynica michnikowszczyny
Żydowska gazeta dla Polaków, czyli „Gazeta Wyborcza” uchodzi we własnych oczach, a pewnie i w oczach swoich czytelników, za źródło światła, tolerancji i przyzwoitości. Przewidział to już w XVII wieku francuski aforysta Franciszek ks. de La Rochefoucauld pisząc, że nikt nie jest zadowolony ze swojej fortuny, każdy – ze swego rozumu. W dzisiejszych czasach wypadałoby dodać, że również ze swojej przyzwoitości. Jak wiadomo, ludzie przyzwoici muszą się jakoś rozpoznawać, więc nie jest wykluczone, że rozpoznają się po zapachu. Do tego trzeba mieć specjalnego nosa, ale myślę, że w środowisku „Gazety Wyborczej” nie powinno z tym być problemu.
Wielokrotnie mówiłem i pisałem, że historyczny naród polski od 1944 roku musi dzielić terytorium państwowe z polskojęzyczną wspólnotą rozbójniczą. Pojawiła się ona w czasie okupacji, po tym, jak we wrześniu 1939 roku władze wypuściły na wolność więźniów, żeby nie dostali się w ręce niemieckie. Ci więźniowie, w ogromnej większości kryminaliści, szybko wrócili do swoich ulubionych zajęć, to znaczy – do grabieży i rozbojów. Adam Ronikier, podówczas prezes Rady Głównej Opiekuńczej – jednej z dwóch polskich instytucji (pierwszą był Polski Czerwony Krzyż z hrabiną Marią Tarnowską na czele) oficjalnie działających w Generalnej Guberni w czasie okupacji, pisze w swoich „Pamiętnikach”, że plagą, zwłaszcza na wsi, gdzie Niemcy zaglądali tylko sporadycznie, był bandytyzm. Ci bandyci nie tworzyli żadnego środowiska politycznego czy ideowego – ale zmieniło się to po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej w roku 1941. Kiedy Stalin ochłonął z wrażenia po niemieckim uderzeniu, przy „Stawce” utworzony został Sztab Partyzancki z Pantelejmonem Ponomarienką na czele, który zajął się tworzeniem partyzantki na tyłach niemieckiego frontu. Emisariusze tego Sztabu byli zrzucani na spadochronach również na teren Generalnej Guberni, gdzie dotarli do tych band, a przynajmniej – do ich hersztów, którym przedstawili propozycję nie do odrzucenia; albo przyjmą naznaczonych z Moskwy dowódców i polittruków, albo zostaną wytępieni co do nogi. Bandyci ofertę przyjęli tym chętniej, że z jednej strony Sowieci udzielali im politycznej ochrony, a z drugiej – wcale nie musieli zmieniać charakteru swoich zajęć, ani swoich przyzwyczajeń. Świadczą o tym dzienniki bojowe oddziałów Armii Ludowej (bo tak zostało to nazwane), w których czytamy m.in. jakie to zdobycze uzyskano w wyniku akcji bojowej: „bieliznę damską i pościelową”. Nie trzeba specjalnej przenikliwości, by się domyślić, że tą „akcją” był po prostu napad na jakiś dwór.
Po wojnie członkowie AL zasilili niższe szczeble aparatu PPR, no i oczywiście – niższe szczeble „resortu”, kierowanego przez osobników pochodzenia przeważnie żydowskiego. W ten sposób ta polskojęzyczna wspólnota rozbójnicza stała się zjawiskiem trwałym, nawet z pretensjami do występowania w charakterze „elity” – czemu sprzyjało „ograniczanie, wypieranie i likwidacja” (to katalog zadań PRL zapisany w art. 3 pkt 4 konstytucji z 1952 r.) dotychczasowych elit społecznych. W tej sytuacji jedyną zorganizowaną grupą, która przetrzymała ten eksperyment – chociaż też doświadczyła represji – był Kościół katolicki, nie bez przyczyny uważany przez polskojęzyczną wspólnotę rozbójniczą za głównego wroga tym bardziej, że jego centrala znajdowała się poza zasięgiem Kremla.
Mijały lata. Pierwsi uczestnicy polskojęzycznej wspólnoty rozbójniczej posunęli się w latach, ale dochowali się potomstwa, które wraz z mlekiem matek i spermą ojców odziedziczyło nie tylko właściwości charakterologiczne, ale również – system wartości oraz sympatie i antypatie. Kolejna, trzecia, a nawet czwarta już generacja polskojęzycznej wspólnoty rozbójniczej po staremu nienawidzi Kościoła katolickiego, a sympatie swoje kieruje ku każdemu, kto obieca jej możliwość dalszego pasożytowania na historycznym narodzie polskim. Przygotowania do sławnej „transformacji ustrojowej” doprowadziły do tego, że – podobnie jak to było za okupacji sowieckiej – również i teraz przedstawiciele polskojęzycznej wspólnoty rozbójniczej pretendują do bycia elitą narodu tubylczego. Krynicą mądrości i inspiracji jest żydowska gazeta dla Polaków, bo – podobnie jak za Stalina, tak i pod nowymi protektorami naszego nieszczęśliwego kraju – Żydzi, a konkretnie – żydokomuna – została uznana za najlepiej przygotowaną i predestynowaną do utrzymywania mniej wartościowego narodu tubylczego w ryzach. I od samego początku weszła w buty swoich resortowych poprzedników, proklamując wojnę z „państwem wyznaniowym”, czyli Kościołem katolickim, chociaż tym razem nie w imię „światopoglądu naukowego” wyznawanego powszechnie i bez zastrzeżeń przez absolwentów akademii pierwszomajowych, tylko w imię „tolerancji”, bardzo cenionej przez absolwentów wyższych szkół gotowania na gazie. Ostatnio, w związku ze stopniowym wchodzeniem w etap surowości, nasiliła się walka z „mową nienawiści” i w ogóle – z „nienawiścią” jako taką, to znaczy – i z opiniami, które nie podobają się się kandydatom na funkcjonariuszy Ministerstwa Miłości i z wyznawcami takich opinii, którzy – jak to niedawno szczerze powiedział Ronald Lauder ze Światowego Kongresu Żydów – dzięki „wymagającym prawom”, powinni z pięknymi wyrokami niezawisłych sądów trafić na długie lata do więzienia. Krótko mówiąc – na tym etapie totalniacy będą swoich wrogów tępili w imię miłości i tolerancji.
Zatrute ziarno rozsiewane przez żydowską gazetę dla Polaków pada na podatny grunt – o czym świadczą komentarze jej wiernych czytelników pod poszczególnymi publikacjami. Ich autorzy przypominają owego kaprala z anegdoty, któremu wszystko kojarzyło się z tym samym… powiedzmy – białą chusteczką. Anna Strońska w jednym ze swych reportaży wspomniała o kobiecie, która w jednym wyzwisku zamknęła dwie największe nienawiści swojego życia: „Ty Żydu gestapowcze!” Z identycznym zjawiskiem mamy do czynienia w komentarzach czytelników „Gazety Wyborczej” i to pod publikacjami, które – wydawałoby się – w żaden sposób do ujawniania takich uczuć nie prowokują.
Oto w numerze „GW” z 20 lutego br. jest publikacja autorstwa Piotra Cieślińskiego pod tytułem: „Eksperyment w CERN. Świat z antymaterii nie różni się od naszego. I mamy problem.” Mowa jest o fizyce atomowej, ale okazuje się, że nawet i fizyka czytelnikom gazety kojarzy się prawidłowo. Oto co napisał w swoim komentarzu pod tym artykułem czytelnik podpisujący się „stary mason”: „Najciekawszy byłby taki eksperyment z Watykanem”. Ale to jeszcze nic, to jeszcze stosunkowo łagodna postać wścieklizny w porównaniu z wpisem czytelnika przedstawiającego się jako „Diderus”: „Przekładam to na język oddający prostotę konkretów. Czy taki Duda, czy tam Kaczor, Suski, Sasin et consortes mają swoje antymaterialne odbicie w postaci antyDudy, antyKaczora, antySasina, antySuskiego i temu podobne paskudztwa.” , zaś czytelnik występujący pod hasłem „na_pohybel_PiSowi” wyraża nadzieję, że „w tym antyświecie nie ma pisu’u i całej tej pisowskiej hołoty”.
Podobnie jest w przypadku publikacji pani Ewy Kalety, która – podobnie jak wiele innych autorek i autorów „GW” – zajmuje się zagadnieniem tzw. wyzwolenia kobiet. Rzecz zatytułowana jest: „Żeby dziewczyny miały orgazmy. Jak się pracuje w etycznym pornobiznesie”. I oto jak to komentuje „manka”: (…) Polskie porno bliskie jest promowanej przez KK ideologii molestowania, przemocy domowej, sadyzmu, gwałtu. Zaś porno zagraniczne może wychowywać ludzi w duchu partnerstwa. Na pohybel polkatolikom!” Z kolei pani Małgorzata Steciak zamieszcza publikację pod tytułem: „Kostiumograf zarządził konkurs: kto pierwszy rozbierze kardynała, wygrywa wycieczkę na Kubę!”. Chodzi o figle, jakie odbywały się na planie filmu o młodym papieżu. Czytelnik używający nicka „rozliczmy_to_wszystko”, uważa, że „Kościół katolicki to najbardziej zbrodnicza organizacja w historii ludzkości. W imię bzdur o bozi, stajence i osiołku jest odpowiedzialny za śmierć około 100 mln ludzi którzy w te bzdury nie chcieli wierzyć. Dlaczego propagowanie religii katolickiej nie jest zabronione tak samo, jak propagowanie faszyzmu?” Widać, że autor tego komentarza pojęcie o historii ludzkości ma raczej niewielkie – ot, tyle, co uznali za stosowne podać wyznawcom „światopoglądu naukowego” do wierzenia autorowie „Notatnika agitatora”, ale nie o to chodzi, tylko o zarys programu, jaki być może zostanie proklamowany w miarę narastania surowości obecnego etapu. Jeszcze lepiej widać to na przykładzie komentarza, jaki pod publikacją pana Tomasza Bieleckiego, „Dlaczego praworządność będzie wreszcie tematem szczytu UE”. Już z tytułu, a zwłaszcza słowa: „wreszcie”, widać, że pan Bielecki dotychczas aż przestępował z nogi na nogę z niecierpliwości, kiedy wreszcie Unia weźmie się za nasz bantustan, ale czytelnik pod ksywą „molendiep” już nie bawi się w żadne ceregiele i pisze tak: „Trzeba jasno podkreślić, że KAŻDY „CZŁONEK” bandy Kaczyńskiego, to KATOLIK. ŻADEN PiSkup nie sprzeciwiając się kłamliwej propagandzie kurw…izji wspiera pis-goebbelsów „autorytetem” kościoła katolickiego”, zaś kolejny czytelnik pod nickiem „suuzi” precyzuje zadania dla aktywu i wzywa: „sami mamy powinność i możliwość zrobienia porządku z przestępczą szajką, zmierzającą NIELEGALNIE, drogą łamania konstytucji, czyli zamachu stanu do zniszczenia RP i urządzenia kato-nazistowskiej dyktatury. (…) Należy przeciwdziałać zamachowi stanu i dyktaturze WSZELKIMI dostępnymi siłami i środkami, wywołując tsunami fala za falą, aż do skutku. MOC JEST Z NAMI!”
Już tych kilka komentarzy pokazuje, że wśród czytelników „Gazety Wyborczej” odsetek wariatów jest całkiem spory, a być może nawet dominują oni w tym środowisku. Że odziedziczona wrogość wobec każdego, kto jeszcze nie zwariował w pożądany sposób, a zwłaszcza – wobec Kościoła katolickiego – zeszła już u tych ludzi do poziomu instynktów. Wprawdzie mogli oni mieć już wrodzone, to znaczy – dziedziczne skłonności do obłędu, ale niepodobna zaprzeczyć, że na stan ich zdrowia psychicznego musiała destrukcyjnie oddziaływać „Gazeta Wyborcza”, która wychodzi już ponad 30 lat, więc mogła zatruć michnikowszczyną co najmniej dwa, a może nawet już trzy pokolenia. Ale postępujące szaleństwo, to jedna sprawa, a metoda, to sprawa druga. Bo przecież w tym szaleństwie skrywa się metoda, to znaczy – rewolucyjna teoria i rewolucyjna praktyka.
Stanisław Michalkiewicz
Brawo Grecy! Przemytnicy nielegalnych imigrantów wypędzeni z wyspy Lesbos.
Organizacje przestępcze zwane pozarządowymi zajmujące się przemytem ludzi, zostały przepędzone z greckiej wyspy. Przemytnicy ogłosili, że „faszyści” nie pozwalają im prowadzić „działalności humanitarnej”.
Wszystkie organizacje zajmujące się szmuglowaniem imigrantów do Grecji wycofały się z Lesbos. A właściwie zostały z niej wypędzone przez mieszkańców.
Douglas Herman, jeden z założycieli Refocus -organizacji przestępczej, zwanej pozarządową mówi, że jej członkowie musieli opuścić wyspę i zawiesić działalność z obawy o własne bezpieczeństwo. Doszło bowiem do ataków mieszkańców, którzy mają dość nie tylko imigrantów, ale też cudzoziemców, którzy im ich sprowadzają. W rozmowie z niemieckim dziennikiem „Die Zeit” powiedział, iż „gangi faszystów” atakowały ich i groziły im.
Załoga przemytniczego statku Mare Liberum twierdzi, że również została napadnięta przez „faszystów„.
„Nasza załoga została zaatakowana przez tłum faszystów gdy nasz statek Mare Librum cumował w porcie Skala Loutron na Lesbos. Krzyczeli na nas, grozili nam rozlali benzynę na pokładzie statku. Nasza załoga została zmuszona do opuszczenia statku” – napisali przemytnicy na Twitterze.
Jak relacjonuje reporter z organizacji Dziennikarze bez Granic doszło także do ataków na żurnalistów. Grecy zarzucają im rozpowszechnianie fałszywych wiadomości i podżeganie do przestępstwa przemycania nielegalnych imigrantów.
Mieszkańcy wyspy przepędzili tez oficjeli ONZ – Wysokiej Komisji ds. Uchodźców (UNHCR). Podpalono centrum gdzie przyjmowani są imigranci. Spalono też siedzibę urzędników ONZ.
Burmistrz położonego na Lesbos miasteczka Moria – Nikos Trakellis już w 2018 roku ostrzegał, że Grecy wezmą sprawy we własne ręce. Teraz po tym jak Turcy otworzyli granice i zaczełi „przysyłać” nielegalnych imigrantów jego słowa znalazły potwierdzenie. Do Grecji próbują przedostać się setki tysięcy imigrantów.
Zob. wideo: https://twitter.com/
Pomiędzy dwoma skrajnościami; koniec cywilizacji łacińskiej
Dlatego też zapewne Bóg zsyła muzułmańską dzicz, która sprowadzi każdego do roli jaką sobie sam wyznaczył!
Motto: Jeśli mężczyzna upada, to upada sam, jeśli kobieta to z nią całe społeczeństwo
Dekady zaszczepianego w Europie liberalizmu, relatywizmu, egalitaryzmu; doprowadziły do pełnego upadku moralnego jej społeczeństwa. Teraz, kiedy fala za falą uderzają w Nią hordy muzułmańskiej dziczy, czeka ją nieuchronna eksplozja socjalna.
Stykają się tu, z jednej strony, masa zdeprawowanych do szpiku kości białych niewiast, z falangami muzułmańskich mężczyzn, dla których kobieta przedstawia zaledwie jeden z gatunków zwierząt domowych.
Socjalna erupcja jest więc nieunikniona.
Jednym z głównych, jeśli nie kardynalnym powodem tego stanu rzeczy jest wielowiekowe stopniowe odchodzenie chrześcijańskich kościołów od Nauki Chrystusowej.
W kontekście powyższego stwierdzenia, przytaczam poniżej pełne tłumaczenie artykułu Chrześcijanki, który wyjaśnia powody upadku podstawowego elementu każdego społeczeństwa, jakim jest rodzina. Tłumaczenie jest pełne, bez jakichkolwiek uwag czy dygresji, a jego anglojęzyczną wersję można odnaleźć tu:
>https://russian-faith.com/family-values/wifes-submission-depends-her-husbands-love-true-or-false-n2698.
„Będąc samej żoną, często zauważam, jak ludzie postrzegają małżeństwo i wynikające z niego relacje zarówno w społeczeństwie, jak i kościele. Zwróciłam uwagę, że wiele Chrześcijanek nie podporządkowuje się swym mężom, oczekując wprzódy osiągnięcia przez nich doskonałej w stosunku do nich miłości. Kościół często podsyca te tendencje i jeśli nawet naucza o konieczności podporządkowania się żony mężowi, to tylko podkreślając, że małżonek powinien wpierw kochać tak swą połowicę, jak Chrystus kochał Kościół.
Dla kobiet stanowi to prosty wniosek, że mogą być nieposłuszne swym mężom, aż do momentu, gdy oni sami osiągną odpowiedni stopień miłości w stosunku do nich.
Kto ma decydować czy miłość męża jest wystarczająca? Oczywiście same żony! Jeśli połowica czuje się dostatecznie kochana, wtedy się mu podporządkowuje.
W tym błędnym kole istotne jest to, że kobieta nigdy nie poczuje się wystarczająco kochana, jeśli nie jest przez męża prowadzona. To właśnie przywództwo i władza męża nad żoną pozwala jej czuć tą miłość w sposób bezpośredni.
Jeśli odrzuca ono posłuszeństwo małżeńskie i żąda od współmałżonka posługi jej emocjom, czyni coś dokładnie przeciwnego do tego co pozwoliłoby jej czuć się kochaną. Po czym obarcza winą za brak satysfakcji swego męża, podczas kiedy to właśnie ona jest sprawczynią tego dyskomfortu. Nie może się czuć w pełni kochana zanim nie podporządkuje się mężowskiemu przywództwu. Tak została stworzona.
Dlatego twierdzenie, że przywództwo mężczyzny ma polegać na jego służbie kobiecie, jest poronione. Jak można twierdzić, że wysługiwanie się żonie to przywództwo?
Teza o „przywództwie poprzez posługę” odwraca role zadane przez Boga i powoduje, że oboje współmałżonkowie czują się nieszczęśliwi, bo żyją niezgodnie z prawami Stwórcy. W rzeczywistości mąż służy żonie poprzez kierowanie nią, wyznaczanie zadań i wzywanie jej do podążania za sobą. I to jest ta posługa, która pozwala jej autentycznie czuć się kochaną i bezpieczną.”
Zaprezentowany powyżej moralizatorski artykuł, we współczesnym europejskim społeczeństwie, nie tylko mogłoby pojąć zapewne jedynie kilka procent kobiet, ale także ich mężów, kochanków, partnerów, jak również „wybitnych” przywódców, publicystów, ideologów, a nawet „duszpasterzy” i to niektórych z tytułami „błyskawicznych świętych” (instant saints).
Dlatego też zapewne Bóg zsyła im muzułmańską dzicz, która sprowadzi ich do ról jakie sami sobie w życiu wyznaczyli!
Ignacy Nowopolski
https://drnowopolskiblog.neon24.pl/
Żydomasońska prowokacja Konferencji Episkopatu Polski.
Obraz tytułowy przedstawia wskrzeszenie Łazarza.
Kapłani posługujący wobec umierających, szczególnie w hospicjach, mają doświadczenia cudów uzdrowienia umierającego człowieka po przyjęciu sakramentów. Czasem nawrócenie i przyjęcie Komunii Świętej wystarczy, by wrócić życie człowiekowi przez medycynę skazanego na śmierć.
Jakim więc cudem Episkopat wpadł na demoniczny pomysł, by z okazji epidemii koronawirusa zachęcać wiernych do „duchowej komunii”, albo do aktów profanacji Pańskiego Ciała – Komunii na rękę. Historia ludzkości zna fakty, kiedy epidemie mijały, gdy ludzie odwracali się od grzechów, pokutowali, nawracali się i adorowali Chrystusa w Komunii Świętej. Historia świata zna świętych, których ciała nie podlegają rozkładowi. Oni przyjmując za życia z czcią Ciało Pańskie, zachowali życie wieczne i nawet ich ciała nie podległy rozkładowi.
„Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. (…) Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim.” J 6, 35-n.
Jakże więc Komunia Święta mogłaby roznosić śmierć?
Święty Paweł mówi:
„Bądźcie naśladowcami moimi, tak jak ja jestem naśladowcą Chrystusa. Pochwalam was, bracia, za to, że we wszystkim pomni na mnie jesteście i że tak, jak wam przekazałem, zachowujecie tradycję. Chciałbym, żebyście wiedzieli, że głową każdego mężczyzny jest Chrystus, mężczyzna zaś jest głową kobiety, a głową Chrystus – Bóg.” 1Kor 11,1-3
Zachowywanie Tradycji jest zachowaniem prawa Apostolskiego. Zachowywanie tradycji – w Polsce tysiącletniej klękania do Komunii i przyjmowania Pańskiego Ciała na usta to zachowywanie Tradycji.
O zdrowiu ciała święty Paweł mówi:
„Podobnie, skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: Ten kielich jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę. Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie. Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej.
Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało Pańskie, wyrok sobie spożywa i pije. Dlatego to właśnie wielu wśród was słabych i chorych i wielu też umarło.” 1 Kor 11, 25-31.
Msza Święta nie jest ucztą. Kiedy skończył się posiłek, wtedy Pan Jezus ustanowił Mszę Świętą. Msza Święta nie była posiłkiem, Msza Święta była uobecnieniem Męki, Śmierci, Ciała i Krwi Chrystusa i odbyła się po wieczerzy. Nie była wieczerzą. Nie ma żadnego uzasadnienia traktowania Mszy Świętej i Ciała Pańskiego jako zwykłego posiłku, który może roznosić zarazki.
Święty Paweł mówi, co jest przyczyną śmierci i słabości chrześcijan. Jest to grzech. W kontekście Mszy Świętej jest to niegodne spożywanie Ciała i Krwi Pańskiej. Wcześniej Bóg z liście pawłowym przypomina o kościelnej hierarchii, i sam nakazuje zachowywać Tradycję, zaraz potem napomina, aby zważać na Ciało Pańskie, aby nie spożywać Go niegodnie.
Co to znaczy niegodnie? W grzechu ciężkim, to wiemy. Ale także podawanie Go na rękę jest niegodziwością, żydowską prowokacją ukazującą niewiarę polskiego Episkopatu w Ciało Chrystusa, które jest źródłem uzdrowienia fizycznego i duchowego. Znani są mistycy, którzy pożywiali się całymi latami tylko Eucharystią.
Jak można powiedzieć, że najświętsze Ciało Zbawiciela może być nośnikiem choroby?
Naturalistyczne podejście do Komunii Świętej ukazuje nam niewiarę w rzeczywiste przeistoczenie chleba i wina w Ciało i Krew. W Gietrzwałdzie Matka Boża mówiła o uzdrowieniu, które będzie udziałem niektórych chorych, kiedy się nawrócą i będą odmawiać Różaniec. Episkopat, mając wiele duchowych narzędzi, w okresie Wielkiego Postu, kiedy powinien nawoływać do pokuty i nawrócenia, rozważania Męki Pańskiej, mógłby zarządzić ogólnopolskie pokutne dni, przepraszające Boga za pochody sodomickie, za obrazę wizerunków maryjnych, za kpinę z Mszy Świętej, za poniżenie Wiary Katolickiej i obyczajów chrześcijańskich, które dokonywały się w ubiegłym roku masowo na polskich ulicach. Naród polski zasługuje na Bożą karę, za przyzwolenie i brak reakcji na poniżanie obyczajów i czci dla Najświętszego Sakramentu. Episkopat wpadł na pomysł ograniczania rozdawania jedynego pokarmu dającego życie fizyczne i duchowe, i profanacji Ciała Pańskiego przez rozdawanie Komunii Świętej na rękę.
Episkopat chce zdiablić polski Kościół. Zamiast prowadzić do pokuty i klęczenia przed Bogiem, co byłoby sposobem na zyskanie Bożej litości, biskupi pod pozorem bezpieczeństwa chcą wprowadzać praktyki ograniczania łaski Bożej w narodzie polskim. Chcą wierzących wprowadzić pod pozorami troski o ich życie do praktyki niszczenia pobożności, profanowania Ciała Pańskiego. Wykorzystując epidemię, która Polski jeszcze nie dotknęła na skale masową, i nie wiadomo, czy jej zakres będzie w ogóle powszechny, Episkopat chce doprowadzić do niszczenia tysiącletniego polskiego obyczaju Komunii Świętej na kolanach i do ust.
We Włoszech żadne instytucje, jadłodajnie, sklepy, urzędy, kawiarnie, inne miejsca, w których ludzie się gromadzą nie zostały zamknięte, jedynym zagrożeniem dla zdrowia ludzkiego okazały się kropielnice i Komunia Święta! Żadnych kawiarni nie pozamykano, baseny działają, bary i restauracje funkcjonują, tylko na początku Wielkiego Postu katolicy w niektórych prowincjach Włoch nie mogli świętować środy popielcowej i przyjąć Komunii Świętej. Żydomasońskie sterowanie episkopatami krajów Europy widać z daleka. Na ludności dokonuje się masowej psychomanipulacji, stokrotnie podwyższa ceny maseczek ochronnych, niedługo zacznie się zarabianie na szczepionce przez koncerny farmaceutyczne, media będą nakręcać panikę, i wszyscy świetnie na tym zarobią, a kościoły się pozamyka jako jedyne miejsca zagrożenia społecznego w czasie epidemii.
Przypominamy wyczyny Episkopatu, świadczące o zdalnym sterowaniu przez masonerię:
-
Dzień Matki w ubiegłym roku został zniszczony przez list Episkopatu o księżach pedofilach w Kościele;
-
Święto Miłosierdzia Bożego zostało zasypane eurośmietniskiem ekologicznego nawrócenia i segregowania odpadów, w którym to liście o łasce odpustu zupełnego dla nawracających się grzeszników, przyjmujących pobożnie sakramenty ani słowa nie było.
-
Ostatni wymysł Episkopatu: zorganizowanie kościelnej zbiórki na koszty prawne obsługi sodomitów. Można zorganizować w Kościele zbiórkę na pedała? Można.
Teraz zaś urzędnicy Episkopatu chcą sprofanować Najświętszy Sakrament wbrew kanonom Kodeksu Prawa Kanonicznego i znieść z powierzchni polskiej ziemi tysiącletni obyczaj przyjmowania Komunii Świętej na kolanach i do ust. Obyczaj ten, jako najlepsza, najpełniejsza realizacja prawa kościelnego nie ma prawa być zniesiony. Episkopat dokonuje pogwałcenia prawa kościelnego, to zaś sprowadza karę Bożą. Polacy, którzy przyłączą się do tej profanacji będą sami ściągali na siebie Bożą karę. Zamiast odsunąć zagrożenie życia epidemią, sami na nią zasłużą.
Unikanie Komunii Świętej, profanowanie Ciała Pańskiego przez branie Go na rękę, nie przyniesie ozdrowienia i zatrzymania choroby. Może wysłużyć Polakom karę Bożą, jak Sodoma i Gomora zasłużyła na ogień z nieba.
Akcja ta trwała od jakiegoś czasu. Zmiany wiary i obyczajów w Polsce mimo wszystko idą opornie. Epidemia stała się dla żydomasonerii świetną okazją do rozliczenia się w polska pobożnością eucharystyczną.
„Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej (…). Dlatego to właśnie wielu wśród was słabych i chorych i wielu też umarło”. 1 Kor 11.
Jeśli będziemy umierać z powodu epidemii, to nie dlatego, że przyjmowaliśmy Komunię Świętą. Jeśli będziemy brać Komunię Świętą na rękę, będziemy winni profanacji Ciała Pańskiego i pod pozorami pobożności sami będziemy deptali Ciało Chrystusa. Nie dość okazywania wzgardy Bogu przez rozdawanie Komunii przez niepoświęconych mężczyzn. Nie dość przez kobiety zakonnice, z których powinno się zedrzeć publicznie łachy, które udają, że to pokorne Boże służebnice. Nie ma mężczyzn w polskim narodzie, i kobiet mających Boga w sercu? Tak wiele się mówi o roli świeckich, ale najwyraźniej są oni potrzebni masonom tylko do rozwalania pobożności i gorszenia a nie do zachowania Tradycji Świętej i prawdziwej pobożności.
A przecież kapłani dawnych czasów wiedzieli. Bazyli Wielki uczy nas:
„Moim zdaniem trzymanie się niepisanej tradycji jest zgodne z nauką apostoła, który mówi: Pochwalam was za to, że we wszystkim pomni na mnie jesteście i że tak jak wam przekazałem zachowujecie tradycję, oraz: Trzymajcie się tradycji, o których zostaliście pouczeni bądź żywym słowem, bądź za pośrednictwem listu; jedną z tych tradycji jest ta, o której właśnie mówimy, a którą głosiciele nauki ustanowieni na początku przekazali swoim następcom i która zakorzeniła się w Kościele przez długotrwałą praktykę i trwała w ciągłym użyciu.
Jeśli zatem brakuje nam dowodów pisanych, a przedstawiamy wam jak w sądzie wielu świadków, to czyż nie uzyskamy od was przychylnego wyroku? Takie jest moje zdanie: Wszelki dowód opierać się będzie na zeznaniach dwóch albo trzech świadków. A jeśli dowiedziemy wam, że długi czas świadczy na naszą korzyść, czyż nie uznacie, że mamy rację twierdząc, że wasz zarzut przeciwko nam należy odrzucić? Starożytne bowiem nauki zasługują na szacunek, a ich powagę potwierdza ich dawność, niczym siwizna.”
Oraz:
Gdybyśmy odrzucili niepisane zwyczaje jako pozbawione wszelkiego znaczenia, wyrządzilibyśmy skrycie szkodę Ewangelii w jej głównych punktach, a raczej naukę katechetyczną zamienilibyśmy w puste słowa.
Kanony Ojców Greckich, Bazyli Wielki, kanony 91-92
Odrzucając więc tradycję Komunii Świętej do ust i na klęczkach, pozwalając na szafarzy świeckich i kobiety rozdające Komunię, każdy kapłan i świeccy są winni zbrodni świętokradztwa. Są winni zapaści powołań kapłańskich, gdyż nikt poważny nie idzie pełnić funkcji, które pozbawione są treści.
Do pustosłowia powołań nie będzie.
Do czytania o śmietnikach powołań nie będzie.
Do ogłaszania z ambon listów o księżach pedofilach powołań nie będzie.
Do robienia zrzutek na pedała powołań nie będzie.
Do dyskotek w kościołach powołań nie będzie.
Do profanowania przez dawanie Ciała Pańskiego do niepoświęconych rak świeckich mężczyzn i kobiet powołań nie będzie.
Jeśli nie chcemy umierać w grzechach, nie rezygnujmy z sakramentów. Jeśli oszalały proboszcz nie będzie pozwalał na usta przyjąć Komunii Świętej, siadajmy w auta i jedźmy do miejsc, gdzie przy Ołtarzu zjednoczonym z Tabernakulum Msza Święta tradycyjnie się odprawia. Dołóżmy drogi i jedźmy tam, gdzie Komunii Świętej tradycyjnie się udziela. Uciekajmy od świeckich rozdawaczy Komunii Świętej jak od zarazy. Jest to zaraza gorsza, niż epidemia koronawirusa. Koronawirus może zabrać tylko życie ciała. Niszczenie Tradycji ojców jest przeklęte przez Kościół.
Uciekajmy od diabolicznych zakonnic podających Ciało Pańskie, uciekajmy, byśmy nie zasłużyli na gniew Świętych Apostołów Piotra i Pawła.
Życie trwa i się kończy. Jedni żyją długo inni krócej. Młodych ludzi zabierają wypadki, nowotwory, i umrzeć po prostu trzeba.
Nie warto przed śmiercią do swych grzechów dodawać grzechy świętokradztwa, one nie zabezpieczą nas przed wirusem. One śmierci nie oddalą.
Wierzymy w Boga? Więc wiemy, że śmierć przyjdzie, a warto być gotowym na przyjście Pana i mieć serce pełne łaski Bożej, jak mądre panny, które nie martwiły się o nic jak o to, by mieć lampy duszy napełnione łaską. Starajmy się uszanować Boga i sprawiedliwie traktować Jego dary, a On zatroszczy się o nas. Odmawianie sobie sakramentów jest zawsze odmawianiem sobie jedynej rzeczy, która w momencie śmierci jest nam naprawdę potrzebna. Nie dajmy sobie zabrać Sakramentów i godnego przyjmowania Chleba Anielskiego.
To Ciało, które zachowało się od zepsucia i zamiast rozsypać się w proch, powstało z martwych i przybrało postać ciała doskonałego, nie może człowiekowi w żaden sposób ani życia ani zdrowia odebrać.
„Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane” (Mt 6, 31-33)
Opublikowane przez Święta Tradycja versus ocean przeciwności.
Zobacz wszystkie wpisy, których autorem jest Święta Tradycja versus ocean przeciwności.
Doradca papieża w sprawie zmian klimatu sugeruje redukcję ludzkiej populacji o co najmniej 6 miliardów osób
Profesor Hans Joachim Schellnhuber, to jeden z najbardziej znanych na świecie klimatologów. Kilka lat temu został wybrany jako przedstawiciel watykańskiej grupy do spraw klimatu. To on zaprezentował w Watykanie papieską encyklikę ekologiczną Laudato sii.
Jego kandydatura jest bardzo kontrowersyjna, bowiem jakiś czas temu powiedział on, że planeta jest przeludniona o co najmniej sześć miliardów ludzi.
Schellnhuber chciałby stworzyć tzw. „Planetarny Trybunał” oparty na „Konstytucji Ziemi”, który sprawowałby władzę nad każdym narodem i rządem na świecie. Jest on więc zwolennikiem wszechmocnego, koncentrującego się na poprawie klimatu światowego rządu, który będzie rządził planetą. Opowiada się za „dyktaturą pod pretekstem naukowym”.
Uważa, że globalna demokracja powinna być zorganizowana wokół trzech podstawowych działań:
Konstytucji Ziemi – która będzie ważniejsza od Karty Narodów Zjednoczonych
Rady Globalnej – tworzonej przez grupę osób wybieranych bezpośrednio przez wszystkich ludzi na Ziemi, do której przynależność nie byłaby ograniczana geograficznie, religijnie, kulturowo.
Planetarnego Sądu – ponadnarodowego ciała prawnego, badającego naruszenia Konstytucji Ziemi.
Schellnhunber jest przekonany, że planeta posiadająca około miliarda ludzi, byłaby dzięki powyższym działaniom doskonale zarządzana i pozbawiona obecnych problemów.
Od dłuższego czasu wyraźnie da się zaobserwować radykalny zwrot w kwestii postrzegania realnej wartości ludzkiego życia, która coraz częściej jawi się jako pozbawiona znaczenia.
autor: Marcin Kozera ()
Ostatnie, pożegnalne przemówienie Nigela Farage’a w PE. „To koniec… Odchodzimy i nigdy już tu nie wrócimy.” Odłączają mu mikrofon [WIDEO]
To było pożegnalne, ostanie przemówienie architekta Brexitu Nigela Farage’a w Parlamencie Europejskim. I jedno z najmocniejszych. Gdy podniósł brytyjska flagę, prowadząca obrady wyłączyła mu mikrofon.
Farage przemawiał przy okazji debaty dotyczącej ratyfikacji przez Parlament Europejski traktatu pomiędzy Brukselą, a Wielką Brytanią dotyczącego opuszczenia Unii. W swoim wystąpieniu wskazał na powody, dla których Zjednoczone Królestwo zdecydowało się opuszczenie Wspólnoty. Mówił także o „historycznej bitwie na Zachodzie” przeciwko globalizmowi.
Farage mówił o swoim 20-letnim posłowaniu w Parlamencie Europejskim i o tym jak rok 2005 umocnił go w ostatecznym przekonaniu, że Wielka Brytania powinna opuścić Unię. To wtedy Unia zignorowała referenda we Francji i Holandii odrzucające „konstytucję europejską”. By pozbawić obywateli Francji i Holandii głosu przemianowano ją na Traktat Lizboński i tak wprowadzono w Unii. Nawet wtedy, gdy Traktat został odrzucony w referendum przez Irlandię, zmuszono ja do ponownego głosowania.
Jak mówił jego tata i mama (w 1973 roku – przyp. red.) głosowali za wspólnym rynkiem, a nie za unią polityczną.
– Nie potrzebujemy tych wszystkich instytucji i całej ich władzy. I mogę was zapewnić, że partia Brexit i UKIP kochają Europę. My tylko nienawidzimy Unię Europejską.
Farage mówił, iż odrzucenie Unii jest „populistyczną rewoltą”. – To populizm kontra globalizm. Możecie brzydzić się populizmem. Ale powiem wam zabawną rzecz. Staje się coraz bardziej popularny i daje wiele korzyści.
Kiedy wygłaszał swe ostatnie słowa podniósł z pulpitu flagę brytyjską i zaczął nią machać na pożegnanie. Przyłączyli się wtedy do niego brytyjscy posłowie W tym momencie prowadząca obrady wyłączyła mu mikrofon. Prezentowanie flag narodowych jest w Parlamencie Europejskim zabronione. I tak dało się słyszeć jego ostatnie słowa: To wszystko. To koniec. Odchodzimy.
Oto pełen tekst wystąpienia Farage’a.
A więc to koniec. Ostatni rozdział, koniec podroży. Koniec 47-letniego eksperymentu politycznego, z którego szczerze mówią Brytyjczycy nigdy nie byli zadowoleni. Moja mama i mój tata podpisali się pod wspólnym rynkiem, a nie pod unią polityczną, flagami, hymnami, prezydentami, a teraz nawet własną armią.
Dla mnie to było 27 lat prowadzenia kampanii i ponad 20 w tym parlamencie. Nie jestem specjalnie zadowolony z porozumienia, które mamy głosować dziś w nocy. Ale Borys (Johnson, premier WB – przyp. red.) był wyjątkowo odważny w ciągu tych ostatnich kilku miesięcy. Obiecał nam, że nie będzie ustępstw i na tej podstawie życzę mu sukcesu w kolejnej rundzie negocjacji.
To co wydarzy się w piątek o godzinie 23 31 stycznia 2020 roku będzie punktem bez powrotu. Wychodzimy i nigdy już tu nie wrócimy, a reszta to szczegóły. Odchodzimy i nie będzie już nas.
I to jest kres moich własnych politycznych ambicji. Kiedy wszedłem tu wszyscy myśleliście, że to bardzo zabawne. Ale w 2016 roku przestaliście się śmiać. Moje postrzeganie Unii zmieniło się odkąd tu wszedłem. Widziałem projekt konstytucji i widziałem jak został odrzucony w referendum francuskim. Widziałem jak odrzucono go w referendum w Holandii. I widziałem jak te instytucje zignorowały to.
Przedłożyliście go znów (projekt konstytucji europejskiej – przyp. red.) jako Traktat Lizboński i przechwalaliście się, że go przeprowadzicie bez referendów. I cóż, Irlandczycy głosowali i powiedzieli nie i zostali zmuszeni do ponownego głosowania. Jesteście świetni w zmuszaniu ludzi do ponownego głosowania, ale dzięki Bogu my Brytyjczycy udowodniliśmy, że jesteśmy zbyt wielcy, by nas zastraszyć.
Tak więc stałem sie zdecydowanym przeciwnikiem całego europejskiego projektu. Chcę, by Brexit wywołał dyskusję w całej Europie. Czego nie chcemy od Europy, jeśli chcemy handlu, przyjaźni, współpracy, wzajemności. Nie potrzebujemy Komisji Europejskiej, nie potrzebujemy europejskich sądów. Nie potrzebujemy tych wszystkich instytucji i ich władzy. I mogę was zapewnić, że partia Brexit i UKIP kochają Europę. My tylko nienawidzimy Unii Europejskiej.
Mam nadzieje, że to początek końca całego tego projektu. To zły projekt. On nie jest niedemokratyczny. Jest antydemokratyczny. Daje przywileje, daje ludziom władzę bez ponoszenia odpowiedzialności. Ludzie (eurokraci – przyp. red.) nie mogą być rozliczani przez elektorat i to jest nie do zaakceptowania.
Na zachodzie Europy toczy się teraz historyczna bitwa.W Europie w Ameryce, gdzie indziej. To globalizm kontra populizm. Możecie brzydzić się populizmem. Ale powiem wam zabawną rzecz. Staje się coraz bardziej popularny i daje wiele korzyści. Żadnych więcej finansowych kontrybucji. Żadnego więcej Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Żadnej wspólnej polityki rybołówstwa.Nigdy więcej traktowania z wyższością. Nigdy więcej Guya Verhofstadta…
Wiem, że będziecie za nami tęsknili. Wiem, że chcecie zakazać flag narodowych, ale na pożegnanie pomachamy wam i będziemy czekać na przyszłą współpracę z wami jako suwerennymi narodami.
Festiwal służalstwa wobec żydostwa – 75. rocznica „wyzwolenia” niemieckiego obozu Auschwitz.
Pośrodku zdjęcia – dwie osoby odpowiedzialne za plucie w twarz Polakom pomordowanym w tym miejscu. |
– Żydzi mają więcej pieniędzy i mają większe chody, żeby robić większą propagandę! Dosyć tego kłamstwa na litość Boską! Wstańcie Polacy i powiedzcie prawdę Amerykanom, bo to są ostatnie tumany – oni nic nie wiedzą! – mówi były więzień obozu.
Więzień – ocalony, który mówi prawdę o Auschwitz. |
„My jesteśmy rasą mistrzów. Jesteśmy świętymi bogami na tej planecie. Różnimy się od innych ras, ponieważ wywodzą się one od insektów. Faktycznie porównując je z nami inne rasy to bestie i zwierzęta, owce w najlepszym przypadku. Inne rasy są uważane jako ludzkie odchody. Naszym przeznaczeniem jest panowanie nad niższymi rasami. Nasze ziemskie królestwo będzie rządzone przez naszych liderów, za pomocą rózgi żelaznej. Masy lizać będą nasze stopy i służyć nam jako nasi niewolnicy„