Miesięczne archiwum: Czerwiec 2022
Arcybiskup Viganò o „zbrodniczym, globalnym” spisku przeciwko ludzkości
RF: Wiele osób zna i ceni Ekscelencję za to, że był zawsze szczerym człowiekiem w często nieszczerym otoczeniu, nawet podczas swojej służby w Watykanie. Pełnił Ekscelencja funkcję dyplomaty najwyższej rangi, a konkretnie Nuncjusza Apostolskiego w Stanach Zjednoczonych, reprezentując tam Papieża wobec Kościołów lokalnych.
Ta rozmowa to dla nas wielki zaszczyt i przyjemność. Zanim jednak przejdziemy do meritum i zapytamy o ocenę sytuacji politycznej na świecie, zwłaszcza w związku z tzw. korona-kryzysem, proszę opowiedzieć nam trochę o sobie, aby widzowie, którzy jeszcze Ekscelencji nie znają, mogli się zorientować, kim Ekscelencja jest.
Arcybiskup Viganò (AV): Przede wszystkim pragnę przekazać Panu, mecenasie Füllmich, oraz wszystkim Pańskim współpracownikom i kolegom najserdeczniejsze pozdrowienia i wyrazy uznania za pomysł powołania Komisji Korona. Pańskie poszukiwanie prawdy na temat zarządzania sytuacją nadzwyczajną i masowymi eksperymentami związanymi z Covid-19 w znacznym stopniu przyczyniają się do gromadzenia dowodów w celu postawienia przed sądem i ukarania osób odpowiedzialnych za ten stan rzeczy. Jest to ważny wkład w tworzenie Sojuszu Antyglobalistycznego, ponieważ autorami tej pandemicznej farsy są ci sami ludzie, którzy dziś chcieliby pchnąć świat w kierunku wojny totalnej i permanentnego kryzysu energetycznego.
Jeśli chodzi o moją „karierę”, to chyba nie ma wiele do powiedzenia: Jestem arcybiskupem katolickim, który pełnił różne odpowiedzialne funkcje w Watykanie, zarówno w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej, jak i w Gubernatorstwie Państwa Watykańskiego, a także jako nuncjusz apostolski w Nigerii i wreszcie w Stanach Zjednoczonych, zgodnie z wolą Benedykta XVI. Rozgłos, związany z moją osobą – zupełnie niezamierzony – jest wynikiem mojego stanowiska w sprawie skandalu seksualnego byłego amerykańskiego kardynała Theodore’a McCarricka i innych nie mniej poważnych spraw dotyczących wysokich rangą członków hierarchii. Jako Następca Apostołów nie mogłem milczeć w obliczu prób zatuszowania tych haniebnych faktów przez tak zwaną lawendową mafię, która cieszy się poparciem i ochroną Bergoglio.
RF: Ekscelencja ma imponujący życiorys – ale jeśli ktoś wyszuka nazwisko Viganò w mediach głównego nurtu, znajdzie tam oszczercze artykuły, w których oskarża się Ekscelencje między innymi o szerzenie kremlowskiej propagandy i składanie dziwnych oświadczeń. Po bliższym przyjrzeniu się, nie wydaje nam się aby tak było, wręcz przeciwnie – raczej pozostaje Ekscelencja wierny swojej reputacji człowieka szczerego nawet w nieszczerym otoczeniu, nawet jeśli następuje to z osobistą szkodą. Gdzie w życiorysie Ekscelencji pojawiła się „cezura” lub „przełom”, w którym ta cnota została zreinterpretowana przez media jako wada? Jaką czerwoną linię Ekscelencja przekroczył; w jakiej sprawie szczerość Ekscelencji stała się niebezpieczna dla debaty publicznej?
AV: Fałszywe oskarżenia są jednym ze środków stosowanych przez tych, którzy chcą wyeliminować przeciwnika, którego się boją i z którym nie mogą walczyć uczciwie. W tym przypadku jestem uważany za niewygodnego zarówno przez zwolenników głębokiego Kościoła, jak i kabałę bergogliańską, których skandale i ich tuszowanie ujawniałem od czasu sprawy McCarricka. Jestem również niewygodny dla głębokiego państwa, które w wydarzeniach ostatnich kilku lat mogło liczyć na współudział Stolicy Apostolskiej i niemal całego światowego episkopatu.
Odrębny głos biskupa, zwłaszcza gdy formułuje on uzasadnione skargi oparte na niepodważalnych faktach, grozi zakwestionowaniem oficjalnej narracji, zarówno w kwestii rzekomej odnowy Kościoła za tego „pontyfikatu”, jak i farsy pandemicznej oraz masowych „szczepień”. Nawet w przypadku niedawnego kryzysu rosyjsko-ukraińskiego elity globalistyczne, NATO, amerykańskie głębokie państwo, Unia Europejska, Światowe Forum Ekonomiczne, cała machina medialna i Watykan ustawiły się po tej samej stronie. Interwencja Putina na Ukrainie jest uważana za zagrożenie dla Nowego Porządku Świata, które musi zostać zneutralizowane nawet za cenę globalnego konfliktu.
Zatem, jeśli miałbym wskazać „punkt przełomowy” na froncie kościelnym, to z pewnością zbiegł się on z moim potępieniem sieci powiązań oraz skandali skorumpowanych duchownych i hierarchów, które Bergoglio celowo i uparcie starał się tuszować. Na froncie świeckim, wydaje mi się, że czerwona linia została przekroczona wraz z moim Apelem do Kościoła i Świata, ogłoszonym dwa lata temu w maju 2020 r., w którym potępiłem zagrożenie, jakie stanowił cichy zamach stanu przeprowadzony za pomocą kryzysu sanitarnego. Sytuacje kryzysowe dotyczące energii i żywności, obok sytuacji kryzysowych związanych z wojną, zawsze stanowią część niepokojących „scenariuszy”, które Światowe Forum Ekonomiczne i Organizacja Narodów Zjednoczonych opisują szczegółowo z dużym wyprzedzeniem.
Gdy pewnego dnia, w niezbyt odległej przyszłości, trybunał osądzi tych zbrodniarzy i ich wspólników w instytucjach prawie wszystkich państw zachodnich, dokumenty te będą stanowiły dowód największego zamachu stanu wszechczasów. To samo stanie się w odniesieniu do spraw kościelnych, pokazując, że doktrynalny i moralny dryf, który zapoczątkował Sobór Watykański II, stworzył niezbędne warunki do doktrynalnego i moralnego zepsucia duchowieństwa i towarzyszącej temu delegitymizacji autorytetu Pasterzy. Nie zapominajmy, że procesy rewolucyjne zawsze opierały się na wadach i słabościach przywódców, zarówno państwowych jak i kościelnych.
RF: Ekscelencjo, kryzys związany z „koroną” i obostrzeniami z tym związanymi, trwa już trzeci rok. W międzyczasie do tej mieszanki dołączyły działania wojenne na Wschodzie, a zwłaszcza masowe podżeganie polityczne i medialne. Jak Ekscelencja ocenia rozwój tej sytuacji?
AV: Wyjaśnijmy podstawową kwestię. Kryzys ukraiński został celowo sprowokowany przez głębokie państwo, aby zmusić świat do przeprowadzenia Wielkiego Resetu, w szczególności tak zwanej „transformacji technologicznej” i „zielonej zmiany”. Jest to drugi etap globalistycznego zamachu stanu technokratów, po farsie pandemicznej.
Psycho-pandemia stanowiła pierwszy etap ataku, zainicjowanego w celu przejęcia kontroli nad rządami. Obecnie próbują oni ominąć już nawet władzę polityczną, która do tej pory służyła jedynie jako wykonawca rozkazów. Pod pretekstem pandemii narzucili systemy szczegółowej kontroli populacji, w tym systemy śledzenia poszczególnych obywateli, którzy zostali zaszczepieni eksperymentalnym serum genowym.
[W 2018 r.] na Forum w Davos, dyrektor generalny firmy Pfizer Albert Bourla powiedział: „Wyobraźmy sobie biologiczny chip, który jest zawarty w pigułce, który po połknięciu trafia do żołądka i emituje sygnał. […] Wyobraźmy sobie zastosowanie tego, jako sposóbu zmuszania ludzi do posłuszeństwa. […] To, co się dzieje w tej dziedzinie, jest fascynujące”. Albert Bourla mówi „co się dzieje”, ponieważ mówi o istniejących technologiach, a nie o wymyślonych projektach. Obecność grafenu i samo-wiążących się nano-obwodów przyznają nawet ci, którzy jeszcze rok temu nazywali tych, którzy bili na alarm, „teoretykami spiskowymi”.
Społeczeństwa krajów realizujących Agendę 2030 są obecnie w większości „zaszczepione”, a raczej zmodyfikowane genetycznie, a ich systemy odpornościowe zostały nieodwracalnie upośledzone. A być może – jak donoszą niektórzy prawnicy – okaże się, że wraz z serum genetycznym wstrzyknięto chipy, które są w stanie kontrolować reakcje ludzi, ingerować w ich zachowanie i sprawić, że będą potulni, jeśli dojdzie do zamieszek, lub agresywni, jeśli trzeba będzie mieć pretekst do interwencji wojskowych. To poszło dalej niż globalny zamach stanu. Jest to największy, najbardziej nieprawdopodobny, bezprecedensowy atak na osobę ludzką – na jej wolność, sumienie i wolę.
Można sobie wyobrazić ryzyko, jakie niesie ze sobą przyznanie WHO suwerennej kontroli nad systemami opieki zdrowotnej w różnych krajach w przypadku nagłej pandemii, w sytuacji, gdy ci, którzy mają decydować o kampaniach szczepionkowych i leczeniu, o środkach zapobiegawczych i lokdałnach, są finansowani przez wielkie koncerny farmaceutyczne oraz Fundację Billa i Melindy Gatesów, która teoretyzuje na temat wiecznej pandemii i wiecznej szczepionki wspomagającej. Rezolucja, która miała być poddana pod głosowanie na forum WHO – i której przynajmniej na razie udało się uniknąć – zmierzała w kierunku całkowitej kontroli globalistów.
Nie powinniśmy się zatem dziwić, że w ramach żałosnej próby ukrycia niepożądanych skutków eksperymentalnej surowicy genowej, WHO bije teraz na alarm w sprawie rzekomej małpiej ospy, której symptomy są zadziwiająco podobne do niektórych skutków ubocznych „szczepionki” mRNA. Zarówno WHO, jak i Europejska Agencja Leków (w 75% finansowana przez Big Pharma) wykazały, że znajdują się w jawnym konflikcie interesów i są całkowicie zależne od przemysłu farmaceutycznego.
Jeśli chodzi o kryzys rosyjsko-ukraiński, to, co powinno być operacją pokojową mającą na celu położenie kresu prześladowaniom etnicznym rosyjskojęzycznej mniejszości na Ukrainie przez neonazistowskich ekstremistów, zostało celowo i w sposób zawiniony przekształcone w wojnę. Wielokrotne apele prezydenta Putina do społeczności międzynarodowej o respektowanie protokołu mińskiego pozostały bez echa.
Dlaczego? Z tego prostego powodu, że była to doskonała okazja do wojny.
Po pierwsze, była to okazja do improwizowanego wywołania globalnego kryzysu energetycznego, aby wymusić przejście na alternatywne źródła energii, wraz ze wszystkimi związanymi z tym interesami. Bez kryzysu, nie można by narzucić wzrostu cen gazu i benzyny jako instrumentu zmuszającego firmy i osoby prywatne do słynnej „transformacji ekologicznej”, nad którą nikt nigdy nie głosował, a która została narzucona przez biurokratów zniewolonych przez globalistyczne elity.
Po drugie, aby w kontrolowany i bezwzględny sposób zniszczyć wszystkie firmy uznane za bezużyteczne lub szkodliwe dla globalnych interesów korporacji międzynarodowych. Miliony rzemieślników, małych przedsiębiorstw, które stanowią o wyjątkowości narodów Europy, a w szczególności Włoch, zostały zmuszone do zamknięcia, ponieważ po katastrofach spowodowanych lokdałnami i procedurami psycho-pandemii, sprowokowano wzrost cen gazu i ropy naftowej, przy czym tzw. „rynek” spekulował w sposób przestępczy, a Federacja Rosyjska nie otrzymała z tego tytułu ani grosza więcej.
Tego wszystkiego chciała Unia Europejska, wykonująca polecenia NATO, za pomocą sankcji, które wywołują reperkusje u tych, którzy je nałożyli. Likwidacja tradycyjnej gospodarki nie jest nieszczęśliwą konsekwencją niespodziewanego konfliktu, lecz raczej zaplanowaną akcją przestępczą globalnej mafii, w porównaniu z którą tradycyjna mafia wydaje się przykładem korzystnej współpracy. Korzyści z tej dywersyjnej operacji czerpią międzynarodowe korporacje, które mogą nabywać firmy i nieruchomości po zaniżonych cenach, a także firmy finansowe, które czerpią zyski z pożyczek udzielanych milionom nowych nędzarzy.
Również w tym przypadku, ideologiczne i piekielne elity, współdziałają z potentatami gospodarczymi, których jedynym celem jest osiąganie zysków. Dzięki wojnie przemysł wojskowy oraz nie mniej kwitnący przemysł technologii informacyjnych i najemników, mają teraz możliwość zawierania lukratywnych umów, a z zysków hojnie wynagradzają polityków, którzy głosowali za wysłaniem broni i wsparcia na Ukrainę.
Po trzecie, jednym z celów wojny na Ukrainie było zatuszowanie skandalu związanego z osobą Huntera Bidena, który wraz z firmą Metabiota był zaangażowany w finansowanie biolaboratoriów, w których produkuje się bakteriologiczną broń masowego rażenia. Obrona huty Azowstal było motywowane właśnie potrzebą ukrycia zarówno członków zagranicznych sił NATO wraz z neonazistami z pułku Azow i Prawego Sektora, jak i zakazanych przez międzynarodowe konwencje, biolaboratoriów, które miały być wykorzystywane do przeprowadzania eksperymentów na miejscowej ludności.
Po czwarte, ponieważ psycho-pandemiczna narracja, mimo współudziału mediów głównego nurtu, nie przeszkodziła prawdzie wyjść na jaw i stopniowo docierać do coraz szerszych kręgów opinii publicznej. Kryzys na Ukrainie miał być dobrze przeprowadzoną operacją masowego odwracania uwagi, aby nie dopuścić do ujawnienia coraz bardziej niekontrolowanych wiadomości o śmiertelnych skutkach eksperymentalnego serum i katastrofalnych konsekwencjach działań podjętych przez państwa w czasie tzw. pandemii.
Fałszowanie danych jest obecnie ujawniane. Firmy farmaceutyczne przyznają się do celowego zatajenia wyników pierwszej fazy eksperymentu. Fakt bezużyteczności masek i lokdałnów został potwierdzony w wielu badaniach. Szkody wyrządzone równowadze psychofizycznej ludności, a w szczególności dzieciom i osobom starszym, są niepoliczalne, podobnie jak niepoliczalne są szkody wyrządzone uczniom i studentom w wyniku zdalnego nauczania. Przyklejanie ludzi do telewizorów lub do mediów społecznościowych za pomocą antyrosyjskiej propagandy, aby nie zaczęli rozumieć, co im zrobiono, to najmniejsze, co mogą zrobić ci szaleni przestępcy, którzy są tak samo odpowiedzialni za pandemię, jak i za kryzys rosyjsko-ukraiński.
Jeśli weźmiemy pod uwagę plany elit globalistycznych, okaże się, że poza pandemią zaplanowane są inne, nie mniej niepokojące scenariusze, które już od zeszłego roku zapowiadane były przez media. Kryzys energetyczny, który nie jest nieszczęśliwą konsekwencją niekontrolowanego kryzysu na Ukrainie, ale raczej środkiem, za pomocą którego, z jednej strony narzuca się „zieloną gospodarkę” motywowaną nieistniejącym zagrożeniem klimatycznym, a z drugiej strony niszczy się gospodarki narodowe, doprowadzając do upadku firm na korzyść międzynarodowych korporacji, powodując bezrobocie i tworząc w ten sposób niedostatecznie opłacaną siłę roboczą, zmuszając państwa do zadłużania się z powodu pozbawienia ich suwerenności fiskalnej, a w każdym razie do wiecznego zadłużania się z powodu monopolu na emisję pieniądza.
Kryzys żywnościowy również znajduje się w scenariuszu Klausa Schwaba. Rozpoczął się on już od niektórych produktów w Stanach Zjednoczonych i Europie, a bardziej ogólnie od zboża i produktów zbożowych w wielu państwach Afryki i Azji. Dowiadujemy się nagle, że Bill Gates jest największym właścicielem ziemskim w Stanach Zjednoczonych, w sytuacji, gdy zaczyna brakować zboża i produktów rolnych. Bill Gates jest również szefem firmy produkującej „sztuczne mleko ludzkie” właśnie wtedy, gdy w Stanach Zjednoczonych zaczyna brakować mleka w proszku dla niemowląt.
Nie zapominajmy też, że międzynarodowym koncernom rolniczym udaje się narzucić stosowanie swoich sterylnych nasion – które trzeba co roku kupować ponownie – i zakazać stosowania nasion tradycyjnych, co pozwoliłoby krajom ubogim na uniezależnienie się od nich.
Ten, kto zaprojektował serię obecnych kryzysów, których korzenie sięgają początku lat 90. ubiegłego wieku i prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych, zadbał również o to, aby w rządach, instytucjach i agencjach międzynarodowych, na czele banków centralnych i wielkich aktywów strategicznych, w mediach i głównych religiach świata umieścić ludzi przeszkolonych w tym celu przez Światowe Forum Ekonomiczne.
Spójrzmy na premierów głównych krajów europejskich, Kanady, Australii i Nowej Zelandii: wszyscy oni rekrutują się z grupy „Młodych globalnych liderów jutra”, a fakt, że zajmują najwyższe stanowiska kierownicze w tych krajach, w ONZ i Banku Światowym, powinien być więcej niż wystarczający, aby postawić ich przed sądem za działalność dywersyjną i zdradę stanu. Ci, którzy przysięgali stosować prawo w interesie swoich narodów, dopuszczają się krzywoprzysięstwa w chwili, gdy odpowiadają za swoje czyny nie przed obywatelami swoich państw, lecz przed pozbawionymi twarzy technokratami, których nikt nie wybrał.
Łatwo jest zarzucać, że wszystko to jest „teorią spiskową”, ale taki zarzut nie ma już racji bytu, podobnie jak zarzut „kolaboracji” nie działa już na nikogo, kto wykazuje konsternację w związku z kryzysem rosyjsko-ukraińskim i jego zarządzaniem na poziomie międzynarodowym.
Ci, którzy nie chcą zrozumieć sytuacji, bo po prostu boją się tego, co mogą odkryć, uparcie zaprzeczają, że istnieje scenariusz i reżyser, że są aktorzy i statyści, scenografia i kostiumy. Ale czy naprawdę możemy wierzyć, że najbogatsi i najpotężniejsi ludzie na świecie zgodziliby się na taki atak na ludzkość, aby zrealizować swoje urojone marzenie o globalizmie, angażując w to ogromne ilości energii i zasobów, bez uprzedniego zaplanowania wszystkiego w najdrobniejszych szczegółach i pozostawienia wszystkiego przypadkowi? Jeśli ludzie, którzy zamierzają kupić dom lub założyć firmę, starannie wszystko planują, to dlaczego „teorią spiskową” miałoby być uznanie, że aby uzyskać niewyobrażalne i zbrodnicze rezultaty, elity nie mogą uciekać się do kłamstw i oszustw?
Pozwolicie, że posłużę się analogią. Nasza postawa wobec obecnych wydarzeń jest podobna do kogoś, kto chce ułożyć puzzle składające się z tysięcy elementów, ale nie ma przed sobą ostatecznego, kompletnego obrazu. Ci, którzy układają globalistyczne „puzzle”, robią to z intencją uczynienia końcowego obrazu, nierozpoznawalnym. Jednak ten, kto dostrzega cały obrazek, a nawet tylko jedną istotną część, zaczyna rozumieć, jak poszczególne elementy do siebie pasują.
Każdy, kto dostrzegł ostateczny obraz, wie także, jak interpretować milczenie i konszachty urzędników państwowych, a nawet partii opozycyjnych, jak wyjaśnić współudział lekarzy i ratowników medycznych w zbrodniach popełnianych w szpitalach, które były sprzeczne z wszelkimi dowodami naukowymi, oraz współudział biskupów i księży, którzy doszli nawet do punktu odmawiania sakramentów osobom nieszczepionym. Gdy duże elementy układanki staną się widoczne – a to właśnie teraz się dzieje – o wiele łatwiej będzie ułożyć pozostałe części. Gdy to się już stanie, wtedy Klaus Schwab, George Soros, Bill Gates, inni spiskowcy i ci, którzy pozostając w ukryciu, przewodzą temu przestępczemu, globalnemu spiskowi, będą uciekać, aby uniknąć zlinczowania.
Tłum. Sławomir Soja
Frymarczenie suwerennością
1 czerwca Komisja Europejska pozytywnie zaopiniowała Krajowy Plan Odbudowy dla Polski. Ten Krajowy Plan Odbudowy, podjęty z inicjatywy Unii Europejskiej, miał dostarczyć krajom członkowskim środków na odbudowę gospodarek, zdewastowanych na skutek działań rządów, które pod pretekstem epidemii, przejęły władzę dyktatorską, bez oglądania się na konstytucyjne dyrdymały i na ręczne sterowanie gospodarką przez biurokratów, co zawsze musi skończyć się źle. Żeby jednak Unia mogła „wspierać” kraje członkowskie, trzeba było wyposażyć Komisję Europejską w dwie dodatkowe kompetencje, których przedtem nie miała: uprawnienie do zaciągania zobowiązań finansowych w imieniu całej Unii oraz prawo do nakładania „unijnych” podatków. Jak pamiętamy, ratyfikację ustawy o zasobach własnych Unii Europejskiej, która Komisję w te uprawnienia wyposażała, przeforsował płomienny obrońca suwerenności Polski, czyli klub parlamentarny Zjednoczonej Prawicy pod dyrekcją Naczelnika Państwa Jarosława Kaczyńskiego przy pomocy klubu parlamentarnego Lewicy, reprezentującej obóz zdrady i zaprzaństwa. Komisja Europejska miała tedy się zapożyczyć u lichwiarzy, a potem przekazywać pieniądze już to w formie pożyczek, już to w formie subwencji członkowskim bantustanom,, które wskutek tego coraz bardziej przekształcałyby się w landy tysiącletniej Rzeszy.
Proces ten zaczął się stosunkowo wcześnie, bo już w 1993 roku, kiedy to wszedł w życie traktat z Maastricht, który w funkcjonowaniu Wspólnot Europejskich odchodził od formuły konfederacji, czyli związku państw, ku formule federacji, czyli państwa związkowego. W związku z tym, kiedy w czerwcu 2003 roku odbywało się u nas referendum akcesyjne, nie można było nie wiedzieć, do jakiej to Unii Polska jest przyłączana. Że Anschluss stręczył obóz zdrady i zaprzaństwa pod egidą Volksdeutsche Partei, to rzecz oczywista – ale warto przypomnieć, że w tym stręczycielstwie wziął udział również obóz płomiennych dzierżawców monopolu na patriotyzm pod egidą patriotów patentowanych, czyli Jarosława i Lecha Kaczyńskich. 1 maja 2004 roku Polska, podobnie jak inne bantustany Europy Środkowej, została do Unii przyłączona, co – nawiasem mówiąc – stworzyło polityczne warunki dla realizowania przez Niemcy projektu Mitteleuropa z roku 1915. Z kolei 13 grudnia 2007 roku Donald Tusk jako premier rządu, w towarzystwie Księcia-Małżonka, jako swego ministra spraw zagranicznych, podpisali traktat lizboński – jak się z oświadczenia samego premiera Tuska okazało – bez czytania. Poniekąd słusznie, bo po co tu jeszcze to czytać, jak wpierw przeczytali starsi i mądrzejsi i kazali podpisać? 1 kwietnia 2008 roku odbyło się w Sejmie głosowanie nad ustawą upoważniającą prezydenta do ratyfikowania tego traktatu, który amputował Polsce ogromny kawał suwerenności, a o rozmiarach tej amputacji dowiadujemy się stopniowo aż do dnia dzisiejszego. Posłowie obozu zdrady i zaprzaństwa wespół z płomiennymi dzierżawcami, prezydenta do ratyfikacji zgodnie upoważnili, w następstwie czego traktat ten został przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego ratyfikowany 10 października 2009 roku, a wszedł w życie 1 grudnia, proklamując Unię Europejską, jako odrębny podmiot prawa międzynarodowego. Przypominam o tym wszystkim, żeby niczyje zasługi, w dziedzinie frymarczenia suwerennością, nie zostały zapomniane.
Jak pamiętamy, Niemcy już od stycznia 2016 roku rozpoczęły przeciwko Polsce wojnę hybrydową, najpierw w postaci „walki o demokrację”, a kiedy „ciamajdan” w grudniu 2016 roku spalił na panewce, od lutego 2017 roku rozpoczęły „walkę o praworządność” w naszym bantustanie, w której to batalii coraz większą rolę odgrywał szantaż finansowy, coraz szerzej wspierany nie tylko przez instytucje UE, nie tylko przez folksdojczów w Parlamencie Europejskim, ale i przez znaczną część tubylczych niezawisłych sędziów, którzy zdążyli się rozsmakować w całkowitej bezkarności. Taki sojusznik jest z punktu widzenia niemieckiego znacznie bardziej wartościowy, niż jakieś „Polskie Babcie”, czy pan Mateusz Kijowski, więc walka o praworządność nabierała rumieńców, aż wreszcie Niemcy odrzuciły wszelkie pozory i postawiły Polsce ultimatum, że jak nie będzie ich słuchała, to nie dostanie złamanego centa. Ponieważ nasi panowie gangsterzy liczyli na te unijne pieniądze, to pan prezydent Duda wywiesił białą flagę, a Sejm w specjalnej ustawie przyjął niemieckie ultimatum.
W tej sytuacji Komisja Europejska, „pozytywnie zaopiniowała” Krajowy Plan Odbudowy dla Polski, a tę radosną wieść przyjechała nam osobiście zakomunikować pani Ursula von der Layen. Zaznaczyła jednak, że Polska nie dostanie ani centa, dopóki nie zacznie wprowadzać w życie niemieckich żądań nie tylko w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości, ale również w różnych dziedzinach odległych. Problem w tym, że – jak to bywa z szantażystami – ultymatywne żądania mogą być mnożone dotąd, aż wreszcie Berlin uzna, że przejął pełną kontrolę nad Warszawą. Może się tedy okazać, że wywieszenie białej flagi przez pana prezydenta Dudę nie jest końcem, a zaledwie początkiem wypłukiwania z Polski pozostałych jeszcze resztek suwerenności. Tak chyba kombinuje też Naczelnik Państwa, bo na ostatnim mitingu swojego gangu, filuternie zasugerował, by – jak tylko coś pójdzie nie tak – zwalać na Unię wszystko to, czego nie będzie można zwalić na Putina. Przy takim podejściu organizatorzy frymarczenia suwerennością Polski będą się prezentowali, jako niewinne ofiary obcej przemocy.
Nie trzeba było długo czekać na potwierdzenie tych obaw, bo niemal nazajutrz Guy Verhofstadt, krzykliwy belgijski arywista, nawiasem mówiąc, kawaler Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej z 2004 roku, wystąpił z wnioskiem o odwołanie pani Urszuli ze stanowiska przewodniczącej Komisji Europejskiej, właśnie z powodu zbytniej pobłażliwości wobec Polski i rozpoczął zbieranie podpisów. Jak tam będzie, tak tam będzie, ale wydaje się, że w tej sytuacji Komisja Europejska tak łatwo Polsce nie odpuści, więc jest prawie pewne, że pan prezydent Duda będzie musiał wywieszać kolejne białe flagi tym bardziej, że rozrzutność rządu „dobrej zmiany” postawiła Polskę na skraju katastrofy finansowej.
Na razie Polska została zobowiązana do realizacji 115 „kamieni milowych”, czyli przeprowadzenia około 300 przedsięwzięć – na początek w dziedzinie sądownictwa. Wśród pozostałych niektóre wydają się pożyteczne, przynajmniej na pierwszy rzut oka, np. zmniejszenie obciążeń regulacyjnych i administracyjnych dla przedsiębiorców, ale wiele innych oznacza konieczność realizowania rozmaitych wariackich pomysłów w zakresie ochrony „planety” przed złowrogim „klimatem”, albo pomysłów niebezpiecznych w zakresie totalnej inwigilacji. Jak Polska będzie grzeczna i wszystko w podskokach zrealizuje, to w nagrodę będzie mogła dostać niecałe 24 mld euro w formie grantów i 11,5 mld euro w formie pożyczek. Oczywiście wszystkiego nie da się zrobić natychmiast, więc rzecz jest rozłożona na lata. Tymczasem w roku 2027, kiedy to zakończy się okres obecnego budżetu UE, polska składka ma wynieść 6,8 mld euro stopniowo wzrastając z ponad 4 mld w roku 2020. Sumując te składki od roku 2022 do roku 2027, znaczy to, że nasi Umiłowani Przywódcy przefrymarczyli suwerenność tylko za około 4-5 mld euro. Znając ich nie wierzę, by zrobili to bezinteresownie, bo czyż z takiej sumy nie można wykroić sporo fortun na założenie starych rodzin?
Stanisław Michalkiewicz
Droga od Pascendi św. Piusa X do satanistycznej Synodalności wybrukowana jest kompromisami – Robert Morrison
„Mamy powody, aby wierzyć, że (wciąż ukryta) Trzecia Tajemnica Fatimska zawiera „zasadniczo to samo” przesłanie, które Matka Boża przekazała w 1973 r. siostrze Agnes Sasagawa w Akita, w Japonii.
W swojej książce „Wciąż ukrywana Tajemnica”, ujawniam, że były kardynał Ratzinger, który rozmawiał w Rzymie twarzą w twarz z biskupem Ito na temat objawień w Akicie, powiedział Howardowi Dee, byłemu ambasadorowi Filipin przy Watykanie, że orędzie fatimskie i orędzie z Akity są ‚zasadniczo takie same’. W takim razie należałoby się spodziewać, że w orędziu fatimskim znajdziemy coś „zasadniczo podobnego” jak w orędziu z Akity z 13 października 1973 r., które miało miejsce w samą rocznicę cudu słońca w Fatimie.„
Czytając orędzie Matki Bożej z Akity, możemy zrozumieć, dlaczego papieże nie ujawnili treści Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej:
„Dzieło szatana przeniknie nawet do Kościoła w taki sposób, że będzie się widziało kardynałów przeciw kardynałom, biskupów przeciw biskupom. Kapłani, którzy mnie czczą, będą wyszydzani i krytykowani przez swoich współbraci. Kościoły i ołtarze zostaną splądrowane; Kościół będzie pełen tych, którzy godzą się na kompromisy, a demon będzie naciskał na wielu kapłanów i dusze konsekrowane, aby porzuciły służbę Panu.„
Ci, którzy ukryli tekst Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej, to ci sami dywersanci, którzy atakują Kościół od wewnątrz. Wierni katolicy obserwują tę sytuację od Soboru Watykańskiego II. Akita – i całkiem możliwe, że także Fatima – potwierdzają, że właściwie postrzegamy rzeczywistość w Kościele i że Bóg chce, abyśmy zwalczali zło, przed którym ostrzegała Matka Boża.
To ostrzeżenie z Akita zawiera również klucz do zrozumienia katastrof teologicznych, które nękają Kościół: „Kościół będzie pełen tych, którzy akceptują kompromisy.”
W swojej encyklice o modernizmie Pascendi Dominici Gregis z 1907 r. Papież Św. Pius X szczegółowo opisał sposób, w jaki moderniści próbują zmienić nauczanie Kościoła poprzez proces niekończących się kompromisów. W tym długim cytacie widzimy schemat wszystkich szkód, jakie szatan wyrządził Kościołowi z pomocą swoich antykatolickich dywersantów:
„Zatem, badając dokładniej idee modernistów, ewolucja jest opisywana jako wynik konfliktu dwóch sił, z których jedna zmierza ku postępowi, a druga ku konserwatyzmowi. Siłą konserwującą w Kościele jest tradycja, a tradycja jest reprezentowana przez autorytet religijny, i to zarówno z mocy prawa, jak i w rzeczywistości. Z mocy prawa bowiem do samej natury autorytetu należy ochrona tradycji, a tym samym autorytet, wyniesiony ponad zmienność życia, słabo lub wcale nie odczuwa bodźców postępu.
Z drugiej strony, siła postępu, która odpowiada na wewnętrzne popędy, tkwi w sumieniach poszczególnych ludzi i tam się rozwija – zwłaszcza w tych z nich, którzy pozostają w najbardziej zażyłych kontaktach ze światem. Zwróćcie uwagę, Czcigodni Bracia, na pojawienie się już teraz tej najbardziej zgubnej doktryny, która ze świeckich uczyniłaby czynnik postępu w Kościele.
Zmiany i postęp dokonują się dzięki swoistemu kompromisowi między siłami zachowawczymi i siłami postępu, to znaczy między władzą a sumieniami jednostek. Sumienie indywidualne niektórych z nich oddziałuje na sumienie zbiorowe, które wywiera nacisk na depozytariuszy władzy, aż ci ostatni zgadzają się na kompromis, a po zawarciu kompromisowego paktu władza czuwa nad jego utrzymaniem.”
Ten proces kompromisu napędza wszystkie „zmiany i postępy” modernistów, dlatego możemy zrozumieć, dlaczego Matka Boża z Akity podkreśliła ten aspekt kryzysu. Choć prawdą jest, że rola świeckich jako „czynnika postępu w Kościele” nigdy nie była tak wyraźna jak teraz, wraz z niedorzecznym Synodem o Synodalności, to przede wszystkim, postępowi dywersanci szatana odnieśli bezprecedensowe zwycięstwo na Soborze Watykańskim II, właśnie dzięki temu procesowi kompromisu opisanemu przez Św. Piusa X.
Z perspektywy czasu możemy dostrzec, jak postępowcy na SW II wykorzystali staranne wysiłki wiernych biskupów Soboru do realizacji własnych celów. Weźmy na przykład biografię Arcybiskupa Marcela Lefebvre, autorstwa biskupa Tissier de Mallerais, w której opisuje on ortodoksyjne klauzule wprowadzone do soborowej Deklaracji o wolności religijnej Dignitatis humanae:
„Klauzule zawarte w Dignitatis humanae, dotyczące „prawdziwej religii” lub „sprawiedliwych granic” wolności religijnej, umożliwiały interpretację jedenastu linijek dołączonych do Deklaracji, na sposób katolicki, nawet jeśli nie wynikało to jasno z reszty dokumentu.”
W pewnym sensie można stwierdzić, że to niewątpliwie dobrze, iż prawdziwie katoliccy Ojcowie Soboru odnieśli względne zwycięstwo, umieszczając w dokumencie język, który „prawie umożliwił” interpretację kluczowych fragmentów na sposób katolicki. W końcu wierni katolicy powinni zawsze dążyć do promowania prawdy tak jasno i w pełni, jak to tylko możliwe, a dodanie do dokumentu katolickiego języka stanowiło przeciwwagę dla heterodoksyjnego (nieprawowiernego) znaczenia kluczowych fragmentów deklaracji.
Z drugiej strony, szatan i jego postępowi teologowie wiedzieli, w jaki sposób dokument ten zostanie wykorzystany – jak później zobaczyliśmy, postępowcy użyli go i innych dokumentów SW II do promowania swoich antykatolickich inicjatyw. Postępowcy wiedzieli również, że kompromis z ich strony, polegający na dopuszczeniu pewnych prawdziwie katolickich idei w ich postępowej deklaracji, nada dokumentowi i ich późniejszym inicjatywom z niego wynikającym, niezbędny element wiarygodności. ‚Widzicie”, mogą powiedzieć (i robią to), „to jest dokument zatwierdzony przez Sobór, a więc jest to nauczanie katolickie!”.
Co gorsza, samo istnienie „kompromisowego porozumienia z błędem” w sprawach doktrynalnych podważa niezmienną naturę wiary. Nawet gdyby postępowcy nie odnieśli na Soborze żadnego innego zwycięstwa, ten dokument wystarczył, aby uczynić go absolutną klęską Kościoła. Oto dlatego O. Yves Congar ogłosił sukces SW II, jako obalenie „sztywnego systemu”:
„Przez szczerość i otwartość swoich obrad, Sobór położył kres temu, co można określić jako sztywność systemu. Przez „system” rozumiemy spójny zbiór skodyfikowanych nauk, kazuistycznie określone reguły postępowania, szczegółową i bardzo hierarchiczną organizację, środki kontroli i nadzoru, rubryki regulujące sprawowanie kultu – wszystko to jest spuścizną scholastyki, kontrreformacji i katolickiej odnowy XIX wieku, poddanych skutecznej rzymskiej dyscyplinie. Należy przypomnieć, że Pius XII miał powiedzieć: „Będę ostatnim papieżem, który będzie to wszystko kontynuował.”
Congar przypisał ten wielki sukces „szczerości i otwartości” debat SW II. Debaty te i wynikające z nich kompromisy (błędnie) sygnalizowały światu, że Kościół porzucił swój nacisk na niezmienną naturę wiary.
Tak więc, „walcząc w dobrej sprawie”, wierni biskupi katoliccy doprowadzili do tego, że dokumenty stały się z jednej strony nieco bardziej katolickie, a z drugiej – jeszcze bardziej śmiercionośne. Z perspektywy czasu trudno jest stwierdzić, co mogliby zrobić lepiej, aby chronić wiarę. Gdyby się wycofali, Sobór toczyłby się dalej bez nich.
Wszystko to ma nowe znaczenie w kontekście Synodu Franciszka na temat synodalności. Szatan i inni liderzy Synodu chcą przesunąć Kościół soborowy jeszcze dalej od ortodoksji. Nic więc dziwnego, że Synod jest karykaturalnym ucieleśnieniem modernistycznego procesu kompromisu opisanego przez Św. Piusa X:
„Zauważcie, Czcigodni Bracia, że pojawiła się tu już ta najbardziej zgubna doktryna, która chciałaby uczynić ze świeckich czynnik postępu w Kościele. Zmiany i postęp dokonują się dzięki swoistemu kompromisowi między siłami zachowawczymi i siłami postępu, to znaczy między władzą a sumieniami jednostek. Sumienie indywidualne niektórych z nich oddziałuje na sumienie zbiorowe, które wywiera nacisk na depozytariuszy władzy, aż ci ostatni zgadzają się na kompromis, a po zawarciu kompromisowego paktu władza czuwa nad jego utrzymaniem.”
Podczas gdy na Soborze Watykańskim II „siłami konserwatywnymi” byli tacy ludzie, jak kardynał Ottaviani, arcybiskup Lefebvre i biskup Antonio Castro de Mayer, ci, którzy dziś reprezentują „sztywne” poglądy katolickie, nie są nawet obecni na Synodzie. Co zatem można zrobić w obliczu powszechnej akceptacji kompromisu, przed którym ostrzegała Matka Boża w Akita?
Rok po objawieniach w Akita, a czternaście lat przed konsekracjami biskupimi z 1988 r., które doprowadziły do podziału Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa X (SSPX) i powstania środowiska znanego pod ogólną nazwą Ecclesia Dei, Abp Marcel Lefebvre wydał swoją słynną „Deklarację z 1974 r.”, którą warto zacytować w całości, ponieważ nigdy wcześniej nie była tak ważna jak dzisiaj:
„Całym sercem i całą duszą należymy do Rzymu katolickiego, strażnika wiary katolickiej oraz tradycji niezbędnych do jej zachowania, do wiecznego Rzymu, nauczyciela mądrości i prawdy.
Odrzucamy natomiast i zawsze odrzucaliśmy pójście za Rzymem o tendencji neo-modernistycznej i neo-protestanckiej, która wyraźnie zaznaczyła się podczas Soboru Watykańskiego II, a po soborze we wszystkich z niego wynikających reformach.
Wszystkie one przyczyniły się, i wciąż się przyczyniają, do zniszczenia Kościoła, zrujnowania kapłaństwa, unicestwienia Najświętszej Ofiary i sakramentów, zaniku życia zakonnego, nauczania na uniwersytetach, w seminariach i w katechizmach naturalizmu i teilhardyzmu, które to prądy wywodzą się z liberalizmu i protestantyzmu, wielokrotnie potępianych przez uroczyste magisterium Kościoła.
Żadna władza, nawet najwyższa w hierarchii, nie może zmusić nas do porzucenia lub umniejszenia wiary katolickiej, którą to magisterium Kościoła jasno wykłada i wyznaje od ponad dziewiętnastu stuleci.
„Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty” (Gal 1, 8).
Czyż nie to powtarza nam dzisiaj Ojciec Święty? A jeżeli w jego słowach lub czynach, albo też w aktach dykasteriów dałoby się dostrzec jakieś sprzeczności, to wybieramy wówczas to, czego zawsze nauczano i zamykamy uszy na niszczące Kościół nowinki.
Nie można poważnie zmienić lex orandi nie zmieniając jednocześnie lex credendi. „Nowej Mszy” odpowiada nowy katechizm, nowe kapłaństwo, nowe seminaria i uniwersytety, charyzmatyczny Kościół Odnowy w Duchu, wszystko to, co jest sprzeczne z katolicką prawowiernością i odwiecznym magisterium.
Reforma ta, tkwiąca korzeniami w liberalizmie i protestantyzmie, jest całkowicie zatruta; z herezji się wywodzi i do herezji prowadzi, nawet jeżeli nie wszystkie jej czyny są formalnie heretyckie. Jest zatem niemożliwe, by świadomy i wierny katolik miał tę reformę przyjąć lub poddać się jej w jakikolwiek sposób.
Jedyna droga wierności Kościołowi i doktrynie katolickiej, dla dobra naszych dusz, to kategoryczne odrzucenie reformy.
Dlatego też bez buntu, goryczy ni urazy kontynuujemy nasze dzieło formacji kapłańskiej w świetle odwiecznego Magisterium w przekonaniu, że jest to największa przysługa jaką możemy oddać Kościołowi, Papieżowi i przyszłym pokoleniom.
Z tej to przyczyny, w oczekiwaniu na chwilę, kiedy prawdziwe światło Tradycji rozproszy ciemności, zakrywające niebo nad wiecznym Rzymem, trzymamy się mocno tego, w co zawsze wierzono i praktykowano w Kościele w zakresie wiary, moralności, liturgii, katechizmu, formacji kapłanów, struktury Kościoła, a co zostało skodyfikowane w księgach sprzed okresu modernistycznych wpływów Soboru.
Jesteśmy przekonani, że postępując w ten sposób, z pomocą łaski Bożej, Najświętszej Maryi Panny, Św. Józefa i Św. Piusa X zachowujemy wierność Kościołowi Rzymsko-katolickiemu, wszystkim następcom Św. Piotra i pozostajemy fideles dispensatores mysteriorum Domini Nostri Jesu Christi in Spiritu Sancto – wiernymi szafarzami tajemnic naszego Pana Jezusa Chrystusa w Duchu świętym. Amen.”
[źródło polskie cytatu: Zawsze Wierni, nr 1, 09-10.1994, s. 9.]
Niezależnie od tego, jakie jest nasze stanowisko wobec FSSPX i Abp. Lefebvre, wydaje się, że nie ma dziś lepszej pozycji do przyjęcia niż ta, którą zadeklarował on w 1974 roku. Musimy jasno powiedzieć, że jesteśmy katolikami i nie znajdziemy się wśród tych, przed którymi ostrzegała Matka Boża – wśród ogromnej liczby ludzi wypełniających Kościół, którzy godzą się na kompromisy z dywersantami szatana.
Gdybyśmy potrafili zjednoczyć się jednym głosem, z tą samą wiarą i odwagą, jaką Arcybiskup Lefebvre wykazał w swojej deklaracji z 1974 roku, moglibyśmy zagłuszyć komiksowych szaleńców, którzy chcą zniszczyć Kościół i świat. Jeśli nie będziemy w stanie tego zrobić, szatan i jego synodalni słudzy, wykorzystają nasze milczenie i kompromisy, aby wyrządzić Kościołowi i światu jeszcze więcej szkód. Matko Boża Fatimska, módl się za nami!
Robert Morrison
Tłum. Sławomir Soja