OJCU, SYNOWI I DUCHOWI ŚWIĘTEMU

Potrzeba nowej katolickiej kontrreformacji

 

 

 

Roberto de Mattei 2013-03-23 pch24

Kościół ma nowego papieża: pierwszego papieża spoza Europy, pierwszego papieża z Ameryki Łacińskiej, pierwszego papieża o imieniu Franciszek. Środki masowego przekazu starają się odgadnąć, na podstawie jego przeszłości jako kardynała, arcybiskupa Buenos Aires i jako zwykłego księdza, jaka będzie przyszłość Kościoła za jego pontyfikatu. Jaką przyniesie „rewolucję”?

 

Hans Küng określa tę elekcję mianem „najlepszego możliwego wyboru” („La Repubblica”, 14 marca 2013). Jednak dopiero po nominacji  współpracowników  i po pierwszych ważnych decyzjach oraz wystąpieniach można będzie przewidzieć główne linie pontyfikatu Papieża Franciszka. W przypadku każdego papieża ma bowiem zastosowanie prawda, którą wypowiedział kardynał Eneasz Silwiusz Piccolomini w 1458 r., w chwili wyboru na Stolicę Piotrową, przybierając imię Piusa II: „zapomnijcie o Eneaszu, przyjmijcie Piusa.”

 Historia nigdy nie powtarza się dokładnie tak samo, ale przeszłość pomaga zrozumieć teraźniejszość. W XVI wieku Kościół Katolicki przechodził bezprecedensowe kryzysy. Humanizm zatruł swym niemoralnym hedonizmem Kurię Rzymską, a nawet samych papieży. Reakcją na to zepsucie była pseudo-reformacja Marcina Lutra, rozwiązana przez papieża Leona X, Medyceusza, jako „spór mnichów”. Herezja zaczęła się rozszerzać, gdy w 1522 roku nieoczekiwanie papieżem po raz pierwszy został wybrany Niemiec, Adrian Florent z Utrechtu, który przyjął imię Hadriana VI.

 Krótki pontyfikat nie pozwolił mu na realizację zamierzonych projektów, szczególnie - jak pisze historyk papiestwa, Ludwig von Pastor – „gigantycznej wojny z masą nadużyć niszczących Kurię Rzymską podobnie, jak i cały Kościół”. Jednakże nawet, gdyby rządził on dłużej, zło w Kościele było już zbyt zakorzenione, by -  jak zauważa Pastor – „pojedynczy pontyfikat mógł spowodować zmianę tak wielką, jaka była konieczna. Całe zło uczynione przez kilka pokoleń można było naprawić jedynie długą i nieprzerwaną pracą.”

 Hadrian VI rozumiał skalę tego zła i odpowiedzialność ludzi Kościoła, co jasno wynika z instrukcji, którą w jego imieniu odczytano na sejmie w Norymberdze 3 stycznia 1523 r. Chodzi o dokument, jak stwierdza Ludwig von Pastor, o  nadzwyczajnej wadze, nie tylko z powodu ujawnienia reformatorskich pomysłów papieża, ale również dlatego, że jest to tekst bez precedensu w historii Kościoła. Po odrzuceniu herezji luterańskiej, ostatnią i najważniejszą część instrukcji Hadrian poświęca bowiem obronie najwyższej władzy kościelnej przed zwolennikami nowości. Fragment instrukcji przekazanej przez niego nuncjuszowi Chieregati mówi:

 ”Powiecie też, że otwarcie wyznajemy, iż Bóg przyzwala na to, by nadeszło owo prześladowanie jego Kościoła z powodu grzechów ludzi, a szczególnie grzechów kapłanów i prałatów. Jest oczywiste, że ręka Boga nie cofnęła się tak, by nie mógł On nas zbawić, jeśli jednak nas nie wysłuchuje, to przez grzech, który nas od Niego oddala. Pismo Święte jasno naucza, że źródłem grzechów ludu są grzechy kapłanów i dlatego też, jak zauważa Chryzostom, Odkupiciel nasz chcąc oczyścić chore miasto Jeruzalem, przyszedł pierw do świątyni, aby przed wszystkimi innymi potępić grzechy kapłanów, tak jak dobry lekarz, który uzdrawia źródło choroby.

 Wiemy dobrze, że również w tej Świętej Stolicy już od lat objawiało się wiele podłości: nadużycia w sprawach kościelnych, łamanie praw, aż wszystko [to] obróciło się w zło. Nie jest więc zdumiewające, że choroba przeniosła się od głowy na członki, od Papieża na dostojników. Wszyscy my, prałaci i dostojnicy kościelni, zboczyliśmy z drogi sprawiedliwości i od dawna nie było nikogo, kto by dobrze czynił. Winniśmy zatem my wszyscy oddać Bogu cześć i upokorzyć się przed Nim, każdy winien rozważyć, dlaczego upadł, i raczej poprawić swoje postępowanie niż narazić się na sąd Boży w dniu Jego gniewu. Ty zatem przyobiecaj w naszym imieniu, że zamierzamy dołożyć wszelkich naszych starań, by przede wszystkim przywieść do poprawy Dwór Rzymski, z którego być może wzięły początek wszystkie te złe czyny; zatem jak stąd wyszła choroba, stąd też rozpocznie się uzdrowienie, osiągnięcia którego uznajemy za swój obowiązek tym bardziej, że wszyscy oczekują takiej poprawy.

 Nigdyśmy nie pragnęli godności papieskiej i bardziej pragnęlibyśmy zamknąć nasze oczy w samotności życia prywatnego: chętnie byśmy odmówili tiary, a jedynie bojaźń Boża, prawomocność wyboru i groźba schizmy przekonały nas do przyjęcia urzędu najwyższego pasterza, którego nie chcemy wykonywać dla własnej ambicji ani by wzbogacić naszych bliskich, ale by przywrócić Kościołowi Świętemu, Oblubienicy Boga, jego pierwotną piękność pomagając uciśnionym, wynosić ku godnościom ludzi uczonych i prawych, i w ogóle czynić wszystko to, co przystoi dobremu pasterzowi i prawdziwemu następcy św. Piotra. Jednak niech nikt się nie dziwi, jeśli nie usuniemy natychmiast wszystkich nadużyć, gdyż choroba ukorzeniła się głęboko i rozrosła szeroko. Będziemy zatem stawiać krok za krokiem, a najpierw, odpowiednim lekarstwem, uzdrowimy to, co dotknięte najgorszymi i najgroźniejszymi chorobami, by zbyt pospiesznymi zmianami jeszcze bardziej wszystkiego nie skomplikować. Słusznie powiada Arystoteles, że każda nagła zmiana jest niebezpieczna dla państwa (…).”

 Słowa Hadriana VI pomagają nam zrozumieć, że również kryzys, który dziś dotyka Kościół, może mieć swoje przyczyny w błędach doktrynalnych i moralnych popełnianych przez ludzi Kościoła przez pół wieku, jakie nastąpiło po Soborze Watykańskim II. Kościół jest nieomylny, ale jego członkowie, również najwyższe władze kościelne mogą się mylić i powinni być gotowi uznać, także publicznie, swoje winy. Wiemy, że Hadrian VI miał odwagę dokonać takiej rewizji przeszłości. W jaki sposób nowy Papież stawi czoła autodestrukcji doktrynalnej i moralnej Kościoła i jaką postawę przyjmie wobec nowoczesnego świata przepojonego duchem do głębi antychrześcijańskim? Na te pytania odpowie jedynie przyszłość, jednakże pewne jest, że przyczyny współczesnych ciemności tkwią w niedawnej przeszłości.

 Historia mówi nam również, że następcą Hadriana VI został Juliusz Medyceusz, który przyjął imię Klemensa VII (1523-1534). Za jego czasów, 6 maja 1527 r. miało miejsce straszliwe  sacco di Roma, dokonane przez luterańskich landsknechtów cesarza Karola V – tak krwawe, że przewyższyło pod tym względem spustoszenie Rzymu dokonane w 410 r. Trudno opisać ilość i potworność popełnionych wówczas zniszczeń i profanacji. Szczególnie okrutnej wściekłości doświadczyły osoby duchowne: zakonnice gwałcono, księży i zakonników mordowano, bądź też sprzedawano w niewolę, świątynie burzono. Po masakrze zapanował głód i epidemia dżumy. Miasto zostało zdziesiątkowane. Katolicki lud uznał to wydarzenie za zasłużoną karę za własne grzechy, stąd też po sacco di Roma życie miasta zmieniło się diametralnie. Zanikł klimat relatywizmu moralnego i religijnego, a powszechna bieda nadała miastu znamię surowości i pokuty. Dopiero ta nowa atmosfera umożliwiła wielkie odrodzenie religijne, jakim była katolicka Kontrreformacja XVI wieku.

Roberto de Mattei

Najnowsze komentarze
    Archiwa
    060327