OJCU, SYNOWI I DUCHOWI ŚWIĘTEMU

Miesięczne archiwum: Lipiec 2021

Kanoniczne, moralne i dogmatyczne podstawy… [ks. G. de Pauw – cz. III]

Nawet dziesięcioletnie katolickie dziecko swego czasu wiedziało że do WAŻNEGO sprawowania jakiegokolwiek sakramentu konieczne są właściwa MATERIA – w wypadku świętej Eucharystii: chleba i wina – FORMA – precyzyjnie określonych słów wskazujących na szczególną naturę i skutek danego sakramentu – oraz sprawowanie przez uprawioną osobę POSIADAJĄCĄ INTENCJĘ “czynienia tego co czyni KOŚCIÓŁ” podczas takiego sprawowania. (…) Zanim nastał Sobór Watykański II świeccy katolicy nie musieli się kłopotać INTENCJĄ ich kapłanów odprawiających Mszę oraz tym w jaki sposób intencja ta może wpływać na WAŻNOŚĆ danej Mszy. Katolicy wiedzieli że nawet jeśli kapłan straciłby całą wiarę i poczucie moralności, jego Msza wciąż będzie Ofiarą prawdziwego Ciała i Krwi Jezusa Chrystusa tak długo jak ów kapłan miał intencję “czynienia tego co czyni Kościół”. I ani kapłan ani świeccy nie mieli najmniejszej wątpliwości że “to co czyni Kościół” w Mszy jest składaniem – cytując Katechizm z Baltimore – “bezkrwawej Ofiary Ciała i Krwi Chrystusa.”

Jednakże kwestionowanie, nie wiary ani cnoty, lecz INTENCJI”przewodniczącego ministra” stało się koniecznością w dniu kiedy NOWY Mszał, określający “NOWY Porządek Mszy” wprowadził NOWĄ definicję “Mszy”: ‘Wieczerza Pańska albo Msza jest świętym zebraniem lub zgromadzeniem Ludu Bożego, zebranego razem pod przewodnictwem kapłana aby obchodzić Pamiątkę Pana.” Definicja ta – i “oficjalnie” wprowadzono ją razem z nowym mszałem! – nie zawierająca żadnej wzmianki o ofiarniczej naturze Mszy czy też Rzeczywistej w niej Obecności Ciała i Krwi Chrystusa może zostać równie dobrze zastosowana to innych “zgromadzeń ludu Bożego” – np. Drogi Krzyżowej – nie jest natomiast definicją Mszy katolickiej.

I choć prawdą jest że wskutek “tradycyjnych” nacisków i protestów, definicja owa nie jest już drukowana w kolejnych edycjach nowego “mszału”, wyrażone przez nią teologia i cel pozostają podstawą i siłą napędową nowego “Mszału”, który wprowadziła. Kościół, który przyrządził ten rodzaj NOWEJ Mszy jest NOWYM “kościołem”. LEX ORANDI, LEX CREDENDI. (…) Każdy kapłan który ma intencję “czynienia tego co czyni ÓW kościół” NIE SPRAWUJE JUŻ WAŻNEJ MSZY. (…) I niech nikt nie próbuje podważać naszego odrzucenia nowej “nie-Mszy” (…) mówiąc że chociaż niektóre wersje nowej “Mszy” nadal zawierają słowa “ofiara” oraz “ciało i krew Chrystusa”. Podobnie było w wypadku “Wieczerzy Świętej” – ceremonii Tomasza Cranmera, kiedyś katolickiego arcybiskupa Canterbury, który w latach 1547-1553 niszczył Wiarę Katolicką w Anglii, niszcząc katolicką Mszę. Każdy znający historię pierwszej Reformacji w Anglii wie jak Vaticanum II zastosowało – tym razem na globalną skalę – dokładnie tę samą metodę co ów XVI-wieczny apostata: Etap I: zastąpienie łaciny “językiem ludowym”. Etap II: zastąpienie ołtarza stołem. Etap III: zastąpienie istniejącego Kanonu i formuły konsekracji nowymi tekstami.

Jedyna różnica tkwi w tym że Cranmer był na tyle szczery że przyznawał że jego celem jest zniszczenie Kościoła Rzymskiego i Katolickiego “wielkiej nierządnicy, morowej stolicy rzymskiej” – wprowadzając nową “Świętą Wieczerzę”, która nie zawierała nic co mogło by być “przekręcone” aby przypominać “Mszy, na którą nie znajduje się wystarczających przekleństw”. Dzisiejsi następcy Cranmera wyraźnie preferują powolne podtruwanie zamiast bezpośredniego ciosu jeśli wierzyć słowom Jana Kardynała Heenana z Westminsteru: “byłoby nierozumne wprowadzanie wszystkich zmian naraz. Wyraźnie rozumniejsze jest zmienianie w sposób stopniowy i łagodny. Gdyby wszystkie zmiany wprowadzono od razu przeżylibyście szok.” – list pasterski z 12 października 1969 roku.

Pośród 27 powodów dogmatycznych cytowanych przez kardynałów Ottavianiego i Bacciego jako uzasadnienie odrzucenia NOM, numer 11 dotyczący “ZMIANY FORMUŁY” wymaga naszej szczególnej uwagi. Odkąd nieomylne definicje Soboru Trydenckiego dotyczące Mszy zostały ogłoszone w roku 1566 przez papieża św. Piusa V żaden katolik nie kwestionował nauczania kościoła że właściwą FORMĄ Konsekracji we Mszy św. – KONIECZNĄ CO DO SŁOWA – jest:

HOC EST ENIM CORPUS MEUM. Albowiem to jest Ciało moje.

HIC EST ENIM CALIX SANGUINIS MEI, NOVI ET AETERNI TESTAMENTI: MYSTERIUM FIDEI: QUI PRO VOBIS ET PRO MULTIS EFFUNDETUR IN REMISSIONEM PECCATORUM. Bowiem to jest Kielich Krwi Mojej, Nowego i Wiecznego Przymierza, Tajemnica Wiary, która za was i za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów.

Z trzydziestu sześciu papieży po św. Piusie V ŻADEN nie ośmielił się zmienić NAWET JEDNEGO SŁOWA w formule Konsekracji. I, aż do czasu odległego od nas o dziesięć lat, nawet najbardziej zaciekli reformatorzy liturgiczni – wiedząc, podobnie jak wszyscy inni katolicy że chodzi o samą ważność Mszy – zawsze zgadzali się że NIKT, NAWET PAPIEŻ nie ma prawa i nie może dotknąć słów Konsekracji czy całego Kanonu z uwagi na tę kwestię. (…)

Przekupnie Nowej Mszy nie przegapili żadnych szczegółów. Z pewnością nie z powodów czysto estetycznych czy dekoracyjnych w przeszłości wszystkie edycje Missale Romanum musiały zawsze zawierać “formułę” Konsekracji wydrukowaną grubymi i wyróżnionymi literami. Powodem takiego nakazu było uwidocznienie, nawet wizualne że, wygłaszając słowa Konsekracji, kapłan nie cytował jedynie pewnych słów jako części narracyjnego opisu wydarzenia jakie miało miejsce dawno temu, lecz – w owym momencie jako prawdziwy “alter Christus” – wygłaszał SŁOWA USTANOWIENIA bezkrwawego odnowienia Ofiary Krzyża. I nikt nie będzie na tyle naiwny by wierzyć że jedynie “przypadkowo” reformatorzy zmienili także sposób drukowania swoich “Modlitw Eucharystycznych” jak obecnie nazywają to co się dawniej nazywało “Kanonem Mszy Św.” (…)

Stałym nauczaniem WSZYSTKICH PAPIEŻY i SOBORÓW EKUMENICZNYCH od założenia Kościoła 19 wieków temu jest że nawet KOŚCIÓŁ – ANI PAPIEŻ ANI BISKUP – nie ma prawa ani mocy zmieniać ISTOTY SAKRAMENTÓW ustanowionych przez Jezusa Chrystusa.  Nikt nie może pomylić się czy nawet interpretować odmiennie wyraźnych stwierdzeń wygłoszonych by potwierdzić powyższe przez papieży, zwłaszcza przez dwóch z nich w XX wieku:

“Jest dobrze wiadome że Kościół nie ma żadnego prawa do wprowadzenia nowinek jeśli chodzi o istotę sakramentów”  (Papież św. Pius X, apostolski list Ex Quo, 26.12.1910)

“Jak naucza Sobór Trydencki, wszystkie siedem sakramentów Nowego Prawa zostało ustanowione przez Jezusa Chrystusa, Naszego Pana, i Kościół nie ma żadnej władzy nad “istotą Sakramentów”, to jest, nad tymi rzeczami, które, co stwierdzają źródła Bożego Objawienia, Chrystus Pan sam nakazał zachowywać w sakramentalnym znaku.” (Papież Pius XII, konstytucja apostolska Sacramentum Ordinis, 30 listopada 1947).

Podniesiono jednakże kwestię czy WSZYSTKIE słowa tradycyjnej formuły Konsekracji stanowią “istotę sakramentu”. (…) Nie można zaprzeczyć że Kościół, który dopiero w roku 1870 sformułował precyzyjne wymogi nieomylnych definicji nigdy formalnie nie “zdefiniował jakie słowa są bezwzględnie konieczne do przeistoczenia chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa. Zatem zgodnie z senso Ecclesiae (…) musimy szukać bezpiecznych wskazówek w tej kwestii. I na szczęście dla tych, którzy szczerze pragną ich znaleźć, sensus Ecclesiae w tej kwestii jest bardzo czytelni, wyjaśniony, dla wszystkich, w specjalnej części oficjalnych rubryk – zasad jakie powinien zachować celebrans podczas Mszy Św. – jakie św. Pius V uczynił częścią swego Missale Romanum oraz w jedynym oficjalnym Katechizmie Kościoła – Katechizmie Soboru Trydenckiego.

“Słowa Konsekracji, które stanowią formę tego sakramentu, są następujące: ‘Albowiem to jest Ciało moje’; to jest bowiem kielich Krwi mojej, nowego i wiecznego Przymierza, tajemnica wiary, która będzie wylana za was i za wielu na odpuszczenie grzechów.’ Jeśli ktokolwiek pominie albo zmieni cokolwiek w formie Konsekracji Ciała i Krwi, i zmienione słowa nie będą posiadały tego samego znaczenia, wówczas nie  dokonuje Sakramentu. Jeśli dodane zostaną słowa, które nie zmieniają znaczenia, wówczas Sakrament jest ważny, lecz celebrans popełni poprzez takie dodanie grzech śmiertelny.” – Missale Romanum, De Defectibus, V.

“Stanowczo wierzymy że formuła Konsekracji wina składa się z następujących słów: to jest bowiem kielich Krwi mojej, nowego i wiecznego Przymierza, tajemnica wiary, która będzie wylana za was i za wielu na odpuszczenie grzechów. Większość z tych słów wzięto z Pisma Św., lecz część z nich zachował Kościół jako Tradycję Apostolską. I tak, słowa: To jest kielich, są zawarte u św. Łukasza (Łk 22,20) oraz u Apostoła (1 Kor 11,25), lecz słowa następne (…) częściowo znajdujemy u św. Łukasza (Łk 22,20) a częściowo u św. Mateusza (Mt 26,28). Jednakże słowa “wieczne” i “tajemnica wiary” zostały nam przekazane przez świętą Tradycję, interpretatora i strażnika prawdy katolickiej.

Jednakowoż nikt nie może mieć wątpliwości co do tej formuły (…) Albowiem forma używana w Konsekracji tego elementu wyraźnie składa się z tych słów, oznaczających że substancja wina zmienia się w Krew Pańską. Dlatego skoro zacytowane słowa wyraźnie to wyrażają, jest jasne że ŻADNA INNA FORMA NIE ZOSTANIE USTANOWIONA.” – Katechizm Soboru Trydenckiego, cz. II, rozdział VI, zagadnienia XXI i XXII. (…)

Nic dziwnego że większość katolickich biskupów na świecie kategorycznie odrzuciła ów ‘Nowy Porządek Mszy’ kiedy, w imię ‘kolegialności’ Rzym po raz pierwszy przedłożył go im do zatwierdzenia. To iż zaledwie kilka lat później praktycznie wszyscy biskupi świata przystali gdy watykańscy “chłopcy zza kulis” na powrót przedstawili ją praktycznie nie zmienioną, stanowi rodzaj zastanawiającego teatru, o którym starożytni Grecy mówili: “bogowie zaślepiają tych, których pragną zniszczyć” i przypomina jednocześnie części z nas że protestancka reformacja w Anglii została wprowadzona w drodze ZBIOROWEJ APOSTAZJI WSZYSTKICH BISKUPÓW poza jednym, jedynym którego do dziś pamiętamy z imienia – św. Janem Fisherem (…)

Formuła konsekracji “za wszystkich” została odrzucona przez Sobór Trydencki gdyż taka formuła była i jest przeciwna doktrynie Kościoła Katolickiego o Męce i Śmierci Jezusa Chrystusa (…) Kościół naucza że NIE WSZYSTKIE istoty ludzkie dostępują zbawienia, lecz jedynie ci, “wybrani”, którzy, ze swej własnej wolnej woli, przyjmują dostępne wszystkim zbawienie. (…) Przy Eucharystii nie można oddzielać SAKRAMENTU od OFIARY. I w żaden inny sposób nie jest bardziej wyraźnie wyrażana Ofiara Krzyża, w której fizycznie oddzielono Krew Chrystusa od ciała, niż poprzez podwójną Konsekrację – jedną dotyczącą Ciała a drugą mającą za przedmiot Krew naszego Pana. Nie tylko dlatego że Chrystus ustanowił Eucharystię w taki sposób podczas Ostatniej Wieczerzy, lecz również wobec stałej praktyki na przestrzeni minionych wieków, Kościół stanowczo zabrania KIEDYKOLWIEK konsekrować jeden element bez drugiego. “Zakazane jest, nawet w wypadkach najwyższej konieczności, dokonywać konsekracji jednych postaci bez drugich..” – Kanon 817 [CIC 1917].

Pozostaje nam ustosunkować się do stwierdzenia NAJWYŻSZEJ DESPERACJI, które słyszeliśmy wielokrotnie z ust księży a nawet kilku biskupów: “nawet jeśli twoje wcześniejsze tezy są teologiczne poprawne i zasadne, w praktyce NIE MOŻEMY NIGDY ZBŁĄDZIĆ ‘TRZYMAJĄC SIĘ PAPIEŻA’. I sam fakt że samego Pawła VI widziano i słyszano jak odprawia “nową Mszę” – nawet kilka razy z formułą konsekracji “za wszystkich” w jej włoskiej wersji – “per tutti”, stanowi wystarczającą przesłankę ważności “nowej Mszy”. (…) Ani HISTORIA naszego Kościoła ani jego DOKTRYNA o władzy i nieomylności papieskiej nie uzasadniają takiego uproszczenia. Każdy rozdział naszych książek o historii stanowi przypomnienie że nawet nasz ustanowiony przez Boga Kościół Rzymski i Katolicki pozostaje, od góry do dołu, złożony z jednostek równie słabych i ludzkich jak pierwszy Piotr, który zdradził swego Mistrza trzykrotnie w ciągu niecałych trzech godzin. Ten sam Rzym, który wzbogacił kalendarz świętych takimi imionami jak Leon, Feliks, Grzegorz, Bonifacy, Benedykt i Pius, raz po raz był świadkiem dzierżenia “Kluczy Królestwa” w rękach takich potworów jak Jan XII, Benedykt IX, Bonifacy VIII, Urban VI, Aleksander Borgia, Leon X czy Klemens VII. I ten, kto myśli że jedynie “moralna” skaza może zapewnić papieżowi miejsce w galerii “złych papieży” najwyraźniej nie zna takich DOKTRYNALNYCH niepowodzeń jak pontyfikaty Liberiusza i Honoriusza I. (…) Nawet w wypadku papieża zajmowanie katedry Piotra powoduje nieomylność jedynie w bardzo ograniczonych wypadkach, podczas gdy nic ani nikt nie chroni go jako jednostkę przed błędem A NAWET HEREZJĄ. Kwestią będącą nadal przedmiotem dyskusji między teologami jest to czy w takim wyjątkowym przypadku błądzący heretyk automatycznie przestaje być papieżem i podlega ekskomunice, nie czekając na ogłoszenie formalne specjalnej komisji kardynałów rzymskich że zaszło przejście od urzędu papieża do sytuacji ekskomunikowanego byłego papieża. (…)

Złem dla każdego katolika jest stawianie się w pozycji sędziego papieża. Również w tej kwestii nikt nie wypowiedział się jaśniej i wyraźniej niż św. Robert Bellarmin: “Podobnie jak byłoby prawowite STAWIANIE OPORU papieżowi, który atakuje ciało, jest również uprawione stawianie oporu papieżowi, który atakuje dusze, bądź zakłóca porządek społeczny, bądź, przede wszystkim, PAPIEŻOWI, KTÓRY PRÓBUJE ZNISZCZYĆ KOŚCIÓŁ. Powiadam że jest uprawnionym STAWIENIE mu OPORU poprzez NIE CZYNIENIE tego co nakazuje oraz przeszkadzanie w wykonywaniu jego woli. Nie jest jednakże uprawnione, OSĄDZANIE go, karanie go czy składanie z urzędu…” (De Romano Pontifice, Lib. II, r. 28).

Sprawa wydaje się mi wystarczająco jasna, nie budząc wątpliwości: aprobata PAPIEŻA w praktyce (de FACTO)  dla NOM, który DE JURE – zgodnie z wiążącą doktryną katolicką i praktyką – musi zostać odrzucona jako ŚWIĘTOKRADCZA – w najlepszym wypadku i NIEWAŻNA – w najgorszym. (…)

Lecz cóż uczynimy my z Katolickiego Ruchu Tradycyjnego jeśli jutro papież Paweł – bądź jego następca – wygłosi NIEOMYLNE ORZECZENIE EX CATHEDRA na rzecz ważności NOM, nawet w istniejącej wersji w języku ludowym? Uczynimy wówczas to co prawdziwi katolicy zawsze czynili wobec nieomylnej definicji czy oświadczenia ‘”ex cathedra”: BEZ ZASTRZEŻEŃ I WARUNKÓW ZAAKCEPTUJEMY JE. (…) I choć sam osobiście bez ustępstw będę dalej wykonywał dane mi “po wsze czasy” kapłańskie PRAWO sprawowania tradycyjnej Mszy łacińskiej – zob. podane wcześniej powody KANONICZNE I MORALNE – z pewnością od tego momentu powstrzymam się od kwestionowania ważności “Nowej Mszy”.

Jednak załóżmy że, po kilku miesiącach oczekiwania, z Rzymu nie nadejdzie ŻADNA ODPOWIEDŹ i naszą obecną prośbę do papieża spotka ten sam los co wszystkie nasze poprzednie petycje (…) Co wtedy? (…) Jedną kwestią jest OSĄDZANIE, inną natomiast stawienie czoła i przyjęcie pewnych nieuniknionych KONKLUZJI. A cóż pozostanie Katolickiemu Ruchowi Tradycyjnemu – i milionom katolików na świecie, którzy podzielają jego stanowisko – niż przyjęcie jednej z dwóch konkluzji – przy czym każda z nich będzie wskazywała na ‘SEDE VACANTE’ DE FACTO – SYTUACJĘ, W KTÓREJ “NIE MA NA RAZIE PAPIEŻA”.

Konkluzją najbardziej w dobrej wierze będzie wizja godnego litości obrazu wyczerpanego fizycznie i nie tylko starca, nadal zdolnego do przechodzenia przez protokolarne ceremonie i kontakty publiczne, lecz już dłużej nie mogącego lub niezdolnego do rządzenia coraz bardziej niesforną trzodą rozproszoną na zdążającym ku nicości świecie. (…) Jedyną inną konkluzją jaką można logicznie wywieść jest obraz niejakiego Giovanni Batisty Montiniego, w pełni świadomego zmienionego kursu jaki przyjęła Łódź Piotrowa – faktycznie świadomie kierującego ją w tym kierunku… poruszającego się precyzyjnie i systematycznie… ku… ku… ku… ku… [zamazane]

Wyznaję… nie byłem w stanie tego napisać… mimo iż słowa słyszane w La Salette i Fatimie dźwięczą w moich uszach… a dawno zapomniane rozdziały Apokalipsy nagle nabierają nowego znaczenia… pozostawiam moją maszynę… i kieruję się do siedziby naszej kaplicy Ave Maria… aby złożyć… niezmienną Mszę łacińską świętego papieża Piusa V…

 

[źródło i link do całości tekstu ks. de Pauwa podano w pierwszej części]

Kanoniczne, moralne i dogmatyczne podstawy… [ks. G. de Pauw – cz. II]

 

II. Odrzucamy “Nowy Porządek Mszy” z powodów moralnych

Ponownie powtarzamy po prostu to czego każdy młody seminarzysta się uczył na swych zasadniczych zajęciach z teologii moralnej – że żaden nakaz “z góry” nie może być uważany za wiążące PRAWO jeśli jest oczywiście szkodzi ludziom, którym miał przynieść korzyść. Aby ocenić czy dany “nakaz” szkodzi ludziom jaką lepszą normę możemy zastosować niż tę przekazaną przez samego Naszego Pana: “Po owocach ich poznacie”. A to co wyrządziła “odnowa liturgiczna” a zwłaszcza “nowa Msza” “ludowi Bożemu” uderza nas prosto w oczy, w każdym kościele i rektoracie. Jednakże nikt nie wyraził tego lepiej niż sami kardynałowie rzymscy – Ottaviani i Bacci, którzy w swym sławnym “liście otwartym” do papieża Pawła z 3 września 1969 roku, uzasadnili odrzucenie przez siebie “nowej Mszy”, opisując ją jako coś co wytworzy “jedynie całkowitą konsternację po stronie wiernych, którzy wykazują oznaki zniecierpliwienia i niewątpliwego osłabienia wiary, a jednocześnie najlepsi z ich kapłanów są wpędzani w agonię kryzysu sumienia.” (…)

Aby docenić jak “dobra” była “stara Msza” wystarczy spojrzeć na bardzo zatłoczony kalendarz świętych mężów i niewiast, których zrodziła. Nikt nie podkreślił tej kwestii lepiej niż Paweł VI w tym samym dekrecie, którym rzekomo miał “starej Mszy” zakazać, gdzie chwalił Mszał Rzymski św. Piusa V jako “narzędzie liturgicznej jedności… świadectwo czystości kultu Kościoła… źródło, z którego niezliczeni święci karmili swoją pobożność wobec Boga…”

Dziś, czy ktokolwiek jest w stanie powiedzieć z poważną miną że nowa liturgia z około 400 różnymi wersjami językowymi i dialektowymi oraz ceremoniami różniącymi się w poszczególnych parafiach, czy nawet u poszczególnych księży, jest lepszym narzędziem liturgicznej jedności niż “stara” liturgia posiadająca jeden język, łacinę, na całym świecie i kapłanów używających wszędzie tych samych ksiąg liturgicznych i rubryk?

I czy jakikolwiek biskup i kapłan naprawdę wierzy że “czystość kultu Kościoła” jest lepiej strzeżona w nowych “wydarzeniach” sobotniego wieczoru z ich międzywyznaniową wymianą przy pulpicie niż starodawnych Mszach niedzielnych podczas których katolicy modlili się o nawrócenie swoich niekatolickich przyjaciół zamiast przepraszać ich za istniejące różnice?

A jeśli nowy styl życia naszego unowocześnionego kleru i naszych wyemancypowanych zakonnych stanowi wskazanie rodzaju “pobożności do Boga” jaki wytwarza nowa liturgia, to im szybciej “stara Msza” powróci, tym lepiej!

Następnie istnieje kolejna strona podręczników naszej teologii moralnej, która dotyczy “umów wzajemnych” i uzasadnia odrzucenie przez kapłana zwulgaryzowanej nowej Mszy. Pamiętam nadal jakby to miało miejsce zeszłej nocy ów 11 kwietnia 1942 roku kiedy podczas moich święceń poproszono bym umieścił lewą dłoń na kopii Mszału Rzymskiego Piusa V, wzniósł mą prawicę, stanął przed żywym Bogiem w tabernakulum i głośno przysiągł to co podpisałem jako przysięgę kilka minut wcześniej: “akceptuję i przyjmuję z całą stanowczością apostolskie i kościelne tradycje oraz wszystkie inne konstytucje i przepisy Kościoła.” Jednocześnie jakby odwzajemniając moje poświęcenie na całe życie w jego służbie Kościół mój dał mi wieczysty, osobisty przywilej i uroczyste zapewnienie Kościoła oficjalnie promulgowane i opublikowane na pierwszej stronie owego Mszału Rzymskiego, który miałem zacząć używać następnego dnia: “nigdy w przyszłości żaden kapłan, diecezjalny czy zakonny, nie może zostać zmuszony do stosowania jakiegokolwiek innego sposobu odprawiania Mszy.”

Na mocy tej umowy, wiążącej Kościół i mnie, stałem się kapłanem rytu łacińskiego Kościoła powszechnego. (…) Dopóki kapłan dobrowolnie nie zrezygnuje ze swego prawa do sprawowania tradycyjnej Mszy łacińskiej – i wykażemy że z uwagi na kwestie dogmatyczne nie wolno mu tego robić – nikt na ziemi, NAWET PAPIEŻ nie może jednostronnie złamać owej umowy, nie naruszając naturalnego Bożego prawa, wiążącego tak papieży jak ubogich. (…)

Może czas przypomnieć tak Watykanowi, jak i biskupom z taką czułością szanującym “prawa człowieka” kleru nowego chowu – dopuszczając nawet by księża apostaci, którzy weszli w świętokradcze związki małżeńskie nauczali teologii wszystkiego na “katolickich” uniwersytetach że księża “tradycyjni” też posiadają prawa!! A naczelnym z nich – zarówno ludzkim, jak i Boskim – jest prawo do pozostania KAPŁANAMI i nie podlegania degradacji do roli “przewodniczących MINISTRÓW”, jednych z wielu ministrów prowadzących protestanckie nabożeństwa wspólnotowe w kościołach “katolickich” w dzisiejszych czasach! Albowiem TO właśnie nowy Kościół a zwłaszcza jego nowa “Msza” czyni kapłanom: czyni z nich protestanckich MINISTRÓW! (…)

III. Odrzucamy “Nowy porządek Mszy” na podstawach dogmatycznych.

Nie zamierzam przepraszać nikogo za omówienie KANONICZNYCH i MORALNYCH aspektów kontrowersji “Nowa Msza a Stara Msza”. Możecie to nazwać pychą, uprzedzeniem, jak chcecie. Żadne przezywanie nie przyćmi faktu że moje kwalifikacje jako doktora prawa kanonicznego dwóch uniwersytetów katolickich w Europie i USA oraz 13 lat nauczania jako profesor prawa i teologii, jak również pełnienie funkcji doradcy teologa na soborze Watykańskim, są możliwe dla wszystkich do sprawdzenia. (…)

Rozległ się ten głos [kard. Ottavianiego] tym razem jako głos teologicznego giganta, który służył jako urzędowy strażnik ortodoksji Kościoła za czasów trzech kolejnych Wikariuszy Chrystusa. Nie było to tym razem radosne: Habemus Papam!, zamiast tego dramatyczne: Teneamus Missam! Musimy trzymać się Mszy! (…) Kard. Ottaviani jako pierwszy poinformował papieża Pawła o dogmatycznych powodach, które skłoniły go do odrzucenia proponowanej “Nowej Mszy”. Uczynił to 3 września 1969 roku, w święto św. Piusa X, w drodze osobistego listu, którego kopię otrzymał każdy katolicki biskup na świecie razem z tekstem “Krytycznej analizy NOM” napisanej przez grupę rzymskich teologów, której wnioski Ottaviani przyjął i załączył do swego listu jako przekonujące argumenty przemawiające za jego decyzją o odrzuceniu “Nowego (Nie)Porządku”. Wobec tego że ze strony papieża Pawła nie dotarła do niego żadna reakcja oraz że “straż pałacowa” papieża z powodzeniem udaremniła jego osobiste spotkanie z papieżem, Ottaviani zezwolił by jego list wraz z towarzyszącą mu “Krytyczną Analizą” zostały opublikowane 15 października 1969 roku. A mimo iż dwudziestu kardynałów i setka biskupów obiecała kard. Ottavianiemu że złoży swe podpisy pod oryginalnym listem przed jego publikacją (…) zaledwie jeden, Antonio Kardynał Bacci, dotrzymał danego słowa!

Gdy przyszli historycy zanotują imiona Alfredo Ottavianiego i Antonio Bacciego razem z bp Blaise Kurzem jako św. Atanazego, Hilarego i Jana Fishera XX wieku, mogli by z powodzeniem dodać że ci sami dwaj rzymscy kardynałowie publicznie zaaprobowali Katolicki Ruch Tradycji (CTM) (…)

Nie, mój drogi katolicki Przyjacielu, to nie z biura CTM w Nowym Jorku, lecz ze Świętego Oficjum w Rzymie wyszło oskarżenie o HEREZJĘ przeciw “Nowemu Porządkowi Mszy”. Albowiem czyż nie jest odrzuceniem nowej “Mszy” jako heretyckiej opisanie jej jako uderzającego odejścia od tych kanonów Soboru Trydenckiego, które NA WSZE CZASY “wzniosły niepokonaną barierę przeciw wszelkim HEREZJOM WYMIERZONYM W INTEGRALNOŚĆ TAJEMNICY MSZY”?

Nie, drogi Biskupie X…, to nie ulubiony chłopiec do bicia kurii z Baltimore lecz  sam “OBROŃCA WIARY” z  Rzymu nazwał nową “Mszę” “POWAŻNYM ZERWANIEM Z TRADYCJĄ” i oskarżył tych z nowego chowu, którzy przepychają “Nowy Porządek Mszy” o “NIEWIERNOŚĆ WOBEC OWEGO ŚWIĘTEGO DEPOZYTU DOKTRYNY, Z KTÓRYM WIARA KATOLICKA JEST NA ZAWSZE ZWIĄZANA.”

Nie, mój drogi zawsze posłuszny “konserwatywny” i “akceptowany przez Hierarchię” katoliku, to nie w budynku Pan Am ani w kaplicy Ave Maria na Long Island, lecz w cieniu samej rzymskiej Bazyliki św. Piotra powstała następująca lista zarzutów tak miażdżących że nie tylko uzasadniają odrzucenie nowej “Mszy”, lecz sprawiają że takie odrzucenie jest OBOWIĄZKIEM KAŻDEGO RZYMSKIEGO KATOLIKA! I cóż to za zarzuty! I każdy z nich znajduje uzasadnienie na każdej stronie nowych “sakramentarzy”!:

  1. Nowa Msza: “Podważenie wszystkich katolickich twierdzeń że Kościół Katolicki jest prawdziwym Kościołem”
  2. Nowa Msza: “Wywrócenie Tradycji niezmiennej w Kościele od IV-V wieku”.
  3. Nowa Msza: “Zadawalająca najbardziej modernistycznych protestantów”.

Co nie powinno nikogo dziwić, skoro NOM został stworzony przez “katolickich” ekspertów we współpracy z co najmniej pięcioma protestantami delegowanymi przez Światową Radę Kościołów. Jeden z nich, Max Thurian, z luterańskiego ośrodka w Taize, we Francji, publicznie oświadczył, wracając z jednego z regularnych spotkań z Pawłem VI, że obecnie jest “teologicznie możliwe” dla protestantów “korzystać z tej samej ‘Mszy’ co katolicy.” (z europejskiej prasy, w tym paryskiego “katolickiego” LA CROIX – 30 maja 1969). Podczas gdy inny wiodący teolog protestancki, profesor M. G. Siegwalt ze Strasburga we Francji, członek krajowej katolicko-protestanckiej “Komisji Jedności” publicznie stwierdził (…) że nowa “katolicka” Msza nie zawiera nic co mogłoby “niepokoić Protestanta” (Le Monde, 22 listopada 1969).

  1. Nowa Msza: “Definicja Mszy, która w praktyce podważa wszystkie istotne cechy Mszy: Rzeczywistą Obecność, rzeczywistość Ofiary, sakramentalną funkcję konsekrującego kapłana oraz wewnętrzną wartość ofiary eucharystycznej niezależną od obecności ludu.”
  2. Nowa Msza: “Duchowa obecność Chrystusa w kongregacji… jest stawiana na tym samym jakościowym poziomie co substancjalna i fizyczna rzeczywistość sakramentalnej obecności eucharystycznej.”
  3. Nowa Msza: “Końcowy cel Mszy – oddanie chwały Trójcy Przenajświętszej… został usunięty.”
  4. Nowa Msza: “Odeszło się od zwyczajnego celu Mszy to jest odpuszczenia grzechów…” jak pokazuje to “zaskakujące wyeliminowanie w nowym obrządku ‘wspomnienia zmarłych’ oraz wszelkich wzmianek o cierpieniu dusz czyśćcowych.”
  5. Nowa Msza: “zmienia naturę ofiarowania z miłej Bogu i przyjmowanej przez niego Ofiary w rodzaj wymiany darów między człowiekiem a Bogiem.”
  6. Nowa Msza: “Chrystus jest obecny jedynie ‘duchowo’ nie substancjalnie. Chleb i wino zmieniają się jedynie duchowo, nie substancjalnie. Człowiek przynosi chleb zaś Bóg zmienia go w ‘chleb życia’, człowiek przynosi wino, zaś Bóg zmienia go w ‘napój duchowy’… które to dwa wyrażenia mogą nic nie znaczyć.”
  7. Nowa Msza: “poprzez zniesienie ciągłych odwołań do Boga w modlitwach eucharystycznych, zniknęło jasne rozróżnienie między ofiarą Boską i ludzką… Ofiarowanie Boskiej Żertwy zaczyna przypominać dobroczynne spotkanie czy bal charytatywny.”
  8. Nowa Msza: “… w zakresie istoty Ofiary: Tajemnica Krzyża nie jest już wyrażona w sposób wyraźny… Zmiana w formułach ujawnia zmianę doktryny… Prawdziwa i Stała Obecność Chrystusa – Ciała, Krwi, Duszy i Bóstwa w przeistoczonych postaciach nie jest nigdy wspominana.”
  9. Nowa Msza: “Systematyczna i milcząca negacja Prawdziwej Obecności jest zauważalna także w wyeliminowaniu:

– większości przyklęknięć,

– oczyszczenia palców kapłana w kielichu,

– wystrzegania się wszelkich kontaktów palców kapłana po Konsekracji mogących prowadzić do profanacji,

– puryfikacji naczyń,

– palki chroniącej kielich,

– wewnętrznego złocenia świętych naczyń,

– konsekracji ołtarzy,

– kamieni ołtarzowych i relikwii… co jest innowacją prowadzącą wprost do ‘wieczerzy eucharystycznych’ w prywatnych domach,

– trzech nakryć ołtarzowych zastąpionych jednym,

– klęczenia w dziękczynieniu po Komunii,  które zastąpiono siedzeniem przez kapłana i lud, co jest dość logicznym rozwinięciem postawy stojącej na Komunię,

– wszystkich starożytnych przepisów na wypadek upadku konsekrowanej Hostii na podłogę.”

  1. Nowa Msza: “kolejny gwałtowny cios w wiarę w Rzeczywistą Obecność: Rzeczywista Obecność zostaje zrównana z obecnością w słowie (Biblii) co jest typowo protestanckie”.
  2. Nowa Msza: “Raczej ludzie niż kapłan są nieodzownym elementem celebracji a ponieważ nawet tutaj nie jest jasne kim jest ofiarnik, sam lud zdaje się obdarzony autonomicznymi przymiotami kapłańskimi. Nie będzie niespodzianką jeśli z tego miejsca niedługo lud zostanie dopuszczony do przyłączenia się do kapłana w wygłaszaniu formuły Konsekracji, co jak się zdaje w rzeczywistości w pewnych miejscach już wystąpiło.”
  3. Nowa Msza: “Zminimalizowana, zmieniona i zafałszowana zostaje rola kapłana… Zostaje połączony z ‘Braćmi’. Nawet ministrant zwraca się do niego jako ‘mój bracie’ w Confiteor (czy raczej jego pozostałości!) w ‘Mszy bez zgromadzenia’. Zdaje się obecnie jedynie protestanckim ministrem.”
  4. Nowa Msza: “Zauważmy przy okazji niesłychaną nowinkę, która zapewne wywoła najpoważniejsze skutki psychologiczne: liturgia Wielkiego Piątku w czerwonych szatach zamiast czarnych; wspomnienie kolejnego męczennika zamiast żałoby całego Kościoła wobec śmierci Jego Założyciela.”
  5. Nowa Msza: “Bardzo ważne pominięcie zwrotu: ‘przez Chrystusa, Pana naszego’, gwarancji bycia wysłuchanym, danej Kościołowi po wsze czasy.”
  6. Nowa Msza: “Tajemnica Kościoła – jednego, świętego, katolickiego, apostolskiego – zostaje umniejszona i zostaje zmienione jej znaczenie na ‘wszystkich, którzy poszukują Boga…’”
  7. Nowa Msza: “Poważnie narażona na szwank jest jedność Kościoła.”
  8. Nowa Msza: “wyraźny zamach na dogmat o świętych obcowaniu.”
  9. Nowa Msza: “sprofanowaniu uległy regulacje dotyczące Ofiary, stanowiące dowód jej świętego charakteru.”
  10. Nowa Msza: “Całkowita desakralizacja: zwykły chleb, … świeccy dotykający naczyń liturgicznych… rozpraszająca atmosfera tworzona poprzez nieustanny ruch kapłana, diakona, kantora, komentatora, lektorów męskich i żeńskich…”

Od publikacji powyższej rzymskiej “Analizy” desakralizacja zatoczyła już pełne koło w tych parafiach, gdzie “wyzwolone” zakonnice, aktywiści nagle promowani na “stałych diakonów” i inni faworyci lokalnych duchownych rozdają teraz to co nadal nazywają ‘Komunią’. I pomyśleć że kiedyś św. Ambroży, poprzednik Pawła VI jako arcybiskup Mediolanu samemu cesarzowi Teodozjuszowi powiedział by trzymał się poza katedralnym prezbiterium tymi słowami: “Wasza Cesarska Mość, TYLKO KAPŁANI mają dostęp do wewnętrznych miejsc świętych, dla WSZYSTKICH innych, miejsca te są zamknięte i ZAKAZANE…”

  1. Nowa Msza: “Nowy Porządek odchodzi w sposób niesłychanie znaczny od teologii Mszy katolickiej… Kompletna analiza wszystkich pułapek, zagrożeń oraz elementów destruktywnych duchowo i psychologicznie zawartych w nowej liturgii… byłaby poważnym przedsięwzięciem…”
  2. Nowa Msza: “II Modlitwa Eucharystyczna może być odmawiana z doskonałym spokojem sumienia przez kapłana, który nie wierzy już w transsubstancjację lub ofiarny charakter Mszy – zatem nawet przez protestanckiego ministra” (…)
  3. Nowa Msza: “wraz z ogłoszeniem ‘Nowego Porządku’ wierny katolik jest zmuszany do dokonania najtragiczniejszego wyboru: albo przyjąć NOM albo zachować wiarę Soboru Trydenckiego, z którą katolickie sumienie jest na zawsze związane.”
  4. Nowa Msza: “Nowa liturgia będzie przedmiotem zachwytu rozmaitych grup, które balansując na krawędzi apostazji wprowadzają zamęt w Kościele Bożym, zatruwając jego organizm i podważając jedność doktryny, kultu, moralności i dyscypliny, w kryzysie duchowym bez precedensu.”
  5. Nowa Msza: “Nowa liturgia… nieobliczalny błąd!” (…)

Kardynalną kwestią będącą przedmiotem naszej walki o tradycyjną Mszę Łacińską NIE JEST JĘZYK ŁACIŃSKI – choć musimy również go bronić z szeregu ważnych powodów – LECZ PRZETRWANIE WAŻNEJ OFIARY MSZY. Protestanckie nabożeństwo odprawione po łacinie pozostaje nabożeństwem PROTESTANCKIM. (…)

Kanoniczne, moralne i dogmatyczne podstawy odrzucenia Nowej “Mszy”

 

i utrzymania Prawdziwej Mszy – ks. Gommar de Pauw [fragmenty]

tł. za Sound of Truth and Tradition, spring 1975 – całość: https://www.cor-mariae.com/Fr.GomardePauw-min.pdf

… Jakże prosiłem o “znak”, który wskazałby jaką z dwóch decyzji mamy podjąć. Czy rozwiązać CTM, wyjaśniając że od roku 1964 czyniliśmy to co mogliśmy w ramach prawa aby ocalić tradycyjną Mszę  łacińską, odrzucając wszelkie bezprawne dyrektywy od naszych biskupów, lecz że “nowa gra w piłkę się rozpoczęła” że teraz Rzym przemówił. Albo, z drugiej strony, powiedzieć przyjacielowi i wrogowi że Rzym, którzy gra teraz przeciw nam nie jest Rzymem 261 następców św. Piotra, lecz Rzymem przed którym sama Matka Boża ostrzegała nas w La Salette, w roku 1846 i Fatimie, w roku 1917 , przepowiadając że w drugiej połowie XX wieku Antychryst będzie rządził w Rzymie, który straci wiarę zaś sam szatan “przeniknie nawet do najwyższych miejsc!”

Podjęliśmy decyzję po dalszym rozwoju wypadków, zdawszy sobie sprawę że pierwsze 5 lat istnienia CTM (…) wkrótce okazało się jedynie niewielkimi potyczkami w porównaniu z prawdziwą wojną jaka rozpoczęła się w roku 1970. Albowiem zostaliśmy wyzwani na prawdziwą Wojnę! Świętą Wojnę o zachowanie Ofiary Mszy oraz wynikającej z niej Prawdziwej Obecności Boga Żywego, Jezusa Chrystusa pośród nas. Wojnę jaką mieliśmy prowadzić nie PRZECIW, lecz ZA Prawdziwy Rzym! (…)

Tak jak poprzednio koncentrowaliśmy nasz bój na zachowaniu łaciny w Mszy jako znaku powszechności Kościoła, strażnika ortodoksji w doktrynie i symbolu naszej łączności z mającym 19 wieków Kościołem Rzymskim, obecnie język liturgiczny przestał być główną kwestią. Od marca 2970 katolicy w Ameryce nie mieli już “starej Mszy” po angielsku, lecz musieli przełknąć naprawdę “nową Mszę (?) tak zasadniczo różną od katolickiej Ofiary jak wcześniejsze protestanckie nabożeństwa wspólnotowe. Teraz przyszedł czas dla każdego biskupa i kapłana katolickiego aby przyjął odpowiedzialność wobec Boga i ludzi. Ja to uczyniłem i publicznie ogłosiłem przyjaciołom i wrogom, w Niedzielę Palmową roku 1970, że będę dalej publicznie sprawował niezmienioną tradycyjną Mszę łacińską, uroczyście odnowioną przez Sobór Trydencki i zapewnioną po wsze czasy przez papieża św. Piusa V. (…) Nikt dotąd nie odparł powodów jakie przedstawiliśmy w roku 1970 naszym braciom kapłanom aby odrzucić “Nowy (Nie)Porządek Mszy”. I te same kanoniczne, moralne i, przede wszystkim, doktrynalne powody, które dały kapłanowi Prawo i uczyniły Obowiązkiem aby powiedział: NIE “Nowemu Porządkowi” WCZORAJ są nadal aktualne DZISIAJ i będą takie NA ZAWSZE.

  1. Odrzucamy “Nowy Porządek Mszy” z powodów kanonicznych.

Jeśli wierzyć prasie “katolickiej”, “stara” Msza łacińska była XVI-wiecznym produktem Soboru Trydenckiego, usankcjonowanym przez papieża Piusa V. Jakieś 400 lat później nastał inny sobór ekumeniczny – Watykański II i inny papież – Paweł VI a wraz z nimi – nowa Msza. Wydaje się to dość logiczne. Czy jest?

Nawet najbardziej zagorzali zwolennicy Vaticanum II (…) przyznają że nie ma porównania między Soborem Trydenckim (1545-63) i Soborem Watykańskim II (1962-65). Pierwszy był zdecydowanie soborem “dogmatycznym”, definiującym artykuły Wiary w jakie należy wierzyć i promulgującym prawa, które należy zachowywać pod najsurowszymi sankcjami i karami, łącznie z ekskomuniką. Vaticanum II, z drugiej strony, wedle decyzji Jana XXIII, który je zwołał, miało być “wyłącznie duszpasterskie”, nie przynosząc nowych definicji ani praw, lecz zajmując się jedynie “zaktualizowaniem i adaptacją” istniejących wierzeń i praktyk. (…)

Paweł VI NIE ODWOŁAŁ I NIE MÓGŁ ZGODNIE Z PRAWEM odwołać konstytucji apostolskiej QUO PRIMUM świętego papieża Piusa V. (…) Dotyczący “starej Mszy” dekret św. Piusa V QUO PRIMUM nie został prawnie odwołany konstytucją apostolską Pawła VI z 3 kwietnia 1969 roku.

Odkąd pierwszy papież zmienił Dzień Pański z żydowskiej soboty na chrześcijańską niedzielę, Papieże Rzymscy, “strażnicy kluczy”, zawsze uznawali za swój główny obowiązek ochronę duchowych skarbów Kościoła. Najcenniejszym spośród tych skarbów jest Ofiara Mszy. Bardzo rzadkie są zaiste sytuacje w dziejach kiedy Papież Rzymski wyraźnie mówi światu że korzysta z pełni swej władzy apostolskiej, wydając dekret wiążący “wiecznie i po wsze czasy” pod sankcją grzechu śmiertelnego i ekskomuniki, “gniewu Boga Wszechmogącego i błogosławionych Apostołów Piotra i Pawła.”

Jedna z takich wyjątkowych papieskich interwencji miała miejsce 19 lipca 1570 roku, kiedy to św. Pius V, spoglądając na duchowe spustoszenie jakie sprowadzili reformatorzy protestanccy, wydał swą konstytucję apostolską Quo Primum. Dekret ów nie wprowadzał – powtarzam: nie wprowadzał – Nowej Mszy, lecz zastrzegł “po wsze czasy” istniejącą wówczas Mszę łacińską, której zasadnicze części sięgają, co można łatwo stwierdzić, czasów katakumb i apostołów a jej słowa konsekracji – samego Chrystusa! Odnoszenie się zatem do “starej Mszy” jako do Mszy “trydenckiej” czy “Mszy św. Piusa V” jest historycznie błędne oraz stanowi strategiczne osłabianie pozycji obrońców Tradycji, wychodząc naprzeciw owym “soborowcom”, którzy nonszalancko twierdzą że Paweł VI miał takie samo prawo do własnej Mszy jak Pius V!

Im dłużej trwa zamęt związany z Vaticanum II, tym trudniej uwierzyć w dobrą wiarę i uczciwość stanowiącej establishment hierarchii i duchowieństwa! Czy mamy przyjąć że WSZYSCY ci watykańscy i kurialni urzędnicy i ich pionki na poziomie parafii, którzy wciskają ludziom do gardeł “nową Mszę”, zapomnieli całkowicie o fundamentalnej katolickiej doktrynie papieskiej ciągłości, wedle której, papieże zajmując się sprawami tak co do istoty dotyczącymi religii jak Ofiara Mszy, NIE MOGĄ POPADAĆ ZE SOBĄ W SPRZECZNOŚĆ? (…) Czy mamy naraz uwierzyć że św. Pius V był jedynym następcą św. Piotra, do którego nie stosują się słowa [“tobie  dam klucze Królestwa Niebieskiego i cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie”], nawet gdy korzysta z pełni swej władzy apostolskiej, albo że był takim ignorantem iż nie znał znaczenia tak prostych słów jak “nigdy”, “po wszystkie czasy” i “nikt”?

Zanim ikonoklaści drugiej reformacji protestanckiej nie weszli na scenę przez owo “otwarte okno” Vaticanum II, KAŻDY W KATOLICKIM ŚWIECIE rozumiał że dekret św. Piusa V oznacza dokładnie to co wskazuje i jest dokładnie tym czym ogłasza że jest: nienaruszalnym dekretem, prawdziwym prawem, wiążącym na zawsze, pod karą grzechu śmiertelnego i ekskomuniki, wydanym przez świętego papieża, który skorzystał z pełni swej władzy apostolskiej by chodzić samo serce swego Kościoła – Ofiarę Mszy. Przez 400 lat aż 36 papieży, którzy odziedziczyli Quo Primum uważało że skoro św. Pius V powiedział: “nigdy!” miał to naprawdę na myśli. Że kiedy oświadczył: “na zawsze!” to w znaczeniu “na zawsze!”. A kiedy powiedział: “po wsze czasy!” rozumiał przez to dokładnie to: PO WSZE CZASY! (…)

Owych 36 papieży, którzy podzielali pogląd o ciągłości papiestwa 224 papieży, którzy ich poprzedzali, nie mogło się mylić, jeśli mamy uznać boskie pochodzenie papiestwa! Niepodobna też by 261 papieży, wśród nich 78 kanonizowanych świętych, wszyscy byli przestępcami, którzy celowo zwodzili pokolenia katolików i cały świat w tej kwestii, każąc im wierzyć że papieże nigdy nie pozostają ze sobą w sprzeczności w tak istotnych kwestiach jak Ofiara Mszy! (…)

Pomyślenie że Paweł VI mógł stać się pierwszym papieżem w dziejach, który zerwał ze wszystkimi poprzednikami a zwłaszcza z papieżem, którego dekret usankcjonował formę Ofiary Mszy “po wszystkie czasy” sprawia że ciarki przechodzą po naszych plecach i przywołuje przed nasze umysły wizje Apokalipsy! Oczywiście nie żywimy wielkich złudzeń co do osądu jakim historia może obdarzyć pontyfikat Giovanniego Battisty Montiniego. Jednakże wciąż się nie chcemy się przyłączyć do owych naszych byłych przyjaciół z kręgu Tradycji, którzy ulegli pokusie określania Pawła VI epitetami, jakimi katolicy w równie pełnych zamętu czasach nie odważyli się obdarzać nawet Aleksandra Borgię czy Honoriusza, który później miał zostać potępiony przez świętego następcę za to że “nie zgasił u zarodka płomienia heretyckiej doktryny, lecz poprzez swe zaniedbanie go rozprzestrzenił” (…)

Sugerowanie że konstytucja Pawła VI Missale Romanum z 3 kwietnia 1969 znosi konstytucję Piusa V byłoby oskarżeniem Pawła VI o coś nie do pomyślenia, o zniszczenie samej idei papieskiej ciągłości, zbrodnię przeciw prawu Boskiemu i kościelnemu, zbrodnię, której Paweł VI nie popełnił, oceniając to po analizie dekretu o jego “nowej Mszy”. (…)

Co najmniej trzy różne wersje samego łacińskiego tekstu konstytucji o “nowej Mszy” zostały puszczone przez Watykan w obieg, okoliczność, która sama przez się uzasadnia niezwłoczne odrzucenie – na gruncie moralnym i prawnym – całej konstytucji Pawła VI o “nowej Mszy” na starej prawniczej zasadzie: lex dubia – lex nulla – “prawo wątpliwe nie stanowi prawa”. (…) Co do jakichkolwiek “notyfikacji”, “instrukcji”, “wyjaśnień”, “interpretacji” czy jakichkolwiek innych zabiegów ze strony jakiejkolwiek kongregacji watykańskiej lub biskupów, indywidualnych lub zbiorowych, próbujących uczynić to czego nie uczyniła konstytucja apostolska Pawła VI – są one całkowicie nieważne i pozbawione jakiejkolwiek prawnej wartości. Dotyczy to zwłaszcza “Notyfikacji” czy też “Noty” Kongregracji Kultu Bożego z 28 października 1974 roku, podpisanej przez Jakuba Roberta kardynała Knoxa oraz abp Hanibala Bugniniego, prefekta i sekretarza owej kongregacji, przyjętej przez prasę “katolicką” w ostatnim tygodniu stycznia 1975 roku jako grób dla “starej Mszy św. Piusa V”.

Nigdzie uzurpacja władzy papieskiej nie jest bardziej zuchwała niż w miejscu gdzie “notyfikacja” Knoxa-Bugniniego oświadcza że dalsze używanie Mszału promulgowanego przez Piusa V nie jest już dozwolone (…) “bez względu na to co niektórzy próbują wskazywać jako istniejący od niepamiętnych czasów zwyczaj”. (Notitiae 10 (1974), s. 353). Aby w pełni uświadomić sobie wagę wplecenia tego drobnego wersu do owej “noty” przez tychże biurokratów należy wiedzieć że kanon 30 Kodeksu Prawa Kanonicznego wyraźnie stwierdza że “prawo sprzeczne z istniejącymi od stulecia lub niepamiętnych czasów zwyczajami – to jest zwyczajami mającymi sto lat lub więcej – nie odwołuje owych zwyczajów, chyba że w sposób wyraźny wymienia te zwyczaje.”

A ponieważ konstytucja apostolska Piusa V nie wprowadzała nowej Mszy, lecz jedynie podnosiła do rangi pisanego prawa Mszę sprawowaną od stuleci, nowa konstytucja apostolska Pawła VI – nawet przyjmując, dla potrzeb wywodu, że prawowicie wprowadzała “nową” Mszę – nie uchylała Mszy “starej”, gdyż nie stwierdzała wyraźnie odwołania “istniejącego od niepamiętnych czasów zwyczaju”, w którym “stara” Msza jest zakotwiczona. (…)

Implikacje praktyczne wszystkich tych prawnokanonicznych wywodów są następujące:

  1. Żaden kapłan katolicki, czy to zakonny, czy też diecezjalny, nie potrzebuje od nikogo pozwolenia na dalsze odprawianie tradycyjnej Mszy Łacińskiej Piusa V w jakimkolwiek miejscu i czasie, z udziałem ludzi bądź bez takiego udziału. “Wieczysty i osobisty przywilej” nadany każdemu kapłanowi “po wsze czasy” przez św. Piusa V nie został i nie może zostać zgodnie z prawem odwołany, nawet przez późniejszych papieży.
  2. Kardynałowie lub biskupi, którzy zabraniają kapłanom sprawować tradycyjną Mszę łacińską Piusa V dla ludu, twierdząc że taka praktyka stanowi nieposłuszeństwo wobec prawowitego nakazu papieskiego są winni albo zawinionej ignorancji prawno-kanonicznej albo rażącego nadużycia uprawnień.
  3. Proboszczowie i prasa “katolicka”, która propaguje taką samą “linię partyjną” wprowadza w błąd opinię publiczną i wprowadza zamęt w sumieniach i duszach katolickich wiernych. (…)

Kilku prawdziwych przyjaciół jakich nadal posiadamy w Rzymie – a są oni również prawdziwymi przyjaciółmi papiestwa – z obawą powiedziało nam że “jedynie cud Boski” – powtórzenie oryginalnego epizodu “Quo vadis, Petre?” – może ocalić dziś Kościół i zapobiec by Paweł VI dostał się prosto na szczególne miejsce w galerii “złych papieży”. Zatem może powinniśmy wstrzymać wszystko co robimy i zacząć modlić się na kolanach właśnie o ten cud – o cud kolejnego “nawrócenia Pawła”. (…)

Co mamy i powinniśmy zrobić w owym możliwym dniu kiedy Paweł VI, w pełni swych władz fizycznych i umysłowych, przy kamerach telewizyjnych i mikrofonach potwierdzających fizyczną rzeczywistość jego działań, powie światu, że na mocy swej władzy apostolskiej, znosi Mszę usankcjonowaną przez Piusa V, pomimo istniejącego od niepamiętnych czasów zwyczaju i przeciwnych wieczystych przywilejów osobistych, narzucając odtąd, po wsze czasy, nową Mszę, jako jedyną, która ma być sprawowana przez wszystkich kapłanów współczesności i przyszłości pod rygorem grzechu śmiertelnego i ekskomuniki? Wówczas zatem co uczynimy i powinniśmy uczynić?

Nie będąc obojętnym na tak apokaliptyczną sytuacją w jakiej się znajdziemy, nie uciekniemy w góry ani nie zaczniemy kopać schronów. Wyłączymy telewizor i spokojnie udamy się do naszej kaplicy. Spokojnie klęcząc przy balaskach zmówię krótką modlitwę do Matki Bożej i tych świętych, którzy nas przestrzegali że pewnego dnia to może się wydarzyć i wydarzy oraz wyszepczę to Tego, który mieszka w tabernakulum słowa Jego pierwszych uczniów podniesione w rozpaczy gdy ich mała łódź nabierała wody: Domine, salva nos, perimus! Panie, ratuj nas! Giniemy!

I podążę do zakrystii by ubrać się w następną podróż ad altare Dei… ad Deum qui laetificat iuventutem meam… I zaproszę każdego z którym mam kontakt by przybył i przyłączył się gdy będę składał ofiarę… Niezmienną tradycyjną Mszę łacińską św. Piusa V w dokładnie taki sam sposób, tak samo pobożnie, w jaki to czyniłem po raz pierwszy 35 lat temu i w każdy dzień od tej pory…

A jeśli – aby doprowadzić tę hipotetyczną sytuację do kompletnej konkluzji – poprzez dziwny paradoks historii – odwrócona Inkwizycja zetknie mnie jeszcze raz twarzą w twarz z Pawłem VI (…) tym razem aby zapytać mnie czemu nie jestem mu posłuszny, moja odpowiedzią będą – choć z szacunkiem – po prostu słowa jakie św. Katarzyna ze Sieny przekazała papieżowi Grzegorzowi XI w roku 1376: “Zaprawdę, Ojcze Święty! Są to czasy kiedy posłuszni… zmierzają… do Piekła…” (…)

Znakowanie bydła – COW ID

  1. Największe kłamstwo, albo jedno z największych kłamstw operacji “znakowania bydła” (COW_ID) jest twierdzenie jakoby “śmiercionki były w fazie testów” i z tego powodu są dopuszczone warunkowo, bez gwarancji i bez odpowiedzialności prawnej producenta i polityków za skutki.
    Akcja “znakowania bydła” przez biometrykę i niszczenie ludzkiej genetyki została starannie zaplanowana i przygotowana.
    Szczypawice NIE są eksperymentem. Są szczegółowo zaprojektowaną substancją, która doskonale spełnia oczekiwania inżynierów, którzy ją zaprojektowali. Wszystko odbywa się zgodnie z planem. Ludzie są oporni i świadomi coraz bardziej, dlatego wdraża się obecnie przygotowanie do KOLEJNEJ FALI, którą uderzą ludzkość od połowy sierpnia do października. Według ich własnych zapowiedzi.
    Mamy do czynienia z inwazją bytów międzywymiarowych, których zasady przyjęliśmy, których technologię z wdzięcznością przyjęliśmy oraz ich “wartości”: niemoralność, rozwiązłość, upadek rodziny, transgenetyczność, transpłciowości, akceptację zoofilii, pedofilii, sodomii, konsumpcjonizmu, odejście od człowieczeństwa, empatii, wrażliwości, otwartości, gościnności, opiekuńczości, moralności, wierności itd, itd.
    Najważniejsze stały się “przeżycie za wszelką cenę, kosztem innych”, gromadzenie materii wokoło siebie, jakby od tego zależał sens życia, podążanie za władzą i statusem społecznym, aby być lepszym od innych a na koniec pogardzanie każdym kto ma inny status, inny punkt widzenia czy światopogląd. Sami się zgodziliśmy na warunki podboju. Teraz ludzie płacą cenę.
    Oddaliśmy to co było naszą ochroną i bezpieczeństwem, za to co błyszczy i kusi, ale nie ma żadnej wartości, ani mocy. Oddaliśmy swoje energię i moc kreacji myślą i umysłem. Teraz chcą oddane stado oznakować jako swoje i usystematyzować hodowlę zasobników energetycznych. “Nie kwestionuj, nie myśl innymi myślokształtami poza tymi danymi przez nas i certyfikowanymi przez nas, uznanymi za prawidłowe i poprawne przez nas.”
    “Myśl naszymi myślami i kształtuj świat według naszych potrzeb”:- drzewa są złe, trzeba je wyciąć- las jest niebezpieczny, trzeba się go pozbyć- woda jest własnością światowego rządu korporacji, za jej picie i dostęp do niej musisz płacić podatki, bo my tylko gwarantujemy jej zdatność do picia, po usunięciu toksyn, którymi sami ją zatruliśmy i po dodaniu neurotoksyn, które pozbawią waszą wolę oporu: chloru i fluoru.
    Ziemia jest własności światowego rządu, obywatel nie ma prawa posiadać ziemi- powietrze jest zatrute, gdy my mówimy, że jest i nie możesz nim swobodnie oddychać jeśli ci zabronimy, a kiedy mówimy, że jest bezpieczne, wtedy wolno ci nim oddychać swobodnie. Leczenie przy pomocy natury i roślin jest objawem zacofania, zabobonu i niebezpieczne należy go zabronić.
    Leczenie przy pomocy diety roślinnej jest niebezpieczne, jedzenie mięsa innego niż nasz jest niebezpieczne, nie wolno ci hodować zwierząt, jedzenie roślin innych niż nasze, wysadzonych z nasion innych niż nasze jest niebezpieczne, nie wolno ci uprawiać roślin. Myślenie i mówienie inne od tego co my uznaliśmy za poprawne, właściwe i zdrowe jest niebezpieczne i zakazane, a każdy kto się go dopuszcza, dopuszcza się wykroczenia przeciwko porządkowi społecznemu i jest zagrożeniem dla wszystkich.
    Dzieci nie należą do rodziców, bo rodzice nie są kompetentni do ich wychowywania, próbują narzucać dzieciom niepoprawne społecznie i politycznie oraz religijnie koncepcje i przekonania, dlatego jedyną instytucją kompetentną i certyfikowaną do układania umysłu dziecka jest URZĄD EDUKACJI światowego rządu.
    Ciało człowieka dla jego bezpieczeństwa i zdrowia zostało zmodyfikowane genetycznie i na podstawie patentów stało się własnością rządu światowego, nie wolno dowolnie nim dysponować, bez wiedzy i akceptacji stosownych urzędów- duch człowieka (wyobraźnia, marzenia, uczucia i emocje, wolna wola) nie należą do człowieka i jego egoistycznym celom czy popędom, ale są własnością całej społeczności i powinny im służyć, dobro całości jest nadrzędne i ważniejsze niż dobro i prawa jednostki.
    Potrzebę duchowości i Boga zapewnia nasza nowa światowa religia uznana przez światowy rząd jako jedyna właściwa, gdyż posiada elementy wszystkich religii po trochu i uznaje prymat biskupa Rzymu, każdy inny rodzaj niecertyfikowanej duchowości jest niebezpieczny społecznie, chory, fanatyczny, na pewno radykalny i szaleńczy, a przez to zakazany.
    Własność prywatna i swobodny obieg gotówki/pieniądza rodzą patologie i niekontrolowane ogniska zapalne społecznych niepokojów i deprawacji dlatego musi zostać zniesiona, dochód wszystkich obywateli danej klasy społecznej musi być równy i sprawiedliwy, dlatego wprowadzamy dochód podstawowy, zwłaszcza z uwagi na światowy kryzys żywieniowy, który sami wywołaliśmy.
    Nie żałujcie niczego co przeminęło, gdyż umierająca cywilizacja (stworzona notabene przez nas waszymi rękoma) była nieproduktywna, niszczyła środowisko naturalne i jego zasoby, zdewastowała pogodę na ziemi i dlatego macie huragany, powodzie i katastrofy – tworzymy dla was wszystkich bezpieczny nowy dom – wasze oskarżanie nas o spowodowanie tego przez geoinżynierię uznajemy za akt niepoprawnego myślenia i będziemy surowo tępić.
    Dla waszego dobra w waszych ciałach umieścimy nanotechnologie pozwalającą nam monitorować stan waszego zdrowia i w porę reagować, gdy jakiś niebezpieczny wirus zechce za waszym pośrednictwem zaatakować całą naszą społeczność; zareagujemy na czas i was wyleczymy lub wyłączymy.
    Nie podejrzewajcie nas, że dzięki tej technologii zarządzanej przy pomocy wież telekomunikacyjnych i internetu pasmowego z satelit, będziemy również skłonni wyłączyć każdego, kogo uznamy za zagrożenie dla naszego doskonałego Nowego Ładu – takie myślenie jest uznane przez nas za niebezpieczne dla całej społeczności i będzie surowo karane.
    Mamy już przygotowane obozy reedukacyjne dla jednostek silnie opornych, czyli niedostosowanych, egoistycznych bądź zaburzonych z naszego punktu widzenia, będą oni resocjalizowani w naszych obozach medycznych przy pomocy programów kontroli umysłu lub przy pomocy chemicznej i cyfrowej lobotomii, wyłączającej w nich receptory buntu, nieposłuszeństwa i samodzielnego myślenia, które jest jedną z przyczyn rozpadu społecznego i braku kolektywnego działania ku dobru całej społeczności.
    Na potrzeby eksperymentalne i dla zachowania czystości matrycy genotypu, zaakceptujemy “enklawy zielonego zagrożenia” w których odizolujemy od naszych miast i osiedli, te jednostki, które ostatecznie okazały się odporne na nasze medyczne technologie oraz programy socjospołecznej modyfikacji przekonań oraz chcą żyć w ciągłym zagrożeniu ze strony niebezpiecznej natury i produkowanych przez nią zarazków, wirusów i innych źródeł zagrożeń. Wstęp do tych stref będzie ściśle kontrolowany i absolutnie zakazany.
    Również opuszczenie stref będzie niemożliwe. Oto świat, który przygotowują. Dlatego niszczą lokdałnami gospodarki narodowe i likwidują klasę średnią, niszczą huraganami i ulewami oraz gradem uprawy, aby doprowadzić do światowego kryzysu. Wszczepili ludziom źródło pandemii na kolejne lata więc ludzie zaszczypani zaczną masowo chorować i umierać.
    Winę zwali się na biedę, klęski żywiołowe i niezaszczyconych tym zaszczycem. Wszystko co będą chcieli teraz wprowadzić pozbawiając ludzkość ich praw będzie logicznie uzasadnione. Środowiska antyszczypawkowe stracą argumenty.Taki jest ich szalony plan. Szalony bo wbrew Prawu Naturalnemu i Boskiemu.Wypływają kolejne ujawnienia dzięki którym wiemy już gdzie znika w samych USA 800 000 dzieci rocznie!
    Wiemy gdzie zniknęły dziesiątki i setki tysięcy dzieci W Hiszpanii przed i po rewolucji zgniecionej przez kościół i generała Franco, a także rdzenne dzieci odebrane “niekompetentnym” lub po prostu brutalnie zamordowanym rodzicom w Kanadzie i USA. Ten przemysł trwa do dziś. Dzieci są mordowane w rytualnych ofiarach, a ich krew służy do produkcji narkotyków satanistycznych elit.
    Oni (te “elyty”) są świadomi Umysłu i Istoty, której służą. Wierzą, że dzięki tym rytuałom oraz technologii, która im służy, uda im się inkarnować tą Istotę na Ziemię. Moim zdaniem już jest lub właśnie się to odbywa. Tobie wmówili, że koncepcja Boga to zabobon i nienowoczesny pogląd, nieprzystojący światłemu i współczesnemu umysłowi. Wiarę, która jest naturalnym kanałem/portalem łączącym ze Źrodłem Życia zastąpili rytuałami czarnomagicznymi Rzymu, a obecnie podpinają już na poziomie technologicznym przy użyciu fal elektromagnetycznych, pola wifi itp.
    globalna.info

Stało się. Papież Franciszek cofnął upoważnienia Summorum Pontificum. Każdy kapłan, który chce odprawiać mszę trydencką będzie musiał prosić o zgodę Watykan. Horrendalne

Papież ogranicza możliwość sprawowania Mszy Wszechczasów

16 lipca 2021 roku będzie przez katolików wspominany jako bolesny dzień dla jedności Kościoła. Ojciec Święty ogłosił motu proprio Traditionis custodes, którym odwołał motu proprio swojego poprzednika, Benedykta XVI, Summorum pontificum. Franciszek odebrał kapłanom swobodę celebrowania Mszy Wszechczasów, a wiernych pragnących uczestniczyć w tych celebracjach pozbawił jakiekolwiek pewności i stałości. Od teraz to nowy Mszał ma być właściwym wyrazem lex orandi Kościoła. To koniec formy nadzwyczajnej i zwyczajnej rytu rzymskiego. Ojciec Święty dąży do całkowitej eliminacji Mszy Wszechczasów.

Gdy wczesną wiosną 2020 roku Kongregacja Nauki Wiary rozesłała do wszystkich biskupów na świecie ankietę w sprawie implementacji motu proprio Summorum pontificum Benedykta XVI, portal PCh24.pl bił na alarm. Ostrzegaliśmy, że nad Mszą Wszechczasów zbierają się czarne chmury. Dlaczego bowiem Stolica Apostolska miałaby nagle sprawdzać, jak przebiega wdrażanie w życie tego pięknego dokumentu papieża z Niemiec, jeżeli nie miałaby intencji wprowadzenia w nim jakichś zmian?

Z miesiąca na miesiąc coraz więcej przesłanek przemawiało za tym, że mamy rację ostrzegając przed prawdziwą liturgiczną katastrofą. Do mediów wyciekła odpowiedź biskupów z Francji, która była utrzymana w tonie skrajnie krytycznym wobec Mszy świętej w rycie tradycyjnym. Interpretowaliśmy ten przeciek jako zapowiedź poważnych ograniczeń.

W tym roku wprowadzono zaskakujące ograniczenia w Bazylice św. Piotra. Zakazano sprawowania Mszy Wszechczasów przy ołtarzach bocznych Bazyliki, zezwalając na to jedynie w podziemiach, w Kaplicy Klementyńskiej. Na portalu PCh24.pl zauważyliśmy symbolikę tego kroku, spodziewając się, że to, czego dokonano w najważniejszej świątyni chrześcijaństwa, wkrótce dotknie także całego Kościoła. Tym więcej, że w bardzo tajemniczym dokumencie wprowadzającym te zmiany wspomniano o możliwości celebrowania Mszy tradycyjnej tylko przez „uprawnionych kapłanów”. Jak wskazywał wtedy kard. Raymond Burke, to czysty absurd, ponieważ zgodnie z powszechnym prawem Kościoła każdy ksiądz jest uprawniony do celebrowania Mszy Wszechczasów. Co więc szykowano?

W maju 2021 roku pojawiły się „plotki” mówiące o projekcie dokumentu, który leży na biurku papieża Franciszka, a który ma „modyfikować” Summorum pontificum. Informacje doskonale poinformowanych watykanistów mówiły o większych lub mniejszych zmianach. Byliśmy jedynym medium, które obszernie o tym informowało. Większość katolickich redakcji albo całkowicie przemilczała sprawę, albo ją bagatelizowała. Tymczasem rzeczywistość przerosła największe nawet obawy.

Papież Franciszek postanowił nie tyle zmodyfikować Summorum pontificum, co jest po prostu całkowicie anulować – w celu całkowitego wyrugowania z Kościoła Mszy Wszechczasów.

.Jego najnowsze motu proprio Traditionis custodes oznacza niezwykle poważny regres w budowie kościelnej jedności liturgicznej. Msza Wszechczasów zostaje zepchnięta do podziemi, ba, więcej nawet, ma zostać po prostu usunięta. Możliwość jej celebrowania w poszczególnych diecezjach będzie zależeć już nie od powszechnego prawa każdego kapłana, ale od woli biskupa… i Stolicy Apostolskiej. Mimo wielu słów o budowaniu Kościoła zdecentralizowanego w kwestii Tradycji Watykan stawia bowiem na skrajny centralizm.

Co przewiduje dokument Franciszka, którego nazwa, jakby szyderczo, to w polskim tłumaczeniu „Strażnicy Tradycji”? Po pierwsze, to nowy Mszał jest jedynym wyrazem lex orandi rytu rzymskiego. To zdaje się oznaczać, że nie ma już podziału na ryt nadzwyczajny i zwyczajny – jest tylko jeden ryt, ryt posoborowy, zreformowany (Artykuł 1).

Pozostaje pewna wątpliwość: we włoskim tekście kluczowa fraza brzmi:

Art. 1. I libri liturgici promulgati dai santi Pontefici Paolo VI e Giovanni Paolo II, in conformità ai decreti del Concilio Vaticano II, sono l’unica espressione della lex orandi del Rito Romano.

W angielskim zaś:

Art. 1. The liturgical books promulgated by Saint Paul VI and Saint John Paul II, in conformity with the decrees of Vatican Council II, are the unique expression of the lex orandi of the Roman Rite.

Włoskie l’unica to nie to samo, co angielske unique. Unica oznacza wyłączność, podczas gdy unique także wyjątkowość. Zobaczymy, jakie będzie oficjalne polskie tłumaczenie. Niezależnie od tej wątpliwości, swoje intencje Franciszek wyjawił bardzo jasno w towarzyszącym dokumentowi liście, gdzie wprost pisze o jedyności posoborowego rytu.

Idąc dalej, zgodnie z Artykułem 2, „leży wyłączne w kompetencji [biskupa] autoryzować użycie Mszału Rzymskiego z 1962 roku w swojej diecezji, zgodnie z wytycznymi Stolicy Apostolskiej”. Co to oznacza w praktyce? Ano tyle, że jeżeli biskup nie będzie chciał – może „nie autoryzować” Mszału z 1962 roku, czyli po prostu całkowicie zakazać celebrowania Mszy Wszechczasów w swojej diecezji.

W wielu diecezjach na świecie już dzisiaj istnieją jednak księża i grupy wiernych związanych z Tradycją. Motu proprio papieża Franciszka zajmuje się także nimi. Zgodnie z paragrafem 1 Artykułu 3, biskup jest zobowiązany „sprawdzić, czy te grupy nie zaprzeczają ważności i prawomocności reformy liturgicznej podyktowanej przez Sobór Watykański II i Magisterium papieży”. To oznacza, że jeżeli biskup uzna, iż istniejąca w jego diecezji grupa Tradycji podważa posoborową reformę liturgiczną – może (a raczej powinien!) taką grupę rozwiązać.

Jeżeli jednak uzna, że takiego zaprzeczania reformie nie ma i pozwoli grupie działać dalej, ma wyznaczyć jedno lub kilka miejsc, w których będzie sprawowana Msza Wszechczasów. Zgodnie z paragrafem 2 Artykułu 3, nie mogą być kościoły parafialne!

Msza Wszechczasów w takich wypadkach sprawowana ma być wyłącznie w dni wyznaczone przez biskupa. Czytania muszą być w językach narodowych.

Mszę w rycie tradycyjnym dla takiej grupy będzie mógł sprawować jedynie kapłan oddelegowany do tego celu przez biskupa, jak stanowi paragraf 4 Artykułu 3.

Biskup ma też bacznie przyglądać się funkcjonowaniu takiej grupy – i podejmować decyzję, czy pozwalać dalej na ich istnienie, czy nie. Co więcej ma też dopilnować, by nie powstawały kolejne grupy. A zatem jeżeli w jakiejś diecezji jest już grupa wiernych przywiązana do Tradycji – inna taka pojawić się nie może (paragrafy 5 i 6 Artykułu 3).

Ojciec Święty odebrał też księżom prawo swobodnego celebrowania Mszy Wszechczasów. Od teraz każdy kapłan, który chce celebrować według Mszału Rzymskiego z 1962 roku, a który został wyświęcony po ogłoszeniu Traditionis custodes, musi poprosić o zgodę swojego biskupa. Biskup nie powinien wydawać jej samodzielnie: ma najpierw skonsultować sprawę z Watykanem (artykuł 4).

Ci kapłani, którzy celebrowali Mszę Wszechczasów już przed wydaniem motu proprio Traditonis custodes, muszą poprosić swojego biskupa o zgodę na kontynuację. Nie ma tu wymogu konsultacji z Watykanem (artykuł 5).

Nie wiadomo, jaka jest sytuacja kapłana, który został wyświęcony przed ogłoszeniem tego Motu proprio, ale nie celebrował dotąd Mszy Wszechczasów. Dokument nie precyzuje, czy w jego przypadku wystarcza zgoda biskupa, czy konieczna jest zgoda Watykanu.

Instytuty życia konsekrowanego i stowarzyszenia życia apostolskiego, które powstały na gruncie Ecclesia Dei, będą teraz podlegać kompetencjom Kongregacji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego (artykuł 6). Oprócz tejże Kongregacji tematykę Mszy Wszechczasów ma nadzorować również Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów (artykuł 7).

Motu proprio zostało jak dotąd opublikowane w językach włoskim i angielskim; obie wersje są oficjalne i dostępne na stronach Watykanu – tutaj.

Co zmiany mogą oznaczać w praktyce, każdy z Czytelników dostrzega doskonale. Cel Ojca Świętego jest niezwykle precyzyjny: to możliwie maksymalne wyrugowanie Mszy Wszechczasów z Kościoła katolickiego, ograniczenie jej do wąskich i ściśle kontrolowanych przez lokalnego biskupa oraz samą Stolicę Apostolską grup. Przy braku dobrej woli jednego lub drugiego podmiotu ksiądz – i to nawet taki, który dotąd z wielkimi pożytkami dla Kościoła sprawował Mszę Wszechczasów – nie będzie mógł celebrować według Mszału z 1962 roku.

W liście towarzyszącym publikacji motu proprio papież Franciszek napisał, że tak jak św. Pius V ustanowił jeden ryt dla Kościoła łacińskiego, tak chce uczynić i on. Dlatego odwołał wszystkie poprzednie dekrety czy postanowienia. Wezwał biskupów do tego, by dążyli do przywracania wszystkich katolików ku uczestnictwu we Mszy świętej w rycie posoborowym.

Kard. Robert Sarah w niedawnym wystąpieniu nazwał papieża Benedykta XVI papieżem liturgicznego pokoju. Można powiedzieć, że dokumentem z 16 lipca wywołana została z kolei nowa liturgiczna wojna. Wojna wokół tego, co w Kościele najświętsze. Wokół Eucharystii.

Tak jak po Soborze Watykańskim II, tradycyjna Msza święta znowu schodzi do podziemia.

Paweł Chmielewski

 

Papież ogranicza możliwość sprawowania Mszy Wszechczasów

(Papież Franciszek, fot. REMO CASILLI / Reuters / Forum)

16 lipca 2021 roku będzie przez katolików wspominany jako bolesny dzień dla jedności Kościoła. Ojciec Święty ogłosił motu proprio Traditionis custodes, którym odwołał motu proprio swojego poprzednika, Benedykta XVI, Summorum pontificum. Franciszek odebrał kapłanom swobodę celebrowania Mszy Wszechczasów, a wiernych pragnących uczestniczyć w tych celebracjach pozbawił jakiekolwiek pewności i stałości. Od teraz to nowy Mszał ma być właściwym wyrazem lex orandi Kościoła. To koniec formy nadzwyczajnej i zwyczajnej rytu rzymskiego. Ojciec Święty dąży do całkowitej eliminacji Mszy Wszechczasów.Gdy wczesną wiosną 2020 roku Kongregacja Nauki Wiary rozesłała do wszystkich biskupów na świecie ankietę w sprawie implementacji motu proprio Summorum pontificum Benedykta XVI, portal PCh24.pl bił na alarm. Ostrzegaliśmy, że nad Mszą Wszechczasów zbierają się czarne chmury. Dlaczego bowiem Stolica Apostolska miałaby nagle sprawdzać, jak przebiega wdrażanie w życie tego pięknego dokumentu papieża z Niemiec, jeżeli nie miałaby intencji wprowadzenia w nim jakichś zmian?

Z miesiąca na miesiąc coraz więcej przesłanek przemawiało za tym, że mamy rację ostrzegając przed prawdziwą liturgiczną katastrofą. Do mediów wyciekła odpowiedź biskupów z Francji, która była utrzymana w tonie skrajnie krytycznym wobec Mszy świętej w rycie tradycyjnym. Interpretowaliśmy ten przeciek jako zapowiedź poważnych ograniczeń.

W tym roku wprowadzono zaskakujące ograniczenia w Bazylice św. Piotra. Zakazano sprawowania Mszy Wszechczasów przy ołtarzach bocznych Bazyliki, zezwalając na to jedynie w podziemiach, w Kaplicy Klementyńskiej. Na portalu PCh24.pl zauważyliśmy symbolikę tego kroku, spodziewając się, że to, czego dokonano w najważniejszej świątyni chrześcijaństwa, wkrótce dotknie także całego Kościoła. Tym więcej, że w bardzo tajemniczym dokumencie wprowadzającym te zmiany wspomniano o możliwości celebrowania Mszy tradycyjnej tylko przez „uprawnionych kapłanów”. Jak wskazywał wtedy kard. Raymond Burke, to czysty absurd, ponieważ zgodnie z powszechnym prawem Kościoła każdy ksiądz jest uprawniony do celebrowania Mszy Wszechczasów. Co więc szykowano?

W maju 2021 roku pojawiły się „plotki” mówiące o projekcie dokumentu, który leży na biurku papieża Franciszka, a który ma „modyfikować” Summorum pontificum. Informacje doskonale poinformowanych watykanistów mówiły o większych lub mniejszych zmianach. Byliśmy jedynym medium, które obszernie o tym informowało. Większość katolickich redakcji albo całkowicie przemilczała sprawę, albo ją bagatelizowała.  Tymczasem rzeczywistość przerosła największe nawet obawy.

Papież Franciszek postanowił nie tyle zmodyfikować Summorum pontificum, co jest po prostu całkowicie anulować – w celu całkowitego wyrugowania z Kościoła Mszy Wszechczasów.

.Jego najnowsze motu proprio Traditionis custodes oznacza niezwykle poważny regres w budowie kościelnej jedności liturgicznej. Msza Wszechczasów zostaje zepchnięta do podziemi, ba, więcej nawet, ma zostać po prostu usunięta. Możliwość jej celebrowania w poszczególnych diecezjach będzie zależeć już nie od powszechnego prawa każdego kapłana, ale od woli biskupa… i Stolicy Apostolskiej. Mimo wielu słów o budowaniu Kościoła zdecentralizowanego w kwestii Tradycji Watykan stawia bowiem na skrajny centralizm.

Co przewiduje dokument Franciszka, którego nazwa, jakby szyderczo, to w polskim tłumaczeniu „Strażnicy Tradycji”? Po pierwsze, to nowy Mszał jest jedynym wyrazem lex orandi rytu rzymskiego. To zdaje się oznaczać, że nie ma już podziału na ryt nadzwyczajny i zwyczajny – jest tylko jeden ryt, ryt posoborowy, zreformowany (Artykuł 1).

Pozostaje pewna wątpliwość: we włoskim tekście kluczowa fraza brzmi:

Art. 1. I libri liturgici promulgati dai santi Pontefici Paolo VI e Giovanni Paolo II, in conformità ai decreti del Concilio Vaticano II, sono l’unica espressione della lex orandi del Rito Romano.

W angielskim zaś:

Art. 1. The liturgical books promulgated by Saint Paul VI and Saint John Paul II, in conformity with the decrees of Vatican Council II, are the unique expression of the lex orandi of the Roman Rite.

Włoskie l’unica to nie to samo, co angielske unique. Unica oznacza wyłączność, podczas gdy unique także wyjątkowość. Zobaczymy, jakie będzie oficjalne polskie tłumaczenie. Niezależnie od tej wątpliwości, swoje intencje Franciszek wyjawił bardzo jasno w towarzyszącym dokumentowi liście, gdzie wprost pisze o jedyności posoborowego rytu.

Idąc dalej, zgodnie z Artykułem 2, „leży wyłączne w kompetencji [biskupa] autoryzować użycie Mszału Rzymskiego z 1962 roku w swojej diecezji, zgodnie z wytycznymi Stolicy Apostolskiej”. Co to oznacza w praktyce? Ano tyle, że jeżeli biskup nie będzie chciał – może „nie autoryzować” Mszału z 1962 roku, czyli po prostu całkowicie zakazać celebrowania Mszy Wszechczasów w swojej diecezji.

W wielu diecezjach na świecie już dzisiaj istnieją jednak księża i grupy wiernych związanych z Tradycją. Motu proprio papieża Franciszka zajmuje się także nimi. Zgodnie z paragrafem 1 Artykułu 3, biskup jest zobowiązany „sprawdzić, czy te grupy nie zaprzeczają ważności i prawomocności reformy liturgicznej podyktowanej przez Sobór Watykański II i Magisterium papieży”. To oznacza, że jeżeli biskup uzna, iż istniejąca w jego diecezji grupa Tradycji podważa posoborową reformę liturgiczną – może (a raczej powinien!) taką grupę rozwiązać.

Jeżeli jednak uzna, że takiego zaprzeczania reformie nie ma i pozwoli grupie działać dalej, ma wyznaczyć jedno lub kilka miejsc, w których będzie sprawowana Msza Wszechczasów. Zgodnie z paragrafem 2 Artykułu 3, nie mogą być kościoły parafialne!

Msza Wszechczasów w takich wypadkach sprawowana ma być wyłącznie w dni wyznaczone przez biskupa. Czytania muszą być w językach narodowych.

Mszę w rycie tradycyjnym dla takiej grupy będzie mógł sprawować jedynie kapłan oddelegowany do tego celu przez biskupa, jak stanowi paragraf 4 Artykułu 3.

Biskup ma też bacznie przyglądać się funkcjonowaniu takiej grupy – i podejmować decyzję, czy pozwalać dalej na ich istnienie, czy nie. Co więcej ma też dopilnować, by nie powstawały kolejne grupy. A zatem jeżeli w jakiejś diecezji jest już grupa wiernych przywiązana do Tradycji – inna taka pojawić się nie może (paragrafy 5 i 6 Artykułu 3).

Ojciec Święty odebrał też księżom prawo swobodnego celebrowania Mszy Wszechczasów. Od teraz każdy kapłan, który chce celebrować według Mszału Rzymskiego z 1962 roku, a który został wyświęcony po ogłoszeniu Traditionis custodes, musi poprosić o zgodę swojego biskupa. Biskup nie powinien wydawać jej samodzielnie: ma najpierw skonsultować sprawę z Watykanem (artykuł 4).

Ci kapłani, którzy celebrowali Mszę Wszechczasów już przed wydaniem motu proprio Traditonis custodes, muszą poprosić swojego biskupa o zgodę na kontynuację. Nie ma tu wymogu konsultacji z Watykanem (artykuł 5).

Nie wiadomo, jaka jest sytuacja kapłana, który został wyświęcony przed ogłoszeniem tego Motu proprio, ale nie celebrował dotąd Mszy Wszechczasów. Dokument nie precyzuje, czy w jego przypadku wystarcza zgoda biskupa, czy konieczna jest zgoda Watykanu.

Instytuty życia konsekrowanego i stowarzyszenia życia apostolskiego, które powstały na gruncie Ecclesia Dei, będą teraz podlegać kompetencjom Kongregacji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego (artykuł 6). Oprócz tejże Kongregacji tematykę Mszy Wszechczasów ma nadzorować również Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów (artykuł 7).

Motu proprio zostało jak dotąd opublikowane w językach włoskim i angielskim; obie wersje są oficjalne i dostępne na stronach Watykanu – tutaj.

Co zmiany mogą oznaczać w praktyce, każdy z Czytelników dostrzega doskonale. Cel Ojca Świętego jest niezwykle precyzyjny: to możliwie maksymalne wyrugowanie Mszy Wszechczasów z Kościoła katolickiego, ograniczenie jej do wąskich i ściśle kontrolowanych przez lokalnego biskupa oraz samą Stolicę Apostolską grup. Przy braku dobrej woli jednego lub drugiego podmiotu ksiądz – i to nawet taki, który dotąd z wielkimi pożytkami dla Kościoła sprawował Mszę Wszechczasów – nie będzie mógł celebrować według Mszału z 1962 roku.

W liście towarzyszącym publikacji motu proprio papież Franciszek napisał, że tak jak św. Pius V ustanowił jeden ryt dla Kościoła łacińskiego, tak chce uczynić i on. Dlatego odwołał wszystkie poprzednie dekrety czy postanowienia. Wezwał biskupów do tego, by dążyli do przywracania wszystkich katolików ku uczestnictwu we Mszy świętej w rycie posoborowym.

Kard. Robert Sarah w niedawnym wystąpieniu nazwał papieża Benedykta XVI papieżem liturgicznego pokoju. Można powiedzieć, że dokumentem z 16 lipca wywołana została z kolei nowa liturgiczna wojna. Wojna wokół tego, co w Kościele najświętsze. Wokół Eucharystii.

Tak jak po Soborze Watykańskim II, tradycyjna Msza święta znowu schodzi do podziemia.

Paweł Chmielewski

Coronawirus

Ważne źródła o iwermektynie:

Na górMaski (zwłaszcza z tlenkiem grafenu) powodują zakrzepicę, podobnie może być z niedoborem opalania, które produkuje siarczan i tlenek azotu w skórze. Czy dlatego po szczepieniu zalecają unikanie słońca i noszenie masek pomimo “odporności”?
https://www.bibliotecapleyades.net/cien … rus127.htm

HISTORIA:
Badanie z 2018 r. pokazuje poważne połączenie niedotlenienia z skrzepem krwi. Ponieważ niedotlenienie jest pod wpływem tlenu, noszenie masek może prowadzić do poważnych, a nawet śmiertelnych problemów zdrowotnych u niektórych osób.

IMPLIKACJE:
Teraz, gdy nawet badanie CDC z maja 2020 r. (z udziałem WHO) wykazało, że maski nie są skuteczne w powstrzymaniu przenoszenia grypy, o ile więcej dowodów potrzeba ludziom, aby przestać nosić maski i współpracować z własnym zniewoleniem?

Badanie z 2018 r. podkreśla połączenie niedotlenienia z skrzepem krwi (nasilane przez maski), podczas gdy badanie CDC z maja 2020 r. (z udziałem WHO) podsumowuje:

maski nie są skuteczne w powstrzymywaniu przenoszenia grypy…!

Poważne i potencjalnie śmiertelne połączenie między niedotlenieniem a skrzepem krwi zostało odkryte w badaniu naukowym zatytułowanym Hipoxia Downregulates Protein S Expression.

Badanie opublikowane w lipcu 2018 r. opisuje, w jaki sposób niedotlenienie (niskie stężenie tlenu) obniża poziom białka S we krwi, naturalnego antykoagulantu…

Prowadzi to do zwiększonego ryzyka rozwoju zakrzepicy lub zakrzepów krwi, z których niektóre są potencjalnie zagrażające życiu.

Badanie było wyjątkowe, ponieważ po raz pierwszy wykazano, że niedotlenienie może zwiększać ryzyko zakrzepów krwi z przyczyn molekularnych.

Ogólnoświatowy program zasad noszenia masek jest nie tylko niezgodny z konstytucją i prawem w wielu krajach, ale także powoduje masową hipoksję wśród ogółu społeczeństwa.

Oprócz połączenia niedotlenienie-zakrzep, niedotlenienie prowadzi również do:

zmęczenie, bóle głowy, nudności, zaburzenia funkcji poznawczych, niski poziom energii i obniżona odporność, powodując masowe szkody w populacji…

Tymczasem wiele jurysdykcji kontynuuje wprowadzanie masek, pomimo faktu, że niedawne badanie CDC wykazało nawet, że maski są nieskuteczne i nie zapewniają znaczącego ograniczenia przenoszenia grypy.

Ponadto nakazy dotyczące masek nadal naruszają wytyczne dotyczące miejsca pracy (takie jak normy OSHA w USA, które określają, że dopuszczalny poziom tlenu dla pracowników musi zawsze wynosić 19,5 % lub więcej).

Ryzyko zakrzepu krwi w niedotlenieniu

Badanie opiera się na fakcie, że białko S jest naturalnym antykoagulantem krwi, ponieważ hamuje kluczowe białko krzepnięcia, czynnik IXa.

To jest z podsumowania badania:

„Ponieważ białko S jest produkowane głównie w wątrobie, zespół naukowców hodował ludzkie komórki raka wątroby w normalnych warunkach tlenowych, a także w warunkach niedotlenienia, a następnie zmierzył poziom białka.

Odkryli, że zwiększenie niedotlenienia nie tylko zmniejsza PS, ale także znacznie zwiększa ilość białka, które włącza gen do wytwarzania niedotlenienia.

Sugerowało to, że białko, czynnik indukujący hipoksję 1, może regulować białko S, co naukowcy potwierdzili za pomocą metod biochemicznych i genetycznych na modelu mysim”.

Badanie wykazało, że poziom białka S spadł o 50%, gdy poziom O2 wynosił 15% (zamiast normalnego 21%).

Bardzo dobrze cytowany artykuł Oregon Dissenter zatytułowany „Śmiertelny związek między maskami, niedotlenieniem i zakrzepami krwi” ekstrapoluje te badania i wyjaśnia implikacje:

„Tylko 5% spadek natlenienia krwi jest uważany za „nieprawidłowy”, ale 15% spadek spowoduje zauważalne objawy.

Należą do nich bóle głowy, zawroty głowy, nudności i zaburzenia funkcji poznawczych. Nawet chirurdzy mogą cierpieć z powodu niskiego poziomu O2 i związanych z nim objawów, po prostu nosząc maskę chirurgiczną…

Na poziomie morza powietrze, którym oddychamy, zawiera 21% tlenu. Duża wysokość, na której piloci mogą cierpieć z powodu chorób, zaczyna się nawet na 5000 stóp.

Powszechnie noszona maska ​​N95 zaćmiewa tę elewację; dobrze wiadomo, że powoduje 20% redukcję O2, co symuluje 16% O2 na 6000 stóp.

Ponieważ N95 symuluje podobnie niskie nasycenie tlenem, oznacza to, że noszenie maski może zmniejszyć twoją naturalną zdolność do zapobiegania zakrzepom krwi o 50%.

Ma to potencjalnie poważne implikacje. Wyszukiwarka w sieci pod hasłem „skrzep krwi covid” zwraca wiele historii o krzepnięciu krwi wywołanym przez wirusy i jego śmiertelności dla tych pacjentów.

Pod koniec czerwca naukowcy z Utah odkryli, że nadreaktywność płytek krwi jest przyczyną krzepnięcia COVID-19”.

Zastanówmy się przez chwilę…

Niektórzy, tacy jak dr Robert Young, sugerowali, że COVID ma charakter krzepnięcia krwi, a nie wirusowy.

To sytuacja z kurczakiem i jajkiem, ale niezależnie od tego, czy niedotlenienie prowadzi do COVID, czy COVID prowadzi do niedotlenienia, czy też zaczyna się cykl spadkowy, w którym odżywiają się nawzajem, istnieją mocne dowody na związek – i wszystko to przy założeniu, że COVID to nowa odrębna choroba (która jest trudna do wykazania, biorąc pod uwagę szerokie niejasne objawy i fakt, że SARS-CoV-2 nie spełnił postulatów Kocha).

Biorąc to pod uwagę, noszenie maski jest po prostu najgorszą rzeczą, jaką możesz zrobić, zarażony lub nie, ponieważ blokuje dopływ niezbędnego tlenu!

Dysydent z Oregonu kontynuuje:
„Wyobrażam sobie ludzi, którzy w przeciwnym razie przeżyliby swoją sprawę COVID-19 przypiętą do
maski ​​do „ochrony innych” i zasadniczo zabijania siebie…
Jestem pewien, że można zidentyfikować wiele problemów związanych z celowym zwiększaniem ryzyka zakrzepów krwi w populacji ogólnej poprzez masowe obowiązkowe maskowanie.
Już miliony ludzi zażywają leki rozrzedzające krew tylko po to, by przeżyć.
Jak może być dobrym pomysłem powstrzymanie ich i tak już zmniejszonej naturalnej zdolności krzepnięcia?
A co z ludźmi, którzy nie są świadomi, że mają zaburzenia krzepnięcia, a następnie noszą maskę w pracy przez wiele godzin?…
Dlaczego ten niezwykle poważny i potencjalnie śmiertelny efekt uboczny noszenia maski, zwłaszcza N95, nie był przedmiotem powszechnych alertów zdrowotnych?

Jak mógłby jakikolwiek wykwalifikowany urzędnik służby zdrowia, który jeszcze nie wiedział o dobrze znanych zagrożeniach związanych z skrzepami krwi, związanymi z obowiązkowym niedotlenieniem mas, zwłaszcza pacjentów z COVID-19?
Tylko z punktu widzenia zdrowia, nawet nie wchodząc w aspekty legalności lub rytualne, noszenie masek jest poważnie szkodliwym pomysłem ze względu na połączenie niedotlenienie-skrzep krwi.
Kiedy dojdziemy do punktu, w którym krytyczna masa ludzi przestanie podporządkowywać się temu szaleństwu?

CDC i WHO,
2 główne instytucje tworzące oficjalną narrację
zgodnie z planem w
Event 201

„Badanie CDC z maja 2020 r.” stwierdza, że ​​maski NIE SĄ SKUTECZNA DLA OSÓB ZDROWOTNYCH I CHORYCH
W międzyczasie spójrz na to nowe badanie Środki niefarmaceutyczne w przypadku grypy pandemicznej w placówkach niemedycznych – Środki ochrony osobistej i środowiskowe, zatwierdzone przez:
WHO (Światowa Organizacja Zdrowia)
CDC (Centrum Kontroli Chorób),
…opublikowane na stronie CDC, gdzie stwierdza, że ​​badanie było,
„przeprowadzone w ramach przygotowań do opracowania wytycznych Światowej Organizacji Zdrowia w sprawie stosowania interwencji niefarmaceutycznych w przypadku pandemii grypy w warunkach niemedycznych”.
Było to badanie opracowane specjalnie podczas „pandemii” COVID.

Konkluzja?
Maski nie są skuteczne…!

Zacytuję prosto z opracowania:
„W naszym przeglądzie systematycznym zidentyfikowaliśmy 10 badań RCT [Random Controlled Trials], które podały szacunki dotyczące skuteczności masek na twarz w ograniczaniu potwierdzonych laboratoryjnie zakażeń wirusem grypy w społeczności na podstawie literatury opublikowanej w okresie od 1946 do 27 lipca 2018 r.

W analizie zbiorczej nie stwierdziliśmy znaczącego zmniejszenia transmisji grypy przy użyciu masek na twarz”.
Nie ma znaczenia, czy jesteś chory i zarażony i próbujesz chronić innych (zatrzymać rozprzestrzenianie się), czy jesteś zdrowy i niezainfekowany i próbujesz się chronić – maski nie oferują w tym żadnej znaczącej pomocy:
„Istnieją ograniczone dowody na ich skuteczność w zapobieganiu przenoszeniu wirusa grypy, gdy są noszone przez osobę zarażoną w celu kontroli źródła lub podczas noszenia przez osoby niezakażone w celu zmniejszenia narażenia.

Nasz systematyczny przegląd nie wykazał znaczącego wpływu masek na twarz na przenoszenie potwierdzonej laboratoryjnie grypy”.
Badania te opierają się również na założeniu, że ludzie właściwie używają masek, co jest bardzo hojnym założeniem, biorąc pod uwagę używane przez nich prowizoryczne maski z tkaniny, fakt, że generalnie nie są one dobrze uszczelnione z boku twarzy oraz fakt, że ludzie mają tendencję do bawić się nimi.

Niewłaściwe użycie ma w rzeczywistości odwrotny skutek; zwiększa ryzyko transmisji:
„Właściwe używanie masek na twarz jest niezbędne, ponieważ niewłaściwe użycie może zwiększyć ryzyko transmisji”.
A ekscytującym wnioskiem jest…

„Nie znaleźliśmy dowodów na to, że maski na twarz typu chirurgicznego są skuteczne w zmniejszaniu potwierdzonej laboratoryjnie transmisji grypy,zarówno podczas noszenia przez osoby zakażone (kontrola źródła), jak i przez osoby z ogólnej społeczności w celu zmniejszenia ich podatności”.

BUM…!
Tak więc CDC i WHO zasadniczo przyznały własnymi słowami lub słowami, które sankcjonują, że maski nie działają na choroby podobne do grypy, bez względu na to, kto je nosi.
Wakey wakey, planeta Ziemia…

Sprawdź analizę Bena Swanna poniżej:

Maskowanie zagrożeń i kar nadal rośnie

W międzyczasie burmistrzowie, gubernatorzy i inni żądni władzy urzędnicy wystosowują wszelkiego rodzaju niekonstytucyjne i absurdalne groźby i kary dla tych, którzy nie odważą się nosić pieluchy lub pieluchy na twarz.

Władze w,
Hrabstwo Broward na Florydzie wydało Nakaz nadzwyczajny, który nakazuje ludziom noszenie masek we własnych domach; Waszyngton

Burmistrz Muriel Bowser wydał zarządzenie wykonawcze dotyczące obowiązkowego noszenia masek z pozwem o wartości 1000 USD za naruszenia

Urzędnicy w Englewood Colorado uchwalili prawo, które pozwala im potencjalnie więzić ludzi na 1 rok za nienoszenie maski

Noszenie maski – obliczona strategia „dziel i zwyciężaj”
Maski stały się bardzo dzielącym tematem wśród ludzi, wszystko z założenia…
Ta fałszywa pandemia została chłodno i błyskotliwie obliczona na przejęcie władzy, utrzymywanie ludzi w strachu i rzucanie ich sobie do gardeł.

Zamiast skupiać się na Billu Gates, Fundacji Rockefellera lub innych aspektach NWO (Nowego Porządku Świata),
ludzie walczą ze sobą przez maski, a ci, którzy tego odmawiają, są atakowani za „brak szacunku” i „nieodpowiedzialność” niezależnie od swoich praw i zdolności do dokonywania własnych wyborów zdrowotnych…
Niedawny komentator DavidIcke.com napisał, że ludzie są zbyt zajęci walką między sobą, czyniąc siebie nawzajem wrogiem, że nie widzą prawdziwego wroga, który pracuje, by zniewolić 99,99% świata:
„Wiem, że w końcu wszyscy jesteśmy jednością, nadal czuję, że ci ludzie są moim„wrogiem”, co sprawia, że ​​czuję się naprawdę nieswojo, delikatnie mówiąc, a oni czują się, jakbym był ich wrogiem, kiedy prawdziwy wróg jest na zewnątrz zaaranżowanie całego scenariusza filmowego. ”

Końcowe przemyślenia
Tak wiele wydarzyło się w ciągu ostatnich 5 miesięcy, że było to naprawdę surrealistyczne.

Przypomnij sobie, co powiedział dr Anthony Fauci na początku scamdemii, zanim zmienił melodię, by maszerować zgodnie z agendą:
„Nie ma powodu, aby chodzić z maską.

Kiedy jesteś w środku epidemii, noszenie maski może sprawić, że ludzie poczują się trochę lepiej, a nawet zablokować kropelkę, ale nie zapewnia to idealnej ochrony, jak ludzie myślą, że jest.

I często zdarzają się niezamierzone konsekwencje – ludzie ciągle bawią się maską i ciągle dotykają swojej twarzy.”
Niezależnie od tego, co myślą niedoinformowani ludzie, nauka pokazuje, jak poważne może być noszenie maski dla zwykłych ludzi ze względu na połączenie niedotlenienie-zakrzep.
Jak długo jeszcze ludzie będą otrzymywali medyczne rozkazy marszu od polityków…?”

Kard. Nycz wystosował apel do proboszczów. Chodzi o szczepienia przeciwko COVID-19

 

 Kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski
Kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski Źródło: PAP/Radek Pietruszka
Metropolita warszawski wystosował do podległych mu proboszczów list, w którym apeluje o zachęcanie wiernych do szczepienia się przeciwko COVID-19.

List kardynała Nycza został zamieszczony na stronie internetowej Archidiecezji Warszawskiej. Hierarcha proponuje w nim, aby księża zachęcali do szczepienia się przeciwko COVID-19, które zostało określone jako akt „społecznej odpowiedzialności”.

Kardynał podkreślił, że osobiście popiera szczepienia i publicznie zachęcał już do ich promowania.

„Prośba jest słuszna i poważna, bowiem wiąże się z odpowiedzialnością za zdrowie społeczne w duchu piątego przykazania Bożego. Sam nawiązałem do tego w kazaniu na Boże Ciało, bo uważam, że to jest obowiązek Kościoła” – napisał.

W dalszej części apelu metropolita warszawski podkreśla, że szczepionki, wobec braku skutecznego lekarstwa, są w tej chwili jedynym środkiem na zwalczenie pandemii.

„W związku z trwającą pandemią COVID-19 i brakiem skutecznego lekarstwa Kościół Warszawski apeluje o podejmowanie akcji szczepień dla dobra całej społeczności” – pisze kardynał.

„Przy Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie-Wilanowie, gdzie odbędzie się beatyfikacja Stefana Kardynała Wyszyńskiego i Matki Elżbiety Róży Czackiej, otwarto powszechnie dostępny punkt szczepień. Niech to będzie przykład konkretnej troski o dobro bliźniego, przykład dla wszystkich w Archidiecezji Warszawskiej przed zbliżającą się beatyfikacją” – napisał kard. Kazimierz Nycz.

Pomoc Kościoła

Apel kard. Nycza jest odpowiedzią na informacje dochodzące z Ministerstwa Zdrowia. Szef tego resortu jest przekonany, że Kościół powinien aktywniej włączyć się w przekonywanie niezdecydowanych do zaszczepienia się przeciwko COVID-19.

Podczas jednej z niedawnych konferencji prasowych Adam Niedzielski ocenił, że ”Kościół mógłby bardziej pomóc, jeśli chodzi kwestie szczepień”. Zaznaczył, że w przypadku liczby chętnych do szczepień przeciw COVID-19 „potrzeby jest nowy impuls”. – Autorytet Kościoła mógłby bardzo w tym pomóc – dodał szef MZ.

 

PAP Koronawirus

 

Niedzielski poinformował również, że są prowadzone w tej kwestii rozmowy z przedstawicielami Kościoła. Jak wspomniał, planowane jest pewne przedsięwzięcie z udziałem archidiecezji lubelskiej, na razie minister nie chciał jednak zdradzać szczegółów.

Z kolei na środę jest zaplanowane spotkanie ministra zdrowia z sekretarzem generalnym Konferencji Episkopatu Polski biskupem Arturem Mizińskim

Najnowsze komentarze
    Archiwa
    059712