OJCU, SYNOWI I DUCHOWI ŚWIĘTEMU

Kanoniczne, moralne i dogmatyczne podstawy… [ks. G. de Pauw – cz. III]

Nawet dziesięcioletnie katolickie dziecko swego czasu wiedziało że do WAŻNEGO sprawowania jakiegokolwiek sakramentu konieczne są właściwa MATERIA – w wypadku świętej Eucharystii: chleba i wina – FORMA – precyzyjnie określonych słów wskazujących na szczególną naturę i skutek danego sakramentu – oraz sprawowanie przez uprawioną osobę POSIADAJĄCĄ INTENCJĘ “czynienia tego co czyni KOŚCIÓŁ” podczas takiego sprawowania. (…) Zanim nastał Sobór Watykański II świeccy katolicy nie musieli się kłopotać INTENCJĄ ich kapłanów odprawiających Mszę oraz tym w jaki sposób intencja ta może wpływać na WAŻNOŚĆ danej Mszy. Katolicy wiedzieli że nawet jeśli kapłan straciłby całą wiarę i poczucie moralności, jego Msza wciąż będzie Ofiarą prawdziwego Ciała i Krwi Jezusa Chrystusa tak długo jak ów kapłan miał intencję “czynienia tego co czyni Kościół”. I ani kapłan ani świeccy nie mieli najmniejszej wątpliwości że “to co czyni Kościół” w Mszy jest składaniem – cytując Katechizm z Baltimore – “bezkrwawej Ofiary Ciała i Krwi Chrystusa.”

Jednakże kwestionowanie, nie wiary ani cnoty, lecz INTENCJI”przewodniczącego ministra” stało się koniecznością w dniu kiedy NOWY Mszał, określający “NOWY Porządek Mszy” wprowadził NOWĄ definicję “Mszy”: ‘Wieczerza Pańska albo Msza jest świętym zebraniem lub zgromadzeniem Ludu Bożego, zebranego razem pod przewodnictwem kapłana aby obchodzić Pamiątkę Pana.” Definicja ta – i “oficjalnie” wprowadzono ją razem z nowym mszałem! – nie zawierająca żadnej wzmianki o ofiarniczej naturze Mszy czy też Rzeczywistej w niej Obecności Ciała i Krwi Chrystusa może zostać równie dobrze zastosowana to innych “zgromadzeń ludu Bożego” – np. Drogi Krzyżowej – nie jest natomiast definicją Mszy katolickiej.

I choć prawdą jest że wskutek “tradycyjnych” nacisków i protestów, definicja owa nie jest już drukowana w kolejnych edycjach nowego “mszału”, wyrażone przez nią teologia i cel pozostają podstawą i siłą napędową nowego “Mszału”, który wprowadziła. Kościół, który przyrządził ten rodzaj NOWEJ Mszy jest NOWYM “kościołem”. LEX ORANDI, LEX CREDENDI. (…) Każdy kapłan który ma intencję “czynienia tego co czyni ÓW kościół” NIE SPRAWUJE JUŻ WAŻNEJ MSZY. (…) I niech nikt nie próbuje podważać naszego odrzucenia nowej “nie-Mszy” (…) mówiąc że chociaż niektóre wersje nowej “Mszy” nadal zawierają słowa “ofiara” oraz “ciało i krew Chrystusa”. Podobnie było w wypadku “Wieczerzy Świętej” – ceremonii Tomasza Cranmera, kiedyś katolickiego arcybiskupa Canterbury, który w latach 1547-1553 niszczył Wiarę Katolicką w Anglii, niszcząc katolicką Mszę. Każdy znający historię pierwszej Reformacji w Anglii wie jak Vaticanum II zastosowało – tym razem na globalną skalę – dokładnie tę samą metodę co ów XVI-wieczny apostata: Etap I: zastąpienie łaciny “językiem ludowym”. Etap II: zastąpienie ołtarza stołem. Etap III: zastąpienie istniejącego Kanonu i formuły konsekracji nowymi tekstami.

Jedyna różnica tkwi w tym że Cranmer był na tyle szczery że przyznawał że jego celem jest zniszczenie Kościoła Rzymskiego i Katolickiego “wielkiej nierządnicy, morowej stolicy rzymskiej” – wprowadzając nową “Świętą Wieczerzę”, która nie zawierała nic co mogło by być “przekręcone” aby przypominać “Mszy, na którą nie znajduje się wystarczających przekleństw”. Dzisiejsi następcy Cranmera wyraźnie preferują powolne podtruwanie zamiast bezpośredniego ciosu jeśli wierzyć słowom Jana Kardynała Heenana z Westminsteru: “byłoby nierozumne wprowadzanie wszystkich zmian naraz. Wyraźnie rozumniejsze jest zmienianie w sposób stopniowy i łagodny. Gdyby wszystkie zmiany wprowadzono od razu przeżylibyście szok.” – list pasterski z 12 października 1969 roku.

Pośród 27 powodów dogmatycznych cytowanych przez kardynałów Ottavianiego i Bacciego jako uzasadnienie odrzucenia NOM, numer 11 dotyczący “ZMIANY FORMUŁY” wymaga naszej szczególnej uwagi. Odkąd nieomylne definicje Soboru Trydenckiego dotyczące Mszy zostały ogłoszone w roku 1566 przez papieża św. Piusa V żaden katolik nie kwestionował nauczania kościoła że właściwą FORMĄ Konsekracji we Mszy św. – KONIECZNĄ CO DO SŁOWA – jest:

HOC EST ENIM CORPUS MEUM. Albowiem to jest Ciało moje.

HIC EST ENIM CALIX SANGUINIS MEI, NOVI ET AETERNI TESTAMENTI: MYSTERIUM FIDEI: QUI PRO VOBIS ET PRO MULTIS EFFUNDETUR IN REMISSIONEM PECCATORUM. Bowiem to jest Kielich Krwi Mojej, Nowego i Wiecznego Przymierza, Tajemnica Wiary, która za was i za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów.

Z trzydziestu sześciu papieży po św. Piusie V ŻADEN nie ośmielił się zmienić NAWET JEDNEGO SŁOWA w formule Konsekracji. I, aż do czasu odległego od nas o dziesięć lat, nawet najbardziej zaciekli reformatorzy liturgiczni – wiedząc, podobnie jak wszyscy inni katolicy że chodzi o samą ważność Mszy – zawsze zgadzali się że NIKT, NAWET PAPIEŻ nie ma prawa i nie może dotknąć słów Konsekracji czy całego Kanonu z uwagi na tę kwestię. (…)

Przekupnie Nowej Mszy nie przegapili żadnych szczegółów. Z pewnością nie z powodów czysto estetycznych czy dekoracyjnych w przeszłości wszystkie edycje Missale Romanum musiały zawsze zawierać “formułę” Konsekracji wydrukowaną grubymi i wyróżnionymi literami. Powodem takiego nakazu było uwidocznienie, nawet wizualne że, wygłaszając słowa Konsekracji, kapłan nie cytował jedynie pewnych słów jako części narracyjnego opisu wydarzenia jakie miało miejsce dawno temu, lecz – w owym momencie jako prawdziwy “alter Christus” – wygłaszał SŁOWA USTANOWIENIA bezkrwawego odnowienia Ofiary Krzyża. I nikt nie będzie na tyle naiwny by wierzyć że jedynie “przypadkowo” reformatorzy zmienili także sposób drukowania swoich “Modlitw Eucharystycznych” jak obecnie nazywają to co się dawniej nazywało “Kanonem Mszy Św.” (…)

Stałym nauczaniem WSZYSTKICH PAPIEŻY i SOBORÓW EKUMENICZNYCH od założenia Kościoła 19 wieków temu jest że nawet KOŚCIÓŁ – ANI PAPIEŻ ANI BISKUP – nie ma prawa ani mocy zmieniać ISTOTY SAKRAMENTÓW ustanowionych przez Jezusa Chrystusa.  Nikt nie może pomylić się czy nawet interpretować odmiennie wyraźnych stwierdzeń wygłoszonych by potwierdzić powyższe przez papieży, zwłaszcza przez dwóch z nich w XX wieku:

“Jest dobrze wiadome że Kościół nie ma żadnego prawa do wprowadzenia nowinek jeśli chodzi o istotę sakramentów”  (Papież św. Pius X, apostolski list Ex Quo, 26.12.1910)

“Jak naucza Sobór Trydencki, wszystkie siedem sakramentów Nowego Prawa zostało ustanowione przez Jezusa Chrystusa, Naszego Pana, i Kościół nie ma żadnej władzy nad “istotą Sakramentów”, to jest, nad tymi rzeczami, które, co stwierdzają źródła Bożego Objawienia, Chrystus Pan sam nakazał zachowywać w sakramentalnym znaku.” (Papież Pius XII, konstytucja apostolska Sacramentum Ordinis, 30 listopada 1947).

Podniesiono jednakże kwestię czy WSZYSTKIE słowa tradycyjnej formuły Konsekracji stanowią “istotę sakramentu”. (…) Nie można zaprzeczyć że Kościół, który dopiero w roku 1870 sformułował precyzyjne wymogi nieomylnych definicji nigdy formalnie nie “zdefiniował jakie słowa są bezwzględnie konieczne do przeistoczenia chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa. Zatem zgodnie z senso Ecclesiae (…) musimy szukać bezpiecznych wskazówek w tej kwestii. I na szczęście dla tych, którzy szczerze pragną ich znaleźć, sensus Ecclesiae w tej kwestii jest bardzo czytelni, wyjaśniony, dla wszystkich, w specjalnej części oficjalnych rubryk – zasad jakie powinien zachować celebrans podczas Mszy Św. – jakie św. Pius V uczynił częścią swego Missale Romanum oraz w jedynym oficjalnym Katechizmie Kościoła – Katechizmie Soboru Trydenckiego.

“Słowa Konsekracji, które stanowią formę tego sakramentu, są następujące: ‘Albowiem to jest Ciało moje’; to jest bowiem kielich Krwi mojej, nowego i wiecznego Przymierza, tajemnica wiary, która będzie wylana za was i za wielu na odpuszczenie grzechów.’ Jeśli ktokolwiek pominie albo zmieni cokolwiek w formie Konsekracji Ciała i Krwi, i zmienione słowa nie będą posiadały tego samego znaczenia, wówczas nie  dokonuje Sakramentu. Jeśli dodane zostaną słowa, które nie zmieniają znaczenia, wówczas Sakrament jest ważny, lecz celebrans popełni poprzez takie dodanie grzech śmiertelny.” – Missale Romanum, De Defectibus, V.

“Stanowczo wierzymy że formuła Konsekracji wina składa się z następujących słów: to jest bowiem kielich Krwi mojej, nowego i wiecznego Przymierza, tajemnica wiary, która będzie wylana za was i za wielu na odpuszczenie grzechów. Większość z tych słów wzięto z Pisma Św., lecz część z nich zachował Kościół jako Tradycję Apostolską. I tak, słowa: To jest kielich, są zawarte u św. Łukasza (Łk 22,20) oraz u Apostoła (1 Kor 11,25), lecz słowa następne (…) częściowo znajdujemy u św. Łukasza (Łk 22,20) a częściowo u św. Mateusza (Mt 26,28). Jednakże słowa “wieczne” i “tajemnica wiary” zostały nam przekazane przez świętą Tradycję, interpretatora i strażnika prawdy katolickiej.

Jednakowoż nikt nie może mieć wątpliwości co do tej formuły (…) Albowiem forma używana w Konsekracji tego elementu wyraźnie składa się z tych słów, oznaczających że substancja wina zmienia się w Krew Pańską. Dlatego skoro zacytowane słowa wyraźnie to wyrażają, jest jasne że ŻADNA INNA FORMA NIE ZOSTANIE USTANOWIONA.” – Katechizm Soboru Trydenckiego, cz. II, rozdział VI, zagadnienia XXI i XXII. (…)

Nic dziwnego że większość katolickich biskupów na świecie kategorycznie odrzuciła ów ‘Nowy Porządek Mszy’ kiedy, w imię ‘kolegialności’ Rzym po raz pierwszy przedłożył go im do zatwierdzenia. To iż zaledwie kilka lat później praktycznie wszyscy biskupi świata przystali gdy watykańscy “chłopcy zza kulis” na powrót przedstawili ją praktycznie nie zmienioną, stanowi rodzaj zastanawiającego teatru, o którym starożytni Grecy mówili: “bogowie zaślepiają tych, których pragną zniszczyć” i przypomina jednocześnie części z nas że protestancka reformacja w Anglii została wprowadzona w drodze ZBIOROWEJ APOSTAZJI WSZYSTKICH BISKUPÓW poza jednym, jedynym którego do dziś pamiętamy z imienia – św. Janem Fisherem (…)

Formuła konsekracji “za wszystkich” została odrzucona przez Sobór Trydencki gdyż taka formuła była i jest przeciwna doktrynie Kościoła Katolickiego o Męce i Śmierci Jezusa Chrystusa (…) Kościół naucza że NIE WSZYSTKIE istoty ludzkie dostępują zbawienia, lecz jedynie ci, “wybrani”, którzy, ze swej własnej wolnej woli, przyjmują dostępne wszystkim zbawienie. (…) Przy Eucharystii nie można oddzielać SAKRAMENTU od OFIARY. I w żaden inny sposób nie jest bardziej wyraźnie wyrażana Ofiara Krzyża, w której fizycznie oddzielono Krew Chrystusa od ciała, niż poprzez podwójną Konsekrację – jedną dotyczącą Ciała a drugą mającą za przedmiot Krew naszego Pana. Nie tylko dlatego że Chrystus ustanowił Eucharystię w taki sposób podczas Ostatniej Wieczerzy, lecz również wobec stałej praktyki na przestrzeni minionych wieków, Kościół stanowczo zabrania KIEDYKOLWIEK konsekrować jeden element bez drugiego. “Zakazane jest, nawet w wypadkach najwyższej konieczności, dokonywać konsekracji jednych postaci bez drugich..” – Kanon 817 [CIC 1917].

Pozostaje nam ustosunkować się do stwierdzenia NAJWYŻSZEJ DESPERACJI, które słyszeliśmy wielokrotnie z ust księży a nawet kilku biskupów: “nawet jeśli twoje wcześniejsze tezy są teologiczne poprawne i zasadne, w praktyce NIE MOŻEMY NIGDY ZBŁĄDZIĆ ‘TRZYMAJĄC SIĘ PAPIEŻA’. I sam fakt że samego Pawła VI widziano i słyszano jak odprawia “nową Mszę” – nawet kilka razy z formułą konsekracji “za wszystkich” w jej włoskiej wersji – “per tutti”, stanowi wystarczającą przesłankę ważności “nowej Mszy”. (…) Ani HISTORIA naszego Kościoła ani jego DOKTRYNA o władzy i nieomylności papieskiej nie uzasadniają takiego uproszczenia. Każdy rozdział naszych książek o historii stanowi przypomnienie że nawet nasz ustanowiony przez Boga Kościół Rzymski i Katolicki pozostaje, od góry do dołu, złożony z jednostek równie słabych i ludzkich jak pierwszy Piotr, który zdradził swego Mistrza trzykrotnie w ciągu niecałych trzech godzin. Ten sam Rzym, który wzbogacił kalendarz świętych takimi imionami jak Leon, Feliks, Grzegorz, Bonifacy, Benedykt i Pius, raz po raz był świadkiem dzierżenia “Kluczy Królestwa” w rękach takich potworów jak Jan XII, Benedykt IX, Bonifacy VIII, Urban VI, Aleksander Borgia, Leon X czy Klemens VII. I ten, kto myśli że jedynie “moralna” skaza może zapewnić papieżowi miejsce w galerii “złych papieży” najwyraźniej nie zna takich DOKTRYNALNYCH niepowodzeń jak pontyfikaty Liberiusza i Honoriusza I. (…) Nawet w wypadku papieża zajmowanie katedry Piotra powoduje nieomylność jedynie w bardzo ograniczonych wypadkach, podczas gdy nic ani nikt nie chroni go jako jednostkę przed błędem A NAWET HEREZJĄ. Kwestią będącą nadal przedmiotem dyskusji między teologami jest to czy w takim wyjątkowym przypadku błądzący heretyk automatycznie przestaje być papieżem i podlega ekskomunice, nie czekając na ogłoszenie formalne specjalnej komisji kardynałów rzymskich że zaszło przejście od urzędu papieża do sytuacji ekskomunikowanego byłego papieża. (…)

Złem dla każdego katolika jest stawianie się w pozycji sędziego papieża. Również w tej kwestii nikt nie wypowiedział się jaśniej i wyraźniej niż św. Robert Bellarmin: “Podobnie jak byłoby prawowite STAWIANIE OPORU papieżowi, który atakuje ciało, jest również uprawione stawianie oporu papieżowi, który atakuje dusze, bądź zakłóca porządek społeczny, bądź, przede wszystkim, PAPIEŻOWI, KTÓRY PRÓBUJE ZNISZCZYĆ KOŚCIÓŁ. Powiadam że jest uprawnionym STAWIENIE mu OPORU poprzez NIE CZYNIENIE tego co nakazuje oraz przeszkadzanie w wykonywaniu jego woli. Nie jest jednakże uprawnione, OSĄDZANIE go, karanie go czy składanie z urzędu…” (De Romano Pontifice, Lib. II, r. 28).

Sprawa wydaje się mi wystarczająco jasna, nie budząc wątpliwości: aprobata PAPIEŻA w praktyce (de FACTO)  dla NOM, który DE JURE – zgodnie z wiążącą doktryną katolicką i praktyką – musi zostać odrzucona jako ŚWIĘTOKRADCZA – w najlepszym wypadku i NIEWAŻNA – w najgorszym. (…)

Lecz cóż uczynimy my z Katolickiego Ruchu Tradycyjnego jeśli jutro papież Paweł – bądź jego następca – wygłosi NIEOMYLNE ORZECZENIE EX CATHEDRA na rzecz ważności NOM, nawet w istniejącej wersji w języku ludowym? Uczynimy wówczas to co prawdziwi katolicy zawsze czynili wobec nieomylnej definicji czy oświadczenia ‘”ex cathedra”: BEZ ZASTRZEŻEŃ I WARUNKÓW ZAAKCEPTUJEMY JE. (…) I choć sam osobiście bez ustępstw będę dalej wykonywał dane mi “po wsze czasy” kapłańskie PRAWO sprawowania tradycyjnej Mszy łacińskiej – zob. podane wcześniej powody KANONICZNE I MORALNE – z pewnością od tego momentu powstrzymam się od kwestionowania ważności “Nowej Mszy”.

Jednak załóżmy że, po kilku miesiącach oczekiwania, z Rzymu nie nadejdzie ŻADNA ODPOWIEDŹ i naszą obecną prośbę do papieża spotka ten sam los co wszystkie nasze poprzednie petycje (…) Co wtedy? (…) Jedną kwestią jest OSĄDZANIE, inną natomiast stawienie czoła i przyjęcie pewnych nieuniknionych KONKLUZJI. A cóż pozostanie Katolickiemu Ruchowi Tradycyjnemu – i milionom katolików na świecie, którzy podzielają jego stanowisko – niż przyjęcie jednej z dwóch konkluzji – przy czym każda z nich będzie wskazywała na ‘SEDE VACANTE’ DE FACTO – SYTUACJĘ, W KTÓREJ “NIE MA NA RAZIE PAPIEŻA”.

Konkluzją najbardziej w dobrej wierze będzie wizja godnego litości obrazu wyczerpanego fizycznie i nie tylko starca, nadal zdolnego do przechodzenia przez protokolarne ceremonie i kontakty publiczne, lecz już dłużej nie mogącego lub niezdolnego do rządzenia coraz bardziej niesforną trzodą rozproszoną na zdążającym ku nicości świecie. (…) Jedyną inną konkluzją jaką można logicznie wywieść jest obraz niejakiego Giovanni Batisty Montiniego, w pełni świadomego zmienionego kursu jaki przyjęła Łódź Piotrowa – faktycznie świadomie kierującego ją w tym kierunku… poruszającego się precyzyjnie i systematycznie… ku… ku… ku… ku… [zamazane]

Wyznaję… nie byłem w stanie tego napisać… mimo iż słowa słyszane w La Salette i Fatimie dźwięczą w moich uszach… a dawno zapomniane rozdziały Apokalipsy nagle nabierają nowego znaczenia… pozostawiam moją maszynę… i kieruję się do siedziby naszej kaplicy Ave Maria… aby złożyć… niezmienną Mszę łacińską świętego papieża Piusa V…

 

[źródło i link do całości tekstu ks. de Pauwa podano w pierwszej części]

Najnowsze komentarze
    Archiwa
    060267