Ida” wyprowadzi z Polski 65 miliardów dolarów? Reżyser już robi z Polaków pijaków
„Wielki sukces polskiego kina!”. „Pękamy z dumy”. „Historyczna noc dla polskiego kina”. Tak brzmią dziś nagłówki najbardziej poczytnych polskojęzycznych mediów. Polskojęzycznych nie oznacza polskich, Polacy bowiem – a przynajmniej ci świadomi – nie cieszą się z sukcesu filmu, który swą retoryką wpisuje się międzynarodową akcję zorganizowaną pod kryptonimem kłamliwego sformułowania „polskie obozy zagłady”.
Obawiam się, że „Ida” Pawła Pawlikowskiego nie tylko ma zrobić dobrze Niemcom – w filmie, którego akcja powraca do okrutnych czasów II wojny światowej nie zobaczymy niemieckiego okupanta – ale przede wszystkim ma zrobić dobrze Żydom. Ci ostatni są przedstawieni jako biedne ofiary wstrętnych Polaków, którzy najpierw dokonują zbrodni zabijając żydowską rodzinę, a potem zajmują ich mienie, zamieszkując w skrywającym tragedię domu.
Zmiękczanie opinii publicznej
Przed chwilą na falach jednej z komercyjnej rozgłośni usłyszałam jak prowadzący program przeczytał opinię słuchacza, który z powodu antypolskiego i zakłamanego brzmienia filmu nie podzielał radości z faktu przyznania Oskara dla „Idy”. Ten sam prowadzący skomentował głos niezadowolonego Polaka słowami: „Na miłość boską, przecież to nie jest film dokumentalny, tylko fabularny!”. Problem w tym, że to właśnie fabuła kreuje opinię publiczną. A już szczególnie taka, która zgarnia liczne międzynarodowe nagrody. Na tym właśnie polega propaganda. W subtelny sposób, na przykładzie jednej historyjki opowiada się losy, nierzadko wzruszające, by do masowego odbiorcy dotarł przekaz przedstawiający jednych jako dobrych i pokrzywdzonych, drugich jako katów.
Pójdźmy dalej. Wiem, że trudno sobie to wyobrazić, ale poziom nauczania historii w zachodnich szkołach – szczególnie amerykańskich – jest jeszcze niższy, niż po reformach wprowadzonych w III RP. Skoro zatem absolwent przeciętnej amerykańskiej szkoły niespecjalnie orientuje się w historii innej niż Stanów Zjednoczonych, istnieje poważna obawa, że po obejrzeniu „Idy” nie zainteresuje się, jak to w tej Polsce z czasów okupacji było naprawdę. Nie będzie dopytywał przed kim Żydzi musieli się ukrywać – w filmie Pawlikowskiego nie jest to powiedziane. Nikt im nie uświadomi, że: Polska była pod okupacją niemiecką w latach 1939-1945; niemieccy okupanci prowadzili politykę eksterminacji Żydów; w okupowanej przez Niemców Polsce za ukrywanie Żydów Niemcy karali śmiercią nie tylko tego, który ukrywał, ale także całą jego rodzinę, pomimo to wielu Polaków ukrywało Żydów; w ten sposób zginęły tysiące Polaków oddających życie za sąsiadów i współobywateli Rzeczypospolitej – prześladowanych Żydów; legalne władze Polskiego Państwa Podziemnego, uznawane przez Aliantów, z całą surowością karały śmiercią przypadki prześladowania Żydów przez tych z Polaków, których zdemoralizowała okrutna i bezwzględna okupacja niemiecka; Instytut Yad Vashem najwięcej tytułów Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata przyznał Polakom.
Właśnie o opatrzenie powyższymi informacjami uzupełniającymi zwróciła się do Dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej – instytucji, która dofinansowała produkcję tego filmu – Fundacja Reduta Dobrego Imienia. Zdaje się, że nic z tego nie wyszło.
Tymczasem „Ida” podbija Zachód, zgarniając najbardziej liczące się nagrody, których Oskar jest kulminacją. O co w tym wszystkim chodzi? Czyżby obraz Pawlikowskiego był lepszy od fenomenalnego, przed laty również nominowanego do Oskara filmu Jerzego Antczaka „Noce i dnie”? Fabuła przedstawiająca losy Barbary i Bogumiła, choć wspaniale zrealizowana i zagrana, nie zdobyła ostatecznie statuetki dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego. Dramatyczne i piękne zarazem losy polskiego ziemiaństwa z czasów zaborów nie są na tyle interesujące? Dla „fabryki snów” niekoniecznie. A przecież film Pawlikowskiego nie umywa się do arcydzieła Antczaka pod żadnym względem. O co więc chodzi?
Gdy nie wiadomo, o co chodzi, to…
65 miliardów dolarów (sic!). Tyle amerykańscy Żydzi żądają od Polski w ramach rzekomych odszkodowań. Za co? Za zgarnięte rzekomo mienie. Film „Ida” to najlepsza podkładka dla tych bezczelnych żądań. Międzynarodowa opinia po takim seansie uzna, że takie odszkodowanie Żydom się należy. Perfidia obrazu Pawlikowskiego ma jeszcze drugie dno. To jedna z głównych bohaterek „krwawa Wanda”, w którą wcieliła się Agata Kulesza. Pierwowzorem tej postaci była stalinowska zbrodniarka – sędzia Helena Wolińska, morderczyni m.in. gen. Fieldorfa „Nila”. W rzeczywistości została ona uratowana z getta przez Polaków. W filmie to Polak morduje jej małego synka. Scenarzyści tak poprowadzili tę postać, by wzbudzała ona sympatię i współczucie zarazem. Choć widz wie, że Wanda skazywała na śmierć Polaków, wielu odbiorców może jej czyny „usprawiedliwiać”, z racji doznanej tragedii, jaką zafundowali jej właśnie Polacy. To perfidny zabieg mający na celu wybielanie zbrodni, jakich w rzeczywistości na masową skalę dopuszczali się Żydzi wchodzący w sowieckie układy.
I jeszcze jedno. Być może to bez większego znaczenia, a ja jestem zbyt przewrażliwiona, jednak uznałam, że trzeba to odnotować. Kiedy podczas gali Paweł Pawlikowski odbierał statuetkę powiedział m.in. „dziękuję (…) przyjaciołom z Polski, którzy są już teraz pewnie pijani”. Ot, takie „subtelne” robienie z Polaków pijaków na oczach milionów. Nie twierdzę, że wylewamy za kołnierz, ale takie słowa, podczas gali w Hollywood, gdzie dilerzy kokainy mają najlepszą klientelę są po prostu aroganckim przegięciem.
Agnieszka Piwar